wtorek, 30 sierpnia 2016

Przeniesienie ?

Hey Mieszczuchy :)

Ostatnio niczego tu nie piszę i ma to wiele powodów.
Głównie dlatego że zaczęłam pisać na Wattpad.
Jak na razie możecie przeczytać tam moje recenzję anime, lecz w przyszłości będą tam moje opowiadania.
Takie jak np. Attack on Titan | Nadzieja. Tylko będzie trochę inna, gdyż mam inne plany na tą książkę xD
Więc jeśli czytać AoT u mnie to zapraszam w przyszłości na kontynuacje tej historii na moim wattpadzie.

Wchodź i czytaj : Juliet_Ayran-Yaeger

środa, 17 sierpnia 2016

Attack on Titan | Nadzieja /8

Rozdział .8. Jesteś pierwszą osobą ...

Jak na razie najważniejsze jest przekonanie tej laluni w jakiś ckliwy sposób. Kto wie ? Może ma tam kogoś ważnego dla niej ? Zobaczy się ...

Natalia P.O.V

3 tygodnie później ... 

Było ciemno ... ciemna nicość. Jedyną istotą byłam ja. Gdzie ja jestem ? Co to ma być ?
Nagle znalazłam się na otwartej przestrzeni. Padał deszcz i to dość ostro. Wiał silny wiatr, nic nie było widać prócz paru centymetrów przestrzeni. Nagle przemieściłam się w miejscu. Po chwili usłyszałam znajomy głos. I to bardzo znajomy. Zaczęłam się zastanawiać ... do kogo on należy.
Czyżby był to .... Levi ? Bardzo prawdopodobne ... jednak coś tu nie pasuje. W tym głosie słyszałam ... troskę, zmartwienie. To do niego nie podobne. Jednak tak, to z pewnością był on. Skupiłam się by wysłuchać, co on w ogóle nawołuje. Po chwili zastanowienia uświadomiłam sobie .. że on wykrzykuje moje imię.

- Natalia! Natalia !

Potem, sama nie wiem dlaczego. Zaczęłam biec przed siebie i krzyczeć tak jak on.

- Levi! Levi!

Po chwili ujrzałam właśnie jego. Biegnącego przed siebie, z włosami mokrymi od deszczu. W mundurze ubrudzonym krwią. Widać było że był zmęczony po ciężkiej walce, a na jego twarzy malował się cień niepokoju. Pierwszy raz widzę to uczucie na jego twarzy. Był coraz bliżej mnie. Nagle! Przebiegł przez mnie. Spojrzałam w tył, w stronę w którą biegł czarnowłosy. I co zobaczyłam ... Levi'a klęczącego na ziemi, przed jakimś ciałem. Podeszłam by się przyjrzeć. Nie mogłam uwierzyć. Ciało które w tej chwili trzymał Levi ... należało do mnie. Ale jak to ... ale ... co? To musi być snem. Co ja plotę! Koszmarem. Jedyne co mnie niepokoi, to fakt że to wygląda bardzo realistycznie. Patrzyłam wryta na Levi'a, który miał pełno łez w oczach, przytulającego nie przytomną mnie. Po chwili znowu nastała ciemność, tak samo jak na początku.

- Co tu się dzieję ?!

Biegłam przed siebie, by znaleźć jakimś cudem wyjście z tej ciemności. To było straszne.
Co tu się kurna dzieje ?! W pewnej chwili, w oddali zauważyłam sylwetkę dziewczyny. Miała na sobie czarny płaszcz z kapturem zasłaniającym jej twarz. To co najbardziej zwracało uwagę, było na jej szyi. Miała bowiem na sobie naszyjnik z zielonym kryształem. Po kilku chwilach przyglądania się, wycedziłam.

- Kim jesteś ?

- Kimś, kto sprawi że twoje życie stanie się koszmarem.

Okey ... to mnie przeraziło. Jednak nie rozumiałam o co jej chodziło.

- Nie rozumiem.

- Zrozumiesz niebawem, nie martw się.

- Emm niebawem ? Będziesz mnie nękać ? - zaśmiałam się cicho. Za to ona szyderczo się uśmiechnęła i odpowiedziała.

- Podejdź tu. Nie bój się, nic ci nie zrobię ... do czasu ....

Niepewnie podeszłam do zakapturzonej dziewczyny. Przyznaje że to straszne. Ale co mam począć, może mnie wyciągnie z tego szaleństwa. Gdy się zbliżyłam, wyciągnęła rękę, podałam ją jej. Nagle! Przed moimi oczami pojawiło się wiele obrazów. Za dużo jak dla mnie, zrobiło mi się trochę słabo.
W końcu, zatrzymało się na jednym. Moim zaskoczeniem było to że, była to moja matka. Stojąca do nas tyłem, w jakimś lesie. Nagle dziewczyna obok mnie zniknęła, a ja pojawiłam się w tym lesie.

- Ej! Gdzie ona ....

Przerwał mi cichy głos mojej matki, która nadal stała do mnie tyłem.

- N-Natalia ?

Zaczęłam kierować się powolnym krokiem w jej stronę. W pewnym momencie, odwróciła się przodem do mnie, Całą twarz miała we łzach, jakby płakała przez dobre parę godzin.
I tu zaczyna się koszmar. Kolejny. Zza drzew wybiega wielgachny tytan, który momentalnie bez żadnego wysiłku ... depcze moją matkę, zostawiając kałużę krwi. W tej chwili miałam ochotę się załamać, jednak głęboko we mnie, uderzyła nienawiść. Nie wiem z kąt, posiadałam na sobie sprzęt do manewru oraz broń. Bez chwili namysłu, pełna łez, zaczęłam zaczepiać się linkami o kolejne drzewa, goniąc tytana który od tak - zdeptał moją matkę. Tą nienawiść trzeba wykorzystać.
Szybko go dogoniłam i zaczęłam atakować. Skubaniec uchronił się od mojego ataku w kark i jednym ruchem ręki powalił mnie na ziemię. Bul był taki realistyczny .. to wszytko było strasznie realistyczne. Jednak nie poddałam się i zaczęłam dalej walczyć. Pomimo że bolało mnie w okolicach żeber, nie poddałam się. Nie mogłam, po tym co zobaczyłam. Lecąc za tytanem, udało mi się zaobserwować jego cechę charakterystyczną. Miał znamię na ramieniu, znamię przypominające gwiazdę oplecioną cierniami. Ogólnie tytan był jakiś dziwny, jakiś nie typowy odmieniec. Unikał każdego mojego ataku, każdego cięcia jakiego zadawałam. Co jest z nim nie tak?! W pewnym momencie, gdy już myślałam że nareszcie dorwę skubańca. Coś a raczej ktoś, momentalnie we mnie uderzył, spychając mnie na ziemię. Bul był jeszcze gorszy niż poprzednio. Okazało się że była to ta dziewczyna z którą rozmawiałam. Tym razem udało mi się zauważyć jej oczy. Miały czerwony kolor, z nutą zielonego.

- Czego ode mnie chcesz ? - wydukałam pomimo okropnego bólu.

- Niczego słonko, uwierz mi. A teraz .. do następnego koszmaru!

- Co?! - miałam wypowiedzieć to cicho, jednak dziewczyna w jednej chwili wbiła mi nóż prosto w mój brzuch, przez co głośno krzyknęłam. Co jest ?!

Zaczęło robić się ciemno, jednak udało mi się zauważyć światło. Czy to mój koniec ? Co to wszytko ma znaczyć ? W oddali zaczęłam słyszeć moje imię. Słyszałam je coraz głośniej, wraz ze zwiększaniem się widoczności światła w oddali.

- Natalia! Natalia!

Znowu słyszę ten sam głos. Tylko był przepełniony bardziej obojętnością. Jednak z kawałkiem troski. To był sen ? Raczej koszmar ... sama już nie wiem.

Levi P.O.V

Była 04. rano i strasznie mi się nudziło, Wszystkie papiery były wypełnione. Innymi słowy, nie miałem co robić. Postanowiłem się przejść po siedzibie. Nie wiedziałem do której części dokładnie idę, szedłem na ślepo. Kiedy się zorientowałem, byłem na korytarzu prowadzącym do pokoi zwiadowców z Jeonsy. Nie sądziłam że akurat tu mnie myśli przyprowadzą. W pewnej chwili, usłyszałem cichy, znajomy głos.

- Czego ode mnie chcesz ?

Natalia ? Czyżby nie spała ? Ah... i tak nie mam co robić, czemu by nie porozmawiać z przyjaciółką kiedy nadarzyła się taka okazja ? Wszedłem do jej pokoju a tam, zastałem ją, na podłodze całą we łzach. Koszmar ? Nie chciałem tego tak zostawić, jeszcze mi tu wpadnie w depresję. Zamknąłem drzwi, klęknąłem przy niej i zacząłem nią trząść.

- Natalia! Natalia obudź się do jasnej cholery! Natalia!

Po chwili otworzyła te swoje szare oczy i spojrzała nimi w moje. Nie wiem czemu ale ... coś mnie do nich ciągnęło. Gdybym mógł to bym się w nich zatopił ... dobra albo się nie wyspałem albo ktoś mi coś dosypał do herbaty. Co się dzieje ?

- Levi ? Nie jesteś... ? Ale przecież ... co ? - majaczyła zaspanym głosem.

- Natalia coś ci się śniło ? Koszmar ?

- Koszmar ? Całe szczęście ... - uśmiechnęła się co wywołało u mnie lekki uśmiech. Lubiłem jej uśmiech.

- Dobra, a teraz usiądź, zrobię ci herbaty i mi o wszystkim opowiesz dobrze ?

- Nie wiem, czy chce o tym rozmawiać... nie chce ci zawracać głowy ..

- Siadaj i bez dyskusji. Rozmowa pomaga, zwłaszcza z przyjaciółmi.

Pomogłem jej wstać a następnie zacząłem szperać po pokoju w poszukiwaniu herbaty. Znalazłem to co chciałem i przygotowałem napój w dwóch filiżankach. Następnie podałem Natalii filiżankę, która siedziała już na łóżku opatulona w ciepły koc. Usiadłem na krawędzi łóżka i zacząłem popijać gorący napój.

Natalia P.O.V

- Więc, co to był za koszmar ? - zapytał kierując wzrok na mnie.

- Em.. na początku widziałam ciemność. Potem byłam na otwartej przestrzeni. Zgaduję że poza murami. Nagle zaczęło ostro padać, prawie nic nie było widać. Słyszałam jak wołałeś, wołałeś mnie. Tak jakbyś mnie szukał. W końcu znalazłeś mnie, byłam nieprzytomna a ty klęczałeś nade mną i .. płakałeś ? Naprawdę nie wiem dlaczego. Ale wyglądało to strasznie realistycznie.

Popatrzyłam na niego, wyglądał jak sparaliżowany. W ogóle się nie ruszał, był czymś przejęty.
Nie mogłam tak na niego patrzeć, to rodziło we mnie smutek.

- Levi ? Hej, wszystko w porządku ? Levi ?

Szturchnęłam go ramieniem. Przynajmniej to wystarczyło by powrócić go do normalności.

- Em.. chwila? Co?

- Przez chwilę w ogóle się nie ruszałeś, byłeś jak sparaliżowany.

Levi wstał z łóżka i zaczął powoli kierować się w stronę drzwi. Wyglądał na obojętnego, jednak czułam aurę złości i smutku. Co tu jest grane ?

- Levi! - ja także się podniosłam przy tym potykając się o swoje nogi zaplątane w kocu.

- Levi, powiedz o co chodzi!

- A co jeśli nie chce ? - odpowiedział jeszcze chłodniejszym tonem niż zazwyczaj.

- Widzę, że to cię dręczy. Rozmowa pomaga Levi. Sam tak mówiłeś.

Odwrócił się w moją stronę, popatrzył mi w oczy. Nadal nie wiem jaki mają kolor. Ale gdy tak dłużej się przyglądam .. mam wrażenie, że mogłabym tak patrzeć w nieskończoność. Moja wina że mam przyjaciela z ładnymi oczami ? Po chwili patrzenia, westchnął i usiadł na krawędzi łóżka.

- A więc ... to było cztery lata temu.

Kiedy to mówił, bez zastanowienia usiadłam obok niego i słuchałam co ma do powiedzenia. To musi być dla niego ciężkie.

- To było jak jeszcze mieszkałem w podziemiach.

- Mieszkałeś w podziemiach ? To tu są podziemia ?

- Pod murami, znajduję się podziemne miasto. Dużo tam zbirów, takim zbirem byłem ja. Tam się urodziłem, tam uczyłem, tam wychowywałem. Razem z dwójką przyjaciół, którzy byli dla mnie jedyną rodziną. Farlan i Isabele. Razem rabowaliśmy by żyć przy użyciu trójwymiarowego manewru, wykonywaliśmy różne zlecenia. Któregoś dnia, dostaliśmy za zadanie wyeliminować Erwina Smith'a. Tak jak mówili, zwiadowcy zjawili się i nas złapali, następnie za moją zgodą zaciągnęli do zwiadowców. Tam, wyjechaliśmy na ekspedycje za mury, na której wszystko straciłem. W jednej chwili mocno się rozpadało. Nie było widać czy coś nadciąga, kazali nam się trzymać razem. Pomyślałem że to idealna okazja by zabić Erwin'a. Dlatego zostawiłem ich i sam pognałem na przód. Nie znalazłem Erwin'a, jednak zastałem wymordowany oddział po spotkaniu z odmieńcem. Widocznie go minąłem, gdyż ślady tytana kierowały się w stronę z której przyjechałem. Zacząłem się wracać, nie mogłem uwierzyć w to co potem zobaczyłem. Moi przyjaciele .... martwi ... tytan odmieniec pożerający moich przyjaciół, moją jedyną rodzinę. Tak się załamałem, że wpadłem w furię i po paru chwilach, tytan był już martwy. Potem misja i tak się nie powiodła, więc zostałem w zwiadowcach.

- Jezu Levi ...

W tej chwili nie panowałam nad moim ciałem. Wiedziałam że będę żałować tego co właśnie zrobiłam. Mianowicie, przytuliłam go. Od tak. Jak przyjaciela po ciężkim przeżyciu. Moim zaskoczeniem było to, że on odwzajemnił uścisk. I tak siedzieliśmy, przytuleni do siebie. Pocieszając go.

- Nie sądziłam, że za tobą kryje się taka straszna przeszłość. Nie wiem ...

- Jesteś pierwszą osobą. - powiedział nagle.

- Słucham ? Co .. masz przez to na myśli ?

- Jesteś pierwszą osobą, do której się tak przywiązałem przez te cztery lata.

Nagle zrobiło mi się ciepło na sercu, a przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Jestem pierwszą osobą ... do której się przywiązał od tej tragedii. Zaufał mi, chociaż znamy się miesiąc.
Jesteśmy dwójką, najlepszych przyjaciół. Jestem taka szczęśliwa. Nawet ignorowałam fakt, że za jakiś miesiąc wyjeżdżam do domu i jeśli coś pójdzie źle, to się już nigdy nie spotkamy. Trochę posmutniałam jak tak o tym myślę. Przecież, nikt nie powiedział że zawrzemy ten sojusz, nawet jeśli to prawdopodobnie nigdy nic się nie wydarzy aby był potrzebny. Tak czy owak, już nie będę miała szansy znów się z nim zobaczyć. Levi widocznie zauważył że posmutniałam, więc postanowił mnie rozweselić. Mianowicie, zepchnął mnie z łóżka, co spowodowało że upadłam na drewnianą podłogę.

- Hey! Co to miało być?!

Spojrzałam na niego z dołu, znowu słyszałam ten rzadki śmiech. Śmiech kapitana Levi'a.

- Tak cię to bawi co ?

Wraz ze mną, spadła poduszka. Więc postanowiłam to wykorzystać. Szybko się podniosłam, wzięłam poduszkę w ręce i jak najmocniej jak tylko potrafiłam, wymierzyłam w twarz Levi'a.
Miał taką dziwną minę.

- Haha! Żałuj że nie widzisz jak wyglądasz!

Jednak on nie próżnował. Widocznie chciał zemsty i chwycił drugą poduszkę. Wymierzył prosto w moją śmiejącą się twarz, jednak ja zdążyłam zrobić unik. I tak zaczęła się bitwa na poduszki. Przypominała mi trochę, tą naszą bitwę w kuchni. Jednak było inaczej. Między nami są teraz lepsze relacje niż wtedy, powiedzmy że bardziej wariujemy. Biliśmy się poduszkami po twarzy, po nogach.

- Zaraz cię dorwę i nie będziesz miała jak się śmiać, zobaczysz.

- Tak? Więc mnie dogoń krasnalu!

- Odezwała się lepsza!

I tak mijał nam czas na walce na poduszki. Może to zabrzmieć dziecinnie, ale nam to sprawiało radość. W pewnej chwili, jedna się rozpruła i wyleciało z niej pełno pierzy. Co spowodowało niezły bałagan w pokoju.

Niestety zabawa nie trwała jakoś specjalnie długo. Oczywiście, musiałam w pewnej chwili się potknąć i upaść na podłogę. Na moje nie szczęście, Levi był przede mną, co spowodowało że upadł prosto na mnie. Tak oto stworzyła się taka nieswoja sytuacja. Czułam jak moją twarz zalewa rumieniec, gdyż nasze oczy były na tej samej wysokości i wpatrywały się w siebie nawzajem.
Nie mogłam się podnieść gdyż Levi mnie przygniatał. Dziwne było to że on także się rumienił.

I właśnie w tej nieswojej, przypadkowej sytuacji. Ktoś musiał mi wejść do pokoju. Na moje nieszczęście, była to Magda z Julie.

- Natii! Słyszałyśmy dziwne dźwięki więc przyszłyśmy sprawdzić .... czy wszystko u ciebie w porządku ...

Obie wpatrywały się na nas ze zdziwieniem, widziałam jak na ich twarzach pojawia się rumieniec.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu ... co one se teraz pomyślą ...

- T-to my ... przyjdziemypóżniejpa!

I zamknęły drzwi. Jezu, teraz będę musiała się przed nimi tłumaczyć. Co za wstyd.
Potem Levi zaczął wstawać. Nie zajęło mu to dużo czasu i po chwili stał już na własnych nogach. Pomógł mi wstać i opuścił pomieszczenie, mówiąc że ma jakąś sprawę do załatwienia. Ja za to zostałam i zaczęłam szykować się na dzisiejsze treningi. Już od paru tygodni trenujemy albo walkę, albo wspólne zabijanie. Nawet plan awaryjny. To staje się już nudne! Przynajmniej mamy już załatwiony plan aby nie wyjeżdżać z Shinganshiny. Teraz tylko przekonać generałów.

Merlin P.O.V

Parę tygodni wcześniej ...

Jestem na miejscu. Mur Maria prezentował się wspaniale w dzisiejszym blasku słońca. Manewrem przedostałam się niezauważona za mury, aby spotkać mojego starego przyjaciela. Tak jak się umawialiśmy, miałam go spotkać na murze Maria w Shinganshinie. Po chwili udało mi się go znaleźć.

- Kopę lat Merlin!

- A, witaj. Dawno się widzieliśmy. Sazuma.

- Nowa misja co ? Powiem ci że ja też mam swoją do wykonania.

Co on znowu planuje ? Znowu chce coś spalić ? Z tego co pamiętam to żaden jego plan nie był jakiś niesamowity.

- Mam dużo planów zaplanowanych bo osiągnąć władzę tutaj. Jednak jedno mi w tym przeszkadza. Jeonsa. Chce się jej pozbyć. Dlatego za parę tygodni, gdy wyruszą za mury, chce popsuć ich zaufanie.

- Dosyć ciekawe, mów dalej.

- A więc, przymocowałem bomby z gazem nad bramą w Shinganshinie. Które specjalnie skieruję na żołnierzy Jeonsy. Kiedy bomby walną w żołnierza, stanie się nieprzytomny. Niezdolny do walki. Będą myśleli że to nasza wina, że nie warto nam ufać. I odejdą w zapomnienie. Wtedy ja będę mógł wziąć sprawę w swoje ręce.

Przyznaje niezły ma ten pomysł. Więc moja misja również zostanie ułatwiona. Trzeba tylko nakierować jedną bombę na kogoś ważnego dla niej... na pewno ktoś taki się znajdzie.

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi...

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Attack on Titan | Nadzieja /7


Rozdział .7. Niezadowolona matka

Potem poszliśmy poszukać reszty i ustalić pewne rzeczy. W końcu nie możemy zawieść, na naszych barkach spoczywa nadzieja sojuszu, nadzieja ludzkości. Kto wie co oni mogą zrobić.

Jutro koniec czasu wolnego, znając życie będą nas uczyć innych ważnych rzeczy.

Cofnijmy się jednak do dnia po przyjeździe Jeonsy do Kabe ... co wtedy działo się w Jeonsie u rodzin naszych żołnierzy ?

Sawae P.O.V

Wracam ulicą do mojego domu. Muszę załatwić parę rzeczy. Na szczęście, te związane z firmą zostały już uzgodnione. Najpierw pójdę do domu, zaniosę listy, porozmawiam z matką i ojcem. 
Ciekawe czy Natalii nic nie jest... z tego co widzę jeden list jest od króla. Ciekawe czego on znowu chce od ojca.

Mój dom całkiem nieźle się prezentował. Jednak nie wyróżniał się niczym od innych w dystrykcie. 
Przekręciłem klamkę i spokojnie wszedłem do domu. 

- Wróciłem! Mam listy! 

Położyłem listy i moją torbę na stole. Przy nim siedział mój ojciec i czytał prasę, zaraz przybiegła moja matka. Jest bardzo pobudzona, ciekawe na co ona czeka w tych listach.

- Jeden jest od króla. Powiedzcie mi o co chodziło w tym liście, ja idę do rodziców Tary. 

- Oh Sawae. Naprawdę się zastanawiam co z tą naszą rodziną się porobiło. - moja matka zaczęła mówić do mnie lekko zdenerwowanym głosem.

- Co ci się niby nie podoba ?

- Co z wami porobiła ta rodzina Kon. Ich dwoje dzieci zrobiła z naszych jakiś dziwaków. Dobrze im że ich syn zginął, dostał nauczkę za to co sobie myślał. Jednak naszej córki nie zdołało to zatrzymać od jej głupich marzeń. 

- Marzenia Natalii są bardzo ambitne, przynajmniej robi to co kocha! - broniłem mojej siostry. Zawsze w nią wierzyłem, ma niesamowite umiejętności. 

- Nie rozumiem jak można kochać walkę z tymi mordercami, co ona sobie myśli! Moja Natalia kiedyś może zginąć! Kto wie ? Może już wącha kwiatki od spodu ? Przecież każdy idiota wie że Kabe nie istnieje! 

- Z kąt ty możesz to wiedzieć ? Tara i Natalia to wspaniałe zwiadowczynie, po za tym skoro król dostał wiadomość od ludzi z Kabe, to znaczy że to wcale nie bujdy. Nie dziwię się Natalii że woli poczuć się wolna, niż chodzić smutna w gorsetach. 

Zabrałem swoją torbę i wyszedłem z domu. Nie rozumiem mojej matki, jak można nie cieszyć się z tego że jej dzieci spełniają swoje marzenia, a nie nie wiedzą co robić w życiu. 

Dla sprostowania. Jestem bratem Natalii Sakai. Przejąłem biznes po ojcu i planuję założyć rodzinę. Już nawet się oświadczyłem. Jest to piękna zwiadowczyni, Tara Kon. Należy do oddziału mojej siostry. Kocham ją i mam wielką nadzieję że wróci cała i zdrowa, chociaż wiem że moja siostra nie pozwoliła by komuś zginąć bez calu. 

Teraz kieruję się w stronę domu rodziców Tary. Jej matka jest w depresji, gdyż parę lat temu zginął jej syn, który był najlepszym przyjacielem mojej siostry. Czasem jej pomagam, gdy Tara jest na zwiadach. Bardzo ich kocham, jej rodzina różni się od mojej. 

Emiko P.O.V

Wyszedł z domu. Znowu zaczęliśmy się kłócić. To niedorzeczne, przecież mam rację.

- Emi mogłabyś trochę ochłonąć. - powiedział Jou wychylając swój łeb z nad gazety. 

- Kochanie, ale przecież ja mam rację! Nie martwisz się o swoją córkę ?! A co jeśli ostatnio widziałeś swoją córkę ostatni raz na oczy ?! A co jeśli ta narzeczona twojego syna też mu coś zrobi i Sawuś dołączy do zwiadowców na pewną śmierć ?! Jak ty możesz być spokojny ?! 

- Emiko, spokojnie, usiądź, wszystko będzie dobrze. Sawae jest poważnym mężczyzną, nie porzuciłby firmy. Ja go znam. Za to Natalia jest niesamowitym żołnierzem, przecież widziałaś jaka dumna z siebie była na tej ceremonii, kiedy ogłaszali ją najsilniejszym żołnierzem i nadzieją ludzkości ? Nie umrze tak po prostu, To że syn Kon'ów zginął, nie znaczy że taki sam los będzie mieć Natalia. 

- Nie rozumiesz mnie, nikt w tej rodzinie mnie już nie rozumie. - zaczęłam szlochać. Wybiegłam z jadalni i pobiegłam do sypialni. Dlaczego wszyscy w tej rodzinie się od mnie odwracają ? Czy nie rozumieją że to ja mam rację ?

Godzinę później ... 

Jou poszedł do pracy, ja za to siedziałam w fotelu i przeglądałam listy. Było parę odpowiedzi od rodzin, zamożnych kawalerów. Tylko czekają aż Natalia porzuci bycie zwiadowcą. Oh Natii ... dlaczego stałaś się taką paskudną osobą ... Myślisz o sobie, nawet nie pomyślisz o swojej matce. Nie chcesz jej pomóc gdy jest w potrzasku. Kto zrodzi mi wnuków i przyszłe pokolenia tej rodziny ? Co prawda jest jeszcze Sawuś i ta jego narzeczona ... ale czy zwiadowczyni będzie godna tego nazwiska ? Sama już nie wiem ... może jest jeszcze jakaś nadzieja. Otworzyłam list od króla, czego on znowu chce ? Zaczęłam czytać ...

...Pragniemy powiadomić Jou i Emiko Sakai że wasza córka - kapitan Natalia Sakai jest cała i zdrowa. 
Gotowa do poświęcenia i walki razem z innymi żołnierzami, 04 Kwietnia dojechała do Kabe.
Przydzielona i gotowa do współpracy z najsilniejszym żołnierzem z Kabe - Levi'm. ...

Levi ? A gdzie nazwisko ? Z kim ona musi dzielić ten oddział ? A co jeśli on ją uwiedzie ? Skieruję na złą drogę ? 

Odłożyłam list by potem pokazać do Sawusiowi. Ciekawa czy ta jego Tara przeżyła ... 
Przeglądałam inne listy, jakieś ulotki. Nagle, dostrzegłam dość nie typową pieczątkę na liście. 
Otworzyłam go i zaczęłam czytać ... Betty Morgana. A to ta kobieta co poznałam ją ostatnio. Twierdziła że mieszka w dystrykcie Meya. Mówiła że też nie była zadowolona z losu jej dzieci, jednak podobno wynajęła jakąś dziewczynę która załatwiła ten problem i syn stał się jej posłuszny.

Merlin Zauberer .... trzeba do niej napisać i to koniecznie! Ona może mi pomóc w moim problemie z Natalią! I tak wyciągnęłam kartkę i zaczęłam pisać list z prośbą o spotkanie. 

Sawae P.O.V

Sprawa z przyszłymi teściami załatwiona, akurat doszedł im list w którym poinformowano ich o tym że Tara żyję. Ciekawe czy u Natalii wszystko w porządku. Teraz kieruję się do moich przyjaciół z żandameri, dawno z nimi rozmawiałem. Po czasie zauważyłem jedną z moich przyjaciółek. Siedzącą na paczcie i coś jedzącą, pewnie ma przerwę w pracy. Z daleka można rozpoznać te rude kudły. 

- Hey Alex! - krzyknąłem, kiedy to zrobiłem, prawie aż spadła z paczki.

- Sawae! Nie strasz mnie tak więcej! 

- Przepraszam, pewnie jesteś w nerwach.

- Niby czemu ? - odpowiedziała biorąc gryza bułki.

- Dziś przychodzą listy z informacją o zwiadowcach. Nie boisz się o swoją siostrę ?

- Co ty! Nie potrzebny był mi list, powiedzieli nam. Wiem że Julie jest cała i zdrowa. No i pewnie mega podekscytowana.

- Cała ona, pamiętam jak jeszcze w ciągle za tobą chodziła.

- Była zbyt nadopiekuńcza i w dodatku, nie była sobą. Gdy doszła do zwiadowców, wtedy stała się tą Julie którą znałam z dzieciństwa. Wiem że jest nieustraszona kiedy trzeba. Wierzę w nią, jestem dumna z tego że mam taką starszą siostrę. Gdyby zginęła ... wszystkie korpusy przypominałby mi o niej.

- Mamy nieustraszone rodzeństwo. Jesteśmy dla nich wsparciem. Natalia pewnie też będzie mi dużo opowiadać.

Często rozmawiamy na takie tematy z Alex. Poznałem ją w parku, kiedy miałem 10 lat. Alexis Kawaii jest młodszą siostrą przyjaciółki mojej siostry - Julie Kawaii. Alex często mnie pociesza, jest odważna i mądra. Kocha swoją pracę i dba o swoją rodzinę. Patrząc z tej perspektywy ... moje życie nie jest złe. Jedyne co mi do szczęścia brakuje to zmiana nastawienia matki...

Emiko P.O.V

Dwa dni później ... 

Dążę na spotkanie z Merlin Zauberer, mam nadzieję że mi pomoże. Nie mówiłam mężowi i synowi gdzie idę. Mogliby mnie powstrzymać. Miejsce spotkania było w niewielkim lasku, nie daleko muru Coral. Po chwili dotarcia w odpowiednie miejsce, ujawniła się. Miała na sobie czarny płaszcz zakrywający jej twarz, mogłam zauważyć też jej białe długie loki. Oraz jej naszyjnik z zielonym kryształem, który najbardziej rzucił mi się w oczy.

- Jak mniemam ty jesteś Merlin Zauberer

- Zgadza się. Pani Sakai, W czym mogę pomóc ?

Nie ma przebacz, nie mogę się wycofać. Muszę zrobić krok na przód ku lepszej przyszłości.

- Chodzi o moją córkę.

- Aa... kapitan Sakai Natalia. Żołnierz ludzkości Jeonsy. Nie niska ale też nie wysoka, długowłosa, szarooka. Niesamowicie odważna, na pierwszym miejscu stawia bliskich. Tylko pozazdrościć takiej córki. Jednak nadal pani widzi w niej jakiś minus.

- Chcę, by porzuciła jej głupie marzenia. Martwię się o nią, po za tym, takim zabijaniem niczego w życiu nie osiągnie. Ja zagwarantuje jej lepszą przyszłość.

- Rozumiem... mam spowodować że ją wywalą z wojska ? Wtedy pomyśli że ma pani rację i wróci do domu oddając się pańskiej woli. Da się to załatwić, jednak potrzebuję czasu,

- Em.. oczywiście. Wszystko byle by się udało.

Uśmiechnęła się przebiegle i pogładziła ręką swój wisiorek, po czym odrzekła.

- Spokojnie Pani Sakai, Gdy ja biorę sprawy w swoje ręce, wszystko idzie tak jak trzeba.

Potem zniknęła w lesie. Martwi mnie to że nic nie powiedziała o zapłacie. Jej usługi są darmowe ?
Kto by się tym przejmował, teraz wszystko będzie tak jak będę chciała.

Merlin P.O.V

A więc mam spowodować odejście najlepszego żołnierza w Jeonsie ? To dopiero wyzwanie ! Oczywiście że dam sobie radę.

Potem zaczęłam iść w kierunku najbliższego dystryktu by złapać podwózkę do muru Reia.
To będzie długa droga. Z Jeonsy do Kabe nie jest tak blisko. Mam tam starego znajomego w korpusie zwiadowczym. Ostatnio pisał w liście, że coś planuje. Jestem pewna że mi pomoże. W końcu czego nie robi się dla przyjaciół ? A z drugiej strony ... i tak się mnie boi. Bo jestem silniejsza, mam to czego on nie ma i nigdy nie będzie miał.

Jak na razie najważniejsze jest przekonanie tej laluni w jakiś ckliwy sposób. Kto wie ? Może ma tam kogoś ważnego dla niej ? Zobaczy się ...

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi...






wtorek, 9 sierpnia 2016

Attack on Titan | Nadzieja /6

Rozdział .6. Pomysł 

A jutro, jutro ustalimy plan. Nie możemy tej sprawy tak zostawić, możemy stracić zaufanie.

A zaufanie tych ludzi jest dla nas bardzo ważne.

Levi P.O.V

Wyszedłem z pokoju, nie chce czekać na rozwój sytuacji, może być jeszcze gorzej, każda sekunda jest ważna. Było dość chłodno, miałem zamiar znaleźć moją drużynę. Dopiero 20.00, nie powinni spać. I tak, w jadalni znalazłem Petrę.

- Petra, musimy porozmawiać i to dość poważnie.

- Coś się stało ?

Usiadłem i oparłem ramię na stole, po czym spojrzałem na Petrę poważnym wzrokiem. Już miałem przejść do rzeczy, gdy nagle do jadalni przyszedł nie kto inny jak ... Sazuma.

- O kogo my tu mamy. Krasnal i rudowłosa.

- Także miło cię widzieć Jake - odburknęła Petra krzyżując ręce.

- Przykro mi że wam przeszkadzam w rozmowie, ja tylko zgłodniałem. Nie przeszkadzajcie sobie.

Sazuma wszedł do kuchni i znikł pomiędzy blatami i szafkami. Nie miało sensu mówienie o jego wstrętnym planie w jego obecności. Widocznie niestety będę musiał poczekać do jutra.

- Jak ja go nie lubię ... - bursztynooka mówiła cicho do siebie.

- To co chciałeś mi powiedzieć kapralu ?

No przecież nie powiem tego teraz. Mogło by się wydać że wiemy i wplątałbym Natalię w kłopoty.
Cholera co ja jej ma teraz powiedzieć ? Można powiedzieć że od tej sytuacji uratował mnie nasz wróg. Usiadł obok nas z herbatą i usiadł jakby był królem.

- No to co, jestem światkiem rozmowy nowej pary ? Hmm ?

Ja i Petra ? Błagam cię Sazuma ... widać że nie jesteś najinteligentniejszy.
Tak czy owak, zignorowałem to i zacząłem wpatrywać się w ścianę z nadzieją że zaraz sobie pójdzie.

- A no tak, wybacz Petruniu, pomyliłem cię z tą z Jeonsy. Jak ona była ... Natalia Sakai tak ? Ma takie ładne szare oczy, nie dziwię się.

Jakim trzeba być debilem żeby pomylić Petre z Natalią ? Różnicę widać gołym okiem. Po za tym ja i ona to tylko przyjaciele. Tym razem musiałem wymyślić co innego by się odczepił. Tym razem popatrzyłem wprost na niego moim wrednym wzrokiem.

- Nie denerwuj się kapralu, ale przyznaj że chyba między wami coś jest. Normalnie dałbyś sobie spokój gdyby zaatakowała cię mąką inna osoba. Z Natalią było inaczej. Prawda ?

- Zamknij się. Ja, Natalia oraz Petra to tylko i wyłącznie przyjaciele.

Wtedy nie wytrzymałem i po prostu wyszedłem. Ciekawe czy moja przyjaciółka nadal śpi.
Nim się obejrzałem, byłem już przed drzwiami do mojego gabinetu. Gdy już miałem wchodzić, usłyszałem za sobą kobiecy głos.

- Kapralu. - to był nie kto inny jak Petra.

Odwróciłem się w jej stronę. Różnicę między nią i Natalią można dostrzec gołym okiem. Petra jest od niej niższa, ma inny kolor włosów i inny kolor oczu. Obie mają podobny, jednak inny charakter.
W sumie mogłem jej to powiedzieć teraz, w gabinecie. Tak to chyba dobry pomysł. Tylko co ona powie na śpiącą na kanapie Natalię ? Trudno, przecież między nami nic nie ma.

- Petra jeśli chodzi o tą ważną rzecz. Powiem ci ją w gabinecie, tylko pamiętaj! Buźka na kłódkę!

- Dobrze, obiecuję. - lekko zadrżała, co ona się mnie boi ?

- A i jeszcze jedno. Zachowuj się cicho kiedy wejdziemy.

Pociągnąłem za klamkę od drzwi i powoli je otworzyłam, tak by nie wywołać żadnego dźwięku. Wszedłem i usiadłem przy swoim biurku po czym przyglądałem się Petrze która nie pewnie zamknęła za sobą drzwi i ze zdziwieniem przyglądała się śpiącej na kanapie Natalii.
Później usiadła po drugiej stronie biurka, nadal nie spuszczając wzroku z szarookiej.

- To dlatego kazałeś być cicho ale ... jak ona tu ... ?

- Przyszła mi powiedzieć o tym co teraz ja chce ci powiedzieć, najwidoczniej była zmęczona i gdy ja przyglądałem papiery, ona zasnęła na kanapie.

- Aha ... to co to za sprawa ?

- Natalia usłyszała rozmowę Sazumy z gostkami ze stacjonarki. Planują zamach na ich generała, by pomyślał że nie należy z nami zawierać sojuszu.

- To prawda ?

- A skłamała by mi ? Chyba że jej nie wierzysz.

- Wierzę, to moja przyjaciółka. Wiedziałam że z Sazumą jest coś nie tak ...

Powiedziałem jej jeszcze parę szczegółów dotyczących sytuacji a potem wymienialiśmy swoje pomysły na to jak to zatrzymać. Postanowiliśmy że jutro zaplanujemy to ze wszystkimi którzy o tym wiedzą. Gdy ja i Petra mieliśmy wychodzić, przypomnieliśmy sobie o Natalii. Postanowiliśmy że ją przeniesiemy do jej pokoju. Petra miała sprawdzać czy nikt nie przechodzi żeby nie wzbudzać podejrzeń, a moim zadaniem było przeniesieniem jej z gabinetu do pokoju. Delikatnie wziąłem ją na ręce. O dziwo, jest lżejsza niż by się wydawało. Petra szła przed mną, na szczęście na nikogo nie trafiliśmy i spokojnie doprowadziliśmy ją na miejsce. Burszytnooka wyszła zaraz po przyniesieniu Natalii do pokoju i udała się do swojego. Ja za to położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Kiedy miałem już wychodzić, usłyszałem moje imię.

- Levi .. ?

Obudziła się. Kiedy myślałem że ponownie zamknie oczy, to ona je jeszcze bardziej otworzyła i dalej mówiła śpiącym głosem.

- C-Co ty tutaj .. ?

Nie miało sensu po prostu wyjść i być dla niej chamem. Podszedłem do niej.

- Przyniosłem cię z gabinetu tutaj z małą pomocą Petry. A teraz śpij, dobranoc. - i znów udałem się w kierunku drzwi. Kiedy zamykałem drzwi, usłyszałem ciche ,, Dobranoc ".

Magda P.O.V

Z Julie wracałyśmy z jadalni. Nasze pokoje były niedaleko pokoju Natalii, oczywiście ja planowałam jeszcze do niej wejść i sprawdzić czy wszystko u niej w porządku. Ciekawe u kogo była.

Właśnie miałyśmy skręcać, gdy usłyszałyśmy cichą rozmowę.

- Na pewno dobrze idziemy ?

- Tak Petra.

- Tak w ogóle to z kąt wiesz gdzie ona ma pokój ?

- Kiedyś ją odprowadzałem, nie moja wina że zapamiętałem.

Wychyliłam się zza rogu. To co zobaczyłam wprawiło mnie w nerwy.
Petra Ral wraz z Levim który nosi Natalię na rękach. Przez moją głowę przebrnęło mnóstwo czarnych scenariuszy. A jeśli ją otruli ? A może niosą trupa ? Julie widocznie zainteresowało co się dzieje i też wychyliła swój rudy łeb. Oczywiście potem musiałam szybko się z nią schować za ścianą bo Petra odwróciła w naszą stronę głowy.

- Widziałaś to ?

- No raczej, o boże co oni jej zrobili ?

- Ja raczej myślę że on ją odnosił bo zasnęła. To bardzo słodkie z jego strony.

- W sumie ... to też jest możliwe.

Kiedy oboje wyszli z pokoju, my na spokojnie przeszłyśmy obok jakby nigdy nic. Darowałam sobie sprawdzanie Natalii i postanowiłam po prostu ją sprawdzić jutro. Czasem jestem nadopiekuńcza ... ale to tylko dlatego że te dwie są częścią mojej rodziny. Nie chce ich stracić tak jak straciłam moją biologiczną rodzinę.

Natalia P.O.V

Obudziłam się o 5.00. Trochę niecodziennie. W sumie się nie dziwię, wcześnie poszłam spać.
Oczywiście zaraz po obudzeniu ogarnęłam wszystkie codzienne poranne czynności i ruszyłam w stronę jadalni. O dziwo coraz częściej tam jestem, jakbym czuła że wydarzy się coś niecodziennego.
Dziś znów wolne, na szczęście jest to takie wolne że nie mam dodatkowej pracy. Wzięłam z kuchni bułkę z sałatą i ogórkiem i usiadłam przy stole z innymi. Chwilę później przysiadła się Julie. Oczywiście rozmowa była nieunikniona. Przez większość czasu nie pytała o to u kogo byłam wczoraj. I dobrze, wolę unikać tego tematu szczególnie przy niej. Jednak moje szczęście nie trwało długo i kiedy już miałam wychodzić...

- Natii, mogę cię o coś zapytać ? - ja już wiem o co jej chodzi. I gdybym mogła to bym powiedziała ,, nie, nie możesz " ale nie powiem tego bo to Julie.

- Ta ... pewnie.

- Bo ... my z Magdą widziałyśmy jak wczoraj Levi z Petrą zanoszą cię do pokoju ...

Czyli widziały. Ciekawe o co chce mnie się spytać.

- I w związku z tym ?

- Czy to u niego byłaś wczoraj wieczorem ? Zrobili ci coś ?

Martwi się o mnie ? Z tego co mogę wyczytać z jej pytań to raczej martwi ją co zrobi Magda jakby się dowiedziała że coś mi zrobił. Oczywiście nic mi nie zrobił więc ...
Zaśmiałam się lekko i na spokojnie jej odpowiedziałam.

- Julie, powiedz Magdzie że nie ma czym się martwić. Levi nic mi nie zrobił, po prostu zasnęłam u niego w gabinecie gdy przeglądał papiery na biurku. Widocznie postanowili że kanapa nie jest najlepszym miejscem do spania i zanieśli mnie do mojego pokoju. A teraz wybacz, muszę znaleźć kogoś z mojego oddziału.

Wyszłam na dwór, chciałam znaleźć jakąkolwiek osobę z mojego oddziału, by powiedzieć o tym co słyszałam. Jak na razie wie Levi, Julie, Magda oraz Petra. Ten Sazuma pożałuje i zobaczy że z Jeonsą się nie zadziera. Szczególnie gdy połączysz Jeonse z Kabe.

Po drodze wpadłam na Levi'a. Oczywiście skończyło się to rozmową.

- Ooo dzień dobry. Jak się spało ? - zapytał trochę drwiąco.

- Dobrze, chociaż muszę przyznać, że na kanapie w twoim gabinecie było mi wygodniej.

- Jak tak ci na niej wygodnie to następnym razem nie będę się trudził by cię zanosić do pokoju, grubasie.

- Bardzo śmieszne

Przewróciłam oczami i zaczęłam wzrokiem wyszukiwać ludzi z mojego oddziału. Była 6.00 ale to nie znaczy że jak mają wolne to mogą spać do której chcą.

- Czego tak wyszukujesz wzrokiem ? - spytał zdejmując wzrok z jakiś papierów.

- Szukam kogoś z mojego oddziału. Może widziałeś kogoś ?

Levi wrócił do papierów. Co on w ogóle przegląda ?

- A tak w ogóle to co ty robisz ? - zapytałam w pewnym momencie.

Jednym skinięciem ręki pokazał  mi żebym do niego podeszła. Tak też zrobiłam.
Okazało się ,że trzyma mapę Kabe. Co on planuje ?

- Mapa Kabe ... ? - zapytałam analizując każdy skrawek mapy.

- Chyba mam plan jak powstrzymać Sazume. Widzisz, wie że wyjeżdżamy z Shinganshiny i tam planuje ten plan, to parę dni przed wyjazdem, poproszę Keith'a o to byśmy wyjechali z innego dystryktu.

- Nie głupi pomysł. Tylko czy on się na to zgodzi ?

- Spokojnie, dam mu radę. Już nie raz o coś go prosiłem a on wykonywał to co chciałem.

- Taa ... - powiedziałam smutno i zatopiłam się we własnych myślach.

A co jeśli się nie uda, albo ja to popsuję ? W końcu Kabe istnieje a legenda o ich wspaniałych żołnierzach na pewno jest prawdziwa. W końcu widziałam Levi'a i jest lepszy ode mnie.
Levi widocznie zauważył że się czymś niepokoję i szturchnął mnie ramieniem.

- Ej, nie martw się, damy im radę.

- Jesteś tego pewny ? - spojrzałam w jego oczy, miały taki błysk w oku.

- Oczywiście, razem powalimy wszystkich przeciwników.

Nastała chwila ciszy i drobnego zakłopotania. Razem ? On miał na myśli naszą dwójkę ? Nie, na pewno nie, na bank chodziło mu o Kabe i Jeonse.

- Znaczy wiesz, razem że w sensie oba narody w sojuszu.  - Poprawił się czarnowłosy. Może się przewidziałam ale, widziałam rumieniec. To on się rumieni ?

- A jeśli inni opadną z sił, to zostaje jeszcze nasza dwójka. Z nami nie będą mieć szans. W końcu jesteśmy żołnierzami ludzkości, prawda ?. - dodał po chwili.

Odpowiedziałam mu uśmiechem. Jednak umie dodawać otuchy. Mam wrażenie, że jest na mnie coraz bardziej otwarty. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

Potem poszliśmy poszukać reszty i ustalić pewne rzeczy. W końcu nie możemy zawieść, na naszych barkach spoczywa nadzieja sojuszu, nadzieja ludzkości. Kto wie co oni mogą zrobić.
Jutro koniec czasu wolnego, znając życie będą nas uczyć innych ważnych rzeczy.

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi...

niedziela, 7 sierpnia 2016

Przeniesienia serii

Hey Mieszczuchy :)

Pamiętajcie ten jeden durny post z serii ,, Anime oczyma Kefira " ?
Postanowiłam że jest to okropnie napisane i że muszę to poprawić.
Dlatego na Wattpadzie czytałam różne recenzje anime i starałam się zauważyć gdzie ja popełniłam błąd. Tym razem będzie wyglądało to deczko inaczej a samą serię będę pisać na Wattpadzie :)
Dlatego już wkrótce opublikuje pierwszy rozdział i dam wam tu linka.
Ogólnie linka do mojego wtt macie też w zakładce ,, O mnie "

Mam nadzieję że tym razem będzie się to lepiej czytało :)

wtorek, 2 sierpnia 2016

Attack on Titan | Nadzieja /5

Rozdział .5. Zaufanie - Treningi cz.3

Ja pierwsza słyszałam jego śmiech ? Że co ? Nie to na pewno jakaś pomyłka.
Trudno, może to prawda, może nie. Kiedyś się dowiem. Póki co, odniosłam talerz i po sobie posprzątałam, następnie poszłam znaleźć Magdę by oznajmić jej że nie musi szykować ataku na Levi'a. Ciekawe jak ona by to zrobiła ? W końcu on jest leszy ode mnie. A Magda nie radzi sobie tak dobrze jak ja. Czasem mnie przeraża ...
Muszę też przygotować się do treningów, ciekawe jak mi pójdzie tym razem.

Natalia P.O.V

Wybiła 12.00. Wszyscy stali już na placu i czekali na ogłoszenia generałów w sprawie treningów.
Magda i Julie znów robią zakłady o to, co będzie na treningu.

- Zwiadowcy. Ostatnim razem, ćwiczyliście wspólne zabijanie manekinów. Wyruszaliście nie w grupie, lecz parami. Najlepszy wynik, uzyskała para z oddziałów specialnych. Levi oraz Sakai Natalia. Dziś, próbna jazda w grupie. Ustawicie się według nowej formacji z którą zaraz was zapoznamy, będziecie musieli ją przećwiczyć i zapamiętać, gdyż będziecie musieli się nią poruszać na planowanych wyjeździe w teren.

Potem zaczęli uczyć nas formacji. Mój oddział tak jak i Levi'a, był położony w najbezpieczniejszym miejscu, codzienność. Jednak będziemy musieli wspomagać innych z napotkanymi odmieńcami. Zostały ustalone też stopnie zagrożenia i przydzielone do nich flary.

Zielona Flara - duże skupisko tytanów - wymagana pomoc max. dwóch oddziałów.
Czerwona Flara - bardzo duże skupisko tytanów - wymagana pomoc minimum 3 oddziałów.
Czarna Flara - duże skupisko odmieńców/odmieniec - wymaga pomocy oddziału specialnego.

W zasadzie to jest tego trochę ... nauka może zająć nam wieczność ...

Trzy dni później ...

Dobra, formacja opanowana. Podczas tego więcej czasu spędziłam z moim oddziałem jak i oddziałem Levi'a, Mili ludzie. Widać że nasze oddziały się polubiły, ja i Levi też się dogadujemy, w końcu nazywamy siebie przyjaciółmi. Czasem myślę ... że Kabe to niesamowite miejsce, jest inne. Jestem tu już od tygodnia, czyli do powrotu do Jeonsy zostało 7 tygodni. To kupa czasu.
Chociaż minął tydzień, to ja czuję że im można zaufać, ale i tak generał twierdzi, że dowód zaufania zdobędą na oficialnej wspólnej wyprawie. Oczywiście jeśli się ona uda.
Teraz mamy dwa dni wolnego, generałowie obmyślają strategie jeszcze dokładniej. Nadchodzi parę tygodni złożone tylko z nauki ...

Aktualnie razem z Julie i Magdą przechadzamy się po dzielnicach Shinganshiny. Warto zobaczyć jak żyją ludzie tutaj.

- Nie mogę się doczekać aż opowiem wszystko Alex jak wrócimy. - Julie wykazywała swój zachwyt. Jak zwykle.

- Myślę że będziesz musiała opowiadać jej to parę razy, przy tym twoim zafascynowaniu mało można zrozumieć za pierwszym razem. - odpowiedziała jak zawsze ponura Magda.

Relacje oddziałów dziewczyn też się poprawiły, a przynajmniej tak słyszałam od Magdy. Właśnie, przez to że Julie nie miała żadnych problemów ze swoim oddziałem, nie pytałam ją o szczegóły. Ciekawe czy coś się zmieniło od tego czasu.

- Julie, jak twój oddział dogaduje się z oddziałem Mike'a ?

- Wiesz, nawet dobrze. Mike jest bardzo dobrym żołnierzem i dobrze się z nim współpracuje podczas walki. Jeśli chodzi o jego oddział to jest całkiem przyjazny. Jednak jest tam jeden gościu ... nazywa się chyba Jake Sazuma. Jest dosyć tajemniczy i często ma taki szyderczy uśmieszek. Ale tak to spoko.

- Aha ... - tajemniczy ... powiedziałabym że jak Levi ale on się rzadko uśmiecha.

- A jak z Levi'm ? - o wilku mowa ...

- Dobrze, jesteśmy przyjaciółmi, chyba.

- Lubisz go ?

- Tak, dlaczego mam go nie lubić ? Wcześniej nie dostrzegałam u niego plusów dlatego za nim nie przepadałam. Teraz jest inaczej a dokładnie od czasu tej wojny w kuchni.

- Jest całkiem uroczy.

- Że co ?!

Ona coraz bardziej mnie zaskakuje. Mówi że on jest uroczy, to może oznaczać że jej się podoba. A przecież wiem jaki on jest, po tym że nie ma najlepszych kontaktów z ludźmi, można się domyśleć że nie zaakceptuje jej uczuć w taki sposób.
Jednak nie, ona się ... śmieje ?

- Spokojnie, żartuję Natii. Nie podoba mi się Levi, możesz go sobie wziąć.

- Julie ale, nie ... Levi to tylko przyjaciel i to taki kolega-przyjaciel. Nic takiego do niego nie czuję.

- Tak, tak ...

Nie trzeba zwracać na to szczególnie uwagi. Po prostu przekręciłam oczami i szłam dalej jakby nigdy nic. W zasadzie jakby pomyśleć ... nigdy nie patrzyłam na niego w taki sposób. Widzę w nim tylko dobrego żołnierza i przyjaciela, komuś komu po części mogę zaufać.

Po paru minutach drogi, dziewczyny zrobiły się głodne, dlatego zaczęłyśmy szukać jakiejś restauracji. Znalazłyśmy jakąś nieopodal bramy do zewnętrznego świata. Kiedy wchodziliśmy, zauważyłam rozmawiających żołnierzy. Nie pilnowali zbytnio bramy, co mnie trochę zmartwiło. Wiem że ona jest zamknięta ale ludzie, to nie znaczy że trzeba być leniem i nic nie robić. Chciałam im wygarnąć więc przeprosiłam na chwilę dziewczyny i poszłam tam. Kiedy byłam już blisko, usłyszałam ich rozmowę, brzmiała na podejrzaną. Szybko schowałam się za murkiem, jeśli coś knują to muszę się dowiedzieć co. Przyjrzałam się mundurom, było to trzech mężczyzn. Dwoje ze stacjonarki a trzeci ... ze zwiadowców ?

- Czyli za pięć tygodni, mamy przeciąć te linki prosto na generała Jeonsy ?

- Tak, mam nadzieję że nie spieprzycie tej roboty. Nasz ,, przyjaciel " nieźle się zdziwi, myśli że jesteśmy równi, o nie. Pokażemy mu kto tu jest silniejszy.

- Dokładnie, to my jesteśmy najsilniejsi i kiedyś to my bez niczyjej pomocy, zlikwidujemy tytanów.
Nie potrzebni nam jacyś marni żołnierze z Jeonsy czy tam innego narodu,

- Sazuma, mam nadzieję że dostaniemy wynagrodzenie za likwidacje ? Nic nie jest za darmo. - dodał drugi koleś z oddziału stacjonarnego. Sazuma dziwnie się uśmiechnął po czym dodał.

- Oczywiście, dostaniecie takie wynagrodzenie, że będziecie mieli więcej od tych za Siną.

Zaraz, zaraz ... Sazuma ? Gdzieś to już słyszałam ...

Jednak jest tam jeden gościu... nazywa się chyba Jake Sazuma. Jest dosyć tajemniczy i często ma taki szyderczy uśmieszek

Jestem pewna, że ten koleszka coś knuje i to jest związane z naszym generałem. On chce wyeliminować nasz korpus, chce pokazać że Kabe jest silniejsze nas zabijając ? Trzeba coś z tym zrobić.

Pobiegłam z powrotem do dziewczyn, które zdążyły w tym czasie zamówić herbatę.

- Natii! Zamówiłam ci herbatę.

- Dziękuje Julie.

Nie mogę nic zrobić sama, muszę mieć wspólników. Chcą to zrobić za pięć tygodni, wtedy kiedy mamy oficjalną wyprawę na której wszystko zdecyduje o naszej współpracy. A może to jest ich celem ... może nie chcą zabić generała, może chcą go tylko uszkodzić aby pomyślał że Kabe zrobiło to celowo. A może oni wszyscy szykują na nas taki zamach ...

- Natalia, coś nie tak ? - Magda już zauważyła że się czymś nie pokoje.

- Coś mnie trapi i to coś ważnego, ale nie mogę wam tego powiedzieć tu, o 19.00 przyjdziecie do mojego pokoju, wtedy wam to wyjaśnię.

Jakiś czas później ...

- Zrobiłem ci herbaty.

- Levi, wiem już gdzie jest herbata i mogę zrobić ją sama.

- Chciałem cię wyręczyć bo widzę że jesteś niespokojna.

W jadalni znowu nikogo nie było, czasem mam wrażenie że wtedy kiedy dzieje się coś dziwnego pomiędzy naszą dwójką, to wtedy nikogo tu nie ma.
Wzięłam łyka herbaty ... była trochę inna niż zwykle. Jakaś taka, smaczniejsza. Co on zrobił z tą herbatą ? A może to tylko ja ? Zaczęłam rozmyślać, powiedzieć mu czy trzymać język za zębami. Sprawa jest podejrzana. Ale przecież widziałam jak oddziały się dogadują między sobą, raczej nic nie kombinują. Ale ... czy mogę mu zaufać ? Dobrze, zaryzykuję.

- Levi ... czy mogę powiedzieć ci coś, o czym nikomu nie powiesz ?

Levi wyszczerzył trochę oczy, podniósł wzrok z herbaty na mnie. Patrzył mi prosto w oczy, oczy pełne strachu i zaniepokojenia. Czuję że mogę mu powiedzieć.
Nie odzywał się przez minutę. Nic nie mówił. Rozumiem, czyli nie.
Widocznie mi jeszcze nie ufa, lub tego nie chce. Wypiłam moją herbatę więc z uwagi na to że za 20 minut miała być 19.00, wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia.

Kiedy już miałam wychodzić, coś złapało mnie za nadgarstek. To był on. Wiem to. Czułam to.
Czułam jak do mnie podchodzi. Nie spodziewałam się tego ale potem szepnął mi do ucha,

- Przyjdź po 19.00 do mojego gabinetu, tam możesz mi powiedzieć, wyczuwam że to raczej coś poważnego.

Następnie puścił mnie i wyszedł jak nigdy nic. Zaczynam powoli się bać. Czarne scenariusze przepełniają mój umysł. Po 19.00. Okey, szybko powiem Julie i Magdzie o tym co usłyszałam a następnie pędzę do gabinetu Levi'a i mówię mu o tym samym. Spoko.

19.00

Siedziałam na moim łóżku, na przeciw mnie, na krześle siedziała Julie a obok niej stała Magda.
Właśnie teraz im to mówię ...

- ... Mówił że zrobi to za pięć tygodni, kiedy wyjeżdżamy na oficjalną ekspedycję. Wtedy mają w planach coś zrzucić i to prosto na nasz korpus, a raczej na naszego generała. Myślę że on jak i część osób z korpusu stacjonarnego chcą by Kabe było najsilniejsze i żeby nas tu już nigdy nie było.
Przestraszyłam się i dlatego wam to mówię, nie mogę powstrzymać ich sama.

Przez chwilę dziewczyny były zdziwione i nie wydawały z siebie żadnego dźwięku. W końcu, kiedy spuściłam głowę, Magda podeszła do mnie i położyła mi jej rękę na moim ramieniu.

- Spokojnie, jesteśmy z tobą i ci pomożemy. W końcu jesteśmy żołnierzami.

- A żołnierz żołnierza nie zostawi na polu walki, prawda ?

Uśmiechnęłam się, bo to co powiedziała Julie... ona mnie zacytowała. Powiedziałam to jej i Magdzie, wtedy na tej wyprawie w której życie stracił cały poprzedni oddział Magdy. Wtedy zdobyłam zaufanie jednej i drugiej, wtedy zaczęłyśmy się przyjaźnić. Ciszę między nami zamknęłam w ciepłym uścisku.

- Dziękuję wam.

Potem je puściłam a one udały się do swoich pokoi, dziewczyny zauważyły że też wychodzę.

- Wychodzisz ?

- Idę jeszcze do ... pewnej osoby aby zdobyć sojuszników w sprawie,

- Jesteś pewna że możemy im zaufać ?

- Tak, z tego co się domyśliłam, raczej o tym nie wiedzą.

- To dobranoc.

Ja szybko pobiegłam do gabinetu. Dziewczyny jeszcze przez chwilę stały przy drzwiach do mojego pokoju. Oczywiście Julie musiała coś dodać.

- Bo Levi to tylko przyjaciel, a ja czuję że tą dwójkę łączy coś więcej niż przyjaźń.

Zapukałam do gabinetu. Levi chyba musiał wiedzieć że to ja bo po prostu krzyknął ,, wejdź "
Weszłam i zastałam go robiącego herbatę. Popatrzył na mnie i skinął głową bym usiadła na kanapie obok okna.

Chwilę potem gdy już na niej siedziałam, Levi usiadł obok i podał mi filiżankę herbaty. Potem dał mi znać że już mogę mówić. Opowiedziałam mu to co słyszałam, czyli to samo co dziewczynom.
Kiedy wszystko w szczegółach powiedziałam, zrobił się lekko zdziwiony i trochę jakby zły.

- Ten Sazuma popamięta ... jak on może. Na współpracy z wami dużo zyskamy, trzeba obmyślić plan. Komu jeszcze mówiłaś ?

- Magdzie Shirai i Julie Kawaii. No i tobie rzecz jasna.

- A teraz tak. Jutro powiemy to naszym dwóm oddziałom. Nikomu więcej dobrze ?

Przytaknęłam głową i wróciłam do picia reszty mojej herbaty. Po tym całym chodzeniu strasznie się zmęczyłam. Czuję się taka śpiąca. Levi przeglądał jakieś papiery. Nie zwracał na mnie większej uwagi, tak jakby mnie tu nie było. Później zrobiło się coraz ciemniej ... aż w końcu odpłynęłam w krainę snów.

Levi P.O.V

Musi tu być coś dzięki czemu ich powstrzymamy. Jeśli nie, trzeba będzie ustalić plan.
Dobrze że mi o tym powiedziała, ich pomoc może się nam bardzo przydać i nie chcemy tego stracić.
Ale nadal nie mogę uwierzyć, że mi zaufała. Pewnie jest też tak jak mi mówiła wczoraj, że inni też mi ufają i na mnie polegają. Ale żeby mi, osobie którą zna dopiero tydzień i to jeszcze z tą z którą na początku nie miała najlepszych stosunków, powiedzieć rzecz tak ważną. Nie chce stracić tego zaufania. Ciekawe czy już poszła ... no właśnie.
Kiedy odwróciłem się w stronę kanapy aby sprawdzić czy nadal tam jest, ona tam była, ale pojawił się problem. Ona zasnęła. No cóż, trudno. Przykryłem ją kocem i wyszedłem z gabinetu by jeszcze coś załatwić. Mam nadzieję że nie obudzi się podczas mojej nieobecności.

A jutro, jutro ustalimy plan. Nie możemy tej sprawy tak zostawić, możemy stracić zaufanie.
A zaufanie tych ludzi jest dla nas bardzo ważne.

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi ...


poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Jak historie to może recenzje ?

Hey :)

Dziś trochę inny post :)
Ostatnio dostałam nagłego uczucia wyrażenia tego co myślę.
Dlatego postanowiłam dodawać tu także recenzje anime jakich oglądałam ^^
Anime oglądam od ok.4 miesięcy co nie jest dużą liczbą.
Ale obejrzałam już trochę anime i dobrze ja pamiętam.
Dlatego od czasu do czasu pojawią się tu recenzję ^^

Mam nadzieję że ktoś będzie to czytał xD
Jeśli nie to nadal są osoby które czytają moje FF o Attack on Titan ...

Dziś postaram się napisać moją pierwszą recenzję o pierwszym anime jakie obejrzałam.
Będzie się tam znajdować moja ocena fabuły,postaci i ogółem całego anime.
Do następnego razu ^^