Rozdział .5. Zaufanie - Treningi cz.3
Ja pierwsza słyszałam jego śmiech ? Że co ? Nie to na pewno jakaś pomyłka.
Trudno, może to prawda, może nie. Kiedyś się dowiem. Póki co, odniosłam talerz i po sobie posprzątałam, następnie poszłam znaleźć Magdę by oznajmić jej że nie musi szykować ataku na Levi'a. Ciekawe jak ona by to zrobiła ? W końcu on jest leszy ode mnie. A Magda nie radzi sobie tak dobrze jak ja. Czasem mnie przeraża ...
Muszę też przygotować się do treningów, ciekawe jak mi pójdzie tym razem.
Natalia P.O.V
Wybiła 12.00. Wszyscy stali już na placu i czekali na ogłoszenia generałów w sprawie treningów.
Magda i Julie znów robią zakłady o to, co będzie na treningu.
- Zwiadowcy. Ostatnim razem, ćwiczyliście wspólne zabijanie manekinów. Wyruszaliście nie w grupie, lecz parami. Najlepszy wynik, uzyskała para z oddziałów specialnych. Levi oraz Sakai Natalia. Dziś, próbna jazda w grupie. Ustawicie się według nowej formacji z którą zaraz was zapoznamy, będziecie musieli ją przećwiczyć i zapamiętać, gdyż będziecie musieli się nią poruszać na planowanych wyjeździe w teren.
Potem zaczęli uczyć nas formacji. Mój oddział tak jak i Levi'a, był położony w najbezpieczniejszym miejscu, codzienność. Jednak będziemy musieli wspomagać innych z napotkanymi odmieńcami. Zostały ustalone też stopnie zagrożenia i przydzielone do nich flary.
Zielona Flara - duże skupisko tytanów - wymagana pomoc max. dwóch oddziałów.
Czerwona Flara - bardzo duże skupisko tytanów - wymagana pomoc minimum 3 oddziałów.
Czarna Flara - duże skupisko odmieńców/odmieniec - wymaga pomocy oddziału specialnego.
W zasadzie to jest tego trochę ... nauka może zająć nam wieczność ...
Trzy dni później ...
Dobra, formacja opanowana. Podczas tego więcej czasu spędziłam z moim oddziałem jak i oddziałem Levi'a, Mili ludzie. Widać że nasze oddziały się polubiły, ja i Levi też się dogadujemy, w końcu nazywamy siebie przyjaciółmi. Czasem myślę ... że Kabe to niesamowite miejsce, jest inne. Jestem tu już od tygodnia, czyli do powrotu do Jeonsy zostało 7 tygodni. To kupa czasu.
Chociaż minął tydzień, to ja czuję że im można zaufać, ale i tak generał twierdzi, że dowód zaufania zdobędą na oficialnej wspólnej wyprawie. Oczywiście jeśli się ona uda.
Teraz mamy dwa dni wolnego, generałowie obmyślają strategie jeszcze dokładniej. Nadchodzi parę tygodni złożone tylko z nauki ...
Aktualnie razem z Julie i Magdą przechadzamy się po dzielnicach Shinganshiny. Warto zobaczyć jak żyją ludzie tutaj.
- Nie mogę się doczekać aż opowiem wszystko Alex jak wrócimy. - Julie wykazywała swój zachwyt. Jak zwykle.
- Myślę że będziesz musiała opowiadać jej to parę razy, przy tym twoim zafascynowaniu mało można zrozumieć za pierwszym razem. - odpowiedziała jak zawsze ponura Magda.
Relacje oddziałów dziewczyn też się poprawiły, a przynajmniej tak słyszałam od Magdy. Właśnie, przez to że Julie nie miała żadnych problemów ze swoim oddziałem, nie pytałam ją o szczegóły. Ciekawe czy coś się zmieniło od tego czasu.
- Julie, jak twój oddział dogaduje się z oddziałem Mike'a ?
- Wiesz, nawet dobrze. Mike jest bardzo dobrym żołnierzem i dobrze się z nim współpracuje podczas walki. Jeśli chodzi o jego oddział to jest całkiem przyjazny. Jednak jest tam jeden gościu ... nazywa się chyba Jake Sazuma. Jest dosyć tajemniczy i często ma taki szyderczy uśmieszek. Ale tak to spoko.
- Aha ... - tajemniczy ... powiedziałabym że jak Levi ale on się rzadko uśmiecha.
- A jak z Levi'm ? - o wilku mowa ...
- Dobrze, jesteśmy przyjaciółmi, chyba.
- Lubisz go ?
- Tak, dlaczego mam go nie lubić ? Wcześniej nie dostrzegałam u niego plusów dlatego za nim nie przepadałam. Teraz jest inaczej a dokładnie od czasu tej wojny w kuchni.
- Jest całkiem uroczy.
- Że co ?!
Ona coraz bardziej mnie zaskakuje. Mówi że on jest uroczy, to może oznaczać że jej się podoba. A przecież wiem jaki on jest, po tym że nie ma najlepszych kontaktów z ludźmi, można się domyśleć że nie zaakceptuje jej uczuć w taki sposób.
Jednak nie, ona się ... śmieje ?
- Spokojnie, żartuję Natii. Nie podoba mi się Levi, możesz go sobie wziąć.
- Julie ale, nie ... Levi to tylko przyjaciel i to taki kolega-przyjaciel. Nic takiego do niego nie czuję.
- Tak, tak ...
Nie trzeba zwracać na to szczególnie uwagi. Po prostu przekręciłam oczami i szłam dalej jakby nigdy nic. W zasadzie jakby pomyśleć ... nigdy nie patrzyłam na niego w taki sposób. Widzę w nim tylko dobrego żołnierza i przyjaciela, komuś komu po części mogę zaufać.
Po paru minutach drogi, dziewczyny zrobiły się głodne, dlatego zaczęłyśmy szukać jakiejś restauracji. Znalazłyśmy jakąś nieopodal bramy do zewnętrznego świata. Kiedy wchodziliśmy, zauważyłam rozmawiających żołnierzy. Nie pilnowali zbytnio bramy, co mnie trochę zmartwiło. Wiem że ona jest zamknięta ale ludzie, to nie znaczy że trzeba być leniem i nic nie robić. Chciałam im wygarnąć więc przeprosiłam na chwilę dziewczyny i poszłam tam. Kiedy byłam już blisko, usłyszałam ich rozmowę, brzmiała na podejrzaną. Szybko schowałam się za murkiem, jeśli coś knują to muszę się dowiedzieć co. Przyjrzałam się mundurom, było to trzech mężczyzn. Dwoje ze stacjonarki a trzeci ... ze zwiadowców ?
- Czyli za pięć tygodni, mamy przeciąć te linki prosto na generała Jeonsy ?
- Tak, mam nadzieję że nie spieprzycie tej roboty. Nasz ,, przyjaciel " nieźle się zdziwi, myśli że jesteśmy równi, o nie. Pokażemy mu kto tu jest silniejszy.
- Dokładnie, to my jesteśmy najsilniejsi i kiedyś to my bez niczyjej pomocy, zlikwidujemy tytanów.
Nie potrzebni nam jacyś marni żołnierze z Jeonsy czy tam innego narodu,
- Sazuma, mam nadzieję że dostaniemy wynagrodzenie za likwidacje ? Nic nie jest za darmo. - dodał drugi koleś z oddziału stacjonarnego. Sazuma dziwnie się uśmiechnął po czym dodał.
- Oczywiście, dostaniecie takie wynagrodzenie, że będziecie mieli więcej od tych za Siną.
Zaraz, zaraz ... Sazuma ? Gdzieś to już słyszałam ...
Jednak jest tam jeden gościu... nazywa się chyba Jake Sazuma. Jest dosyć tajemniczy i często ma taki szyderczy uśmieszek
Jestem pewna, że ten koleszka coś knuje i to jest związane z naszym generałem. On chce wyeliminować nasz korpus, chce pokazać że Kabe jest silniejsze nas zabijając ? Trzeba coś z tym zrobić.
Pobiegłam z powrotem do dziewczyn, które zdążyły w tym czasie zamówić herbatę.
- Natii! Zamówiłam ci herbatę.
- Dziękuje Julie.
Nie mogę nic zrobić sama, muszę mieć wspólników. Chcą to zrobić za pięć tygodni, wtedy kiedy mamy oficjalną wyprawę na której wszystko zdecyduje o naszej współpracy. A może to jest ich celem ... może nie chcą zabić generała, może chcą go tylko uszkodzić aby pomyślał że Kabe zrobiło to celowo. A może oni wszyscy szykują na nas taki zamach ...
- Natalia, coś nie tak ? - Magda już zauważyła że się czymś nie pokoje.
- Coś mnie trapi i to coś ważnego, ale nie mogę wam tego powiedzieć tu, o 19.00 przyjdziecie do mojego pokoju, wtedy wam to wyjaśnię.
Jakiś czas później ...
- Zrobiłem ci herbaty.
- Levi, wiem już gdzie jest herbata i mogę zrobić ją sama.
- Chciałem cię wyręczyć bo widzę że jesteś niespokojna.
W jadalni znowu nikogo nie było, czasem mam wrażenie że wtedy kiedy dzieje się coś dziwnego pomiędzy naszą dwójką, to wtedy nikogo tu nie ma.
Wzięłam łyka herbaty ... była trochę inna niż zwykle. Jakaś taka, smaczniejsza. Co on zrobił z tą herbatą ? A może to tylko ja ? Zaczęłam rozmyślać, powiedzieć mu czy trzymać język za zębami. Sprawa jest podejrzana. Ale przecież widziałam jak oddziały się dogadują między sobą, raczej nic nie kombinują. Ale ... czy mogę mu zaufać ? Dobrze, zaryzykuję.
- Levi ... czy mogę powiedzieć ci coś, o czym nikomu nie powiesz ?
Levi wyszczerzył trochę oczy, podniósł wzrok z herbaty na mnie. Patrzył mi prosto w oczy, oczy pełne strachu i zaniepokojenia. Czuję że mogę mu powiedzieć.
Nie odzywał się przez minutę. Nic nie mówił. Rozumiem, czyli nie.
Widocznie mi jeszcze nie ufa, lub tego nie chce. Wypiłam moją herbatę więc z uwagi na to że za 20 minut miała być 19.00, wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia.
Kiedy już miałam wychodzić, coś złapało mnie za nadgarstek. To był on. Wiem to. Czułam to.
Czułam jak do mnie podchodzi. Nie spodziewałam się tego ale potem szepnął mi do ucha,
- Przyjdź po 19.00 do mojego gabinetu, tam możesz mi powiedzieć, wyczuwam że to raczej coś poważnego.
Następnie puścił mnie i wyszedł jak nigdy nic. Zaczynam powoli się bać. Czarne scenariusze przepełniają mój umysł. Po 19.00. Okey, szybko powiem Julie i Magdzie o tym co usłyszałam a następnie pędzę do gabinetu Levi'a i mówię mu o tym samym. Spoko.
19.00
Siedziałam na moim łóżku, na przeciw mnie, na krześle siedziała Julie a obok niej stała Magda.
Właśnie teraz im to mówię ...
- ... Mówił że zrobi to za pięć tygodni, kiedy wyjeżdżamy na oficjalną ekspedycję. Wtedy mają w planach coś zrzucić i to prosto na nasz korpus, a raczej na naszego generała. Myślę że on jak i część osób z korpusu stacjonarnego chcą by Kabe było najsilniejsze i żeby nas tu już nigdy nie było.
Przestraszyłam się i dlatego wam to mówię, nie mogę powstrzymać ich sama.
Przez chwilę dziewczyny były zdziwione i nie wydawały z siebie żadnego dźwięku. W końcu, kiedy spuściłam głowę, Magda podeszła do mnie i położyła mi jej rękę na moim ramieniu.
- Spokojnie, jesteśmy z tobą i ci pomożemy. W końcu jesteśmy żołnierzami.
- A żołnierz żołnierza nie zostawi na polu walki, prawda ?
Uśmiechnęłam się, bo to co powiedziała Julie... ona mnie zacytowała. Powiedziałam to jej i Magdzie, wtedy na tej wyprawie w której życie stracił cały poprzedni oddział Magdy. Wtedy zdobyłam zaufanie jednej i drugiej, wtedy zaczęłyśmy się przyjaźnić. Ciszę między nami zamknęłam w ciepłym uścisku.
- Dziękuję wam.
Potem je puściłam a one udały się do swoich pokoi, dziewczyny zauważyły że też wychodzę.
- Wychodzisz ?
- Idę jeszcze do ... pewnej osoby aby zdobyć sojuszników w sprawie,
- Jesteś pewna że możemy im zaufać ?
- Tak, z tego co się domyśliłam, raczej o tym nie wiedzą.
- To dobranoc.
Ja szybko pobiegłam do gabinetu. Dziewczyny jeszcze przez chwilę stały przy drzwiach do mojego pokoju. Oczywiście Julie musiała coś dodać.
- Bo Levi to tylko przyjaciel, a ja czuję że tą dwójkę łączy coś więcej niż przyjaźń.
Zapukałam do gabinetu. Levi chyba musiał wiedzieć że to ja bo po prostu krzyknął ,, wejdź "
Weszłam i zastałam go robiącego herbatę. Popatrzył na mnie i skinął głową bym usiadła na kanapie obok okna.
Chwilę potem gdy już na niej siedziałam, Levi usiadł obok i podał mi filiżankę herbaty. Potem dał mi znać że już mogę mówić. Opowiedziałam mu to co słyszałam, czyli to samo co dziewczynom.
Kiedy wszystko w szczegółach powiedziałam, zrobił się lekko zdziwiony i trochę jakby zły.
- Ten Sazuma popamięta ... jak on może. Na współpracy z wami dużo zyskamy, trzeba obmyślić plan. Komu jeszcze mówiłaś ?
- Magdzie Shirai i Julie Kawaii. No i tobie rzecz jasna.
- A teraz tak. Jutro powiemy to naszym dwóm oddziałom. Nikomu więcej dobrze ?
Przytaknęłam głową i wróciłam do picia reszty mojej herbaty. Po tym całym chodzeniu strasznie się zmęczyłam. Czuję się taka śpiąca. Levi przeglądał jakieś papiery. Nie zwracał na mnie większej uwagi, tak jakby mnie tu nie było. Później zrobiło się coraz ciemniej ... aż w końcu odpłynęłam w krainę snów.
Levi P.O.V
Musi tu być coś dzięki czemu ich powstrzymamy. Jeśli nie, trzeba będzie ustalić plan.
Dobrze że mi o tym powiedziała, ich pomoc może się nam bardzo przydać i nie chcemy tego stracić.
Ale nadal nie mogę uwierzyć, że mi zaufała. Pewnie jest też tak jak mi mówiła wczoraj, że inni też mi ufają i na mnie polegają. Ale żeby mi, osobie którą zna dopiero tydzień i to jeszcze z tą z którą na początku nie miała najlepszych stosunków, powiedzieć rzecz tak ważną. Nie chce stracić tego zaufania. Ciekawe czy już poszła ... no właśnie.
Kiedy odwróciłem się w stronę kanapy aby sprawdzić czy nadal tam jest, ona tam była, ale pojawił się problem. Ona zasnęła. No cóż, trudno. Przykryłem ją kocem i wyszedłem z gabinetu by jeszcze coś załatwić. Mam nadzieję że nie obudzi się podczas mojej nieobecności.
A jutro, jutro ustalimy plan. Nie możemy tej sprawy tak zostawić, możemy stracić zaufanie.
A zaufanie tych ludzi jest dla nas bardzo ważne.
To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz