wtorek, 24 maja 2016

Attack on Titan | Misja Życia / 2

Rozdział .2. Kapitan Sakai

W poprzedniej części :

Levi przechadzając się po Dystrykcie Trost ma podejrzenia o to że czegoś mu w życiu brakuje. Następnie Generał Smith ogłasza że dnia następnego przybędą zwiadowcy z innych ziem tak zwany ród ,, Jeonsa " Okazuję się że jest tam kapitan z umiejętnościami równymi umiejętnościami Levi'a. Czy to prawda ? Dowiecie się czytając drugi rozdział pt. ,, Kapitan Sakai "

Nastąpił ten dzień. 10 Kwietnia - dzień przyjazdu zwiadowców z Jeonsy. Dostaliśmy od Erwina nakaz pomocy z przejechaniem przez największą ilość tytanów - przy murze Maria w wyrwie w Shinganshinie. Tam jest ich multum. O dziesiątej rano dostaliśmy nakaz wyruszenia. Ustawiliśmy się w manewr wykrywania tytanów i tak staraliśmy się jechać jak najbardziej unikając tych stworzeń.
Cudem droga w jedną stronę obyła się bez ofiar lecz paru zwiadowców było rannych.  Spotkaliśmy oddział o podobnej ilości żołnierzy co u nas. Shinji Hideaki - Generał zwiadowców Jeonsy wypuścił flarę koloru zielonego by oznajmić innym kierunek jazdy i podążanie za nami. Droga do muru Rose była już gorsza. Gdyby nie Eren który zareagował na liczne stadko tytanów, większość ludzi by zginęła. Tak to zginęło tylko 5 osób.Troje z naszego oddziału i dwoje z Jeonsy. Gdy dojechaliśmy ja, Eren i Hange zostaliśmy zaś reszta wykonywała swoje zadania tak jak im radziłem wczoraj.
Generał Hideaki chyba też zostawił parę osób. Z tego co zdążyłem zauważyć to trzy dziewczyny i dwoje facetów. Czuję się taki niski ... Mówiąc dalej, razem z Erwinem stanęliśmy naprzeciw generała Hideaki. Minęło parę sekund ciszy aż w końcu Erwin zaczął nawijać ..

[Er] Witamy w naszych progach generale Hideaki. Mamy nadzieję że razem złączymy nasze siły i obijemy mur Maria.
[S.H] Też mam taką nadzieję. Jednak najpierw muszę bardziej poznać wasz naród, zanim cokolwiek coś z moim oddziałem zrobimy.
[Er] Rozumiem.
[S.H] Erwin Smith tak ? Mogę ci mówić Smith. Nie przepadam za mówieniem w pełni. Wolę w skrócie lub po nazwisku, rzadziej po imieniu.
[Er] Oczywiście, nie przeszkadza mi to.
[S.H] Fajny koleś z ciebie. Taki blondasek że tak powiem. hehe. Do rzeczy. Słyszałem o tym że posiadasz wojownika równego mojemu. Chce go poznać.
[Er] Dobrze. Ackermann wystąp !

Wystąpiłem tak jak mi nakazano. Hideaki pozwolił sobie zadać parę pytań.

[S.H] Ty jesteś najlepszym kapitanem Smith'a ?
[Le] Tak.
[S.H] Jakiś taki niski jesteś. No nic. Nie liczy się wzrost lecz umiejętności. A skoro mówili żeś jest dobry z tego co robisz to pewnie tak jest. Twe imię to ?
[Le] Levi. Levi Ackermann.
[S.H] Pierwszy raz spotykam żołnierza o takim imieniu. No nic. Teraz chyba powinienem przedstawić mojego najlepszego kapitana. Sakai wystąp !

To co zobaczyliśmy wprawiło Erwina, Hange i Eren'a w wielkie zdziwienie. Ja do tego momentu nie wiem co czułem. Nigdy nie czułem takiego uczucia. Jest taki jakby. W środku, a dokładnie w brzuchu coś mnie wypełniło. Moje serce zaczęło bić mocnej. Co się dzieje ? Ale co zobaczyliśmy ? Po wydaniu rozkazu przez Generała Hideaki ujrzałem ... piękną wyższą ode mnie, szarooką dziewczynę.
Była ... piękna. Nie mogłem się na nią napatrzeć. O nie. Ten czas nastał, dostałem uczucia którego nigdy dostać nie chciałem. Ja się .... zakochałem. Nie to przecież niemożliwe, coś sobie wmówiłem.

[S.H] Coś nie tak Smith ? Oślepił cię blask jej charyzmy ?
[Er] Nie, tylko ... po wiadomości od naszego króla myślałem że to .. mężczyzna jak Ackermann.
[S.H] Heh. Jesteście śmieszni. Już was lubię.
[Er] A więc .. jakie jest twoje imię ?

Erwin się naczekał na odpowiedź. Panna Sakai tak jak ja, nie wydawała żadnego znaku życia.

[S.H] Kawaii !
[Ju] Tak generale ?
[S.H] Przywróć ją do życia
[Ju] Już, już. Natii

Po kilko krotnym wołaniu drugiej kapitan z tego co słyszałem Kawaii, panna Sakai wydała z siebie odgłosy.

[N] On jest słodki... czekaj co ! Yyy Sakai się melduje ! A to tylko ty Jula.
[S.H] Sakai zadano ci pytanie, odpowiesz z łaski swojej ?
[N] Em .. przepraszam .. Natalia Sakai. To moje imię.

Natalia ... nie dość że ładna to imię ma jeszcze piękniejsze... co ja wygaduję ! Skup się na robocie Levi.
Moje rozmyślenia zauważyła Hange.

[H] Levi ? Dobrze się czujesz ? Generale Levi też jakiś rozkojarzony.
[S.K] Wiecie co. To po podróży. My będziemy myśleć a wy odpocznijcie, pogadajcie.

Poszliśmy do siedziby i usiedliśmy na ławce, na zewnątrz.
Hange była pierwsza do zaznajamiania się.

[H] Okey ! Zapoznajmy się, w końcu będziemy współpracować. Ja jestem Kapitan Hange Zoe.
To jak już mogliście usłyszeć jest mój kumpel Levi Ackermann. A tam ten trzeci to nie kto inny jak nasz tytan - Eren Jaeger.

Ani ja ani Eren nie byliśmy chętni do rozmowy. No może Eren miał jakieś chęci no ale ja .. miałem wszystko w nosie. Za to ludzie z Jeonsy wydawali się bardziej weselsi, nie licząc tej jednej dziewczyny. Hange chyba znalazła bratnią duszę, Kawaii też jest bardzo podniecona.

[Ju] A więc to ty jesteś tytanem ! - mówiła wskazując na Erena.
[Ju] Jak to jest ? Masz lęk wysokości ? Czy to boli ?

Eren zastygł. Nie wiedział jak na te wszystkie pytania odpowiedzieć.
Nagle odezwała się ta niezadowolona.

[Ma] Przepraszamy za Julie, jest .. trochę podniecona tą sytuacją.
[Ju] Przypomniałam sobie ! Przepraszam za moje maniery. Nie przedstawiłam się i was. Jestem Julie Kawaii, pani grymas to Magda Shirai. Natii już znacie. A nasi koledzy to Yo Asai oraz Mitsuo Irie.

Yo i Mitsuo wydawali się na fajnych ludzi. Julie pewnie najbardziej będzie się trzymać Eren'a lub Hange. Ta Magda nawet fajna dziewczyna, nie mówiąc o Natalii. Też się sporo dowiedzieliśmy o Jeonsie. Podobno jest bardzo podobnie zbudowana co nasze mury. Tylko że u nich funkcjonują trzy mury a u nas jak na chwilę obecną dwa. Po trzydziestu minutach przerwy, Mitsuo poszedł zobaczyć jak idzie dyskusja generałów a my zaprowadziliśmy resztę do środka siedziby.
Julie znalazła wspólny język z Hange i proponowała jej nawet wspólne badania nad obiektami testowymi. Magda najwięcej tego czasu spędziła przy koniach. Nawet pomogła się nimi zajmować. Yo gawędził z chłopakami a Natalia stała sama na korytarzu. Nie wiedziała co robić. W zasadzie ja nie miałem nic do roboty, a póki nie mieli rozkazów to byli pod naszą opieką. Postanowiłem pogadać.

[Le] H.. h.. hej.
[N] O to ty. - odpowiedziała z lekkim rumieńcem na twarzy.
[Le] To .. jak leci ?
[N] Em .. w porządku, a tobie ?
[Le] Też dobrze. Trochę nudno tak stać samemu no nie ?
[N] Trochę. Widać że Julie znalazła wspólny język z waszą kapitan Hange,
[Le] Ta. Julie też prowadzi badania nad tytanami jak Hange ?
[N] Nie. Ale bardzo chce jednak generał Hideaki na to nie wyraża zgody.
[Le] Niech zgadnę, bo byłoby dużo ofiar przy złapaniu ?
[N] Nie do końca ... wiesz Levi ... Jeonsa to ród z masą wspaniałych żołnierzy .. ale sekret naszych oddziałów to wcale nie odwaga. Jeonsa to tak naprawdę naród z przewagą tchórzy i samolubów. Mamy po prostu dobrą strategie podczas walki. Prawie nigdy nie wyjeżdżamy na zwiad poza mury. Szczęście jest takie że większość zwiadowców potrafi współczuć, myśleć o innych i nie bać się. Jednak nasz generał nie jest takim człowiekiem. To nasz władca wydał mu rozkaz abyśmy wam pomogli. Teraz pewnie będzie się jak najbardziej starał by on najmniej pomagał w walce.
A co z Erwinem ? Wiesz waszym generałem ?
[Le] Erwin ? Myślę że jest dobrym przywódcą. Nigdy nie zawiódł, wziął Eren'a pod swoje skrzydła i robił wszystko by go nie zabili.
[N] To dobry człowiek. A ty ?
[Le] Ja ?
[N] Tak. Zawsze jesteś taki .. znudzony ? Dbasz o innych ?
[Le] Mnie nie pytaj. Nie potrafię siebie ocenić. Możesz spytać Hange, Erwina ..
[N] Rozumiem. Ale wiesz co. Dla mnie wydajesz się naprawdę miłym gościem. Odważnym, dbającym o innych.

Po raz pierwszy zrobiło mi się naprawdę miło. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. W ten. Przybiegła do nas bardzo podniecona Julie. Podejrzewam że Hange ma z tym coś wspólnego ..

[Ju] Natii ! Nie uwierzysz !
[N] Co jest Julie ? - odparła z chichotem.
[Ju] Przyszedł Mitsuo z nowinami. Podobno będą jeszcze rozmyślać trzy dni !
[N] I dlatego tak się cieszysz ?
[Ju] Nie ! Chodzi o to że musimy sobie znaleźć jakieś zajęcie przez ten czas ! A właśnie przed chwilą Hange zaproponowała mi asystowanie przy badaniach !
[N] Woo, no to masz fajnie ..
[Ju] Jak chcesz możesz dołączyć. Będziemy robić różne eksperymenty. Będziemy im wbijać ostrza aby sprawdzić czy nie mają innych wrażliwych miejsc i w ogóle. Świetna zabawa.
[Le] Chyba nie skorzysta.
[Ju] Niby czemu ?
[Le] Chce jej pokazać miasto, pogadać. Wiesz jak kapitan z kapitanem.
[Ju] Aaaa już rozumiem ... to do zobaczenia gołąbeczki !

Na naszych twarzach pojawiły się ogromne rumieńce. Julie nas strasznie zawstydziła. Nie chciałem by tak to zrozumiała. Ja nic do niej takiego nie czuję. Chce po prostu pogadać.

To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....

piątek, 20 maja 2016

Miraculous: Tales of Miraculous Team /12 - Oczami Białej Klaczy

Rozdział .12. Jak za dawnych lat ...

Był początek Listopada. Ostatnio oprócz walk ze złem często przesiaduję z końmi i Albertem. Coraz więcej o sobie wiemy. Czuję że mam do niego zaufanie, że mogę mu powiedzieć wszystko, prócz jednej rzeczy. Nie mogę mu powiedzieć o moim drugim życiu. Gdybym mu powiedziała to mógłby powiedzieć innym osobom, wtedy by się szybko rozprzestrzeniło a tożsamość Białej Klaczy nie byłaby już tajemnicą. Cieszę się że znam ludzi którzy mnie wspierają i się o mnie martwią. W Jorvik miałam tylko Mary ale tylko przez 2 miesiące .. wcześniej bardzo ciężko było mi się zaprzyjaźnić. Nikt mnie zresztą nie lubił. Myśleli że jak jestem córką najlepszego jeźdźca na świecie to jestem zapatrzona w siebie i jestem taką divą. Mówili tak chociaż mnie nie znali. W sumie .. jak tak sobie myślę. To moja wcześniejsza sytuacja kojarzy mi się z Chloe.. Jest córką burmistrza Paryża i wszyscy mówią o tym jaka ona jest zapatrzona w siebie. Ja wiem że Chloe taka nie była. Adrien mi mówił że to przez ten wybór jej ojca na burmistrza. Może nadal ma coś z dawnej siebie. Jedyną jej bliską osobą jest Sabrina ale .. dla niej jest często surowa. Pomogę jej. Nie chce aby tak jej zostało, jestem pewna że gdzieś głęboko Chloe nadal jest tą Chloe którą znam z czasów dzieciństwa.
A więc tak oto zaczęłam działać. Był wieczór - jutro była środa. Postanowiłam już zacząć misję ,, Powrót dawnej Chloe " więc zadzwoniłam do Alberta.

[Al] Caitlin, właśnie czytałem książkę i był najciekawszy moment, a ty dzwonisz !
[C] Przepraszam ale sprawa jest ważna.
[Al] Jaka sprawa ?
[C] Czytasz książkę tak ?
[Al] Tak
[C] Więc to oznacza że jesteś w domu ?
[Al] Tak Caitlin. Możesz przejść do sedna.
[C] Kurde czyli może się nie udać.
[Al] Co się może nie udać ?
[C] Kojarzysz córkę burmistrza, Chloe Burgeois ?
[Al] Tak. A co to ma do rzeczy ? Robisz napad ? Heh
[C] Chodzę z Chloe do klasy. Nie jest ona zbyt sympatyczna i miła ale .. gdy miałam jakieś sześć lat to razem z Adrienem się z nią przyjaźniliśmy i była przeciwieństwem siebie teraz.
[Al] Aha ... to robisz ten napad czy mi się zwierzasz czy co ? Już nie rozumiem.
[C] Nie robię żadnego napadu ! Albert słuchaj mnie. Chce by powróciła Chloe z dawnych czasów. Dlatego dzwonie do ciebie czy możesz załatwić jej wstęp do stajni ? Chce by sobie przypomniała jak jednego dnia z nią jeździłam na kucykach, tylko tym razem pojeździmy na koniach.
[Al] No dobra, zrobię co się da. Mogę wrócić do książki ?
[C] Tak, możesz. To do jutra.

Dobra wypad na konie załatwiony. Teraz tylko zgarnąć tam Chloe. Jak tak o tym myślę to to nie będzie proste ...

Następnego dnia w szkole na przerwie podeszłam do Chloe i Sabriny.

[C] Cześć Chloe, Sabrina.
[Ch] Czego chcesz Blanc ?
[C] Pomyślałam że dziś taka ładna pogoda i że razem się gdzieś zabierzemy.
[Ch] Niby czemu akurat mam iść gdzieś z tobą ?
[C] Pomyślałam że miło byłoby wyjść gdzieś z przyjaciółką z dzieciństwa, Sabrina może iść z nami jeśli chce.
[Ch] Nawet jeśli, to gdzie.
[C] Do Stajni Paryskiej.
[Ch] Do tych śmierdzących koni ! Chyba se ze mnie kpisz. Po za tym nie przypominam sobie żadnego konia z dzieciństwa.
[C] Konie nie śmierdzą Chloe. I na prawdę nic a nic związanego z końmi ci się nie przypomina ?

Na tą odpowiedź musiałam się naczekać. Zaraz po tym pytaniu Chloe zastygła w myślach. Zaczęłam do niej wołać aż nareszcie się z tego wybudziła.

[C] Chloe ?
[Ch] Nie, nic a nic. - powiedziała spuszczając ze mnie wzrok. Wyczuwam kłamstwo.
[C] No jasne. I czego ja się spodziewałam. Przecież to Chloe Buregois. Wiesz co , myślałam że chcesz by każdy cię lubił, ale nie. Zamiast zdobywać sobie przyjaciół to ta woli nadal rządzić nad biedną Sabriną. - zaczęłam powoli odchodzić z nadzieją że plan zadziała. Polegał on na tym by po prostu ją do tego zmusić poprzez jej reputacje.
[C] W zasadzie. Czego ja się spodziewałam. Ty byś nie wytrzymała nawet trzydziestu minut w stajni. I ona chce kiedyś zostać burmistrzem. Błagam was.
[Ch] Caitlin!
[C] Tak Chloe ?
[Ch] Niech ci będzie. Załóżmy się.
[C] Niech będzie. Założę się że nie wytrzymasz przynajmniej pięciu godzin przy koniach.
[Ch] Zgoda ! Jak przegrasz masz zakaz zbliżania się do Adriena do odwołania.
[C] Ale Adrien to mój przyjaciel ... niech ci będzie. Jeśli ty przegrasz. Będziesz musiała byś miła dla wszystkich przez miesiąc.
[Ch] Stoi !

I tak, po szkole poszłam razem z nią do stajni. Przy wejściu zastała nas pani La Mettrie.

[C] O. Dzień dobry Pani La Mettrie.
[L.M] Panno Blanc. Przyprowadziłaś znajomą ?
[C] W rzeczy samej. ( gdzie się podziewa Albert ? )

Pani La Mettrie podeszła do Chloe, zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu, po czym wróciła na swoją dawną pozycje i oznajmiła.

[L.M] A więc panna Burgeois tak ?
[C] We własnej osobie.

Wtedy Chloe do mnie szepnęła.

[Ch] * Ona zawsze tak na wszystkich patrzy jak cerber ? *
[C] * Niestety tak, *
[L.M] Rozumiem że chcesz z nią pojeździć ?
[C] Chce sprawdzić jak dobrze pamięta jazdę konną.
[L.M] Panno Blanc, ona nie ma stroju do jazdy.
[C] Coś się znajdzie.

I wtedy przyszedł Albert. Odetchnęłam z ulgą.

[Al] Ja im wszystko pokaże, i będzie super. Nie ma się pani czym martwić.

Albert wziął Chloe za rękę nie patrząc na to czy ciągnie mnie czy ją. Ja pobiegłam za nimi.
Dobiegliśmy do stajni gdzie zaszło podejrzane zjawisko.

[Ch] Jak śmiesz mnie ruszać bez pozwolenia ! I kim ty w ogóle jesteś !

Oboje spojrzeli na siebie. Myślałam że zaraz nastąpi kłótnia. Ale nie. Była cisza. Oboje na siebie patrzyli. Aż w końcu postanowiłam coś powiedzieć.

[C] Chloe, to jest Albert Chatier. Mój przyjaciel. Pomaga tu przy koniach. Albert. Poznaj Chloe Burgeois.

Oboje równocześnie odpowiedzieli na to jedno - Hey.
Ja naprawdę nie wiedziałam co tu się dzieje. Nie mogli się zakochać, a przynajmniej Chloe. Przecież jest zakochana w Adrienie ? Odkochała się ?

[C] Albert. Mogę cię prosić na słówko ?
[Al] Tak , jasne, pewnie ... zaraz wracam ..

Zaciągnęłam go do schowka i zaczęłam rozmowę.

[C] Co to było ?
[Al] Sam nie wiem. Popatrzyłem się na nią. Mówiłaś że jest złośliwa a ja widziałem anioła.
[C] Uwierz mi zaraz zacznie narzekać. A teraz znajdź dla niej jakiś w miarę ładny strój jeździecki.

Wróciłam do Chloe i uświadomiłam jej że Albert szuka dla niej stroju do jazdy.
Nie dostałam odpowiedzi.

[C] Nie zaczniesz narzekać ? Chloe ? Żyjesz ?
[Ch] Tak, tak .. tak się zamyśliłam.

Marę minut później Albert przyniósł Chloe niebieski strój do jazdy.
Wskazałam jej szatnie by się przebrała.
Gdy wyszła, Albert powiedział tylko jedno wielkie ,, Wow "
Następnie poszłam po Scarlett a Chloe z Albertem szukali dla niej konia.

[Ch] To .. jesteś przyjacielem Caitlin ?
[Al] Tak.
[Ch] Ja byłam jej przyjaciółką ...
[Al] Wiem, coś wspominała.
[Ch] Serio ?
[Al] Tak, mówiła że jesteś złośliwa i niemiła. Ale jak na razie wydajesz się być naprawdę miłą i fajną dziewczyną.
[Ch] Serio ? Nie mówisz nic takiego by mnie pocieszyć czy coś ?
[Al] Nie. Okey. Jesteśmy. Na niej będziesz jeździć.

Oczom Chloe ukazała się izabelowata klacz rasy czystej krwi arabskiej.

[Ch] Wow .. ładna ..
[Al] Poznaj Dive. Tylko uważaj nie podchodź od tyłu konia ...

Albert trochę się z tym spóźnił. Chloe chciała okrążył Dive ale nie wiedziała by nie podchodzić od tyłu. I tak została kopnięta przez Dive. Upadła na ziemię a Albert od razu zareagował.

[Al] Chloe ! Ej !

Zabrał ją do weterynarza .. który jednocześnie był też lekarzem.
Kiedy Chloe została badana, Albert poszedł uświadomić o tym Caitlin.

[C] Albert. Tu jesteś. Szukam cię po całej stajni. Eee.. zostawiłeś Chloe samą ? Gdzie ona jest ?!
[Al] U weterynarza !
[C] U weterynarza ? Albert ja mówiłam ci że ona jest żmiją ale nie tak dosłownie tylko w metaforze.
[Al] Nie o to chodzi ! Diva ją kopnęła.
[C] Podeszła do tyłu ? No i tak powtarza się sytuacja sprzed dziewięciu lat ..
[Al] Dziewięć lat temu też ją kopnęło ?
[C] Nie, wtedy akurat spadła z kucyka i ...
[Al] Spadła z kucyka i coś się jej stało ? - powiedział ze śmiechem.
[C] Spadła z kucyka i walnęła w płot otaczający padok...
[Al] Aaa ... rozumiem ..

Na szczęście Chloe nic poważnego się nie stało. Albert pomógł jej z Divą a potem ruszyłyśmy razem na padok. Widać było że Chloe nieźle się bawiła. Potem nawet dała radę jechać bez pomocy Alberta.
Co najdziwniejsze nawet się nie skarżyła. Nic. Żadnego wrzasku z powodu czegoś odrażającego. Nawet Alberta polubiła. Pod wieczór usiadłyśmy sobie na górce nieopodal stajni i rozmawiałyśmy.

[C] Dobrze się bawiłaś ?
[Ch] No pewnie ! Trzeba koniecznie to kiedyś powtórzyć. Ej .. czemu się smucisz ?
[C] Wygrałaś zakład. Mam nie zbliżać się do mojego najbliższego przyjaciela ...
[Ch] Caitlin. Słuchaj. Czuję się jak wtedy .. dziewięć lat temu. Przypomniałaś mi te czasy.
Co ty na to aby jednak unieważnić ten zakład ?
[C] Unieważnić ?
[Ch] Tak. Adrien ma szczęście że ma taką przyjaciółkę. Nie chce mu jej odbierać. Po za tym ja bardziej przyjaźnie jestem nastawiona do ludzi. Może wkrótce zasłużę na prawdziwą przyjaźń ..
Jestem wszystkim winna wielkie przeprosiny ...
[C] Jestem pewna że jak zauważą jak się zmieniłaś to znajdą w tobie zaufaną przyjaciółkę.
[Ch] Dzięki Caitlin.
[C] Nie ma sprawy. Słuchaj ... czemu tak zastygłaś jak zobaczyłaś Alberta ?
[Ch] Ee ... no dobra .. czuję że tobie mogę powiedzieć. Od zawsze byłam przekonana że to Adrien jest mi pisany .. ale dziś czułam inne uczucie .. to uczucie czułam pierwszy raz. Myślę że Albert mi się podoba.
[C] Zaraz zrobi się ciemno. Chyba powinnaś uciekać do domu.
[Ch] Nie pomóc ci w czymś?
[C] Nie, poradzę sobie.
[Ch] To do jutra.

Chloe zeszła z górki i weszła do stajni. Chciała pożegnać się z Albertem. Ale kiedy sprawdzała czy nie ma go w schowku .. zobaczyła jego całującego się z Avril ..
Chloe zaczęły płynąć po twarzy wodospady łez. Szybko uciekła nie zwracając uwagi na to że Albert z daleka ją woła.
Zatrzymał ją pod bramą .

[Al] Chloe !
[Ch] Zostaw mnie ! Popisałeś się już przede mną !
[Al] Chloe to nie tak ! To Avril mnie zaciągnęła i niespodziewanie pocałowała ! Ja nie mogłem nic zrobić !
[Ch] Nie kłam ! To nie prawda. A ja myślałam że jesteś fajny !
[Al] Chloe !

 Po Chloe przyjechała limuzyna i wróciła do domu z płaczem.

Gdy już byłam przy bramie było po wszystkim. Zastałam tylko Alberta który był przygnębiony.

[C] Ej. Co się stało ? Umarł ulubiony bohater w książce ?
[Al] Nie. Coś o wiele gorszego ..
[C] Wycofali produkcję książki ?
[Al] Nie ...
[C] To mi powiedz co bo nie chce cały czas zgadywać.
[Al] W schowku .. Avril mnie pocałowała. To był mój pierwszy pocałunek .. a .. ja go trzymałem dla Chloe ... Zakochałem się w niej ale ona to widziała. Nigdy mi nie wybaczy !
[C] Spokojnie. Pogadam z nią jutro i na pewno się wyjaśni. Zobaczysz. To ja lecę do domu.

Następnego dnia w szkole. Gdy tylko weszłam podeszła do mnie rozgniewana Sabrina

[Sa] Co zrobiłaś Chloe ! Cały czas z oczy leci jej tona łez ! Gadaj !
[C] To nie ja ! Przyrzekam !

Poszłam do klasy a tam wszystkie osoby z klasy. Patrzą na zapłakaną Chloe.
Gdy tylko mnie zauważyła ..

[Ch] Caitlin ! Jak dobrze że jesteś ! Zadzwoń do tego idioty i powiedz jak się czuje ! Niech wie że źle zrobił !
[C] Chloe uspokój się. Rozmawiałam już z nim. To nie jego wina.
[Ch] Na pewno ? Jesteś pewna ? A może kłamiesz ?
[C] Nie Caitlin. On naprawdę żałuje.
[Ch] Kłamiesz ! Dlaczego ja !
[C] Chloe ..
[Ch] To jakiś spisek przeciwko mnie ? Najpierw udajesz przyjaciółkę, sprawiasz że czuję się jak dawniej, a potem jeszcze go bronisz żeby się na mnie zemścić ?!
[C] Nie. to wszystko to prawdziwe uczucia ! Nie zrobiłam bym ci tego bo jesteś moją przyjaciółką.
Zobaczysz, wszystko się ułoży.

To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....









wtorek, 17 maja 2016

Attack on Titan | Misja Życia / 1


Opowiadanie zawiera spojlery. Czytasz na własną odpowiedzialność !

Rozdział .1. Jeonsa

Nazywam się Levi Ackermann. Jestem młodszym kapitanem zwiadowców.
Niczego się nie boję. Nic nie jest w stanie mnie sprowadzić do płaczu. śmiechu.
Cały czas mam ten sam wyraz twarzy i to nie ważne czy się cieszę, złoszczę , wszystko jest mi obojętne. Wiele ludzi mówi że jestem niesamowity w tym co robię. Jedyna rzecz jest dla mnie ważna - obrona naszych murów przed tytanami. Każdy rozmyśla co się ze mną kiedyś stanie, jak umrę, czy znajdę miłość. Guzik mnie to obchodziło. Do czasu ... poznania jej.

Dzień jak każdy. Nic ciekawego się nie dzieję. Niespodziewanie podbiegła do mnie Hange.

[H] Levi ! Levi ! Grr... Pedanciku !
[Le] Ee.. co ?! A to ty Hange
[H] No ja. Słuchaj, widzę że się nudzisz i dlatego pomyślałam że mi dziś pomożesz z Eren'em ?
[Le] Mogę wiedzieć po co ?
[H] Eren jest człowiekiem-tytanem i pomagam mu w zwiększaniu jego umiejętności, pomyślałam że chciałbyś pomóc albo przynajmniej popatrzeć. Eren'owi byłoby milej.
[Le] Wybacz ale wolę się przejść po mieście, Eren musi być skupiony na swojej pracy a ja jeszcze go rozproszę.
[H] No dobra .. jak chcesz.

Hange odeszła a ja ruszyłem w stronę Trostu. Zazwyczaj przechadzając się po mieście rozmyślałem nad odbiciem muru Maria. Tym razem było inaczej. Ostatnio dziwnie się czuję, jakby czegoś mi brakowało. Starałem się ignorować tę myśl i iść dalej na przód. W niczym to nie pomogło, tego nie dało się zignorować. Nie wiem czemu ale miałem wrażenie że przeszkadzają mi ... relacje między ludźmi. Po drodze widywałem wiele małżeństw czy zakochanych par. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Ale tym razem gdy ich widziałem, coś się we mnie gotowało. Nie mogłem być zazdrosny, bo niby o kogo. Nagle usłyszałem znajomy głos.

[E] Kapitanie Levi !
[Le] Eren ? Co ty tu robisz ?
[E] Dowódca Erwin kazał mi cię zawołać. Ma coś ważnego do przekazania.
[Le] Co on kombinuję ...
[E] Nie wiem ale lepiej jak już pójdziemy.

Razem z Erenem doszliśmy do siedziby. Przed nią stał już cały oddział zwiadowców oraz Erwin. Dość poważny jak na niego. Stanąłem obok Hange i zacząłem słuchać.

[Er] Oddziale Zwiadowców. Jak wiemy nadal szukamy planu na odbicie muru Maria z rąk tytanów.
Otóż ogłaszam wam że mamy prawdopodobny pomysł. Jest on jednak wymagany waszą gościnnością.

Bardzo się zdziwiłem. Co do tego ma nasza gościnność ? Miałem ochotę się mu sprzeciwić ale Jean był szybszy.

[Je] Ale dowódco Smith co do tego wszystkiego ma mieć nasza gościnność ? To są tytani do nich nie da się logicznie przemówić, z nimi da radę walczyć wyłącznie agresją. Powinniśmy ... - Tu przerwał mu Erwin
[Er] Cisza Kirschtein ! Chyba źle mnie zrozumieliście. Oczywiście Jean ma tu racje, do tytanów przemówić się da tylko i wyłącznie przemocą. Jednak nie o tytanów mi tu chodzi. Posłuchajcie mnie uważnie. Otaczamy się wszyscy trzema murami, co prawda chwilowo tak jakby tylko dwoma. Jesteśmy wszyscy zjednoczonym państwem. Jednak nie jesteśmy jedynymi ludźmi którzy żyją i otaczają się murami.

Wszyscy byli zdziwieni. Ja także jednak nie aż tak by mnie by mnie to zszokowało. Zachowałem się naturalnie. Chociaż sam nie wiem o co chodzi Erwinowi.

[Er] 400 km od muru Maria leży pierwszy z trzech murów które chronią tak zwany ród ,,Jeonsa"
Tak jak my posiada trzy mury, trzy korpusy i kadetów. Działają i żyją jak my. Nasz władca ma kontakt z władcą Jeonsy. Razem z nim wpadliśmy na pomysł odbicia muru Maria. Tytani bardziej patrolują i czają się na nasze państwo dlatego tamci mają z nimi święty spokój. Jednak słyszeli o naszych dokonaniach oraz o tym co się wydarzyło. Otrzymaliśmy pomoc od tamtejszych zwiadowców, jednak pomogą nam jeśli okażemy im nasze zaufanie. Dlatego wieżę w was i że dacie sobie radę. Zwiadowcy z Jeonsy przyjeżdżają jutro.Możecie się rozejść.

No Erwin mnie zaskoczył. Tylko skoro mają do nas 400 km, to czemu powiedział nam dopiero teraz ? Przecież mają mnóstwo drogi do przejścia. Wieczorem udałem się na rozmowę z Erwinem.

[Le] Przyszedłem porozmawiać.
[Er] Dowódca Levi. O czym chcesz tak porozmawiać ? Zgaduję że o zwiadowcach z Jeonsy ? Nie mylę się ?
[Le] Nie. Przechodząc do sprawy. Dlaczego mówisz nam dopiero teraz ?
[Er] Tak mi podpowiedziała moja intuicja. Wiesz ... jutro kiedy przybędą pod mur Rose. Ja i dowódca zwiadowców Jeonsy czyli niejaki Shinji Hideaki postanowimy plan i jak oni go widzą. Z tego co mi wiadomo mają tam jednego dowódcę. I podobnież dorównuję on tobie.
[Le] Chętnie go poznam ...
[Er] Wiesz, mamy was przedstawić bo jeśli zaakceptują plan, będziecie współpracować.

Ze swojego biurka wyją kartkę i podał ją mnie mówiąc :

[Er] Zwiadowcy spożywają posiłek przed snem. Twoim aktualnym zadaniem jest przedstawienie obowiązków każdej osobie co do jutrzejszego dnia.

Wziąłem kartkę i udałem się do pomieszczenia służące nam jako jadalnia. Byli tam wszyscy.
Zacząłem mówić, chciałem mieć to jak najprędzej z głowy :

[H] Levi, jak było u generała Smitha ?
[Le] Dał mi wasze obowiązki które macie wykonać jutrzejszego dnia. A więc ...
Ja, Hange oraz Eren razem z generałem Erwinem pójdziemy na przód a reszta będzie za nami. Następnie podzielicie się na pięć grup. Każda grupa weźmie część zwiadowców i się nimi zajmie, pokażę gdzie będą spożywać posiłki oraz sypiać. Pierwszą grupą będzie dowodzić Ackerman, drugą Reiss, trzecią Kirschtein , czwartą Arlelt a piątą Springer. To będzie dla was dobra okazja by zaczerpnąć trochę nauki bycia tymczasowym dowódcą. Ja, Hange i Eren będziemy czekać na generała a potem on nam powie co dalej. Reszta dołączy do grup a kto do jakiej to macie tu na liście.

Większość ludzi rzuciła się na listę by sprawdzić swoją rolę. Chwilę potem podbiegł do mnie Eren.

[E] Dowódco Levi.
[Le] Czego chcesz Eren.
[E] Czemu mam z wami iść ?
[Le] Pytaj generała nie mnie. Po za tym chyba możesz się domyślić. W końcu jesteś taką ,, Tajną Bronią " na tytanów.

Poszedłem przejść się do koni. Po drodze myślałem o dowódcy w zwiadowcach Jeonsy. Ciekawe jaki jest. Jak wygląda. Jak ma na imię. Czy naprawdę jest taki jak mi go przedstawiono.


To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....


poniedziałek, 16 maja 2016

Attack on Titan | Misja Życia / Zapowiedź

Witam ponownie w zapowiedzi :)
Tym razem jest to historia na podstawie anime : Attack on Titan ( Shingeki no Kyojin )
Anime mi się bardzo spodobało i w mojej głowie zrodził się pomysł na historię w którym główną rolę obejmie mój ulubiony bohater - Levi Ackerman :0 
A oto zapowiedź :

Nazywam się Levi Ackerman. Jestem młodszym kapralem zwiadowców. 
Niczego się nie boję. Nic nie jest w stanie mnie sprowadzić do płaczu. śmiechu.
Cały czas mam ten sam wyraz twarzy i to nie ważne czy się cieszę, złoszczę , wszystko jest mi obojętne. Wiele ludzi mówi że jestem niesamowity w tym co robię. Jedyna rzecz jest dla mnie ważna - obrona naszych murów przed tytanami. Każdy rozmyśla co się ze mną kiedyś stanie, jak umrę, czy znajdę miłość. Guzik mnie to obchodziło. Do czasu ... poznania jej. 

Oto zapowiedź tej nowej serii mam nadzieję że się wam spodoba :)
Tyle chciałam.

Do zobaczenia w kolejnych historiach ...

niedziela, 8 maja 2016

Magowie Jorvik / Zapowiedź

Witajcie w zapowiedzi nowej historii mojego autorstwa :)
Oczywiście to nie znaczy że nie będzie Miraculum, nie miraculum nadal będzie tylko raz będzie to a raz to. Od razu mówię że te dwa opowiadania to całkowicie inne historie.  Przechodząc do zapowiedzi :

Magowie Jorvik 

Jorvik to spokojna wyspa otoczona oceanem. Żyją tam normalni ludzie .. no nie do końca.
Raz na jakiś czas rodzą się ludzie z niesamowitymi zdolnościami. Zdolności te są różne. Takie osoby zostały nazwane Magami. Przez ostatni okres magów zaczęło robić się coraz więcej ale byli oni coraz słabsi. Co gorsza zła Jorvik stają się coraz silniejsze. Uratować Jorvik mogą tylko magowie. Pewnego dnia, powstają niezwykli magowie którzy okazują się potomkami legendarnych magów pomagających Aideen w stwarzaniu wyspy. Czy zdołają uratować Jorvik ?

Więcej o magach dowiecie się wkrótce w zakładce ,, Poznaj Głównych Bohaterów "

sobota, 7 maja 2016

Miraculous: Tales of Miraculous Team /11 - Oczami Białej Klaczy

Rozdział .11. Król Halloween 

*Sytuacja dzieję się pod koniec października czyli od tygodnia do trzech tygodni po spektaklu, będzie trochę skoków w czasie xD *

Halloween wypada w sobotę. Jak fajnie się składa.
Chociaż wydarzenie będzie miało miejsce dopiero za trzy tygodnie to ja już skaczę z radości.
Gdyż za trzy tygodnie w sobotę odbędzie się bal Halloween'owy w naszej szkole.
Każdy się przebierze i będzie nawet konkurs, Kolejna szansa na luz po tych wszystkich stoczonych walkach i sprawdzianach w szkole. Życie jako Biała Klacz i Caitlin jednocześnie nie jest wcale łatwe.
No ale nic. Bal jest już na ustach wszystkich uczniów. Każdy myśli nad przebraniami.
Ostatnio nawet rozmawiałam o tym z grupą moich przyjaciół. No prawie przyjaciół.. chce mieć lepsze kontakty z Mari, ona wydaję się miła ale nie wiadomo dlaczego mnie nie lubi. Może dlatego że jestem blisko Adriena, czy ona też jak inne dziewczyny jest w nim zauroczona ? Ech ... Trzeba z tym coś zrobić.

[C] To myśleliście już nad swoimi przebraniami ?
[T] Ja trochę rozmyślałem, nie mam żadnego pomysłu na kostium.
[A] Ja tak samo.
[Ni] A ja już mam pomysł na kostium. Znaczy się ja i Alya mamy pomysł na kostium.
[C] Ooo to takie słodkie. Przebieracie się w jeden kostium ?
[Ay] Na szczęście nie. Kostium dwuosobowy to był pomysł Nino ale zdecydowaliśmy że skoro jesteśmy parą to przebierzemy się za .. - Nie dokończyła bo Nino jej przerwał.
[Ni] Za Faraona i Kleopatrę !
[Ay] Dokładnie Nino.
[A] Wspaniały pomysł.
[C] Taki oryginalny. Mari a ty masz jakiś pomysł na swój kostium ?
[M] Nie, mam pustkę w głowie.
[C] A może przejdziemy się do pobliskiej kawiarni ? Trochę słodkości na pewno pomoże nam w wymyślaniu. No i trzeba uczcić rozpoczęcia weekendu.
[A] Caitlin ty to byś początek weekendu czciła co tydzień. Mam ci przypomnieć co było tydzień temu czy mam zadzwonić do Alberta i on ma ci przypomnieć jak go urządziłaś ?
[C] No ale było dużo śmiechu, przecież już mu się odwdzięczyłam i przychodziłam do niego przez całe pięć dni czyścić z nim te boksy !
[A] No dobra. Właśnie, Albert też ma w swojej szkole bal Halloweenowy ?
[C] Wiesz, nie pytałam go.

Wyjście do kawiarni rzeczywiście było dobrym pomysłem.
Pierwszą olśniło Marinette która od razu po wymyśleniu wstała z miejsca, ubrała się, pożegnała z nami i sprintem pobiegła do domu projektować.

[A] Ciekawe co wymyśliła ..
[C] Nie wiem. A ty Adrien, wymyśliłeś coś ?
[A] Nie, nadal brak pomysłu.
[C] A ty Tom ?
[T] Nadal nic.
[Ni] Ej rozchmurzcie się, na pewno coś znajdziecie.
[C] Łatwo ci mówić, masz już kostium.

Wtedy przydarzyła się jedna z tych sytuacji w których jest po prostu kupa śmiechu.
Otóż Adrien napił się swojego ciepłego napoju z extra bitą śmietaną a kiedy odstawił go na stół, zauważyliśmy pod jego nosem wąsa z bitej śmietany. Wyglądał niczym kot pijący mleko który właśnie trafił na kożuch. Biedak nie wiedział co się dzieję a my wszyscy pękaliśmy ze śmiechu.

[A] O co wam chodzi ? Co zrobiłem ? Dostane odpowiedź ?
[C] Hahaha ! No bo ... nie, nie wytrzymam hahaha ! - mówiłam dusząc się ze śmiechu.
[A] No o co chodzi ?! Powie mi ktoś ?
[T] Stary .. hahaha wyglądasz jak , jak taki niewinny kiciuś haha nie mogę
[A] Co ?
[C] Patrz - mówiłam podając mu moje przenośne lusterko.

Adrien kiedy tylko zauważył swoje kocie wąsy z bitej śmietany razem z nami wpadł w śmiech.
Cały czas robiliśmy sobie żarty z tej sytuacji. Nawet sami specialnie robiliśmy sobie takie wąsy i robiliśmy śmieszne zdjęcia. Po tych paru minutach wszyscy udaliśmy się w swoje strony. Ja i Adrien poszliśmy razem do studia cioci gdyż ojciec Adriena zadzwonił by się tam udał bo tam on się aktualnie znajduje. Podczas drogi ja i Adrien nadal myśleliśmy nad kostiumami.

[A] Wiesz co.
[C] Co ?
[A] Chyba wpadłem na pomysł na mój kostium.
[C] Serio ? Mów co wymyśliłeś.
[A] Okey. Uwaga, uwaga ! Przebiorę się za .. kotka.
[C] Hmmm ciekawe z kąt ten pomysł.
[A] Bardzo śmieszne. A ty ? Wymyśliłaś coś ?
[C] Nie, nadal nic.
[A] Może przebierzesz jak Nino i Alya ?
[C] Że niby z kim ?

Adrien zatrzymał się. Popatrzył na mnie tym swoich dziwnym wzrokiem. Wiedziałam o kogo mu chodzi. A on wiedział że ja wiem/

[C] Nie, nie Adrien, nie
[A] No ale weź, nie fajnie by było ?
[C] Adrien ja nie jestem pewna. To zły pomysł.
[A] Nie był bym taki pewny. Zapytaj się go to będziesz wiedzieć.
[C] No ...
[A] Przyznaj się że tak naprawdę jesteś zbyt nieśmiała by to zrobić.
[C] Ej ! Praktycznie co dziennie walczę z przestępcami i daję radę i myślisz że nie poradzę sobie z jednym Chłopakiem który jest super uroczy i ma te swoje piękne błękitne oczy i .. i ...
[A] Jesteś w nim zbyt zakochana by mu wyznać swoje uczucia
[C] Ej ! Mówi ktoś kto do dnia dzisiejszego nie wyznał swoich uczuć dziewczynie w której jest zakochany od prawie roku !
[A] Bo boję się że ... no dobra już cię rozumiem .
[C] No właśnie. Dlatego sama coś wymyślę i dam radę.

Kiedy weszliśmy do studia spotkał nas bardzo dziwny widok.

[A] Tata ?

Otóż Pan Agreste razem z moją ciotką jak nigdy nic siedzą przy stoliku, piją kawę i się śmieją.

[G.A] O Adrien, już jesteś.
[A] Co tu się dzieję ?
[G.A] O ja i Louise tak sobie rozmawiamy, wspominamy i w ogóle ... Adrien coś nie tak ?
[L.B] Caitlin skarbie jakaś blada jesteś, z tobą też wszystko w porządku ?

Ja i Adrein staliśmy osłupieni widokiem. Ojciec Adriena był nie do poznania.
Sam mi przecież mówił że nie pamięta kiedy ostatnio się uśmiechną a ten .. promieniał z radości.
Nareszcie doszliśmy do siebie ale nadal nie mogliśmy zrozumieć jak to się stało.

[C] Ee co  ? A tak wszystko dobrze.
[A] Tak , tak...
[G.A] To co synu. Chyba musimy się już zbierać.
[L.B] Gabriel a może zostaniesz jeszcze chwilę, zrobię Adrienowi herbaty poczuję się lepiej.
[A] Nie trzeba naprawdę.
[G.A] Dobry pomysł, Adrien usiądź z nami, wypij herbatę. Potem pójdziemy zgoda ?
[A] Tak ojcze.

Siedliśmy przy stole i piliśmy herbatę. Ja i Adrien nadal nie wiedzieliśmy co się dzieję.
Jego ojciec był do siebie nie podobny. Tak samo jak w dzień przyjazdu wtedy gdy ciocia do niego podeszła i podczas sesji we wrześniu. Przynajmniej odpowiadał mi fakt że Adrien został dłużej. Mogliśmy jeszcze raz porozmawiać. Ogółem widujemy się ostatnio rzadziej. No fakt spotykamy się w szkole, czasem po południu ale rzadko no i oczywiście podczas walki z przestępczością. Ale nadal mamy mało czasu na rozmowy w cztery oczy. Nagle pan Agreste wygłosił mowę

[G.A] Słuchajcie. Ja i Louise postanowiliśmy że skoro jesteście przyjaciółmi to powinniście dużo czasu spędzać razem.
[A] No tak. Ale ty przecież mnie rzadko gdziekolwiek wypuszczasz.
[G.A] Od dziś to się zmienia. Caitlin jeśli będziesz chciała to możesz przychodzić do Adriena do domu kiedy tylko chcesz.
[A] Serio ?
[C] Serio ?
[G.A] Aha. Chce byś miał lepsze kontakty z ludźmi z twojego wieku.
[A] Dzięki dzięki ! Dziękuję
[C] To świetna wiadomość.

Potem pożegnałam ich i zaczęłam myśleć w moim pokoju. Nie chciałam przebrać się za klacz bo byłoby to byt podejrzliwe. Nie miałam żadnego pomysłu. Postanowiłam zdać się na odwagę i .. zadzwonić do Toma. Może nie ma pomysłu i jakoś dam radę. Powiem mu że tak jako przyjaciele chociaż ja nie chce być z nim tylko przyjaciółmi. No cóż trudno, raz kozie śmierć.
Dzwonie ... serce mi wali jak szalone. Ten stres ... i nagle :

[T] Halo ?
[C] O cześć Tom, nie przeszkadzam ?
[T] O Caitlin, nie spodziewałem się że będziesz dzwonić. Nie, nie przeszkadzasz o co chodzi ?
[C] Eee ... dobra do rzeczy .. ja w sprawie kostiumu. Bo .. widzisz .. Adrein wymyślił przebranie i ... - tu mi przerwał
[T] O Adrien śmiesznie się składa, właśnie dzwonił żebym do ciebie zadzwonił i też w sprawie kostiumu.
[C] Hehe .. fajnie to ten ... em ...
[T] Kostium
[C] A ta .. to ten ... no ... kostium tak .. a więc .. nie mówię że ten ale ... no ..
[T] Caitlin do rzeczy - odpowiedział z śmiechem
[C] Okey .. pomyślałam że skoro ja nie mam pomysłu to jeśli ty też nie masz to moglibyśmy przebrać się tak no ...
[T] A wiem o co ci chodzi. Pewnie na przykład .. dwa małe kotki ?
[C] Ta hehe .. wiem ! Wtrąćmy to jeszcze Adriena i będą trzy małe kotki.
[T] Dobry pomysł\
[C] To zadzwoń do niego i ten .. no .. pa !

I szybko odstawiłam telefon z wielką ulgą. Sam chciał bym zadzwoniła to niech się ze mną męczy .. ja mu nie odpuszczę tak łatwo.

* Popołudnie w sobotę - dzień balu Halloweenowego.

Nie mogę się doczekać. Wiem że będzie super. Dziś też specialnie z kotem i biedronką wybraliśmy się na zwiad aby sprawdzić czy nic się nie dzieję. To był pomysł kota więc w sumie wiadomo dlaczego. Każdy się szykował w swoim domu. Ja, Tom i Adrien mieliśmy być trzema kotkami.
Ja rudym, Tom białym a Adrien czarnym.
Miałam na sobie taki słodki kombinezon z uszami kota na kapturze - tu z pomocą przyszła Mari która naszej trójce uszyła te kombinezony. Mój kostium jest taki jakby pomarańczowy z białymi pręgami. W kombinezonie wystają dłonie i nogi więc na tamto miejsce mam na rękach pomarańczowe rękawiczki bez palców z różowymi poduszkami a na nogach białe trampki. Tom miał taki sam tylko że biały kombinezon, białe bezpalcowe rękawiczki z poduszkami i białe trampki, zaś Adrien - taki sam czarny kombinezon z białym na brzuchu, czarne rękawiczki oraz czarne trampki. Do tego każdy z nas miał mały dzwoneczek przy szyi. Teraz wiem jak to jest być jak czarny kot tylko że teraz jestem rudym kotem z pręgami.
Z chłopakami spotkałam się na miejscu. Potem razem przywitaliśmy się z naszymi przyjaciółmi i zaczęliśmy zabawę. Alya i Nino byli przebrani za Kleopatrę i Faraona, Nath za artystę z brodą zaś Mari przebrała się za damę dworu w czerwonej sukni. Z tego co widziałam Chloe przebrała się za biedronkę a Sabrina - za czarną kocicę. No nieźle. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Było dużo zabawy,śmiechu. Czułam jak wszystkie moje zmartwienia znikają w tym strasznym ale śmiesznym klimacie. Nadszedł czas konkursu na najlepsze przebranie. Prowadziła go jedna z uczennic bodajże miała na imię Claudie.

[Ca] Uwaga, proszę o uwagę ! Czy wszyscy dobrze się bawicie ? To świetnie bo przyszedł czas na najlepsze - Konkurs na najlepszy kostium ! Proszę kandydatów o wystąpienie !
Będziemy głosować w różnych kategoriach na początek najsłodsze/najfajniejsze kostiumy.

Na scenie pojawiło się wiele osób w tym z naszej klasy : Chloe, Sabrina. Rose oraz Mylene.
Było też wiele osób z innych klas. Każdy się przyglądał i w końcu nadszedł czas na głosowanie.
Towarzystwo już głosowało. Moim zdaniem Rose wyglądała tam najsłodziej w tym jej stroju księżniczki. Dlatego ja oddałam głos na Rose. Claudie miała już ogłosić wyniki ( głosowaliśmy podnosząc ręce na usłyszenie imienia osoby na którą głosujemy ) gdy wtedy usłyszeliśmy wrzask.

[I] Czekajcie ! Stop ! Jeszcze ja !

Każdy się obrócił i zobaczył wysokiego bruneta w podartym kostiumie pirata. Każdy wiedział kto to był.
To był Igor, Igor był od mnie rok starszy. Chodzą plotki że jest zakochany w Claudii i dziś w kostiumie chciał zabłysnąć i wyznać jej miłość wygrywając pierwszą konkurencję.
Biedak, cały był mokry od deszczu na dworze, miał podarty kostium i rozczochrane włosy a no i był cały w błocie. Zaraz sala wybuchła śmiechem kpiąc z niego. Ja z moją grupą przyjaciół chyba jako jedyni się nie śmieliśmy. A no i jeszcze Claudie też się nie śmiała. Patrzyła na Igora i miała współczujący wyraz twarzy. Igor został wyśmiany i bardzo źle się z tym czuł. Uciekł ze smutkiem w odludne miejsce aby się mógł uspokoić. Jednak nie dało to rady. Trzymał zdjęcie Claudie a łzy same napływały mu do oczu. Władca Ciem zdążył wyczuć jego smutek..

[W.C] Biedaczyna. Chciał zabłysnąć i się mu nie udało. Cóż ja już mu pomogę. Leć moja mała akumo .. i zawładnij jego sercem !

Akuma bez żadnego problemu znalazłam Igora i wtopiła się w zdjęcie które miał w rękach.

[W.C] Królu Halloween. Nazywam się Władca Ciem. Chciałem tylko powiedzieć ze ten kostium był niesamowity. Szkoda tylko że został zniszczony i inni nie mogli cię podziwiać, szczególnie wybranka twego serca. Słuchaj. Pomogę ci, dam ci niesamowite władanie twoją bronią i będziesz mógł zbudować swoją własną piracką załogę, zdobyć ukochaną i zemścić się na tych co cię wyśmiali a ich kostiumy nie były wcale lepsze. W zamian za to .. proszę o drobną przysługę. Przynieś mi miracula Biedronki, Czarnego Kota i Białej Klaczy, umowa stoi ?
[I] Tak, Władco Ciem.

Przemienił się w pirata i poszedł w stronę centrum balu gdzie akurat wszyscy byli.
W tym czasie ogłoszono zwycięzcę pierwszej konkurencji którą wygrała Rose.

[Ca] A teraz ... - przerwał jej krzyk,
[I] Claudie !
[Ca] He ?

Chwilę potem wszyscy zaczęli uciekać i krzyczeć gdyż ludzi po kolei zaczęli zamieniać się w podwładnych królowi Halloween. Wszedł na scenę, ucałował Claudie w rękę po czym powiedział.

[I] Jeśli ktoś mnie z nią rozdzieli, może spodziewać się mojej ogromnej złości. A teraz gadać słabeusze. Gdzie jest moja korona !

Wtedy jego wzrok padł na sparaliżowaną ze strachu Rose w sukni księżniczki i koroną na głowie za wygraną. Wezwał dwóch swoich podwładnych i powiedział szablą kierując na Rose.

[I] Wy dwaj, przynieście mi ją tu, chce jej koronę !

Podwładni od razu ruszyli do roboty a Rose nie wiedziała co robić. Trafiła w ślepy zaułek, nie miała jak uciec. Zaczęło się zamieszanie. Musiałam coś zrobić. Sprintem pod biegłam do Rose, złapałam ją za ramię i zaczęłam z nią uciekać.

[I] Nie stać tak ! Łapać ją i przynieść tu do mnie !

Podczas biegu.

[Ro] Caitlin dziękuję.
[C] Nie ma za co. Nie mamy czasu, trzeba się gdzieś ukryć.

Bal był w szkole dlatego zaprowadziłam Rose do jednej z klas i kazałam jej zostać. Wybiegłam z klasy pod pretekstem że muszę pomóc reszcie póki super bohaterowie się nie zjawią.
Po tym ukryłam się w odludnym miejscu i przemieniłam w Białą Klacz. Z tego co zauważyłam Adrien też wkroczył do akcji jako Czarny Kot. Trzeba tylko czekać na Biedronkę.
Niestety przed Biedronką pojawiła się Lisica i nią musiałam się zająć. Kot póki co pomagał innym w ucieczce a ja atakowałam Lisicę z próbą odebrania jej Miraculum.
Takiego zamieszania w tej szkole jeszcze nie było, nawet wtedy kiedy pojawiła się Bezimienna.
Chwilę później dołączyła się Biedronka i szło już łatwiej. Dzięki ich mocom zapędzili Króla w ślepy zaułek. Kot trzymał go a Biedronka znalazła zdjęcie Claudie. Podarła je i oczyściła akumę.
Ja byłam blisko zabrania Lisicy miraculum ale po całej akcji, odepchnęła się i zniknęła.
Po tym Biedronka wybiegła bo zaraz miała się przemieniać tak jak Kot. Ja podeszłam do Claudie i poprosiłam o pocieszenie Igora. Sama potem zniknęłam by się bezpiecznie przemienić.
Claudie podniosła swoje zdjęcie i podała Igorowi :

[Ca] Hey, to twoje ?
[I] O  tak. Dzięki - oblał się cały w rumieńcu.
[Ca] Wiesz, powiem ci coś. W zasadzie to ten podarty kostium jest całkiem fajny.
[I] Serio ?
[Ca] Tak, wyglądasz jak taki zombie-pirat.

Claudie już odchodziła, gdy Igor zatrzymał ją i złapał za rękę

[I] Czekaj ! Claudie, muszę ci coś powiedzieć.
[Ca] Słucham.
[I] Po..podobasz mi się. Bo wiesz jesteś taka miła, zabawna i urocza. Jeśli odejdziesz, zrozumiem cię. Nikt by nie chciał takiego ciapy. Wiem że nie jestem idealny ale , dla ciebie mogę się zmienić. Zresztą, to na nic.

I wtedy ku zdziwieniu Igora, Claudie pociągnęła go do siebie i czule pocałowała.

[I] Nie , nie spodziewałem się tego ..
[Ca] Wiem Igor. Ale nic nie poradzę. Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego spotkałam. Chodź trzeba się trochę poruszać. Do końca balu została tylko godzina. Trzeba ją wykorzystać.

Na dole obok parkietu, stałam z Adrienem i patrzyliśmy na tańczących ludzi.
Po chwili podszedł do nas Nino :

[Ni] Adrien pomóż proszę !
[A] O co chodzi Nino ?
[Ni] Chce zatańczyć z Alyą ale ... boję się że odmówi weź może no nie wiem, namów ją by ze mną zatańczyła ?
[A] Nino żarty sobie robisz ? Alya to twoja dziewczyna.
[Ni] Ale ja się tak wstydzę.
[A] Okey wiesz co. Pójdę tam z tobą i dla otuchy poproszę Marinette do tańca a ty Alyę może być ?
[Ni] No dobra.
[C] Powodzenia.

I tak zostałam sama. Z daleko patrzyłam z uśmiechem jak chłopaki proszą dziewczyny do tańca.
Jak Nino stoi nieśmiały i prosi Alye do tańca jąkając się a ona go zaraz energicznie wyrywa na parkiet. Albo jak Adrien lekko zarumieniony prosi Mari do tańca a ta próbuję coś powiedzieć.
Jednej rzeczy nie rozumiem. Adrein się lekko rumienił. Podobnie jak dziś przy Biedronce.
Coś mi tu nie gra. Stałam tak jeszcze chwilę. Póki nie podszedł do mnie Tom.

[T] Hey, czemu stoisz tak sama ?
[C] A tak jakoś.
[T] Chłopaki poszli tańczyć.
[C] Tak. A ty nie tańczysz z jakaś dziewczyną ?
[T] Wiesz , właśnie podszedłem do dziewczyny z którą z chęcią bym zatańczył.
[C] Hę ?
[T] Caitlin, chcesz ze mną zatańczyć ?

Tom wyciągnął do mnie rękę. Czułam jak moją twarz ogarnia rumieniec.
Patrzyłam w jego piękne oczy aż w końcu podałam mu rękę i udaliśmy się na parkiet tańczyć.
I tak tańczyliśmy. Ja z Tom'em, Mari z Adrien'em, Nino z Alyą, Claudie z Igorem.
To był fajny wieczór który z chęcią bym powtórzyła.

To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....