wtorek, 9 sierpnia 2016

Attack on Titan | Nadzieja /6

Rozdział .6. Pomysł 

A jutro, jutro ustalimy plan. Nie możemy tej sprawy tak zostawić, możemy stracić zaufanie.

A zaufanie tych ludzi jest dla nas bardzo ważne.

Levi P.O.V

Wyszedłem z pokoju, nie chce czekać na rozwój sytuacji, może być jeszcze gorzej, każda sekunda jest ważna. Było dość chłodno, miałem zamiar znaleźć moją drużynę. Dopiero 20.00, nie powinni spać. I tak, w jadalni znalazłem Petrę.

- Petra, musimy porozmawiać i to dość poważnie.

- Coś się stało ?

Usiadłem i oparłem ramię na stole, po czym spojrzałem na Petrę poważnym wzrokiem. Już miałem przejść do rzeczy, gdy nagle do jadalni przyszedł nie kto inny jak ... Sazuma.

- O kogo my tu mamy. Krasnal i rudowłosa.

- Także miło cię widzieć Jake - odburknęła Petra krzyżując ręce.

- Przykro mi że wam przeszkadzam w rozmowie, ja tylko zgłodniałem. Nie przeszkadzajcie sobie.

Sazuma wszedł do kuchni i znikł pomiędzy blatami i szafkami. Nie miało sensu mówienie o jego wstrętnym planie w jego obecności. Widocznie niestety będę musiał poczekać do jutra.

- Jak ja go nie lubię ... - bursztynooka mówiła cicho do siebie.

- To co chciałeś mi powiedzieć kapralu ?

No przecież nie powiem tego teraz. Mogło by się wydać że wiemy i wplątałbym Natalię w kłopoty.
Cholera co ja jej ma teraz powiedzieć ? Można powiedzieć że od tej sytuacji uratował mnie nasz wróg. Usiadł obok nas z herbatą i usiadł jakby był królem.

- No to co, jestem światkiem rozmowy nowej pary ? Hmm ?

Ja i Petra ? Błagam cię Sazuma ... widać że nie jesteś najinteligentniejszy.
Tak czy owak, zignorowałem to i zacząłem wpatrywać się w ścianę z nadzieją że zaraz sobie pójdzie.

- A no tak, wybacz Petruniu, pomyliłem cię z tą z Jeonsy. Jak ona była ... Natalia Sakai tak ? Ma takie ładne szare oczy, nie dziwię się.

Jakim trzeba być debilem żeby pomylić Petre z Natalią ? Różnicę widać gołym okiem. Po za tym ja i ona to tylko przyjaciele. Tym razem musiałem wymyślić co innego by się odczepił. Tym razem popatrzyłem wprost na niego moim wrednym wzrokiem.

- Nie denerwuj się kapralu, ale przyznaj że chyba między wami coś jest. Normalnie dałbyś sobie spokój gdyby zaatakowała cię mąką inna osoba. Z Natalią było inaczej. Prawda ?

- Zamknij się. Ja, Natalia oraz Petra to tylko i wyłącznie przyjaciele.

Wtedy nie wytrzymałem i po prostu wyszedłem. Ciekawe czy moja przyjaciółka nadal śpi.
Nim się obejrzałem, byłem już przed drzwiami do mojego gabinetu. Gdy już miałem wchodzić, usłyszałem za sobą kobiecy głos.

- Kapralu. - to był nie kto inny jak Petra.

Odwróciłem się w jej stronę. Różnicę między nią i Natalią można dostrzec gołym okiem. Petra jest od niej niższa, ma inny kolor włosów i inny kolor oczu. Obie mają podobny, jednak inny charakter.
W sumie mogłem jej to powiedzieć teraz, w gabinecie. Tak to chyba dobry pomysł. Tylko co ona powie na śpiącą na kanapie Natalię ? Trudno, przecież między nami nic nie ma.

- Petra jeśli chodzi o tą ważną rzecz. Powiem ci ją w gabinecie, tylko pamiętaj! Buźka na kłódkę!

- Dobrze, obiecuję. - lekko zadrżała, co ona się mnie boi ?

- A i jeszcze jedno. Zachowuj się cicho kiedy wejdziemy.

Pociągnąłem za klamkę od drzwi i powoli je otworzyłam, tak by nie wywołać żadnego dźwięku. Wszedłem i usiadłem przy swoim biurku po czym przyglądałem się Petrze która nie pewnie zamknęła za sobą drzwi i ze zdziwieniem przyglądała się śpiącej na kanapie Natalii.
Później usiadła po drugiej stronie biurka, nadal nie spuszczając wzroku z szarookiej.

- To dlatego kazałeś być cicho ale ... jak ona tu ... ?

- Przyszła mi powiedzieć o tym co teraz ja chce ci powiedzieć, najwidoczniej była zmęczona i gdy ja przyglądałem papiery, ona zasnęła na kanapie.

- Aha ... to co to za sprawa ?

- Natalia usłyszała rozmowę Sazumy z gostkami ze stacjonarki. Planują zamach na ich generała, by pomyślał że nie należy z nami zawierać sojuszu.

- To prawda ?

- A skłamała by mi ? Chyba że jej nie wierzysz.

- Wierzę, to moja przyjaciółka. Wiedziałam że z Sazumą jest coś nie tak ...

Powiedziałem jej jeszcze parę szczegółów dotyczących sytuacji a potem wymienialiśmy swoje pomysły na to jak to zatrzymać. Postanowiliśmy że jutro zaplanujemy to ze wszystkimi którzy o tym wiedzą. Gdy ja i Petra mieliśmy wychodzić, przypomnieliśmy sobie o Natalii. Postanowiliśmy że ją przeniesiemy do jej pokoju. Petra miała sprawdzać czy nikt nie przechodzi żeby nie wzbudzać podejrzeń, a moim zadaniem było przeniesieniem jej z gabinetu do pokoju. Delikatnie wziąłem ją na ręce. O dziwo, jest lżejsza niż by się wydawało. Petra szła przed mną, na szczęście na nikogo nie trafiliśmy i spokojnie doprowadziliśmy ją na miejsce. Burszytnooka wyszła zaraz po przyniesieniu Natalii do pokoju i udała się do swojego. Ja za to położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Kiedy miałem już wychodzić, usłyszałem moje imię.

- Levi .. ?

Obudziła się. Kiedy myślałem że ponownie zamknie oczy, to ona je jeszcze bardziej otworzyła i dalej mówiła śpiącym głosem.

- C-Co ty tutaj .. ?

Nie miało sensu po prostu wyjść i być dla niej chamem. Podszedłem do niej.

- Przyniosłem cię z gabinetu tutaj z małą pomocą Petry. A teraz śpij, dobranoc. - i znów udałem się w kierunku drzwi. Kiedy zamykałem drzwi, usłyszałem ciche ,, Dobranoc ".

Magda P.O.V

Z Julie wracałyśmy z jadalni. Nasze pokoje były niedaleko pokoju Natalii, oczywiście ja planowałam jeszcze do niej wejść i sprawdzić czy wszystko u niej w porządku. Ciekawe u kogo była.

Właśnie miałyśmy skręcać, gdy usłyszałyśmy cichą rozmowę.

- Na pewno dobrze idziemy ?

- Tak Petra.

- Tak w ogóle to z kąt wiesz gdzie ona ma pokój ?

- Kiedyś ją odprowadzałem, nie moja wina że zapamiętałem.

Wychyliłam się zza rogu. To co zobaczyłam wprawiło mnie w nerwy.
Petra Ral wraz z Levim który nosi Natalię na rękach. Przez moją głowę przebrnęło mnóstwo czarnych scenariuszy. A jeśli ją otruli ? A może niosą trupa ? Julie widocznie zainteresowało co się dzieje i też wychyliła swój rudy łeb. Oczywiście potem musiałam szybko się z nią schować za ścianą bo Petra odwróciła w naszą stronę głowy.

- Widziałaś to ?

- No raczej, o boże co oni jej zrobili ?

- Ja raczej myślę że on ją odnosił bo zasnęła. To bardzo słodkie z jego strony.

- W sumie ... to też jest możliwe.

Kiedy oboje wyszli z pokoju, my na spokojnie przeszłyśmy obok jakby nigdy nic. Darowałam sobie sprawdzanie Natalii i postanowiłam po prostu ją sprawdzić jutro. Czasem jestem nadopiekuńcza ... ale to tylko dlatego że te dwie są częścią mojej rodziny. Nie chce ich stracić tak jak straciłam moją biologiczną rodzinę.

Natalia P.O.V

Obudziłam się o 5.00. Trochę niecodziennie. W sumie się nie dziwię, wcześnie poszłam spać.
Oczywiście zaraz po obudzeniu ogarnęłam wszystkie codzienne poranne czynności i ruszyłam w stronę jadalni. O dziwo coraz częściej tam jestem, jakbym czuła że wydarzy się coś niecodziennego.
Dziś znów wolne, na szczęście jest to takie wolne że nie mam dodatkowej pracy. Wzięłam z kuchni bułkę z sałatą i ogórkiem i usiadłam przy stole z innymi. Chwilę później przysiadła się Julie. Oczywiście rozmowa była nieunikniona. Przez większość czasu nie pytała o to u kogo byłam wczoraj. I dobrze, wolę unikać tego tematu szczególnie przy niej. Jednak moje szczęście nie trwało długo i kiedy już miałam wychodzić...

- Natii, mogę cię o coś zapytać ? - ja już wiem o co jej chodzi. I gdybym mogła to bym powiedziała ,, nie, nie możesz " ale nie powiem tego bo to Julie.

- Ta ... pewnie.

- Bo ... my z Magdą widziałyśmy jak wczoraj Levi z Petrą zanoszą cię do pokoju ...

Czyli widziały. Ciekawe o co chce mnie się spytać.

- I w związku z tym ?

- Czy to u niego byłaś wczoraj wieczorem ? Zrobili ci coś ?

Martwi się o mnie ? Z tego co mogę wyczytać z jej pytań to raczej martwi ją co zrobi Magda jakby się dowiedziała że coś mi zrobił. Oczywiście nic mi nie zrobił więc ...
Zaśmiałam się lekko i na spokojnie jej odpowiedziałam.

- Julie, powiedz Magdzie że nie ma czym się martwić. Levi nic mi nie zrobił, po prostu zasnęłam u niego w gabinecie gdy przeglądał papiery na biurku. Widocznie postanowili że kanapa nie jest najlepszym miejscem do spania i zanieśli mnie do mojego pokoju. A teraz wybacz, muszę znaleźć kogoś z mojego oddziału.

Wyszłam na dwór, chciałam znaleźć jakąkolwiek osobę z mojego oddziału, by powiedzieć o tym co słyszałam. Jak na razie wie Levi, Julie, Magda oraz Petra. Ten Sazuma pożałuje i zobaczy że z Jeonsą się nie zadziera. Szczególnie gdy połączysz Jeonse z Kabe.

Po drodze wpadłam na Levi'a. Oczywiście skończyło się to rozmową.

- Ooo dzień dobry. Jak się spało ? - zapytał trochę drwiąco.

- Dobrze, chociaż muszę przyznać, że na kanapie w twoim gabinecie było mi wygodniej.

- Jak tak ci na niej wygodnie to następnym razem nie będę się trudził by cię zanosić do pokoju, grubasie.

- Bardzo śmieszne

Przewróciłam oczami i zaczęłam wzrokiem wyszukiwać ludzi z mojego oddziału. Była 6.00 ale to nie znaczy że jak mają wolne to mogą spać do której chcą.

- Czego tak wyszukujesz wzrokiem ? - spytał zdejmując wzrok z jakiś papierów.

- Szukam kogoś z mojego oddziału. Może widziałeś kogoś ?

Levi wrócił do papierów. Co on w ogóle przegląda ?

- A tak w ogóle to co ty robisz ? - zapytałam w pewnym momencie.

Jednym skinięciem ręki pokazał  mi żebym do niego podeszła. Tak też zrobiłam.
Okazało się ,że trzyma mapę Kabe. Co on planuje ?

- Mapa Kabe ... ? - zapytałam analizując każdy skrawek mapy.

- Chyba mam plan jak powstrzymać Sazume. Widzisz, wie że wyjeżdżamy z Shinganshiny i tam planuje ten plan, to parę dni przed wyjazdem, poproszę Keith'a o to byśmy wyjechali z innego dystryktu.

- Nie głupi pomysł. Tylko czy on się na to zgodzi ?

- Spokojnie, dam mu radę. Już nie raz o coś go prosiłem a on wykonywał to co chciałem.

- Taa ... - powiedziałam smutno i zatopiłam się we własnych myślach.

A co jeśli się nie uda, albo ja to popsuję ? W końcu Kabe istnieje a legenda o ich wspaniałych żołnierzach na pewno jest prawdziwa. W końcu widziałam Levi'a i jest lepszy ode mnie.
Levi widocznie zauważył że się czymś niepokoję i szturchnął mnie ramieniem.

- Ej, nie martw się, damy im radę.

- Jesteś tego pewny ? - spojrzałam w jego oczy, miały taki błysk w oku.

- Oczywiście, razem powalimy wszystkich przeciwników.

Nastała chwila ciszy i drobnego zakłopotania. Razem ? On miał na myśli naszą dwójkę ? Nie, na pewno nie, na bank chodziło mu o Kabe i Jeonse.

- Znaczy wiesz, razem że w sensie oba narody w sojuszu.  - Poprawił się czarnowłosy. Może się przewidziałam ale, widziałam rumieniec. To on się rumieni ?

- A jeśli inni opadną z sił, to zostaje jeszcze nasza dwójka. Z nami nie będą mieć szans. W końcu jesteśmy żołnierzami ludzkości, prawda ?. - dodał po chwili.

Odpowiedziałam mu uśmiechem. Jednak umie dodawać otuchy. Mam wrażenie, że jest na mnie coraz bardziej otwarty. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

Potem poszliśmy poszukać reszty i ustalić pewne rzeczy. W końcu nie możemy zawieść, na naszych barkach spoczywa nadzieja sojuszu, nadzieja ludzkości. Kto wie co oni mogą zrobić.
Jutro koniec czasu wolnego, znając życie będą nas uczyć innych ważnych rzeczy.

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz