Hey drodzy czytelnicy!
Mam dla was ważną informację, może część z was ją przeczytała, może nie.
Tak czy owak dla pewności chce to napisać jeszcze raz.
Otóż od jutrzejszego dnia do następnej soboty nie będzie postów. Ewentualnie stanie się jakiś cud, że post z tytanów się pojawi ale wątpię. Bardziej liczyłabym że tytani pojawią się w następną niedzielę.
Obiecuję że w wolnych chwilach też coś napiszę w notatniku a potem będę mieć gotowy post więc powinno być tego więcej niż zazwyczaj jest. Jeśli dam radę to możliwe że w dzień powrotu pojawi się nie jeden ale dwa posty. Z tytanów i z Mirai Nikki.
Jednak to tylko przypuszczenia, więc nie róbcie sobie nadziei.
Tak przy okazji :
Życzę wam miłych,pełnych zabawy i odpoczynku oraz bezpiecznych wakacji !
Cieszcie się każdym wolnym dniem gdyż te dwa miesiące mogą szybko zlecieć.
Ja z wyróżnieniem zdałam do 2 klasy gimnazjum i się mega cieszę zasłużonym odpoczynkiem :D
Jeszcze raz miłych wakacji <3
- Kefir
piątek, 24 czerwca 2016
poniedziałek, 20 czerwca 2016
Miraculous: Tales of Miraculous Team /15 - Oczami Białej Klaczy
Rozdział .15. Nie ufaj lisom
* zacznijmy od tego że ten rozdział jak i poprzedni ma taki skok w przyszłość i jest on w maju *
Perspektywa Lisicy
* w ten sam dzień rano *
Władca Ciem wezwał mnie rano jako Lisica do jego siedziby. Nie wiedziałam gdzie jest więc ciężko było mi się orientować. Po chwili jakaś siła przeniosła mnie w inne miejsce. Była to kryjówka ciemnego ( tak na niego wołam kiedy nie słyszy )
- Czego najciemniejszy ode mnie chce ?
- Jak śmiesz się do mnie tak odzywać po tym jak się leniłaś !
- Słucham ?
- Zawiodłaś mnie, myślałem że będzie z ciebie więcej potencjału ... Lila.
- Staram się jak mogę
- Widocznie starasz się za mało. Dużo nad tym myślałem ale chyba będę musiał to zrobić. Muszę znaleźć nową pomocnicę lub pomocnika, z ciebie już nie mam pożytku ..
- Że co ?! Pomagam w wywołaniu smutku i złości , staram się jak mogę odebrać miracula tych cwaniaków, myślisz że to takie proste ?
- Pozwól że ci kogoś przedstawię ... Eva !
Oczom Lily ukazała się pojawiająca się dziewczyna. Miała długie czarne włosy z grzywką, ubranie miała dość ponure. z daleka można było zauważyć jej lawendowe oczy.
- Lisico ... poznaj Eve. Nową Lisicę...
- Ale .. co ?
- Witaj. Nareszcie cię poznałam, no więc .. zdejmuj naszyjnik.
- W twoich snach ! - zaczęłam się kłócić. Nie pozwolę by ktoś przejął miejsce bohatera Paryża za mnie. To moja misja.
- Nie tak szybko Eva. Nową Lisicę ale jeśli dalej tak będzie.
- Przepraszam Władco ale nie rozumiem ?
- Jeśli sytuacja się powtórzy i znowu nie dostanę żadnego miraculum, twoje będzie odebrane a nową Lisicą zostanie Eva. Także raczej radzę ci się postarać następnym razem.
- Postaram się. Nie do zobaczenia Eva, mam misję do wykonania.
Perspektywa Klaczy
Jej oczy były już czerwone od płaczu. Nie wiedziałam co robić. Zebrałam się w sobie, podeszłam do niej. Była bezsilna. Mokra od swych słonych łez. Już sięgałam dłonią do naszyjnika.. teraz wiedziałam jaka jest moja wada. Wada która może mnie kiedyś zgubić jak właśnie teraz ...
Nie spodziewając się niczego, Lisica wykorzystała moją naiwność i kiedy już miałam wyrywać jej z szyi naszyjnik z miraculum, ona mocno złapała za moje ramię po czym zaśmiała się
- Nie sądziłam ,że to się uda. Ale jednak jesteś tak naiwna jak myślałam.
- C-Co ?
Lisica przerzuciła mnie przez ramię co spowodowało że chwilę później znajdowałam się na glebie.
Lisica wisiała nade mną trzymając moje ręce by odciąć mnie od ucieczki.
- Przyjaciele tym razem ci nie pomogą, wiesz co ? Zawsze zastanawiałam się jaka łajza chowa się pod tą maska. Co ty na to by to sprawdzić ?
Dojrzała moją bransoletkę na ręce. Zanim mi ją zdjęła, przywołała swoją iluzję by w momencie zdejmowania mi bransoletki , ktoś mógł mnie trzymać bym się nie wyrwała. Tak też i się stało jednak iluzja nie była aż tak potężna i wyrwałam się. Zaczęłam ucieczkę. Widziałam jej wenę podczas próby, co jej się stało że aż tak się stara ? Może Władca Ciem chce się jej pozbyć ? Dla nas lepiej, chociaż jeśli by to zrobił to by dał kogoś nowego na jej miejsce.
Unikałam jej ataków a ona moich, przyznam się że byłam już zmęczona.
Atakowała jak nigdy. naprawdę jej zależy. Postanowiłam że potrzebuję pomocy Biedrony i Kota. Jeśli nadal tak mnie będzie atakować to nigdy z nią nie wygram. Potrzebuję wsparcia a tym razem muszę sobie poradzić z dwoma przeciwnikami na raz. Oczywiście z przyjaciółmi u boku.
Gdy do nich dobiegałam, widziałam jak starają się pokonać zamienioną Avril. Byli zdziwieni jednak po tym jak zobaczyli z jaką werwą Lisica mnie atakuję, to chyba zrozumieli o co chodzi. Podczas walki rozumieliśmy się bez słów. Widać było że Biedronka miała plan. Podczas walki krzyczała co mamy robić. Zrobiliśmy tak by Avril skierowała pnącze na mnie, lecz zamiast mnie złapało Lisicę.
Tak i też się stało. Przez chwilę mieliśmy ulgę w walce, niestety nie trwało to długo. Potem Biedronka z Lisicą gdzieś zniknęły, chciałyśmy je znaleźć lecz byliśmy zajęci Avril.
Perspektywa Biedronki
Podczas walki w pewnym momencie zostałam gdzieś zepchnięta. Kiedy leżałam na ziemi, zorientowałam się że nade mną wisi Lisica. Jakieś dwa metry dalej znajdowało się pnącze.
Już myślałam że Lisica zacznie przykładać łapy do moich kolczyków, jednak tak się nie stało.
Dziewczyna podniosła się i podała mi rękę, by pomóc mi wstać. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- No dalej, nic ci nie zrobię, chce tylko pomóc.
Nie chętnie podałam jej rękę, ale na wszelki wypadek miałam plan jak zablokować jej atak.
Jednak o dziwno nie zaatakowała.
- Tak jak myślałam. Nie ufasz mi. Można było się spodziewać, w końcu kto by zaufał osobie która chwilę temu jeszcze cię atakowała. Biedronko .. czy .. mogę prosić się o pomoc ?
- Co ? Ty mi proponujesz przejście na złą stronę ?
- Nie ! To ja chce stać się dobra ! Chce ratować Paryż przed złem ! Chce być jak wasza trójka, atakowałam was, bo byłam zazdrosna. Każdy może być zazdrosny. Ja też się broniłam ...
- Broniłaś się ?
- Broniłam miraculum. Nie chce go stracić bo chce ratować Paryż, jednak starałam się robić to by go nie stracić, Władca Ciem chce mnie zastąpić tandetą. Ona będzie gorsza, proszę pomóż mi, potrzebuję waszej trójki by stać się bohaterką. Wiem że pewnie mi nie zaufasz .. ale warto próbować i nie poddawać się ...
Patrzyłam na nią. Brzmiała jakby mówiła serio. Przyznam że naprawdę chce jej pomóc. Dlatego zaryzykowałam i wyciągnęłam jej pomocną dłoń. Naprawdę było mi jej szkoda. Wyrażała swoje emocje, naprawdę ona się popłakała.
- Dobrze ... pomogę ci.
Powiedziawszy to, rzuciła mi się na szyję mówiąc w ciąż dziękuję.
Razem wymyśliłyśmy plan, by razem powstrzymać Naturę.
Plan wyglądał tak : Idzie z Albertem w jakieś miejsce, flirtuje z nim a ja aparatem robię im zdjęcie. Potem pokazuję je Naturze a ta się załamuję, wykorzystując to niszczę przedmiot w którym jest akuma. Nie wiem co to jest, ale Lisica jest pewna że to zdjęcie Alberta w kieszeni w sukience.
Zaufałam jej i mam nadzieję że nie postąpiłam źle.
Użyłam szczęśliwego trafu, rzeczywiście pojawił się aparat fotograficzny, czas działać.
Perspektywa Lisicy
Jest ! Udało się, a myślałam że jest bardziej wytrzymała od Klaczy. Ale jednak obie są tak naiwne by uwierzyć w to że chcę się do nich przyłączyć. Jednak nie mogłam jeszcze się cieszyć, mój plan nadal jest w ciągu działania. Za nim zacznę flirtować z tym mądralą, muszę coś załatwić. inaczej mój plan się nie powiedzie. Natura z moją drobną pomocą, uwięziła Kota i Klacz w klatce zrobioną z pnączy a ja dodałam do tego barierę. Nie mogli nic zrobić. Jednak ja musiałam się śpieszyć. Ciemny używał do tego swojej mocy ale też i mojej dlatego musiałam zmieścić się w 5 minutach.
Znalazłam tego mądralę jak on był ... nieważne.
- Hej blondasku pomóc ci ? - mówiłam wyłaniając się zza rogu.
- N-nie dzięki ...
- No weź, widzę że nie wiesz co robić, jesteś w kropce. Pozwól sobie pomóc - oparłam rękę o ścianę przy której stał blondyn.
- To jak ? Nie bój się ja cię uratuje.
Widziałam jak Biedrona robi zdjęcie, co oznacza że raczej nie wie o swych towarzyszach. A myślałam że się o wszystkich martwi ale myliłam się. Jest samolubem i dba o własne interesy.
Potem odeszłam bez słowa i obserwowałam jak Biedrona pokonuje Naturę. Na szczęście dzięki barierze, pnącza nie zniknęły i nadal tworzyły klatkę z barierą. Potem podeszłam do niej i zaczęłam akcję.
- Natura pokonana ! Zali- chwila moment... coś tu nie gra...
Wtedy wybuchnęłam złowieszczym śmiechem. Ona serio jest mega samolubem.
- Co cię tak bawi ?
- Serio ? Myślałam że naprawdę jesteś kimś wartym podziwu, jednak zawiodłam się. Jesteś samolubem, zależy ci tylko na twoich własnych interesach.
- Co ?
- No pomyśl, z kim zazwyczaj przybijasz żółwika ?
- Z .. Kotem i Klaczą ! Jak mogłam ! Gdzie oni są !
- Oto się nie martw kropeczko. Zajęłam się nimi. A teraz nic mnie nie powstrzyma żeby zabrać wasze miracula.
- Wiedziałam, nie powinnam ci ufać !
- Dopiero teraz o tym pomyślałaś ? Samolubna, naiwna taka naprawdę jesteś. Pomagasz twojemu wrogowi, daj spokój już ja byłabym lepszą bohaterką dla Paryża od ciebie.
Jest przybita, muszę to wykorzystać. Szybko ją zaatakowałam jednak ona nie poddawała się.
I tak walczyłyśmy póki nam ktoś nie przerwał ...
Perspektywa Klaczy
Siedzieliśmy w tej klatce i rozmyślaliśmy.
- Myślisz że Biedronie coś jest ?
- Nie wiem. A co jeśli ona wie kim jest moja dama ? To nie fair ! To ja miałem się pierwszy dowiedzieć !
- Spokojnie Kocie, Biedrona nie poddałaby się tak łatwo i my też nie możemy. No dawaj ! Rusz tą łepetyną i pomyśl co zrobić by wyłączyć barierę ! Kotaklizmem jej nie zepsujesz. Jest na to odporna.
- Z kąt ty to wiesz ?
- Bo stworzył ją Władca Ciem i nie stworzył jej bez powodu. Hmm nie widzę żeby było tu coś co przeszkadzałoby białej jasności. Nie ma tego, czyli użyjemy moich zdolności.
Użyłam mojej mocy, barierę usunąć się udało ale po tym byłam nieźle osłabiona. Może nie była odporna na moją moc ale trochę uszkodziła moją odporność. Pnącza bez bariery były bezsilne więc nimi poradził sobie sam kot. Potem pognaliśmy ratować jego damę z opresji.
Rzeczywiście pomiędzy tymi dwiema była niezła walka ale z naszą trójką nie miała już szans.
Daliśmy radę ją pokonać, jednak uciekła gdy chcieliśmy odebrać jej miraculum.
- No więc, misja chyba zakończona sukcesem - radośnie powiedziałam
- Zaliczone ! wrzasnęliśmy we troje przybijając równocześnie żółwika. Potem wszyscy zmyli się do swoich domów. Powrót nie był dla mnie wesoły. Gdy się przemieniłam, dostałam okropnego bólu mojej ręki, tak. Zapomniałam o niej. Jak Klacz dałam radę go znieść gdyż użyłam resztki maści ale teraz ból jest nie do zniesienia, i tak wieczór spędziliśmy z ciocią w szpitalu, zakładając mi gips.
Perspektywa Lisicy
* następnego dnia *
Chciałam tego uniknąć ale jednak się nie udało. Znowu mnie przywołał. Postanowiłam pogodzić się z prawdą, dziś zniszczą się wszystkie moje marzenia. Kiedy pojawiłam się tam gdzie trzeba. czekała na mnie niespodzianka.
- Jesteś już.
- Tak .. jestem gotowa przyjąć wszystko co mi zarzucisz.
- Nie masz miraculum.
- Nie mam.
- Trochę żałuję że to mówię ale ... zostajesz nadal będziesz walczyć dla mnie.
- Co ? Ale przecież ...
- Jeśli będziesz walczyć tak jak wczoraj, pozwolę ci zatrzymać tą posadę gdyż mało brakowało a spełniłabyś to o co cię prosiłem.
- Czyli naprawdę zostaję !?
- Tak ...
- Jej !! Dziękuję !
- Po za tym Eva i tak wyjechała do rodzinnego kraju ... nie mam kim się zastąpić.
- I tak się cieszę. Jeszcze raz dziękuję, a następnym razem zobaczą że nie warto ze mną zadzierać.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :
WOW. Chyba to mój rekord. Dwie historię w jeden dzień ! No jestem z siebie dumna.
Tak czy owak to też wynagrodzenie że dawno coś dodawałam. Takie info przy okazji :
Prawdopodobnie od tej niedzieli czyli od 26.06 do 02.07 nie będzie opowiadań gdyż wyjeżdżam nad morzę ! Jej. Więc już po 02.07 powinno się coś pojawić :)
Do zobaczenia !
* zacznijmy od tego że ten rozdział jak i poprzedni ma taki skok w przyszłość i jest on w maju *
Perspektywa Lisicy
* w ten sam dzień rano *
Władca Ciem wezwał mnie rano jako Lisica do jego siedziby. Nie wiedziałam gdzie jest więc ciężko było mi się orientować. Po chwili jakaś siła przeniosła mnie w inne miejsce. Była to kryjówka ciemnego ( tak na niego wołam kiedy nie słyszy )
- Czego najciemniejszy ode mnie chce ?
- Jak śmiesz się do mnie tak odzywać po tym jak się leniłaś !
- Słucham ?
- Zawiodłaś mnie, myślałem że będzie z ciebie więcej potencjału ... Lila.
- Staram się jak mogę
- Widocznie starasz się za mało. Dużo nad tym myślałem ale chyba będę musiał to zrobić. Muszę znaleźć nową pomocnicę lub pomocnika, z ciebie już nie mam pożytku ..
- Że co ?! Pomagam w wywołaniu smutku i złości , staram się jak mogę odebrać miracula tych cwaniaków, myślisz że to takie proste ?
- Pozwól że ci kogoś przedstawię ... Eva !
Oczom Lily ukazała się pojawiająca się dziewczyna. Miała długie czarne włosy z grzywką, ubranie miała dość ponure. z daleka można było zauważyć jej lawendowe oczy.
- Lisico ... poznaj Eve. Nową Lisicę...
- Ale .. co ?
- Witaj. Nareszcie cię poznałam, no więc .. zdejmuj naszyjnik.
- W twoich snach ! - zaczęłam się kłócić. Nie pozwolę by ktoś przejął miejsce bohatera Paryża za mnie. To moja misja.
- Nie tak szybko Eva. Nową Lisicę ale jeśli dalej tak będzie.
- Przepraszam Władco ale nie rozumiem ?
- Jeśli sytuacja się powtórzy i znowu nie dostanę żadnego miraculum, twoje będzie odebrane a nową Lisicą zostanie Eva. Także raczej radzę ci się postarać następnym razem.
- Postaram się. Nie do zobaczenia Eva, mam misję do wykonania.
Perspektywa Klaczy
Jej oczy były już czerwone od płaczu. Nie wiedziałam co robić. Zebrałam się w sobie, podeszłam do niej. Była bezsilna. Mokra od swych słonych łez. Już sięgałam dłonią do naszyjnika.. teraz wiedziałam jaka jest moja wada. Wada która może mnie kiedyś zgubić jak właśnie teraz ...
Nie spodziewając się niczego, Lisica wykorzystała moją naiwność i kiedy już miałam wyrywać jej z szyi naszyjnik z miraculum, ona mocno złapała za moje ramię po czym zaśmiała się
- Nie sądziłam ,że to się uda. Ale jednak jesteś tak naiwna jak myślałam.
- C-Co ?
Lisica przerzuciła mnie przez ramię co spowodowało że chwilę później znajdowałam się na glebie.
Lisica wisiała nade mną trzymając moje ręce by odciąć mnie od ucieczki.
- Przyjaciele tym razem ci nie pomogą, wiesz co ? Zawsze zastanawiałam się jaka łajza chowa się pod tą maska. Co ty na to by to sprawdzić ?
Dojrzała moją bransoletkę na ręce. Zanim mi ją zdjęła, przywołała swoją iluzję by w momencie zdejmowania mi bransoletki , ktoś mógł mnie trzymać bym się nie wyrwała. Tak też i się stało jednak iluzja nie była aż tak potężna i wyrwałam się. Zaczęłam ucieczkę. Widziałam jej wenę podczas próby, co jej się stało że aż tak się stara ? Może Władca Ciem chce się jej pozbyć ? Dla nas lepiej, chociaż jeśli by to zrobił to by dał kogoś nowego na jej miejsce.
Unikałam jej ataków a ona moich, przyznam się że byłam już zmęczona.
Atakowała jak nigdy. naprawdę jej zależy. Postanowiłam że potrzebuję pomocy Biedrony i Kota. Jeśli nadal tak mnie będzie atakować to nigdy z nią nie wygram. Potrzebuję wsparcia a tym razem muszę sobie poradzić z dwoma przeciwnikami na raz. Oczywiście z przyjaciółmi u boku.
Gdy do nich dobiegałam, widziałam jak starają się pokonać zamienioną Avril. Byli zdziwieni jednak po tym jak zobaczyli z jaką werwą Lisica mnie atakuję, to chyba zrozumieli o co chodzi. Podczas walki rozumieliśmy się bez słów. Widać było że Biedronka miała plan. Podczas walki krzyczała co mamy robić. Zrobiliśmy tak by Avril skierowała pnącze na mnie, lecz zamiast mnie złapało Lisicę.
Tak i też się stało. Przez chwilę mieliśmy ulgę w walce, niestety nie trwało to długo. Potem Biedronka z Lisicą gdzieś zniknęły, chciałyśmy je znaleźć lecz byliśmy zajęci Avril.
Perspektywa Biedronki
Podczas walki w pewnym momencie zostałam gdzieś zepchnięta. Kiedy leżałam na ziemi, zorientowałam się że nade mną wisi Lisica. Jakieś dwa metry dalej znajdowało się pnącze.
Już myślałam że Lisica zacznie przykładać łapy do moich kolczyków, jednak tak się nie stało.
Dziewczyna podniosła się i podała mi rękę, by pomóc mi wstać. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- No dalej, nic ci nie zrobię, chce tylko pomóc.
Nie chętnie podałam jej rękę, ale na wszelki wypadek miałam plan jak zablokować jej atak.
Jednak o dziwno nie zaatakowała.
- Tak jak myślałam. Nie ufasz mi. Można było się spodziewać, w końcu kto by zaufał osobie która chwilę temu jeszcze cię atakowała. Biedronko .. czy .. mogę prosić się o pomoc ?
- Co ? Ty mi proponujesz przejście na złą stronę ?
- Nie ! To ja chce stać się dobra ! Chce ratować Paryż przed złem ! Chce być jak wasza trójka, atakowałam was, bo byłam zazdrosna. Każdy może być zazdrosny. Ja też się broniłam ...
- Broniłaś się ?
- Broniłam miraculum. Nie chce go stracić bo chce ratować Paryż, jednak starałam się robić to by go nie stracić, Władca Ciem chce mnie zastąpić tandetą. Ona będzie gorsza, proszę pomóż mi, potrzebuję waszej trójki by stać się bohaterką. Wiem że pewnie mi nie zaufasz .. ale warto próbować i nie poddawać się ...
Patrzyłam na nią. Brzmiała jakby mówiła serio. Przyznam że naprawdę chce jej pomóc. Dlatego zaryzykowałam i wyciągnęłam jej pomocną dłoń. Naprawdę było mi jej szkoda. Wyrażała swoje emocje, naprawdę ona się popłakała.
- Dobrze ... pomogę ci.
Powiedziawszy to, rzuciła mi się na szyję mówiąc w ciąż dziękuję.
Razem wymyśliłyśmy plan, by razem powstrzymać Naturę.
Plan wyglądał tak : Idzie z Albertem w jakieś miejsce, flirtuje z nim a ja aparatem robię im zdjęcie. Potem pokazuję je Naturze a ta się załamuję, wykorzystując to niszczę przedmiot w którym jest akuma. Nie wiem co to jest, ale Lisica jest pewna że to zdjęcie Alberta w kieszeni w sukience.
Zaufałam jej i mam nadzieję że nie postąpiłam źle.
Użyłam szczęśliwego trafu, rzeczywiście pojawił się aparat fotograficzny, czas działać.
Perspektywa Lisicy
Jest ! Udało się, a myślałam że jest bardziej wytrzymała od Klaczy. Ale jednak obie są tak naiwne by uwierzyć w to że chcę się do nich przyłączyć. Jednak nie mogłam jeszcze się cieszyć, mój plan nadal jest w ciągu działania. Za nim zacznę flirtować z tym mądralą, muszę coś załatwić. inaczej mój plan się nie powiedzie. Natura z moją drobną pomocą, uwięziła Kota i Klacz w klatce zrobioną z pnączy a ja dodałam do tego barierę. Nie mogli nic zrobić. Jednak ja musiałam się śpieszyć. Ciemny używał do tego swojej mocy ale też i mojej dlatego musiałam zmieścić się w 5 minutach.
Znalazłam tego mądralę jak on był ... nieważne.
- Hej blondasku pomóc ci ? - mówiłam wyłaniając się zza rogu.
- N-nie dzięki ...
- No weź, widzę że nie wiesz co robić, jesteś w kropce. Pozwól sobie pomóc - oparłam rękę o ścianę przy której stał blondyn.
- To jak ? Nie bój się ja cię uratuje.
Widziałam jak Biedrona robi zdjęcie, co oznacza że raczej nie wie o swych towarzyszach. A myślałam że się o wszystkich martwi ale myliłam się. Jest samolubem i dba o własne interesy.
Potem odeszłam bez słowa i obserwowałam jak Biedrona pokonuje Naturę. Na szczęście dzięki barierze, pnącza nie zniknęły i nadal tworzyły klatkę z barierą. Potem podeszłam do niej i zaczęłam akcję.
- Natura pokonana ! Zali- chwila moment... coś tu nie gra...
Wtedy wybuchnęłam złowieszczym śmiechem. Ona serio jest mega samolubem.
- Co cię tak bawi ?
- Serio ? Myślałam że naprawdę jesteś kimś wartym podziwu, jednak zawiodłam się. Jesteś samolubem, zależy ci tylko na twoich własnych interesach.
- Co ?
- No pomyśl, z kim zazwyczaj przybijasz żółwika ?
- Z .. Kotem i Klaczą ! Jak mogłam ! Gdzie oni są !
- Oto się nie martw kropeczko. Zajęłam się nimi. A teraz nic mnie nie powstrzyma żeby zabrać wasze miracula.
- Wiedziałam, nie powinnam ci ufać !
- Dopiero teraz o tym pomyślałaś ? Samolubna, naiwna taka naprawdę jesteś. Pomagasz twojemu wrogowi, daj spokój już ja byłabym lepszą bohaterką dla Paryża od ciebie.
Jest przybita, muszę to wykorzystać. Szybko ją zaatakowałam jednak ona nie poddawała się.
I tak walczyłyśmy póki nam ktoś nie przerwał ...
Perspektywa Klaczy
Siedzieliśmy w tej klatce i rozmyślaliśmy.
- Myślisz że Biedronie coś jest ?
- Nie wiem. A co jeśli ona wie kim jest moja dama ? To nie fair ! To ja miałem się pierwszy dowiedzieć !
- Spokojnie Kocie, Biedrona nie poddałaby się tak łatwo i my też nie możemy. No dawaj ! Rusz tą łepetyną i pomyśl co zrobić by wyłączyć barierę ! Kotaklizmem jej nie zepsujesz. Jest na to odporna.
- Z kąt ty to wiesz ?
- Bo stworzył ją Władca Ciem i nie stworzył jej bez powodu. Hmm nie widzę żeby było tu coś co przeszkadzałoby białej jasności. Nie ma tego, czyli użyjemy moich zdolności.
Użyłam mojej mocy, barierę usunąć się udało ale po tym byłam nieźle osłabiona. Może nie była odporna na moją moc ale trochę uszkodziła moją odporność. Pnącza bez bariery były bezsilne więc nimi poradził sobie sam kot. Potem pognaliśmy ratować jego damę z opresji.
Rzeczywiście pomiędzy tymi dwiema była niezła walka ale z naszą trójką nie miała już szans.
Daliśmy radę ją pokonać, jednak uciekła gdy chcieliśmy odebrać jej miraculum.
- No więc, misja chyba zakończona sukcesem - radośnie powiedziałam
- Zaliczone ! wrzasnęliśmy we troje przybijając równocześnie żółwika. Potem wszyscy zmyli się do swoich domów. Powrót nie był dla mnie wesoły. Gdy się przemieniłam, dostałam okropnego bólu mojej ręki, tak. Zapomniałam o niej. Jak Klacz dałam radę go znieść gdyż użyłam resztki maści ale teraz ból jest nie do zniesienia, i tak wieczór spędziliśmy z ciocią w szpitalu, zakładając mi gips.
Perspektywa Lisicy
* następnego dnia *
Chciałam tego uniknąć ale jednak się nie udało. Znowu mnie przywołał. Postanowiłam pogodzić się z prawdą, dziś zniszczą się wszystkie moje marzenia. Kiedy pojawiłam się tam gdzie trzeba. czekała na mnie niespodzianka.
- Jesteś już.
- Tak .. jestem gotowa przyjąć wszystko co mi zarzucisz.
- Nie masz miraculum.
- Nie mam.
- Trochę żałuję że to mówię ale ... zostajesz nadal będziesz walczyć dla mnie.
- Co ? Ale przecież ...
- Jeśli będziesz walczyć tak jak wczoraj, pozwolę ci zatrzymać tą posadę gdyż mało brakowało a spełniłabyś to o co cię prosiłem.
- Czyli naprawdę zostaję !?
- Tak ...
- Jej !! Dziękuję !
- Po za tym Eva i tak wyjechała do rodzinnego kraju ... nie mam kim się zastąpić.
- I tak się cieszę. Jeszcze raz dziękuję, a następnym razem zobaczą że nie warto ze mną zadzierać.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :
WOW. Chyba to mój rekord. Dwie historię w jeden dzień ! No jestem z siebie dumna.
Tak czy owak to też wynagrodzenie że dawno coś dodawałam. Takie info przy okazji :
Prawdopodobnie od tej niedzieli czyli od 26.06 do 02.07 nie będzie opowiadań gdyż wyjeżdżam nad morzę ! Jej. Więc już po 02.07 powinno się coś pojawić :)
Do zobaczenia !
Mirai Nikki | Happy End /1
Rozdział .1. Życie Boga
Od kąt znów jestem z Yukkim czuję że niczego mi nie brakuję, pomijając fakt że mieszkamy w nicości i pozostałościach drugiego świata, to jest całkiem przytulnie. Tak jest od paru lat. Teraz patrząc na ludzki wiek to mamy jakieś 26 lat. Kiedy tu przybyłam i żyłam z Yukkim przez dwa dni, dowiedziałam się że nadal jestem człowiekiem. W regulaminie bogów było surowo zabronione życie Boga z człowiekiem u boku. Jednak byłam bogiem świata pierwszego więc Muru Muru załatwiła tą sprawę z Deusem który przywrócił mi tą funkcję w świecie drugim. Od tamtego momentu ja i Yukki jesteśmy parą bogów. Dbam o niego, przywróciłam fryzurę do normalności, znów miał swoje krótkie czarne włosy które tak kocham, grzywki nie miał tak długiej więc znów mogłam ujrzeć jego niebieskie oczy. Kocham go a on kocha mnie. Nie mogę uwierzyć że wybaczył mi te wszystkie kłamstwa na ziemi. Razem spędzamy mnóstwo czasu. Niestety mówiąc razem miałam na myśli również z Muru Muru. Coraz częściej mam wrażenie że Yukki się o mnie martwi, że chciałabym mieć normalne życie a nie takie. Wtedy zazwyczaj go uspokajam że ,, Nie martw się, ja zawsze będę tam gdzie ty, a kiedy jesteś ty to mi się nigdy nie nudzi " Ostatnio odwiedziła mnie Minene. Lubimy razem pogadać o babskich sprawach. Ostatnio rozmawialiśmy na dosyć ciekawy temat.
- No opowiadaj co tam u ciebie w domu. - rzekłam z ciekawości ( jak zwykle )
- A więc wczoraj ja i Masumi mieliśmy rocznicę ślubu, więc zabrał mnie na kolacje do jednej z restauracji. Dzieciaki zostały z opiekunką, są dość niesforne i jeszcze te komplikacje z mocami.
Uwierzysz w to że, jak wróciłam do domu, to skończyło się na tym że musiałam przez całą noc sprzątać w domu! Te dzieci są niemożliwe.
- Rozumiem że Masumi jest teraz z nimi w domu.
- Tak, powiedział że sobie poradzi chociaż nalegałam na opiekunkę. Właśnie ! Jak z Yukiteru ?
- Tak jak zwykle. - sięgnęłam po moją herbatę.
- Boże jedyny! Ten facet nie ma ani grosza romantyzmu ! Zrobił by coś w końcu.
- Mi tam wystarczy że jestem tu razem z nim.
- Już tak długo jesteście razem, może zrobicie wreszcie jakiś krok na przód ?
- Krok na przód ?
- No, o weselu mówię. Wiesz, ślub, dzieci, emerytura rozumiesz.
- No w sumie ... może przydałoby się. Ale jak, gdzie ja się w tym jeszcze nie łapie.
- Dlatego masz mnie. Jestem parę lat po ślubie mogę ci pomóc, oczywiście Amano musi ci się najpierw oświadczyć. Wybacz kochana ale ja go do tego zmuszać nie będę.
- Rozumiem Minene. Cieszę się że prócz Muru Muru mam jeszcze do rozmów jedną przyjaciółkę.
- I pomyśleć że jeszcze jakieś 12 lat temu chciałyśmy się pozabijać. A teraz, ja jestem pół-bogiem ty jesteś bogiem, Amano jest bogiem i oczywiście jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Przeważnie tak wyglądają nasze rozmowy. Co do ślubu .. nie myślałam o nim. Ostatnimi razy jak wspominałam coś o ślubie to było to te 12 lat temu podczas tego próbnego ślubu. Dużo czasu jesteśmy z Yukkim parą. Skoro i tak raczej spędzimy ze sobą wieczność to czemu nie wziąć ślubu ?
To nie taki głupi pomysł. Wieczorem powiedziałam o tym Yukkiemu.
- Yukki
- Co jest Yuno ?
- Nie zastanawiałeś się nad czymś ostatnio ?
- Em .. nie przypominam sobie, Em a coś się stało ?
- Nie .. nic. Ugh ! Oczywiście że się stało ! Jak możesz tak siedzieć tu i nic nie robić !
- Yuno o co ci chodzi ? Co się stało ?
- Pytasz się jeszcze ? Ostatnio jesteś inny, kiedyś przejmowałeś się mną że się mogę tu nudzić a teraz nic, myślisz że wszystko jest w porządku ! Nie oszukuj mnie Yukki. Jestem tu z tobą jakieś 12 lat. 12 lat nicości ! Niczego ! Jedynymi dziewczynami z którymi mam kontakt to Minene i Muru Muru ! Nie mogę być panią domu, nie mogę czekać na męża jak przyjdzie z pracy. co ja gadam ? Ja nawet nie mam męża ! Nie mam dziecka o które mogę się martwić i z którego mogę być dumna ! Nie mam nic oprócz tej cholernej nicości !
- Yuno ...
Od tej rozmowy minęły dwa tygodnie. Nie odzywaliśmy się do siebie. Byłam zła, zła że nigdy nie dostrzegł tego co ja chciałam. I że mu się nie nudzi ? Jak może mu się nie nudzić ta nicość ? Dlaczego nie chce razem ze mną żyć jak każdy człowiek ? Co z tego że jesteśmy bogami, zawsze możemy choć na moment stać się normalnymi ludźmi którzy chcą mieć normalne życie. Minene częściej znajdowała czas i przychodziła do mnie aby poprawić mi humor. Takie wieczory spędzałyśmy obie jedząc miętowe lody, popijając kawę z extra bitą śmietaną. Yukki czasem patrzył na mnie z wyrzutami sumienia, martwię się że to będzie trwać wieczność, ale ja tak nie chce, chce być obok niego, chce stworzyć z nim szczęśliwą rodzinę. Czasem też tworzyłam sobie nóż i myślałam czy tego nie zakończyć, w końcu nie jestem w pełni bogiem, a pół bóg może umrzeć.
Zostałabym bogiem gdybym poślubiła Yukkiego, ale on o tym nie myśli. Dlaczego mam wrażenie że to koniec ? W końcu postanowił przerwać tą ciszę. Podszedł do mnie.
Perspektywa Yukiteru
Po tej rozmowie poszła w swoje miejsce. Chciała byś sama. Nie rozumiem o co jej chodziło. Zrozumiałem dopiero gdy przyszła Minene. Niosła wielkie pudło lodów miętowych dla Yuno. Zauważyła że jest ze mną coś nie tak więc podeszła.
- Yukiteru, ty też w rozsypce ? No muszę cię zawieźć ale lody są specialnie dla Yuno.
- Widzę ...
- Myślałeś coś nad tym ?
- Nad czym ?
- No nie mów że jeszcze się nie domyśliłeś ? - obawiałem się co może zrobić potem jak to powiem ale zaryzykowałem - Em .. nie ?
Moje obawy się trochę potwierdziły, gdyż dostałem z liścia. I to mocno.
- Ał !
- Ogarnij się Yukiteru ! Nie rozumiesz uczuć swojej dziewczyny ! Jak ty możesz żyć ?
- No zastanów się. Mieszkacie w .. w zasadzie to w niczym. Myślisz że takie było jej marzenie ?
Wtedy przypomniałem sobie moment w szkole który miał miejsce 12 lat temu. Kiedy oboje z Yuno nie mieliśmy planów na przyszłość, kiedy do mnie podeszła. ,, W przyszłości zostanę twoją żoną " To marzenie Yuno ! I myślę że nadal nim jest.
- Nie ...
- No właśnie, zrób coś co ją zbije z nóg. Nie chce ci nic mówić ale ... jesteście już razem około 12 lat, Może pomyślałbyś o waszej wspólnej przyszłości .. oczywiście jeśli nadal chcesz ciągnąć ten związek. Nie dziwi mnie że to mówię ale jeśli chcesz się jej oświadczyć w przyszłości to nie bierz przykładu z mojego kochanego męża, oczywiście tych pierwszych bo te drugie były już bardziej do zniesienia. Więc zapamiętaj. Nie oświadczaj się Yuno podczas ucieczki w krzakach, tak, to nie jest romantyczne.
- Dzięki, pomyślę nad tym
- Lecę do Yuno, te lody same się nie zjedzą, w zasadzie to myślę że chyba jej pomogę z tymi lodami, zrobiłam się strasznie głodna.
- Bawcie się dobrze.
Parę dni potem postanowiłem porozmawiać z Yuno, o moim pomyśle który wymyśliłem. Mam nadzieję że jej się spodoba. Denerwuję się ... zła Yuno jest zdolna do wszystkiego, nie wiem czy znowu nie zaczęła trzymać pod łóżkiem siekiery. Ostatnio jak się wpieniła to dostała takiej psychozy że tą siekierę nawet nazwała ! Z tego co pamiętam to chyba miała na imię Sylwia. Wczoraj znowu miałem ten koszmar. Ten koszmar zawsze mam kiedy Yuno jest zła i się do mnie nie odzywa. Yuno wtedy zazwyczaj ( w tym koszmarze ) siedzi na łóżku polerując siekierę, oczy ma czerwone od płaczu. W pewnym momencie odwraca się w moją stronę ze sztucznym uśmiechem. To straszne tak na nią potrzeć, nienawidzę tego koszmaru, jest zbyt .. rzeczywisty. Czasem boję się że to nie jest sen tylko czysta rzeczywistość. Mam nadzieję że Yuno się na to zgodzi, załatwiłem już to z Deusem. Tak cholernie się boje. Znalazłem jej pokój. Tak Yuno ma pokój w nicości, ma w nim wszystko co przypomina jej o starym życiu. Kiedy jest przybita, zła lub smutna to idzie tam i wypłakuje się w poduszkę na łóżku. To ja stworzyłem dla niej specialnie ten pokój. Jest to jedna z rzeczy które zrobiłem dla Yuno i wyszło mi to na dobre. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do pomieszczenia.
W nim zastałem Yuno na łóżku oglądającą na swoim telewizorze jej ulubiony serial. Kiedy wszedłem, popatrzyła na mnie a wtedy z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Yukki ?
- Yuno, musimy porozmawiać
Usiadłem obok niej na jej łóżku, przyglądała mi się. Byłem pewny że drugiej szansy na to nie dostanę, muszę powiedzieć jej to tu i teraz.
- Yuno, myślałem nad pewną rzeczą. Myślałem nad tym co mówiłaś. To prawda , że nie mamy tu nic prócz nas, nicości i dwójki przyjaciół.
Wtedy mój wzrok przeszedł ze ściany na jej łóżko. Obok mnie leżał album ze zdjęciami.
- Dziwne, masz album ze zdjęciami ?
- Tak, to jedna z moich pamiątek. Mam tu moje zdjęcia z dzieciństwa, z przyjaciółmi. Nawet jest tu nasze wspólne zdjęcie w strojach ślubnych. To moje ulubione.
- Tęsknisz za tym ? Prawda ?
- Jeśli mam być szczera, to tak. Zawsze moim marzeniem było życie z tobą do końca naszego życia. Ale zawsze wyobrażałam sobie to bardziej .. normalnie. Nie jak teraz. Chciałabym jeszcze wyjść na lody z przyjaciółmi, popluskać się w morzu, pójść na zakupy ..
- Czyli to znaczy że to co chce ci powiedzieć cię ucieszy.
- Hę ?
Położyłem moją rękę na jej ręce i spojrzałem jej prosto w jej różowe oczy, były pełne tęsknoty i miłości. Nie zdejmując z niej wzroku, zacząłem mówić.
- Yuno ... mam nadzieję ,że cię to ucieszy. Co powiesz na stworzenie świata razem ? Kiedy go stworzymy, umieścimy tak normalnych mieszkańców, innych niż byli. Po stworzeniu, będziemy mogli tam zamieszkać, żyć jak normalni ludzie. Rozmawiałem z Deusem, pozwolił na to. Od czasu do czasu będziemy kontrolować świat jako bogowie ale tak to będziemy żyć normalnie.
Trochę się zaniepokoiłem. Przez krótki moment Yuno nie wyrażała żadnych emocji, dopiero potem, wrzasnęła głośne Yukki przy tym rzucając mi się na szyję. Przez to zlecieliśmy razem z jej łóżka, przez co ja leżałem na podłodze z Yuno na swoim ciele.
- Yukki, jestem tak niesamowicie szczęśliwa ! Nawet nie wiesz jak cię kocham Yukki !
- Też cię kocham Yuno. Jutro zaczynamy.
- Dobrze, stworzymy najlepszy świat pod słońcem !
Perspektywa Yuno
Jeszcze wieczorną porą zdążyłam powiadomić Minene o naszym planie.
Trochę byłam smutna tym , że uniemożliwi nam to już spotykanie się na naszą herbatę i plotki.
Kiedy miałyśmy już się żegnać, powiedziała mi że zapyta Deusa o to czy będzie mogła się przenieść do drugiego nowego świata. Byłabym prze szczęśliwa gdyby tak się stało.
A już jutro - tworzenie nowego świata z moim ukochanym u boku.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :P
Przepraszam że jest takie krótkie ale po prostu tak się stało xD Obiecuję że następny rozdział będzie już dłuższy :)
Dajcie znać w komentarzach jak wam się podoba ;) Nie zapomnijcie o obserwacji bloga by być na bieżąco z nowymi rozdziałami. Oczywiście zawsze kiedy pojawi się nowy, będziecie mogli go znaleźć w zakładce ,, Spis treści " Do zobaczenia :D
Od kąt znów jestem z Yukkim czuję że niczego mi nie brakuję, pomijając fakt że mieszkamy w nicości i pozostałościach drugiego świata, to jest całkiem przytulnie. Tak jest od paru lat. Teraz patrząc na ludzki wiek to mamy jakieś 26 lat. Kiedy tu przybyłam i żyłam z Yukkim przez dwa dni, dowiedziałam się że nadal jestem człowiekiem. W regulaminie bogów było surowo zabronione życie Boga z człowiekiem u boku. Jednak byłam bogiem świata pierwszego więc Muru Muru załatwiła tą sprawę z Deusem który przywrócił mi tą funkcję w świecie drugim. Od tamtego momentu ja i Yukki jesteśmy parą bogów. Dbam o niego, przywróciłam fryzurę do normalności, znów miał swoje krótkie czarne włosy które tak kocham, grzywki nie miał tak długiej więc znów mogłam ujrzeć jego niebieskie oczy. Kocham go a on kocha mnie. Nie mogę uwierzyć że wybaczył mi te wszystkie kłamstwa na ziemi. Razem spędzamy mnóstwo czasu. Niestety mówiąc razem miałam na myśli również z Muru Muru. Coraz częściej mam wrażenie że Yukki się o mnie martwi, że chciałabym mieć normalne życie a nie takie. Wtedy zazwyczaj go uspokajam że ,, Nie martw się, ja zawsze będę tam gdzie ty, a kiedy jesteś ty to mi się nigdy nie nudzi " Ostatnio odwiedziła mnie Minene. Lubimy razem pogadać o babskich sprawach. Ostatnio rozmawialiśmy na dosyć ciekawy temat.
- No opowiadaj co tam u ciebie w domu. - rzekłam z ciekawości ( jak zwykle )
- A więc wczoraj ja i Masumi mieliśmy rocznicę ślubu, więc zabrał mnie na kolacje do jednej z restauracji. Dzieciaki zostały z opiekunką, są dość niesforne i jeszcze te komplikacje z mocami.
Uwierzysz w to że, jak wróciłam do domu, to skończyło się na tym że musiałam przez całą noc sprzątać w domu! Te dzieci są niemożliwe.
- Rozumiem że Masumi jest teraz z nimi w domu.
- Tak, powiedział że sobie poradzi chociaż nalegałam na opiekunkę. Właśnie ! Jak z Yukiteru ?
- Tak jak zwykle. - sięgnęłam po moją herbatę.
- Boże jedyny! Ten facet nie ma ani grosza romantyzmu ! Zrobił by coś w końcu.
- Mi tam wystarczy że jestem tu razem z nim.
- Już tak długo jesteście razem, może zrobicie wreszcie jakiś krok na przód ?
- Krok na przód ?
- No, o weselu mówię. Wiesz, ślub, dzieci, emerytura rozumiesz.
- No w sumie ... może przydałoby się. Ale jak, gdzie ja się w tym jeszcze nie łapie.
- Dlatego masz mnie. Jestem parę lat po ślubie mogę ci pomóc, oczywiście Amano musi ci się najpierw oświadczyć. Wybacz kochana ale ja go do tego zmuszać nie będę.
- Rozumiem Minene. Cieszę się że prócz Muru Muru mam jeszcze do rozmów jedną przyjaciółkę.
- I pomyśleć że jeszcze jakieś 12 lat temu chciałyśmy się pozabijać. A teraz, ja jestem pół-bogiem ty jesteś bogiem, Amano jest bogiem i oczywiście jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Przeważnie tak wyglądają nasze rozmowy. Co do ślubu .. nie myślałam o nim. Ostatnimi razy jak wspominałam coś o ślubie to było to te 12 lat temu podczas tego próbnego ślubu. Dużo czasu jesteśmy z Yukkim parą. Skoro i tak raczej spędzimy ze sobą wieczność to czemu nie wziąć ślubu ?
To nie taki głupi pomysł. Wieczorem powiedziałam o tym Yukkiemu.
- Yukki
- Co jest Yuno ?
- Nie zastanawiałeś się nad czymś ostatnio ?
- Em .. nie przypominam sobie, Em a coś się stało ?
- Nie .. nic. Ugh ! Oczywiście że się stało ! Jak możesz tak siedzieć tu i nic nie robić !
- Yuno o co ci chodzi ? Co się stało ?
- Pytasz się jeszcze ? Ostatnio jesteś inny, kiedyś przejmowałeś się mną że się mogę tu nudzić a teraz nic, myślisz że wszystko jest w porządku ! Nie oszukuj mnie Yukki. Jestem tu z tobą jakieś 12 lat. 12 lat nicości ! Niczego ! Jedynymi dziewczynami z którymi mam kontakt to Minene i Muru Muru ! Nie mogę być panią domu, nie mogę czekać na męża jak przyjdzie z pracy. co ja gadam ? Ja nawet nie mam męża ! Nie mam dziecka o które mogę się martwić i z którego mogę być dumna ! Nie mam nic oprócz tej cholernej nicości !
- Yuno ...
Od tej rozmowy minęły dwa tygodnie. Nie odzywaliśmy się do siebie. Byłam zła, zła że nigdy nie dostrzegł tego co ja chciałam. I że mu się nie nudzi ? Jak może mu się nie nudzić ta nicość ? Dlaczego nie chce razem ze mną żyć jak każdy człowiek ? Co z tego że jesteśmy bogami, zawsze możemy choć na moment stać się normalnymi ludźmi którzy chcą mieć normalne życie. Minene częściej znajdowała czas i przychodziła do mnie aby poprawić mi humor. Takie wieczory spędzałyśmy obie jedząc miętowe lody, popijając kawę z extra bitą śmietaną. Yukki czasem patrzył na mnie z wyrzutami sumienia, martwię się że to będzie trwać wieczność, ale ja tak nie chce, chce być obok niego, chce stworzyć z nim szczęśliwą rodzinę. Czasem też tworzyłam sobie nóż i myślałam czy tego nie zakończyć, w końcu nie jestem w pełni bogiem, a pół bóg może umrzeć.
Zostałabym bogiem gdybym poślubiła Yukkiego, ale on o tym nie myśli. Dlaczego mam wrażenie że to koniec ? W końcu postanowił przerwać tą ciszę. Podszedł do mnie.
Perspektywa Yukiteru
Po tej rozmowie poszła w swoje miejsce. Chciała byś sama. Nie rozumiem o co jej chodziło. Zrozumiałem dopiero gdy przyszła Minene. Niosła wielkie pudło lodów miętowych dla Yuno. Zauważyła że jest ze mną coś nie tak więc podeszła.
- Yukiteru, ty też w rozsypce ? No muszę cię zawieźć ale lody są specialnie dla Yuno.
- Widzę ...
- Myślałeś coś nad tym ?
- Nad czym ?
- No nie mów że jeszcze się nie domyśliłeś ? - obawiałem się co może zrobić potem jak to powiem ale zaryzykowałem - Em .. nie ?
Moje obawy się trochę potwierdziły, gdyż dostałem z liścia. I to mocno.
- Ał !
- Ogarnij się Yukiteru ! Nie rozumiesz uczuć swojej dziewczyny ! Jak ty możesz żyć ?
- No zastanów się. Mieszkacie w .. w zasadzie to w niczym. Myślisz że takie było jej marzenie ?
Wtedy przypomniałem sobie moment w szkole który miał miejsce 12 lat temu. Kiedy oboje z Yuno nie mieliśmy planów na przyszłość, kiedy do mnie podeszła. ,, W przyszłości zostanę twoją żoną " To marzenie Yuno ! I myślę że nadal nim jest.
- Nie ...
- No właśnie, zrób coś co ją zbije z nóg. Nie chce ci nic mówić ale ... jesteście już razem około 12 lat, Może pomyślałbyś o waszej wspólnej przyszłości .. oczywiście jeśli nadal chcesz ciągnąć ten związek. Nie dziwi mnie że to mówię ale jeśli chcesz się jej oświadczyć w przyszłości to nie bierz przykładu z mojego kochanego męża, oczywiście tych pierwszych bo te drugie były już bardziej do zniesienia. Więc zapamiętaj. Nie oświadczaj się Yuno podczas ucieczki w krzakach, tak, to nie jest romantyczne.
- Dzięki, pomyślę nad tym
- Lecę do Yuno, te lody same się nie zjedzą, w zasadzie to myślę że chyba jej pomogę z tymi lodami, zrobiłam się strasznie głodna.
- Bawcie się dobrze.
Parę dni potem postanowiłem porozmawiać z Yuno, o moim pomyśle który wymyśliłem. Mam nadzieję że jej się spodoba. Denerwuję się ... zła Yuno jest zdolna do wszystkiego, nie wiem czy znowu nie zaczęła trzymać pod łóżkiem siekiery. Ostatnio jak się wpieniła to dostała takiej psychozy że tą siekierę nawet nazwała ! Z tego co pamiętam to chyba miała na imię Sylwia. Wczoraj znowu miałem ten koszmar. Ten koszmar zawsze mam kiedy Yuno jest zła i się do mnie nie odzywa. Yuno wtedy zazwyczaj ( w tym koszmarze ) siedzi na łóżku polerując siekierę, oczy ma czerwone od płaczu. W pewnym momencie odwraca się w moją stronę ze sztucznym uśmiechem. To straszne tak na nią potrzeć, nienawidzę tego koszmaru, jest zbyt .. rzeczywisty. Czasem boję się że to nie jest sen tylko czysta rzeczywistość. Mam nadzieję że Yuno się na to zgodzi, załatwiłem już to z Deusem. Tak cholernie się boje. Znalazłem jej pokój. Tak Yuno ma pokój w nicości, ma w nim wszystko co przypomina jej o starym życiu. Kiedy jest przybita, zła lub smutna to idzie tam i wypłakuje się w poduszkę na łóżku. To ja stworzyłem dla niej specialnie ten pokój. Jest to jedna z rzeczy które zrobiłem dla Yuno i wyszło mi to na dobre. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do pomieszczenia.
W nim zastałem Yuno na łóżku oglądającą na swoim telewizorze jej ulubiony serial. Kiedy wszedłem, popatrzyła na mnie a wtedy z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Yukki ?
- Yuno, musimy porozmawiać
Usiadłem obok niej na jej łóżku, przyglądała mi się. Byłem pewny że drugiej szansy na to nie dostanę, muszę powiedzieć jej to tu i teraz.
- Yuno, myślałem nad pewną rzeczą. Myślałem nad tym co mówiłaś. To prawda , że nie mamy tu nic prócz nas, nicości i dwójki przyjaciół.
Wtedy mój wzrok przeszedł ze ściany na jej łóżko. Obok mnie leżał album ze zdjęciami.
- Dziwne, masz album ze zdjęciami ?
- Tak, to jedna z moich pamiątek. Mam tu moje zdjęcia z dzieciństwa, z przyjaciółmi. Nawet jest tu nasze wspólne zdjęcie w strojach ślubnych. To moje ulubione.
- Tęsknisz za tym ? Prawda ?
- Jeśli mam być szczera, to tak. Zawsze moim marzeniem było życie z tobą do końca naszego życia. Ale zawsze wyobrażałam sobie to bardziej .. normalnie. Nie jak teraz. Chciałabym jeszcze wyjść na lody z przyjaciółmi, popluskać się w morzu, pójść na zakupy ..
- Czyli to znaczy że to co chce ci powiedzieć cię ucieszy.
- Hę ?
Położyłem moją rękę na jej ręce i spojrzałem jej prosto w jej różowe oczy, były pełne tęsknoty i miłości. Nie zdejmując z niej wzroku, zacząłem mówić.
- Yuno ... mam nadzieję ,że cię to ucieszy. Co powiesz na stworzenie świata razem ? Kiedy go stworzymy, umieścimy tak normalnych mieszkańców, innych niż byli. Po stworzeniu, będziemy mogli tam zamieszkać, żyć jak normalni ludzie. Rozmawiałem z Deusem, pozwolił na to. Od czasu do czasu będziemy kontrolować świat jako bogowie ale tak to będziemy żyć normalnie.
Trochę się zaniepokoiłem. Przez krótki moment Yuno nie wyrażała żadnych emocji, dopiero potem, wrzasnęła głośne Yukki przy tym rzucając mi się na szyję. Przez to zlecieliśmy razem z jej łóżka, przez co ja leżałem na podłodze z Yuno na swoim ciele.
- Yukki, jestem tak niesamowicie szczęśliwa ! Nawet nie wiesz jak cię kocham Yukki !
- Też cię kocham Yuno. Jutro zaczynamy.
- Dobrze, stworzymy najlepszy świat pod słońcem !
Perspektywa Yuno
Jeszcze wieczorną porą zdążyłam powiadomić Minene o naszym planie.
Trochę byłam smutna tym , że uniemożliwi nam to już spotykanie się na naszą herbatę i plotki.
Kiedy miałyśmy już się żegnać, powiedziała mi że zapyta Deusa o to czy będzie mogła się przenieść do drugiego nowego świata. Byłabym prze szczęśliwa gdyby tak się stało.
A już jutro - tworzenie nowego świata z moim ukochanym u boku.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :P
Przepraszam że jest takie krótkie ale po prostu tak się stało xD Obiecuję że następny rozdział będzie już dłuższy :)
Dajcie znać w komentarzach jak wam się podoba ;) Nie zapomnijcie o obserwacji bloga by być na bieżąco z nowymi rozdziałami. Oczywiście zawsze kiedy pojawi się nowy, będziecie mogli go znaleźć w zakładce ,, Spis treści " Do zobaczenia :D
środa, 15 czerwca 2016
Attack on Titan | Misja Życia / 4
Rozdział .4. Rycerz w zielonej pelerynie
W poprzedniej części :
Levi wraz z Natalią wybierają się na spacer do lasu. Dzięki temu poznają się bardziej i czują że wyjdzie z tego niezła przyjaźń. Ufają sobie na tyle że każde wyznaje jeden sekret. Levi o jego treningach poza murami, a Natalia o jej tajemnej technice. Nawet razem potrenowali oraz się przed sobą popisali. Następnie wrócili do lasu i odpoczęli przy rzeczce. Levi z uwagi że coś usłyszał, zaczął sprawdzać czy nie są zagrożeni. Gdy wrócił do rzeki .. Natalii już nie było, więc ruszył jej na ratunek.
Perspektywa Natalii
Levi trochę się oddalił. Nie wiem czemu ale chwilowo czułam samotność. Bawiłam się lustrem wody. Patrzyłam na słońce chowające się za drzewami. Piękny widok, w Jeonsie wyglądało to inaczej. Levi zniknął z mojego zasięgu wzroku. Miałam nadzieję że to nie podstęp. A co jeśli chciał u mnie wywołać fałszywe zaufanie ? Co jeśli tak naprawdę to bandzior i zaraz ze swoją bandą mnie porwą. Moje podejrzenia zaczęły wchodzić w rzeczywistość. Za moment ktoś od tyłu zakrył moje usta dużą, męską dłonią i podsunął mi ostrze pod gardło.
- Nie ruszaj się to nic ci się nie stanie. A teraz ładnie oddaj nam swój sprzęt do manewru i pójdziesz z nami, inaczej użyjemy siły i nie będziesz już nic czuła.
Próbowałam się wyrwać ale na nic. Czułam ostrze zbliżające się do mojego gardła. Zrobiłam co chcieli. Poszłam z nimi. Ale za nim mnie zabrali do jednego ze swych wozów, upuściłam moją chustkę. Chustka miała wyszytą pierwszą literę imienia oraz nazwisko żołnierza. Każdy w Jeonsie taką miał z uwagi na zagrożenie. Tak właśnie się nią posługiwano. Specjalnie gubiło by dać jakąś szansę na ratunek. Nie minęły dwie minuty a ja już siedziałam związana w wozie. Ruszyliśmy gdzieś głęboko w las. Nie mogłam uwierzyć że moje czarne myśli dotyczące Levi'a się sprawdziły. Nie zamierzałam się poddawać, jednak nie miałam możliwości zrobienia czegokolwiek, gdyż z tyłu pilnował mnie człowiek który trzymał strzelbę przy mojej głowie. Grałam twardą, ale tak naprawdę umierałam ze strachu i gotowałam się ze złości.
Perspektywa Magdy
Swój wolny czas spędzałam pomagając przy koniach. Minęło sporo czasu od kąt Natalia poszła na ten spacer. Zaczęłam się martwić, poszłam więc do Julie. Zastałam ją trzymającą długą włócznie w ręce. Stała obok tytana a przynajmniej obok jego ogromnej głowy. Zamierzała mu ją wbić w łepetynę ? Krzyknęłam by poinformować ją o zmartwieniach
- Julie !
- Madzia ! - krzyknęła z zadowoleniem w głosie. Przy tym przez przypadek rozcinając włócznią policzek tytana.
- Ups... przepraszam, ale zaczęło się z ciebie dymić ! - mówiła do tytana który naprawdę mocno parował.
- Chcesz do nas dołączyć ? Ja i kapitan Zoe świetnie się bawimy rozcinając im skórę, i wkładając im włócznie gdzie się da.
- Podziękuję, naprawdę. Julie czy Natalia wróciła ze spaceru ?
- A nie wróciła ? Miała to zrobić .. półtora godziny temu !? Madzia coś się dzieje, nie ufałam temu Levi'owi od początku. Co ten mały kurdupel jej zrobił ?! Pożałuję ! - wściekła się. Uważaj Levi bo wściekła ja i Julie to ostatnie osoby jakie chcesz teraz widzieć.
Za nami stała Hange i patrzyła się jak ja i Julie znikamy na horyzoncie.. jednak nas na chwilę zatrzymała.
- Kawaii ? - powiedziawszy to odwróciłyśmy się.
- Tak kapitan Zoe ?
- Na serio uważasz że Levi zrobiłby coś Natalii ? On nie jest taki okropny. Jest dobrym żołnierzem. Jednak nie mają ze sobą sprzętu i wszystko mogło się stać. Musi być powód dlaczego tak długo nie wracają. Idę z wami.
Wzięłyśmy sprzęt oraz konie i ruszyłyśmy na poszukiwania do lasu. Podczas drogi Julie postanowiła przerwać ciszę.
- A co jeśli oni nie są w niebezpieczeństwie. Co jeśli oboje zabawiają się gdzieś w krzakach.
Myślałam ze zaraz ją palnę w ten jej rudy łeb.
- Ty rudy zboczeńcu ...
- Ej ! To wcale nie tak... ale co jeśli to prawda ? Co jeśli ich przyłapiemy ... ?
- Julie ! Oni ledwo się znają i już mają robić takie rzeczy ? Poza tym Natii nie jest taka pusta by się tak łatwo dać. Levi nawet nie jest w jej typie. Ona woli wysokich mężczyzn.
I tak biegłyśmy na poszukiwania. Po jakimś czasie przypomniałam sobie o rzeczy którą robi się w Jeonsie gdy komuś coś zagraża.
- Chustka zagrożenia !
- Co ? - zdziwiła się Hange
- A no tak.
- O co wam chodzi z tą chustką ?
- Każdy żołnierz jak i kadet w Jeonsie posiada przy sobie taką chustkę zagrożenia. Na chustce wyszyta jest pierwsza litera imienia i nazwisko posiadacza. Kiedy coś ci zagraża, upuszczasz ją z nadzieją że ktoś ruszy na ratunek. Może jest mała ale rzuca się w oczy.
- Czyli jeśli kapitan Sakai coś zagraża to upuściła tą chustkę ? - obie z Julie przytaknęłyśmy.
- Oby jej nic nie było ...
Po godzinie jazdy nareszcie zaczęło się coś dziać. Początkowo wywołało to u nas mały nie pokój.
Słyszałyśmy jak coś porusza się po drzewach. Było niezwykle szybkie, tak szybkie że nie udało nam się zauważyć twarzy, widać było tylko sylwetkę i gaz ze sprzętu do manewrów.
- Myślicie że to człowiek-tytan ? - zaczęła mówić Hange
- Możliwe ... - odpowiedziała Julie
- Czy to ważne ? To może być osoba która mogła skrzywdzić Natalię !
Powiedziawszy to, zeskoczyłam nagle z konia i zaczęłam sprzętem poruszać się po drzewach w kierunku sylwetki. Wiedziałam że to nie jest zbyt odpowiedzialne, ale mój umysł sam tego chciał. Chciał zemsty. Zemsty za skrzywdzenie mojej rodziny. Julie i Hange popędziły moim tropem. Nie było tak łatwo, tajemnicza postać była bardzo szybka i zwinna. Podobne ruchy do Natalii ale nie takie same.
Postanowiłam się ogarnąć, moja podświadomość chciała zniszczyć osobę która skrzywdziła Natii ale jeśli chciałam to zrobić, musiałam użyć sprytu. Postanowiłam wykorzystać drzewa. Wzbiłam się w górę, starałam się doganiać osobę ściganą. Kiedy byłam miej więcej nad nią, zrobiłam obrót i zjechałam siłą w duł. Skusiłam. Tamta osoba nie była taka głupia. To na bank ktoś kto jest w którymś z korpusów. Nagle zaczął zwalniać. Pewnie gaz mu się kończył. Uważaj kimkolwiek jesteś, jeśli zrobiłeś coś Natii to twój koniec. Powtórzyłam obrót i zjechanie w dół. Tym razem się udało. Siłą zepchnęłam go na glebę. Gdy podniosłam się po upadku, zobaczyłam go. A raczej nie do końca. Miał kaptur na głowie, tak, należał do zwiadowców.
- Zaraz zobaczymy kim jest ten cwaniak.
Gdy odchyliłam kaptur bardzo się zdziwiłam. To by nikt inny jak :
- Kapitan Levi Ackerman ?
- A więc to wy .. czemu mnie zatrzymałyście ?
- Poszukujemy Natalii. Zrobiłeś jej coś ? Jeśli tak to strzeż się mego gniewu.
- Oczywiście że nic jej nie zrobiłem. Właśnie jej szukam podążając za tymi śladami kół ... widzisz ? - był dość spokojny jak na tą sytuacje. Rzeczywiście przed nami znajdowały się ślady kół.
- Wybacz za osądzenie. Z kąt wiesz że te ślady poprowadzą nas do Natalii ?
Wyją coś z kieszeni. Coś małego, tak teraz miałam pewny dowód że coś jej jest.
- Znalazłem to obok śladów kół. To jej prawda ?
Nie chciało mi się w to wierzyć. Jednak może to przypadek ? Może sama wróciła do bazy kiedy my jej tu szukamy ? Postanowiłam się upewnić. - Pokaż mi to. - wzięłam chustkę do ręki. Niestety fakty się potwierdziły. Natii coś jest gdyż na chustce widniała naszywka z jej nazwiskiem i pierwszą literą imienia. - Tak. To Natalii.
- Więc czemu tak stoimy ?! Lećmy jej pomóc ! - krzyknęła Julie.
- No tak. Nie traćmy czasu.
Levi leciał z nami. Podążaliśmy za śladami kół które na nasze szczęście jeszcze nie zniknęły. Czyli nie minęło dużo czasu od ich zostawienia. Ktokolwiek ją skrzywdził, skrzywdzę i jego.
Perspektywa Natalii
Jechaliśmy i jechaliśmy .. nareszcie wóz się zatrzymał. Byłam bardzo ciekawa gdzie my jesteśmy, no i co chcą ze mną zrobić ? Chwilę potem domyśliłam się że to ci nielegalni sprzedawcy sprzętu do manewrów. Mają mój sprzęt tylko po cholerę im ja ? Zabrali mnie siłą do ich siedziby, Była to niewielka chatka z drewna. Chwilę potem siedziałam już związana na krześle po środku pomieszczenia. Na mnie patrzyło się już paru facetów myślących nad moim losem.
- Myślisz że się do czegoś przyda ?
- Nie wiem. Może będzie z niej jakiś pożytek. Nie na darmo ją tu przywieźli.
- Proponuję ją zabić. Po co nam taka dziewucha w ekipie ? Za nim się obejrzymy to zwieje i rozpowie ludowi. Nie będzie z niej pożytku.
Pod ścianą stały jeszcze dwie osoby. Obie miały twarze zapatrzone w dół. Tak jakby podziwiali swoje buty. Jeden z nich podniósł głowę i uśmiechną się szyderczo.
- Ja wiem do czego może nam się przydać.
- A więc co proponujesz ?
- Nie uważacie że rzadko zdarza nam się porywać dziewczyny. Szczególnie o takiej urodzie ? Czemu by z tego nie skorzystać na naszą korzyść. Dawno się nie zabawiliśmy chłopaki.
- Nigdy się na zawiodłem to twoich pomysłach Takuji.
Że co ?! Nie mogę na to pozwolić. Zaczęłam się wiercić. Ale ten Takuji nagle do mnie podszedł i podłożył nóż pod gardło.
- To co dziewczynko ? Jeśli będziesz grzeczna to może jeszcze zdążysz zobaczyć swoją rodzinę, przyjaciół, chłopaka o ile go masz. Jeśli nie ... dostaniesz karę w formie przeciętej krtani i oczywiście nagłej śmierci. To co ?
Nie mogłam nic więcej zrobić. Próbowałam się wyrywać ale wolałam mieć szansę na przeżycie.
Nie sądziłam że ... to skończy się w ten sposób, że mój pierwszy wymuszony raz będzie tak wyglądać ... nie chciałam na to pozwolić ale nie mogłam im uciec. Już mieli zaczynać pozbywania mnie ubrań jednak .. druga osoba z pod ściany .. zaczęła z nimi .. walczyć ?
Perspektywa Levi'a
Odnaleźliśmy ich siedzibę. Wokoło niej chodzili nielegalni handlarze sprzętów do trójwymiarowego manewru. Razem z dziewczynami ustaliliśmy plan chociaż większość wymyśliła Julie.
- Mam plan.
- Słuchamy Julie.
- Ja, Magda oraz kapitan Zoe zaczniemy atakować ludzi z zewnątrz. Kapitan Ackerman że jest silniejszy, zajmie się głównym celem. Ratunek Natalii. Pewnie przetrzymują ją w tej chatce. Wejdziesz tam i ...
- Zrozumiałem, sam coś wymyśle. Nie lubię wydawania mi rozkazów. Jednak wykonam moją misję ale tym jak ja to zrobię zajmę się już sam.
Dziewczyny zajęły się ludźmi tak jak mówiły a ja nie zauważony wszedłem do ich składzika z bronią. Tam napotkałem jednego ale udało mi się bez problemu go ogłuszyć. Może to brzmieć okropnie ale .. zostawiłem go w samej bieliźnie zabierając jego ciuchy bym mógł wtopić się w tłum. Tak też zauważyłem, wszedłem do tej zakurzonej chaty i stanąłem przy ścianie obok jakiegoś innego gościa. Waliło od niego na kilometr, ale musiałem wytrzymać. Nie widziałem Natalii, ale wolałem poczekać, może to trochę potrwać. Jednak nie czekałem długo i za chwilę do budynku wrzucono unieruchomioną od węzłów Natalię. Przywiązali ją do jakiegoś krzesła i zaczęli rozmyślać nad tym co z nią zrobić. Planowałem kroczyć jak będą chcieli już ją zabić jednak tak nie nastąpiło. Gościu obok mnie podszedł do niej i zaproponował coś co nie wiem czemu ale ... wkurzyło mnie. I to bardzo,
-Nie uważacie że rzadko zdarza nam się porywać dziewczyny. Szczególnie o takiej urodzie ? Czemu by z tego nie skorzystać na naszą korzyść. Dawno się nie zabawiliśmy chłopaki.
Przybliżał się do niej.. groził jej. Nie miała wyboru musiała się poddać. Kiedy już planowali zacząć tą brudną zabawę, Nie wytrzymałem, podszedłem z rozpędu do każdego z nożem w ręku. Wybiłem każdego który chciał brać udział w krzywdzeniu jej. Byłem gotów zabić każdego kto ją dotknął.
Kiedy żadnego już nie było w pomieszczeniu, podszedłem do mokrej od łez Natalii i używając noża, uwolniłem ją od sznurów. Zapłakana podeszła do mnie i ... przytuliła mnie. To było takie .. przyjemne. Mógłbym zostać tak na zawsze, w jej objęciach. Ta .. chyba pora się ogarnąć i to sobie uświadomić. Zakochałem się. Zakochałem się w Natalii Sakai. Nagle zaprzestała tą chwilę. Szybko odsunęła się od mnie
- Przepraszam. Ni-Nie chciałam.
Uśmiechnąłem się. Tak naprawdę. Poczułem takie, szczęście. Popatrzyłem na nią, wytarłem jej policzek od jej słonych łez które jeszcze parę minut temu wylewały się z jej oczu.
- Levi ... dziękuje ...
- Zapamiętaj sobie. Jeśli cokolwiek ci się stanie, jeśli ktokolwiek cię skrzywdzi, zawsze przybędę ci na ratunek. Rozumiesz ?
- T-Tak .. jeszcze raz dzięki. Levi .. ty się .. uśmiechasz ?
- Jestem zwykłym człowiekiem, każdy przeciętny człowiek się uśmiecha. Ale jak komuś o tym powiesz to będziesz miała przechlapane zrozumiano ?
- Tak kapitanie Ackerman. - zasalutowała z uśmiechem.
Jest taka słodko kiedy to robi. Poprawiła mi humor na cały dzień.
Wyszedłem z nią z tej zakurzonej chaty i razem dołączyliśmy do dziewczyn. Przedtem udało mi się jeszcze odzyskać jej sprzęt do manewrów. Dziewczyny były uradowane widokiem całej i zdrowej Natalii. Cudem też udało się im przywołać ich konie. Siadłem z Hange a Natalia usiadła razem z Magdą. Widziałem jej wzrok. Patrzyła na mnie tak jakby mi dziękowała za ocalenie jej najlepszej przyjaciółki. Cali i zdrowi wróciliśmy do naszej siedziby.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie ;P
Ostatnio ukazałam wam listę rozdziałów z miraculum. Co byście powiedzieli na listę rozdziałów z Tytanów ? Fakt jeszcze nie wiem mniej więcej co będzie kiedy ale powoli uzyskuję plan na cały ,, sezon " Dajcie znać w komentarzach :D
W poprzedniej części :
Levi wraz z Natalią wybierają się na spacer do lasu. Dzięki temu poznają się bardziej i czują że wyjdzie z tego niezła przyjaźń. Ufają sobie na tyle że każde wyznaje jeden sekret. Levi o jego treningach poza murami, a Natalia o jej tajemnej technice. Nawet razem potrenowali oraz się przed sobą popisali. Następnie wrócili do lasu i odpoczęli przy rzeczce. Levi z uwagi że coś usłyszał, zaczął sprawdzać czy nie są zagrożeni. Gdy wrócił do rzeki .. Natalii już nie było, więc ruszył jej na ratunek.
Perspektywa Natalii
Levi trochę się oddalił. Nie wiem czemu ale chwilowo czułam samotność. Bawiłam się lustrem wody. Patrzyłam na słońce chowające się za drzewami. Piękny widok, w Jeonsie wyglądało to inaczej. Levi zniknął z mojego zasięgu wzroku. Miałam nadzieję że to nie podstęp. A co jeśli chciał u mnie wywołać fałszywe zaufanie ? Co jeśli tak naprawdę to bandzior i zaraz ze swoją bandą mnie porwą. Moje podejrzenia zaczęły wchodzić w rzeczywistość. Za moment ktoś od tyłu zakrył moje usta dużą, męską dłonią i podsunął mi ostrze pod gardło.
- Nie ruszaj się to nic ci się nie stanie. A teraz ładnie oddaj nam swój sprzęt do manewru i pójdziesz z nami, inaczej użyjemy siły i nie będziesz już nic czuła.
Próbowałam się wyrwać ale na nic. Czułam ostrze zbliżające się do mojego gardła. Zrobiłam co chcieli. Poszłam z nimi. Ale za nim mnie zabrali do jednego ze swych wozów, upuściłam moją chustkę. Chustka miała wyszytą pierwszą literę imienia oraz nazwisko żołnierza. Każdy w Jeonsie taką miał z uwagi na zagrożenie. Tak właśnie się nią posługiwano. Specjalnie gubiło by dać jakąś szansę na ratunek. Nie minęły dwie minuty a ja już siedziałam związana w wozie. Ruszyliśmy gdzieś głęboko w las. Nie mogłam uwierzyć że moje czarne myśli dotyczące Levi'a się sprawdziły. Nie zamierzałam się poddawać, jednak nie miałam możliwości zrobienia czegokolwiek, gdyż z tyłu pilnował mnie człowiek który trzymał strzelbę przy mojej głowie. Grałam twardą, ale tak naprawdę umierałam ze strachu i gotowałam się ze złości.
Perspektywa Magdy
Swój wolny czas spędzałam pomagając przy koniach. Minęło sporo czasu od kąt Natalia poszła na ten spacer. Zaczęłam się martwić, poszłam więc do Julie. Zastałam ją trzymającą długą włócznie w ręce. Stała obok tytana a przynajmniej obok jego ogromnej głowy. Zamierzała mu ją wbić w łepetynę ? Krzyknęłam by poinformować ją o zmartwieniach
- Julie !
- Madzia ! - krzyknęła z zadowoleniem w głosie. Przy tym przez przypadek rozcinając włócznią policzek tytana.
- Ups... przepraszam, ale zaczęło się z ciebie dymić ! - mówiła do tytana który naprawdę mocno parował.
- Chcesz do nas dołączyć ? Ja i kapitan Zoe świetnie się bawimy rozcinając im skórę, i wkładając im włócznie gdzie się da.
- Podziękuję, naprawdę. Julie czy Natalia wróciła ze spaceru ?
- A nie wróciła ? Miała to zrobić .. półtora godziny temu !? Madzia coś się dzieje, nie ufałam temu Levi'owi od początku. Co ten mały kurdupel jej zrobił ?! Pożałuję ! - wściekła się. Uważaj Levi bo wściekła ja i Julie to ostatnie osoby jakie chcesz teraz widzieć.
Za nami stała Hange i patrzyła się jak ja i Julie znikamy na horyzoncie.. jednak nas na chwilę zatrzymała.
- Kawaii ? - powiedziawszy to odwróciłyśmy się.
- Tak kapitan Zoe ?
- Na serio uważasz że Levi zrobiłby coś Natalii ? On nie jest taki okropny. Jest dobrym żołnierzem. Jednak nie mają ze sobą sprzętu i wszystko mogło się stać. Musi być powód dlaczego tak długo nie wracają. Idę z wami.
Wzięłyśmy sprzęt oraz konie i ruszyłyśmy na poszukiwania do lasu. Podczas drogi Julie postanowiła przerwać ciszę.
- A co jeśli oni nie są w niebezpieczeństwie. Co jeśli oboje zabawiają się gdzieś w krzakach.
Myślałam ze zaraz ją palnę w ten jej rudy łeb.
- Ty rudy zboczeńcu ...
- Ej ! To wcale nie tak... ale co jeśli to prawda ? Co jeśli ich przyłapiemy ... ?
- Julie ! Oni ledwo się znają i już mają robić takie rzeczy ? Poza tym Natii nie jest taka pusta by się tak łatwo dać. Levi nawet nie jest w jej typie. Ona woli wysokich mężczyzn.
I tak biegłyśmy na poszukiwania. Po jakimś czasie przypomniałam sobie o rzeczy którą robi się w Jeonsie gdy komuś coś zagraża.
- Chustka zagrożenia !
- Co ? - zdziwiła się Hange
- A no tak.
- O co wam chodzi z tą chustką ?
- Każdy żołnierz jak i kadet w Jeonsie posiada przy sobie taką chustkę zagrożenia. Na chustce wyszyta jest pierwsza litera imienia i nazwisko posiadacza. Kiedy coś ci zagraża, upuszczasz ją z nadzieją że ktoś ruszy na ratunek. Może jest mała ale rzuca się w oczy.
- Czyli jeśli kapitan Sakai coś zagraża to upuściła tą chustkę ? - obie z Julie przytaknęłyśmy.
- Oby jej nic nie było ...
Po godzinie jazdy nareszcie zaczęło się coś dziać. Początkowo wywołało to u nas mały nie pokój.
Słyszałyśmy jak coś porusza się po drzewach. Było niezwykle szybkie, tak szybkie że nie udało nam się zauważyć twarzy, widać było tylko sylwetkę i gaz ze sprzętu do manewrów.
- Myślicie że to człowiek-tytan ? - zaczęła mówić Hange
- Możliwe ... - odpowiedziała Julie
- Czy to ważne ? To może być osoba która mogła skrzywdzić Natalię !
Powiedziawszy to, zeskoczyłam nagle z konia i zaczęłam sprzętem poruszać się po drzewach w kierunku sylwetki. Wiedziałam że to nie jest zbyt odpowiedzialne, ale mój umysł sam tego chciał. Chciał zemsty. Zemsty za skrzywdzenie mojej rodziny. Julie i Hange popędziły moim tropem. Nie było tak łatwo, tajemnicza postać była bardzo szybka i zwinna. Podobne ruchy do Natalii ale nie takie same.
Postanowiłam się ogarnąć, moja podświadomość chciała zniszczyć osobę która skrzywdziła Natii ale jeśli chciałam to zrobić, musiałam użyć sprytu. Postanowiłam wykorzystać drzewa. Wzbiłam się w górę, starałam się doganiać osobę ściganą. Kiedy byłam miej więcej nad nią, zrobiłam obrót i zjechałam siłą w duł. Skusiłam. Tamta osoba nie była taka głupia. To na bank ktoś kto jest w którymś z korpusów. Nagle zaczął zwalniać. Pewnie gaz mu się kończył. Uważaj kimkolwiek jesteś, jeśli zrobiłeś coś Natii to twój koniec. Powtórzyłam obrót i zjechanie w dół. Tym razem się udało. Siłą zepchnęłam go na glebę. Gdy podniosłam się po upadku, zobaczyłam go. A raczej nie do końca. Miał kaptur na głowie, tak, należał do zwiadowców.
- Zaraz zobaczymy kim jest ten cwaniak.
Gdy odchyliłam kaptur bardzo się zdziwiłam. To by nikt inny jak :
- Kapitan Levi Ackerman ?
- A więc to wy .. czemu mnie zatrzymałyście ?
- Poszukujemy Natalii. Zrobiłeś jej coś ? Jeśli tak to strzeż się mego gniewu.
- Oczywiście że nic jej nie zrobiłem. Właśnie jej szukam podążając za tymi śladami kół ... widzisz ? - był dość spokojny jak na tą sytuacje. Rzeczywiście przed nami znajdowały się ślady kół.
- Wybacz za osądzenie. Z kąt wiesz że te ślady poprowadzą nas do Natalii ?
Wyją coś z kieszeni. Coś małego, tak teraz miałam pewny dowód że coś jej jest.
- Znalazłem to obok śladów kół. To jej prawda ?
Nie chciało mi się w to wierzyć. Jednak może to przypadek ? Może sama wróciła do bazy kiedy my jej tu szukamy ? Postanowiłam się upewnić. - Pokaż mi to. - wzięłam chustkę do ręki. Niestety fakty się potwierdziły. Natii coś jest gdyż na chustce widniała naszywka z jej nazwiskiem i pierwszą literą imienia. - Tak. To Natalii.
- Więc czemu tak stoimy ?! Lećmy jej pomóc ! - krzyknęła Julie.
- No tak. Nie traćmy czasu.
Levi leciał z nami. Podążaliśmy za śladami kół które na nasze szczęście jeszcze nie zniknęły. Czyli nie minęło dużo czasu od ich zostawienia. Ktokolwiek ją skrzywdził, skrzywdzę i jego.
Perspektywa Natalii
Jechaliśmy i jechaliśmy .. nareszcie wóz się zatrzymał. Byłam bardzo ciekawa gdzie my jesteśmy, no i co chcą ze mną zrobić ? Chwilę potem domyśliłam się że to ci nielegalni sprzedawcy sprzętu do manewrów. Mają mój sprzęt tylko po cholerę im ja ? Zabrali mnie siłą do ich siedziby, Była to niewielka chatka z drewna. Chwilę potem siedziałam już związana na krześle po środku pomieszczenia. Na mnie patrzyło się już paru facetów myślących nad moim losem.
- Myślisz że się do czegoś przyda ?
- Nie wiem. Może będzie z niej jakiś pożytek. Nie na darmo ją tu przywieźli.
- Proponuję ją zabić. Po co nam taka dziewucha w ekipie ? Za nim się obejrzymy to zwieje i rozpowie ludowi. Nie będzie z niej pożytku.
Pod ścianą stały jeszcze dwie osoby. Obie miały twarze zapatrzone w dół. Tak jakby podziwiali swoje buty. Jeden z nich podniósł głowę i uśmiechną się szyderczo.
- Ja wiem do czego może nam się przydać.
- A więc co proponujesz ?
- Nie uważacie że rzadko zdarza nam się porywać dziewczyny. Szczególnie o takiej urodzie ? Czemu by z tego nie skorzystać na naszą korzyść. Dawno się nie zabawiliśmy chłopaki.
- Nigdy się na zawiodłem to twoich pomysłach Takuji.
Że co ?! Nie mogę na to pozwolić. Zaczęłam się wiercić. Ale ten Takuji nagle do mnie podszedł i podłożył nóż pod gardło.
- To co dziewczynko ? Jeśli będziesz grzeczna to może jeszcze zdążysz zobaczyć swoją rodzinę, przyjaciół, chłopaka o ile go masz. Jeśli nie ... dostaniesz karę w formie przeciętej krtani i oczywiście nagłej śmierci. To co ?
Nie mogłam nic więcej zrobić. Próbowałam się wyrywać ale wolałam mieć szansę na przeżycie.
Nie sądziłam że ... to skończy się w ten sposób, że mój pierwszy wymuszony raz będzie tak wyglądać ... nie chciałam na to pozwolić ale nie mogłam im uciec. Już mieli zaczynać pozbywania mnie ubrań jednak .. druga osoba z pod ściany .. zaczęła z nimi .. walczyć ?
Perspektywa Levi'a
Odnaleźliśmy ich siedzibę. Wokoło niej chodzili nielegalni handlarze sprzętów do trójwymiarowego manewru. Razem z dziewczynami ustaliliśmy plan chociaż większość wymyśliła Julie.
- Mam plan.
- Słuchamy Julie.
- Ja, Magda oraz kapitan Zoe zaczniemy atakować ludzi z zewnątrz. Kapitan Ackerman że jest silniejszy, zajmie się głównym celem. Ratunek Natalii. Pewnie przetrzymują ją w tej chatce. Wejdziesz tam i ...
- Zrozumiałem, sam coś wymyśle. Nie lubię wydawania mi rozkazów. Jednak wykonam moją misję ale tym jak ja to zrobię zajmę się już sam.
Dziewczyny zajęły się ludźmi tak jak mówiły a ja nie zauważony wszedłem do ich składzika z bronią. Tam napotkałem jednego ale udało mi się bez problemu go ogłuszyć. Może to brzmieć okropnie ale .. zostawiłem go w samej bieliźnie zabierając jego ciuchy bym mógł wtopić się w tłum. Tak też zauważyłem, wszedłem do tej zakurzonej chaty i stanąłem przy ścianie obok jakiegoś innego gościa. Waliło od niego na kilometr, ale musiałem wytrzymać. Nie widziałem Natalii, ale wolałem poczekać, może to trochę potrwać. Jednak nie czekałem długo i za chwilę do budynku wrzucono unieruchomioną od węzłów Natalię. Przywiązali ją do jakiegoś krzesła i zaczęli rozmyślać nad tym co z nią zrobić. Planowałem kroczyć jak będą chcieli już ją zabić jednak tak nie nastąpiło. Gościu obok mnie podszedł do niej i zaproponował coś co nie wiem czemu ale ... wkurzyło mnie. I to bardzo,
-Nie uważacie że rzadko zdarza nam się porywać dziewczyny. Szczególnie o takiej urodzie ? Czemu by z tego nie skorzystać na naszą korzyść. Dawno się nie zabawiliśmy chłopaki.
Przybliżał się do niej.. groził jej. Nie miała wyboru musiała się poddać. Kiedy już planowali zacząć tą brudną zabawę, Nie wytrzymałem, podszedłem z rozpędu do każdego z nożem w ręku. Wybiłem każdego który chciał brać udział w krzywdzeniu jej. Byłem gotów zabić każdego kto ją dotknął.
Kiedy żadnego już nie było w pomieszczeniu, podszedłem do mokrej od łez Natalii i używając noża, uwolniłem ją od sznurów. Zapłakana podeszła do mnie i ... przytuliła mnie. To było takie .. przyjemne. Mógłbym zostać tak na zawsze, w jej objęciach. Ta .. chyba pora się ogarnąć i to sobie uświadomić. Zakochałem się. Zakochałem się w Natalii Sakai. Nagle zaprzestała tą chwilę. Szybko odsunęła się od mnie
- Przepraszam. Ni-Nie chciałam.
Uśmiechnąłem się. Tak naprawdę. Poczułem takie, szczęście. Popatrzyłem na nią, wytarłem jej policzek od jej słonych łez które jeszcze parę minut temu wylewały się z jej oczu.
- Levi ... dziękuje ...
- Zapamiętaj sobie. Jeśli cokolwiek ci się stanie, jeśli ktokolwiek cię skrzywdzi, zawsze przybędę ci na ratunek. Rozumiesz ?
- T-Tak .. jeszcze raz dzięki. Levi .. ty się .. uśmiechasz ?
- Jestem zwykłym człowiekiem, każdy przeciętny człowiek się uśmiecha. Ale jak komuś o tym powiesz to będziesz miała przechlapane zrozumiano ?
- Tak kapitanie Ackerman. - zasalutowała z uśmiechem.
Jest taka słodko kiedy to robi. Poprawiła mi humor na cały dzień.
Wyszedłem z nią z tej zakurzonej chaty i razem dołączyliśmy do dziewczyn. Przedtem udało mi się jeszcze odzyskać jej sprzęt do manewrów. Dziewczyny były uradowane widokiem całej i zdrowej Natalii. Cudem też udało się im przywołać ich konie. Siadłem z Hange a Natalia usiadła razem z Magdą. Widziałem jej wzrok. Patrzyła na mnie tak jakby mi dziękowała za ocalenie jej najlepszej przyjaciółki. Cali i zdrowi wróciliśmy do naszej siedziby.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie ;P
Ostatnio ukazałam wam listę rozdziałów z miraculum. Co byście powiedzieli na listę rozdziałów z Tytanów ? Fakt jeszcze nie wiem mniej więcej co będzie kiedy ale powoli uzyskuję plan na cały ,, sezon " Dajcie znać w komentarzach :D
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Miraculous: Tales of Miraculous Team - Oczami Białej Klaczy/ Oficjalna lista rozdziałów ♥
Oto OFICJALNA lista rozdziałów
Miraculous: Tales of Miraculous Team - Oczami Białej Klaczy
1. Przyjazd
2. Księga Miraculous
3. Starzy przyjaciele, nowe znajomości
4. Powrót Lisicy
5. Nowa super bohaterka ?
6. Biała Klacz
7. Ciemna Artystka
8. Gala Artystów
9. Mary Jane
10. Bezimienna
11. Król Halloween
12. Jak za dawnych lat ...
13. Koniarz
14. Natura
15. Nie ufaj lisom
16. Fałszerz
17. Miłośc na wieży Eiffla
18. Dzień Przemiany
19. Nauczyciel
20. Muzyk
21. Przygotowania
22. Pod kontrolą
23. Bal Gwiezdny
24. Jeszcze cię dopadniemy ...
25. Powrót do Jorvik/1
26. Powrót do Jorvik/2
Oczywiście rozdziały w edycji specialnej również będą się pojawiać od czasu do czasu.
Niektóre rozdziały jak 12-15 , 21-13 są jakby jednym większym rozdziałem. W sensie że okoliczności są ze sobą powiązane. Mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi xD
Do zobaczenia w następnych historiach ... :D
Miraculous: Tales of Miraculous Team - Oczami Białej Klaczy
1. Przyjazd
2. Księga Miraculous
3. Starzy przyjaciele, nowe znajomości
4. Powrót Lisicy
5. Nowa super bohaterka ?
6. Biała Klacz
7. Ciemna Artystka
8. Gala Artystów
9. Mary Jane
10. Bezimienna
11. Król Halloween
12. Jak za dawnych lat ...
13. Koniarz
14. Natura
15. Nie ufaj lisom
16. Fałszerz
17. Miłośc na wieży Eiffla
18. Dzień Przemiany
19. Nauczyciel
20. Muzyk
21. Przygotowania
22. Pod kontrolą
23. Bal Gwiezdny
24. Jeszcze cię dopadniemy ...
25. Powrót do Jorvik/1
26. Powrót do Jorvik/2
Oczywiście rozdziały w edycji specialnej również będą się pojawiać od czasu do czasu.
Niektóre rozdziały jak 12-15 , 21-13 są jakby jednym większym rozdziałem. W sensie że okoliczności są ze sobą powiązane. Mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi xD
Do zobaczenia w następnych historiach ... :D
Miraculous: Tales of Miraculous Team /14 - Oczami Białej Klaczy
Rozdział .14. Natura
* zacznijmy od tego że ten rozdział jak i poprzedni ma taki skok w przyszłość i jest on w maju *
Władca Ciem był oburzony. Nie wiedział jak zwykły pocałunek spowodował pokonanie akumy.
Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czemu. Przybrał normalną postać. Wszedł do swego gabinetu, wystukał kod to sejfu za obrazem i mocno się zdziwił gdy dowiedział się ... że nie ma w nim księgi Miraculous ...
Po całej akcji rozmawiałam przez chwilę z Albertem ( jako klacz oczywiście ) Akurat miałam trochę czasu gdyż Chloe była zbyt wpatrzona w Biedronkę.
- Twoja dziewczyna ? - zaczęłam niespodziewanie.
- Na to wygląda - odpowiedział z lekkim rumieńcem.
- Pozwolisz, że zadam ci parę pytań. To dla nas ważne.
- Pewnie.. chodzi o tą sprawę z akumą prawda ? Dużo szkód wyrządziłem ?
- Nie, nie. Akurat zaliczasz się do tych co wiele szkód nie wyrządzili. Ty na serio pamiętasz ?
- Małą część. Ale .. tak.
- Co się stało , że tak nagle zacząłeś pamiętać ? Od czego to się zaczęło ?
- Nie mam pewności ale to chyba po części wina Chloe. Chyba .. akuma wtopiła się w moje rękawiczki do pracy a jak zacząłem funkcjonować to byłem na nią zły a na ręce nie miałem jednej rękawiczki. Pewnie mi ją zdjęła.
- Rozumiem ... co działo się potem ?
- Leciał na nią tłum wystraszonych ludzi. Nie zauważyła ich i zignorowała moje wołanie więc moja podświadomość mówiła bym ją obrobił. Zrobiłem to ale moja połowa osobowości z turlała się z nią wprost na górkę. Na szczęści nic się jej nie stało i .. wtedy. Dziękowała mi i doszło do pocałunku. Po tym czułem że jestem całkowicie sobą.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam gratulować Albertowi że nareszcie znalazł dziewczynę ale byłam Klaczą i coś by jeszcze podejrzewał. Dlatego zapamiętałam co powiedział, podziękowałam i zaproponowałam mojej drużynie na udanie się w tej sprawie do mistrza. Kiedy weszliśmy do mistrza, Lea przywitała nas (Kota) wielkim uściskiem. Kot wydał z siebie tylko ciche - Pomocy ... Przyznam że dość śmiesznie to wyglądało. Siedliśmy przy stoliczku i zaczęliśmy rozmowę z mistrzem i jego wnuczką.
- Co was do mnie sprowadza ?
- Chodzi o jedną dziwną sytuacje która zaistniała podczas naszej dzisiejszej misji. - zaczęła Biedronka
- Yhym ... mów dalej ..
- Otóż .. chciałam zapytać ..czy jest możliwe by najzwyklejszy pocałunek spowodował samowolne wydostanie się akumy .
Po tym pytaniu nastała chwilowa cisza. Mistrz zaczął myśleć aż w końcu zwrócił się do swej wnuczki - Lea ? Wiesz coś na ten temat ?
Lea przestała tarmosić kota za jego blond włosy, wstała i poszła do jednego z pomieszczeń. Za moment wróciła razem z księgą miraculous i powiedziała :
- Zwykły nie, ale ..
- Ale ? - powiedziałam z powodu napięcia
- Ale może jeśli osoba która pocałuję osobę pod wpływem akumy jest jej obiektem westchnień. Czyli zadziała jeśli osoba z akumą jest zakochana w osobie która ją pocałuje. Jest tylko jeden haczyk. To nie może być od niechcenia, to musi być szczere.
To ma sens. Chloe pocałowała Alberta a on ją kocha. Dlatego akuma się wydostała. To słodkie że się zeszli. Ładnie podziękowaliśmy za odpowiedź i wyszliśmy. Każde z nas poszło w swoją stronę. Doszłam do domu. Schowałam się w jednym z małych ciemnych uliczek i się przemieniłam. Ale kiedy tylko wyszłam z ciemnego miejsca, poczułam straszny ból mojej ręki. No tak, przecież to ten efekt uboczny maści. Ciężko było go znieść jednak nie poddałam się i weszłam do domu. W środku czekała już na mnie wkurzona ciocia.
- Gdzie ty się podziewałaś ! Ile można siedzieć w aptece ! Martwiłam się.
- Przepraszam ale .. yy... zostałam zaatakowana przez osobę pod wpływem akumy i teraz bardzo boli mnie ręka...
- No widzisz ! Było dać pójść do tej apteki Tom'owi to nie bolała by cię tak. Oh Caitlin ..
Ciocia opatrzyła mi rękę. Miałam ją całą w bandażu. Siedziałam w pokoju i rozmyślałam ... a co by było, gdyby Tom był pod wpływem akumy ? ..
Ale może jeśli osoba która pocałuję osobę pod wpływem akumy jest jej obiektem westchnień. Czyli zadziała jeśli osoba z akumą jest zakochana w osobie która ją pocałuje
Gdyby nie dało się go uratować inaczej .. czy ja bym musiała to zrobić ? ... ale czy by mi się udało ?
Ech .. w zasadzie to mało ważne. Dla moich uczuć może to cięższe do zniesienia ale muszę jakoś dać radę. Ciekawe co Albert powie na to że to on mi uszkodził rękę. Pewnie mi nie uwierzy.
* Podczas upadku Chloe i Alberta *
Perspektywa Avril
Jak zawsze po południu siedziałam i dbałam o rabatki nieopodal padoku w którym za nie cały miesiąc miały odbyć się zawody w ujeżdżaniu. Lubiłam tą dodatkową pracę, zawsze lubiłam dbać o naturę, kwiaty i inne piękne rośliny. Tati powiedziała mi bym wybrała kwiaty pasujące do jej stroju do ujeżdżania. Postanowiłam wybrać jakieś czerwone. Wybrałam więc Malwy oraz Dalie ogrodowe.
Pięknie się komponowały ze sobą. Nagle usłyszałam krzyki od strony trasy jeździeckiej nie daleko stajni pobocznej. Może ktoś wypadł za ten słaby płot i teraz leży na samym dole wzgórza i jęczy z bólu pleców ? Postanowiłam to sprawdzić. Rzeczywiście płot był roztrzaskany, to oznacza że jednak ktoś wleciał. Podeszłam do płotu by postarać się zobaczyć ofiarę upadku i ewentualnie wezwać pomoc. To co zobaczyłam.. przez to poczułam mocne ukucie w moim sercu .. na dole .. leżeli Albert z tą blondi lalą i na dodatek się całowali ! Albert miał być mój, MÓJ ! Łzy napływały mi do oczu.. było ich coraz więcej i więcej .. uciekłam do mojego ulubionego miejsca .. do mojej altanki o której wiedziałam tylko ja i Tati. Tam płakałam. Ze smutku popatrzyłam na wianek z moich ulubionych kwiatów, który miałam dać Albertowi. Założyłam go .. i jeszcze bardziej się rozryczałam. Miałam już dość tej blondyny ! Chciałabym żeby zniknęła ! Żeby wyjechała !
Powrót do normalnej perspektywy :P
( ten fragment dzieję się podczas rozmowy drużyny u mistrza )
Władca Ciem nie chciał przegapić tej okazji. Wysłał on jedną ze swych akum która powędrowała wprost do wianka naszej rudowłosej Avril.
- Naturo .. nazywam się Władca Ciem. Pomogę ci w pozbyciu się tej blondyny, dzięki czemu znowu zabłyśniesz w oczach twojego ukochanego. Jednak moje usługi nie są za darmo. W zamian za twe moce przyniesiesz mi miracula biedronki, czarnego kota i białej klaczy.
- Postaram się jak najbardziej mogę ! Nie zawiodę cię !
Avril zamieniła się w naturę. Jej włosy się wydłużyły oraz rozpuściły a w ich niektórych fragmentach były wpięte kwiaty. Miała podartą,zieloną sukienkę do kolan oraz zielone buty. Nie zapominając o jej zielonej masce, otoczonej małymi kwiatuszkami. Jej mocą było nagłe wyrastanie roślin z ziemi oraz możliwość zamiany kwiatów w jej podwładnych.
Avril nie chciała atakować ich teraz, pomyślała że to zbyt głupie. Wolała wszystko przemyśleć i dopiero jutro zaatakować.
( następnego dnia )
Była sobota co oznaczało wolne, Postanowiłam pójść do stajni do Alberta w odwiedziny. Oczywiście odwiedzić też Scarlett i popatrzeć na nią z smutkiem gdyż przez dwa tygodnie nie będę mogła jeździć. Gdy doszłam Albert przywitał mnie jednym hey a potem zaczęły się pytania.
- Caitlin co ci się stało ?
- Jak ci powiem to mi nie uwierzysz
- Z kąt wiesz ? Hę ?
- To ty mi to zrobiłeś.
- Że niby kiedy ?
- Wczoraj. W klasie w której miałam lekcje, potem z tego co słyszałam, wziąłeś Chloe, przywołałeś konia a następnie gdzieś z nią wybiegłeś.
Albert na to co usłyszał wytrzeszczył oczy i tak trwał przez dwie minuty. Kiedy nareszcie się ocknął i skapną że to wtedy gdy był pod wpływem akumy, zaczął mi opowiadać o jego planach z Chloe.
Oni mają po 15-16 lat a już zaczynają planować wspólne życie, na jakim świecie ja żyje ?
W ogóle Albert jest jakiś inny od kiedy chodzi z Chloe, i ona też jest inna. Jednak misja ,, Odzyskać dawną Chloe " się udała. Jednak są też złe strony ich chodzenia. Ten chce mi znaleźć faceta tylko po to żeby chodzić na podwójne randki.
- Ja nie chce chłopaka, nie planuje jak na razie.
- A może to dlatego że już masz na oku jakiegoś .. kiedyś mi mówiłaś że jest ktoś taki który wywołał u ciebie nagłe motyle w brzuchu.
- Że .. że niby k-kiedy ? - zarumieniłam się i w dodatku zaczęłam się jąkać, super ..
- No w październiku. Pamiętasz ?
- N-Nie .... ( no oczywiście że pamiętam )
- Nie kłam. Widzę jak się rumienisz pod nosem
- No powiedzmy ... ale to nie znaczy że masz mnie umawiać z obcymi.
- No dobra. - mówiąc to uśmiechną się do mnie.
Cieszę się że mam takiego przyjaciela jak Albert. Adrien też jest fajny i co prawda więcej sekretów z nim dzielę ale nie mamy wspólnych pasji. Co prawda to tylko z Nathem i Albertem mam wspólne pasje. Z Adrienem też jeśli liczyć bycie superbohaterem.
Poszliśmy nalać wody dla koni. Podczas tego zaczęło się dziać coś dziwnego. Z ziemi wyrosły nagle wielkie pędy łodyg. Przyglądaliśmy się nim jak rosną i oboje wyszczerzaliśmy oczy ze zdziwienia
- Albert ?
- Tak, Caitlin ?
- Co ty na to aby .. wiać ! - w tym momencie łodygi zaczęły za nami podążać próbując nas złapać, chociaż bardziej zmierzały w moją stronę.
W końcu zostawiły Alberta w spokoju a złapały mnie. Podniosły mnie do góry i zaczęły gdzieś nieść. Nie mogłam się wyrwać, ból był duży gdyż zgniatali moją obolałą rękę. Zakryły mi oczy, nic nie widziałam. Ale nie poddawałam się i wierciłam jak tylko mogłam. Nie dało to żadnych skutków.
Potem czułam tylko cichu huk, i ciemność. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie miałam kontroli nad ciałem, nic nie czułam tylko drobny ból w miejscu głowy, oraz ręki oczywiście. Co się dzieję ?
Perspektywa Avril ,, Natury "
Wypuściłam pierwsze liany. Znalazłam Alberta a z nim tą rudą dziewuchę która przyprowadziła blondynę. Zostawiłam mojego ukochanego a zabrałam się za piegowatą. Łatwą ją złapałam i zawlokłam do miejsca w którym się znajdowałam - do altanki. Oczywiście zakryłam jej oczy, nie może wiedzieć gdzie to jest. Gdy dotarła na miejsce, cały czas się wiercąc. Pomyślałam że z nią nie wytrzymam jeśli cały czas tak będzie. Wzięłam pustą doniczkę i zrzuciłam ją na nią. Oczywiście zrobiłam tak tylko tak by ją ogłuszyć. Na szczęście się udało i nie uszkodziłam jej głowy. Dzięki maszynie którą stworzyłam w nocy, ustawiłam by łodygi co chwila atakowały i zamykały gdzieś ludzi, nie licząc mojego kwiatuszka. W tym czasie ja ruszyłam w poszukiwaniu blondyny.
Perspektywa Adriena
* podczas ataku roślin i z chwytania Caitlin *
Dziś sobota. Na szczęście wszystkie sesje zostały odwołane więc mam wolny dzień.
Postanowiłem zaprosić Caitlin. W końcu jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele chodzą ze sobą w różne miejsca. Po za tym na bank nic nie robi skoro ma rękę w bandażach i nie może jeździć konno przez dwa tygodnie. Wybrałem jej numer i zacząłem dzwonić. Dziwne. nie odbierała. Nie wzięła telefonu ?
Pewnie zostawiła go w domu. Więc skoro nie odebrała to jej tam nie ma w domu. Pewnie i tak poszła do stajni. A co tam, przejdę się i ją tam odwiedzę. Gdy byłem już obok, usłyszałem wrzaski, Coś się zaczęło dziać. Pobiegłem do bramy, nikt w niej nie stał. Pobiegłem dalej bardziej do centrum. Wszyscy uciekali przed .. wielkimi pnączami ? Co tu się dzieje ?
W nie dalekiej stajni zauważyłem Alberta. Był lekko zdenerwowany i peny strachu.
- Adrien ? A ty co ?
- Później wyjaśnię. Co tu się dzieje ?
- A ja wiem ? Nagle z ziemi wyrosły wielkie pnącza, zaczęły siać terror, już nie mówiąc co zrobiły Caitlin ...
- Była tu ? Gdzie jest teraz ? Co się jej stało ?
- Pnącza ją goniły, złapały i gdzieś wyniosły. Nie wiem gdzie jest teraz.
Zacząłem się martwić. Znowu. Caitlin była jedną z najbliższych mi osób, nawet mój ojciec ją lubi. To ona daje mi pewność, rady w miłości. Dzięki niej mam nadzieję. Tak szczerze to nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem gdzie jest Caitlin, jest duża szansa że jest gdzieś uwięziona co oznacza że jeśli nie zjawi się tu biedronka to będę skończony. Bez Klaczy też będzie ciężko. To ona odciągała od nas lisice i próbowała zdobyć jej miraculum. Kazałem Albertowi zostać w miejscu z wymówką że idę przywołać bohaterów. Po tym, wszedłem do jednego ze schowków i przemieniłem się w kota. Na moją damę nie musiałem czekać długo. Razem zaczęliśmy uspokajać pnącza atakujące ludzi. Parę razy trafiło nam się przez przypadek na siebie upaść co kończyło się jednoczesnym i szybkim ,, przepraszam ". Lisicy na szczęście nie było widać. Kiedy uspokoiliśmy szalejące pnącza, zaczęły się pytania.
- Gdzie jest Klacz ? Czemu nam nie pomogła ? - zaczęła dopytywać się Biedrona.
- Słyszałem że została porwana.
- Że co ? Trzeba ją znaleźć ! I to szybko !
Zaczęliśmy kolejne ślepe poszukiwania. Nie wiedzieliśmy gdzie szukać, kierowała nami intuicja.
Przez chwilę biegliśmy nie wiadomo gdzie. Wtedy sobie coś przypomniałem.
- Czekaj ! - krzyknąłem. Biedronka się zatrzymała i zaczęła mnie słuchać.
- Nie wiem czy to wypali, ale nie zaszkodzi spróbować. - wyjąłem mój kij i włączyłem funkcję nawigacyjną. Miałem małą nadzieję że Caitlin jest pod przemianą, jednak nie. Na nawigacji była widoczna tylko biedronka stojąca obok mnie. Już miałem sobie darować gdy ... na nawigacji wyświetliła się srebrna podkówka ... - przemieniła się ...
Perspektywa Caitlin
* podczas końcówki walki Kota i Biedronki z pnączami *
Nie wiem ile minut minęło. Ale w końcu widziałam gdzie jestem. Było to mnóstwo roślin jak i ziemi. Była też drewniana ławka ze stolikiem. Lustro oraz jakaś dziwna maszyna. To musiało być miejsce ukrycia osoby która mnie porwała. Siedziałam w koncie, związana sznurkiem. Moja ręka bardzo mnie bolała. Zaczęłam rozglądać się po miejscu. Na lustrze zauważyłam magnesem przypięte zdjęcie. Było to zdjęcie Alberta. Zaczęłam się powoli domyślać kto mnie porwał. Taa... to nie kto inny jak - Avril. Obok mnie leżało moje kwami. Było .. nieprzytomne ? Zaczęłam cicho nawoływać jej imię ... - Rossa... Rossa .. obudź się ... potrzebuję twojej pomocy ...
Udało się. Rossa się ocknęła.
- Caitlin .. obudziłaś się .. to było tak nagle.
- Nie martw się, wszystko zaraz się ułoży tylko pomóż mi się uwolnić z tych lian.
Rossa znalazła się za moimi placami gdzie było wiązanie. Rozwiązała mnie i pozwoliła mi działać.
Przemieniłam się w moje alter ego i podeszłam do dziwnej maszyny. Na ekranie wyświetlał się czerwony napis ,, Awaria Systemu " to pewnie służyło do sterowania pnączami. Pewnie kot i biedrona się nimi zajęli. Pomyślałam że trzeba to zniszczyć raz na zawsze. Nie wiadomo, Avril może tu przyjść i wznowić atak pnączy. Zaczęłam szukać czegoś ostrego co dałoby radę zniszczyć. Uradowałam się gdy ujrzałam siekierę obok lustra. Wzięłam ją, mocno się zamachnęłam i uderzyłam z największą siłą ale też bólem. Udało mi się zniszczyć maszynę, zapomniałam o mojej uszkodzonej ręce. Naprawdę muszę uważać bo inaczej ze zwykłych urazów zrobi się złamanie. Po zniszczeniu maszyny, wyszłam z miejsca w którym się znajdowałam i popatrzyłam na nawigację. Tak myślałam. Kot i biedronka już biegli w moją stronę. Z tego co zdołałam zauważyć znajdowałam się w altance. Dziwne nigdy jej nie widziałam, a przychodzę tu naprawdę często. Za chwilę zjawili się wyczekiwani przez mnie przyjaciele obsypując mnie pytaniami.
- Co ci się stało ?!
- Gdzie byłaś ?
- Co ci zrobili ?
- Jak się wydostałaś ?
- Spokojnie, nie tak szybko już wam wyjaśniam - zaczęłam uspokajać.
- A więc porwały mnie pnącza, zakryły oczy i przywlokły tam - wskazałam altankę - gdy mnie postawiły poczułam jak coś mocno uderza mnie w głowę i chyba straciłam przytomność. Nie wiem ile czasu minęło ale w końcu się obudziłam, moje kwami pomogło mi się uwolnić a następnie się przemieniłam i zniszczyłam maszynę kontrolującą te pnącza. Tak ... chyba to tyle.
Oboje patrzyli na mnie jak na nie wiadomo kogo. Potem się ocknęli i zaczęliśmy wspólnie szukać osoby pod postacią akumy. Oczywiście po drodze oświeciłam ich kogo zaatakowała akuma. Powiedziałam o chłopaku który był pod władzą akumy ostatnio i że może się przydać. Nie chciałam wykorzystywać Alberta ale w zasadzie to nie będzie na mnie zły. Nie wie że to ja jestem klaczą. Biedrona wymyśliła częściowo plan. Ja miałam zająć się lisicą którą już było widać na nawigacji.
Walka z lisicą była dziś inna niż zazwyczaj. Była bardziej ponura, mniej pewniejsza. Czułam od niej negatywną aurę. Była słaba bez swojej pewności która powodowała też jej chytrość. Wiem że współpracuje z Władcą ciem. Pewnie się wkurzył na nią po ostatniej akcji. Nareszcie zrobiła coś czego się nie spodziewałam ...
- Stop ! Dość ! Już dłużej nie mogę ! - krzyczała opadając na ziemię z płaczem.
- Co ? Nie rozumiem.
- Wygrałaś Klacz. Nie dam rady, to dla mnie zbyt ... trudne. Te myśli .. one mnie niszczą. Na co czekasz !? Zabierz mi to co chcesz ! - krzyczała na mnie podnosząc głowę.
Jej oczy były już czerwone od płaczu. Nie wiedziałam co robić. Zebrałam się w sobie, podeszłam do niej. Była bezsilna. Mokra od swych słonych łez. Już sięgałam dłonią do naszyjnika.. teraz wiedziałam jaka jest moja wada. Wada która może mnie kiedyś zgubić jak właśnie teraz ...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :
Postanowiłam że w następnym poście ukażę wam listę rozdziałów z miraculum. Będziecie wiedzieć nazwy rozdziałów i wiedzieć ile ich będzie w 1 sezonie. Tak to taki pierwszy sezon mojego opowiadania o miraculum. Po ostatnim rozdziale będzie przerwa a następnie 2 sezon z prawdopodobnie taką samą ilością rozdziałów :)
* zacznijmy od tego że ten rozdział jak i poprzedni ma taki skok w przyszłość i jest on w maju *
Władca Ciem był oburzony. Nie wiedział jak zwykły pocałunek spowodował pokonanie akumy.
Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czemu. Przybrał normalną postać. Wszedł do swego gabinetu, wystukał kod to sejfu za obrazem i mocno się zdziwił gdy dowiedział się ... że nie ma w nim księgi Miraculous ...
Po całej akcji rozmawiałam przez chwilę z Albertem ( jako klacz oczywiście ) Akurat miałam trochę czasu gdyż Chloe była zbyt wpatrzona w Biedronkę.
- Twoja dziewczyna ? - zaczęłam niespodziewanie.
- Na to wygląda - odpowiedział z lekkim rumieńcem.
- Pozwolisz, że zadam ci parę pytań. To dla nas ważne.
- Pewnie.. chodzi o tą sprawę z akumą prawda ? Dużo szkód wyrządziłem ?
- Nie, nie. Akurat zaliczasz się do tych co wiele szkód nie wyrządzili. Ty na serio pamiętasz ?
- Małą część. Ale .. tak.
- Co się stało , że tak nagle zacząłeś pamiętać ? Od czego to się zaczęło ?
- Nie mam pewności ale to chyba po części wina Chloe. Chyba .. akuma wtopiła się w moje rękawiczki do pracy a jak zacząłem funkcjonować to byłem na nią zły a na ręce nie miałem jednej rękawiczki. Pewnie mi ją zdjęła.
- Rozumiem ... co działo się potem ?
- Leciał na nią tłum wystraszonych ludzi. Nie zauważyła ich i zignorowała moje wołanie więc moja podświadomość mówiła bym ją obrobił. Zrobiłem to ale moja połowa osobowości z turlała się z nią wprost na górkę. Na szczęści nic się jej nie stało i .. wtedy. Dziękowała mi i doszło do pocałunku. Po tym czułem że jestem całkowicie sobą.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam gratulować Albertowi że nareszcie znalazł dziewczynę ale byłam Klaczą i coś by jeszcze podejrzewał. Dlatego zapamiętałam co powiedział, podziękowałam i zaproponowałam mojej drużynie na udanie się w tej sprawie do mistrza. Kiedy weszliśmy do mistrza, Lea przywitała nas (Kota) wielkim uściskiem. Kot wydał z siebie tylko ciche - Pomocy ... Przyznam że dość śmiesznie to wyglądało. Siedliśmy przy stoliczku i zaczęliśmy rozmowę z mistrzem i jego wnuczką.
- Co was do mnie sprowadza ?
- Chodzi o jedną dziwną sytuacje która zaistniała podczas naszej dzisiejszej misji. - zaczęła Biedronka
- Yhym ... mów dalej ..
- Otóż .. chciałam zapytać ..czy jest możliwe by najzwyklejszy pocałunek spowodował samowolne wydostanie się akumy .
Po tym pytaniu nastała chwilowa cisza. Mistrz zaczął myśleć aż w końcu zwrócił się do swej wnuczki - Lea ? Wiesz coś na ten temat ?
Lea przestała tarmosić kota za jego blond włosy, wstała i poszła do jednego z pomieszczeń. Za moment wróciła razem z księgą miraculous i powiedziała :
- Zwykły nie, ale ..
- Ale ? - powiedziałam z powodu napięcia
- Ale może jeśli osoba która pocałuję osobę pod wpływem akumy jest jej obiektem westchnień. Czyli zadziała jeśli osoba z akumą jest zakochana w osobie która ją pocałuje. Jest tylko jeden haczyk. To nie może być od niechcenia, to musi być szczere.
To ma sens. Chloe pocałowała Alberta a on ją kocha. Dlatego akuma się wydostała. To słodkie że się zeszli. Ładnie podziękowaliśmy za odpowiedź i wyszliśmy. Każde z nas poszło w swoją stronę. Doszłam do domu. Schowałam się w jednym z małych ciemnych uliczek i się przemieniłam. Ale kiedy tylko wyszłam z ciemnego miejsca, poczułam straszny ból mojej ręki. No tak, przecież to ten efekt uboczny maści. Ciężko było go znieść jednak nie poddałam się i weszłam do domu. W środku czekała już na mnie wkurzona ciocia.
- Gdzie ty się podziewałaś ! Ile można siedzieć w aptece ! Martwiłam się.
- Przepraszam ale .. yy... zostałam zaatakowana przez osobę pod wpływem akumy i teraz bardzo boli mnie ręka...
- No widzisz ! Było dać pójść do tej apteki Tom'owi to nie bolała by cię tak. Oh Caitlin ..
Ciocia opatrzyła mi rękę. Miałam ją całą w bandażu. Siedziałam w pokoju i rozmyślałam ... a co by było, gdyby Tom był pod wpływem akumy ? ..
Ale może jeśli osoba która pocałuję osobę pod wpływem akumy jest jej obiektem westchnień. Czyli zadziała jeśli osoba z akumą jest zakochana w osobie która ją pocałuje
Gdyby nie dało się go uratować inaczej .. czy ja bym musiała to zrobić ? ... ale czy by mi się udało ?
Ech .. w zasadzie to mało ważne. Dla moich uczuć może to cięższe do zniesienia ale muszę jakoś dać radę. Ciekawe co Albert powie na to że to on mi uszkodził rękę. Pewnie mi nie uwierzy.
* Podczas upadku Chloe i Alberta *
Perspektywa Avril
Jak zawsze po południu siedziałam i dbałam o rabatki nieopodal padoku w którym za nie cały miesiąc miały odbyć się zawody w ujeżdżaniu. Lubiłam tą dodatkową pracę, zawsze lubiłam dbać o naturę, kwiaty i inne piękne rośliny. Tati powiedziała mi bym wybrała kwiaty pasujące do jej stroju do ujeżdżania. Postanowiłam wybrać jakieś czerwone. Wybrałam więc Malwy oraz Dalie ogrodowe.
Pięknie się komponowały ze sobą. Nagle usłyszałam krzyki od strony trasy jeździeckiej nie daleko stajni pobocznej. Może ktoś wypadł za ten słaby płot i teraz leży na samym dole wzgórza i jęczy z bólu pleców ? Postanowiłam to sprawdzić. Rzeczywiście płot był roztrzaskany, to oznacza że jednak ktoś wleciał. Podeszłam do płotu by postarać się zobaczyć ofiarę upadku i ewentualnie wezwać pomoc. To co zobaczyłam.. przez to poczułam mocne ukucie w moim sercu .. na dole .. leżeli Albert z tą blondi lalą i na dodatek się całowali ! Albert miał być mój, MÓJ ! Łzy napływały mi do oczu.. było ich coraz więcej i więcej .. uciekłam do mojego ulubionego miejsca .. do mojej altanki o której wiedziałam tylko ja i Tati. Tam płakałam. Ze smutku popatrzyłam na wianek z moich ulubionych kwiatów, który miałam dać Albertowi. Założyłam go .. i jeszcze bardziej się rozryczałam. Miałam już dość tej blondyny ! Chciałabym żeby zniknęła ! Żeby wyjechała !
Powrót do normalnej perspektywy :P
( ten fragment dzieję się podczas rozmowy drużyny u mistrza )
Władca Ciem nie chciał przegapić tej okazji. Wysłał on jedną ze swych akum która powędrowała wprost do wianka naszej rudowłosej Avril.
- Naturo .. nazywam się Władca Ciem. Pomogę ci w pozbyciu się tej blondyny, dzięki czemu znowu zabłyśniesz w oczach twojego ukochanego. Jednak moje usługi nie są za darmo. W zamian za twe moce przyniesiesz mi miracula biedronki, czarnego kota i białej klaczy.
- Postaram się jak najbardziej mogę ! Nie zawiodę cię !
Avril zamieniła się w naturę. Jej włosy się wydłużyły oraz rozpuściły a w ich niektórych fragmentach były wpięte kwiaty. Miała podartą,zieloną sukienkę do kolan oraz zielone buty. Nie zapominając o jej zielonej masce, otoczonej małymi kwiatuszkami. Jej mocą było nagłe wyrastanie roślin z ziemi oraz możliwość zamiany kwiatów w jej podwładnych.
Avril nie chciała atakować ich teraz, pomyślała że to zbyt głupie. Wolała wszystko przemyśleć i dopiero jutro zaatakować.
( następnego dnia )
Była sobota co oznaczało wolne, Postanowiłam pójść do stajni do Alberta w odwiedziny. Oczywiście odwiedzić też Scarlett i popatrzeć na nią z smutkiem gdyż przez dwa tygodnie nie będę mogła jeździć. Gdy doszłam Albert przywitał mnie jednym hey a potem zaczęły się pytania.
- Caitlin co ci się stało ?
- Jak ci powiem to mi nie uwierzysz
- Z kąt wiesz ? Hę ?
- To ty mi to zrobiłeś.
- Że niby kiedy ?
- Wczoraj. W klasie w której miałam lekcje, potem z tego co słyszałam, wziąłeś Chloe, przywołałeś konia a następnie gdzieś z nią wybiegłeś.
Albert na to co usłyszał wytrzeszczył oczy i tak trwał przez dwie minuty. Kiedy nareszcie się ocknął i skapną że to wtedy gdy był pod wpływem akumy, zaczął mi opowiadać o jego planach z Chloe.
Oni mają po 15-16 lat a już zaczynają planować wspólne życie, na jakim świecie ja żyje ?
W ogóle Albert jest jakiś inny od kiedy chodzi z Chloe, i ona też jest inna. Jednak misja ,, Odzyskać dawną Chloe " się udała. Jednak są też złe strony ich chodzenia. Ten chce mi znaleźć faceta tylko po to żeby chodzić na podwójne randki.
- Ja nie chce chłopaka, nie planuje jak na razie.
- A może to dlatego że już masz na oku jakiegoś .. kiedyś mi mówiłaś że jest ktoś taki który wywołał u ciebie nagłe motyle w brzuchu.
- Że .. że niby k-kiedy ? - zarumieniłam się i w dodatku zaczęłam się jąkać, super ..
- No w październiku. Pamiętasz ?
- N-Nie .... ( no oczywiście że pamiętam )
- Nie kłam. Widzę jak się rumienisz pod nosem
- No powiedzmy ... ale to nie znaczy że masz mnie umawiać z obcymi.
- No dobra. - mówiąc to uśmiechną się do mnie.
Cieszę się że mam takiego przyjaciela jak Albert. Adrien też jest fajny i co prawda więcej sekretów z nim dzielę ale nie mamy wspólnych pasji. Co prawda to tylko z Nathem i Albertem mam wspólne pasje. Z Adrienem też jeśli liczyć bycie superbohaterem.
Poszliśmy nalać wody dla koni. Podczas tego zaczęło się dziać coś dziwnego. Z ziemi wyrosły nagle wielkie pędy łodyg. Przyglądaliśmy się nim jak rosną i oboje wyszczerzaliśmy oczy ze zdziwienia
- Albert ?
- Tak, Caitlin ?
- Co ty na to aby .. wiać ! - w tym momencie łodygi zaczęły za nami podążać próbując nas złapać, chociaż bardziej zmierzały w moją stronę.
W końcu zostawiły Alberta w spokoju a złapały mnie. Podniosły mnie do góry i zaczęły gdzieś nieść. Nie mogłam się wyrwać, ból był duży gdyż zgniatali moją obolałą rękę. Zakryły mi oczy, nic nie widziałam. Ale nie poddawałam się i wierciłam jak tylko mogłam. Nie dało to żadnych skutków.
Potem czułam tylko cichu huk, i ciemność. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie miałam kontroli nad ciałem, nic nie czułam tylko drobny ból w miejscu głowy, oraz ręki oczywiście. Co się dzieję ?
Perspektywa Avril ,, Natury "
Wypuściłam pierwsze liany. Znalazłam Alberta a z nim tą rudą dziewuchę która przyprowadziła blondynę. Zostawiłam mojego ukochanego a zabrałam się za piegowatą. Łatwą ją złapałam i zawlokłam do miejsca w którym się znajdowałam - do altanki. Oczywiście zakryłam jej oczy, nie może wiedzieć gdzie to jest. Gdy dotarła na miejsce, cały czas się wiercąc. Pomyślałam że z nią nie wytrzymam jeśli cały czas tak będzie. Wzięłam pustą doniczkę i zrzuciłam ją na nią. Oczywiście zrobiłam tak tylko tak by ją ogłuszyć. Na szczęście się udało i nie uszkodziłam jej głowy. Dzięki maszynie którą stworzyłam w nocy, ustawiłam by łodygi co chwila atakowały i zamykały gdzieś ludzi, nie licząc mojego kwiatuszka. W tym czasie ja ruszyłam w poszukiwaniu blondyny.
Perspektywa Adriena
* podczas ataku roślin i z chwytania Caitlin *
Dziś sobota. Na szczęście wszystkie sesje zostały odwołane więc mam wolny dzień.
Postanowiłem zaprosić Caitlin. W końcu jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele chodzą ze sobą w różne miejsca. Po za tym na bank nic nie robi skoro ma rękę w bandażach i nie może jeździć konno przez dwa tygodnie. Wybrałem jej numer i zacząłem dzwonić. Dziwne. nie odbierała. Nie wzięła telefonu ?
Pewnie zostawiła go w domu. Więc skoro nie odebrała to jej tam nie ma w domu. Pewnie i tak poszła do stajni. A co tam, przejdę się i ją tam odwiedzę. Gdy byłem już obok, usłyszałem wrzaski, Coś się zaczęło dziać. Pobiegłem do bramy, nikt w niej nie stał. Pobiegłem dalej bardziej do centrum. Wszyscy uciekali przed .. wielkimi pnączami ? Co tu się dzieje ?
W nie dalekiej stajni zauważyłem Alberta. Był lekko zdenerwowany i peny strachu.
- Adrien ? A ty co ?
- Później wyjaśnię. Co tu się dzieje ?
- A ja wiem ? Nagle z ziemi wyrosły wielkie pnącza, zaczęły siać terror, już nie mówiąc co zrobiły Caitlin ...
- Była tu ? Gdzie jest teraz ? Co się jej stało ?
- Pnącza ją goniły, złapały i gdzieś wyniosły. Nie wiem gdzie jest teraz.
Zacząłem się martwić. Znowu. Caitlin była jedną z najbliższych mi osób, nawet mój ojciec ją lubi. To ona daje mi pewność, rady w miłości. Dzięki niej mam nadzieję. Tak szczerze to nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem gdzie jest Caitlin, jest duża szansa że jest gdzieś uwięziona co oznacza że jeśli nie zjawi się tu biedronka to będę skończony. Bez Klaczy też będzie ciężko. To ona odciągała od nas lisice i próbowała zdobyć jej miraculum. Kazałem Albertowi zostać w miejscu z wymówką że idę przywołać bohaterów. Po tym, wszedłem do jednego ze schowków i przemieniłem się w kota. Na moją damę nie musiałem czekać długo. Razem zaczęliśmy uspokajać pnącza atakujące ludzi. Parę razy trafiło nam się przez przypadek na siebie upaść co kończyło się jednoczesnym i szybkim ,, przepraszam ". Lisicy na szczęście nie było widać. Kiedy uspokoiliśmy szalejące pnącza, zaczęły się pytania.
- Gdzie jest Klacz ? Czemu nam nie pomogła ? - zaczęła dopytywać się Biedrona.
- Słyszałem że została porwana.
- Że co ? Trzeba ją znaleźć ! I to szybko !
Zaczęliśmy kolejne ślepe poszukiwania. Nie wiedzieliśmy gdzie szukać, kierowała nami intuicja.
Przez chwilę biegliśmy nie wiadomo gdzie. Wtedy sobie coś przypomniałem.
- Czekaj ! - krzyknąłem. Biedronka się zatrzymała i zaczęła mnie słuchać.
- Nie wiem czy to wypali, ale nie zaszkodzi spróbować. - wyjąłem mój kij i włączyłem funkcję nawigacyjną. Miałem małą nadzieję że Caitlin jest pod przemianą, jednak nie. Na nawigacji była widoczna tylko biedronka stojąca obok mnie. Już miałem sobie darować gdy ... na nawigacji wyświetliła się srebrna podkówka ... - przemieniła się ...
Perspektywa Caitlin
* podczas końcówki walki Kota i Biedronki z pnączami *
Nie wiem ile minut minęło. Ale w końcu widziałam gdzie jestem. Było to mnóstwo roślin jak i ziemi. Była też drewniana ławka ze stolikiem. Lustro oraz jakaś dziwna maszyna. To musiało być miejsce ukrycia osoby która mnie porwała. Siedziałam w koncie, związana sznurkiem. Moja ręka bardzo mnie bolała. Zaczęłam rozglądać się po miejscu. Na lustrze zauważyłam magnesem przypięte zdjęcie. Było to zdjęcie Alberta. Zaczęłam się powoli domyślać kto mnie porwał. Taa... to nie kto inny jak - Avril. Obok mnie leżało moje kwami. Było .. nieprzytomne ? Zaczęłam cicho nawoływać jej imię ... - Rossa... Rossa .. obudź się ... potrzebuję twojej pomocy ...
Udało się. Rossa się ocknęła.
- Caitlin .. obudziłaś się .. to było tak nagle.
- Nie martw się, wszystko zaraz się ułoży tylko pomóż mi się uwolnić z tych lian.
Rossa znalazła się za moimi placami gdzie było wiązanie. Rozwiązała mnie i pozwoliła mi działać.
Przemieniłam się w moje alter ego i podeszłam do dziwnej maszyny. Na ekranie wyświetlał się czerwony napis ,, Awaria Systemu " to pewnie służyło do sterowania pnączami. Pewnie kot i biedrona się nimi zajęli. Pomyślałam że trzeba to zniszczyć raz na zawsze. Nie wiadomo, Avril może tu przyjść i wznowić atak pnączy. Zaczęłam szukać czegoś ostrego co dałoby radę zniszczyć. Uradowałam się gdy ujrzałam siekierę obok lustra. Wzięłam ją, mocno się zamachnęłam i uderzyłam z największą siłą ale też bólem. Udało mi się zniszczyć maszynę, zapomniałam o mojej uszkodzonej ręce. Naprawdę muszę uważać bo inaczej ze zwykłych urazów zrobi się złamanie. Po zniszczeniu maszyny, wyszłam z miejsca w którym się znajdowałam i popatrzyłam na nawigację. Tak myślałam. Kot i biedronka już biegli w moją stronę. Z tego co zdołałam zauważyć znajdowałam się w altance. Dziwne nigdy jej nie widziałam, a przychodzę tu naprawdę często. Za chwilę zjawili się wyczekiwani przez mnie przyjaciele obsypując mnie pytaniami.
- Co ci się stało ?!
- Gdzie byłaś ?
- Co ci zrobili ?
- Jak się wydostałaś ?
- Spokojnie, nie tak szybko już wam wyjaśniam - zaczęłam uspokajać.
- A więc porwały mnie pnącza, zakryły oczy i przywlokły tam - wskazałam altankę - gdy mnie postawiły poczułam jak coś mocno uderza mnie w głowę i chyba straciłam przytomność. Nie wiem ile czasu minęło ale w końcu się obudziłam, moje kwami pomogło mi się uwolnić a następnie się przemieniłam i zniszczyłam maszynę kontrolującą te pnącza. Tak ... chyba to tyle.
Oboje patrzyli na mnie jak na nie wiadomo kogo. Potem się ocknęli i zaczęliśmy wspólnie szukać osoby pod postacią akumy. Oczywiście po drodze oświeciłam ich kogo zaatakowała akuma. Powiedziałam o chłopaku który był pod władzą akumy ostatnio i że może się przydać. Nie chciałam wykorzystywać Alberta ale w zasadzie to nie będzie na mnie zły. Nie wie że to ja jestem klaczą. Biedrona wymyśliła częściowo plan. Ja miałam zająć się lisicą którą już było widać na nawigacji.
Walka z lisicą była dziś inna niż zazwyczaj. Była bardziej ponura, mniej pewniejsza. Czułam od niej negatywną aurę. Była słaba bez swojej pewności która powodowała też jej chytrość. Wiem że współpracuje z Władcą ciem. Pewnie się wkurzył na nią po ostatniej akcji. Nareszcie zrobiła coś czego się nie spodziewałam ...
- Stop ! Dość ! Już dłużej nie mogę ! - krzyczała opadając na ziemię z płaczem.
- Co ? Nie rozumiem.
- Wygrałaś Klacz. Nie dam rady, to dla mnie zbyt ... trudne. Te myśli .. one mnie niszczą. Na co czekasz !? Zabierz mi to co chcesz ! - krzyczała na mnie podnosząc głowę.
Jej oczy były już czerwone od płaczu. Nie wiedziałam co robić. Zebrałam się w sobie, podeszłam do niej. Była bezsilna. Mokra od swych słonych łez. Już sięgałam dłonią do naszyjnika.. teraz wiedziałam jaka jest moja wada. Wada która może mnie kiedyś zgubić jak właśnie teraz ...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :
Postanowiłam że w następnym poście ukażę wam listę rozdziałów z miraculum. Będziecie wiedzieć nazwy rozdziałów i wiedzieć ile ich będzie w 1 sezonie. Tak to taki pierwszy sezon mojego opowiadania o miraculum. Po ostatnim rozdziale będzie przerwa a następnie 2 sezon z prawdopodobnie taką samą ilością rozdziałów :)
wtorek, 7 czerwca 2016
Mirai Nikki | Happy End / Zapowiedź !
Kolejna zapowiedź :o
Tak może ich za dużo ale już długo ta historia we mnie siedzi i czuję że muszę zacząć tu ją wpisać :D
Tym razem jest to historia na podstawie anime : Mirai Nikki
Powiem wam że ta opowieść akurat nie będzie mieć dużej ilości rozdziałów w przeciwieństwie do dwóch pozostałych. Myślę że może z 10 rozdziałów. Główna seria z Mirai Nikki pojawi się gdy zakończę tą. Od razu mówię że akcja tej opowieści dzieję się po specialnym odcinku anime Mirai Nikki w którym Yuno idzie do Boga Yukiteru w wgl xd Ale przejdźmy do zapowiedzi :
Od kąt Yuno na nowo pojawiła się w życiu Yukiteru, ma on wrażenie że więcej do życia mu nie potrzebne. Jednak pewnego dnia zauważa że Yuno nie jest szczęśliwa w pełni życiem w nicości u boku ukochanego Boga. Postanawia wraz z nią stworzyć nowy świat, z nowymi ludźmi. Razem tworzą go a Yukiteru korzystając z okazji : Oświadcza się Yuno. Postanawiają razem zamieszkać w nowym świecie i tam zaplanować ślub, i od czasu do czasu zajmując się sprawami boga. Jak potoczy się ich życie ? Jak będzie wyglądać ich wesele ? Przekonasz się czytając Mirai Nikki | Happy End.
I jak ? Od razu mówię że opowiadanie pojawi się dopiero kiedy opublikuję tu 14 rozdział Miraculum i 4 rozdział Tytanów. Założyłam ostatnio też wattpada na którym planowałam napisać to opowiadanie jednak najpierw wolę napisać je tu. Nawet mam okładkę tego opowiadania xD
Do wattpada jak na razie linku nie podam gdyż i tak tam nic nie ma. Podam jak już ukaże się tam cała książka z Mirai Nikki i zaczną powstawać kolejne :)
Mam nadzieję że będzie się wam przyjemnie czytać.
Tak może ich za dużo ale już długo ta historia we mnie siedzi i czuję że muszę zacząć tu ją wpisać :D
Tym razem jest to historia na podstawie anime : Mirai Nikki
Powiem wam że ta opowieść akurat nie będzie mieć dużej ilości rozdziałów w przeciwieństwie do dwóch pozostałych. Myślę że może z 10 rozdziałów. Główna seria z Mirai Nikki pojawi się gdy zakończę tą. Od razu mówię że akcja tej opowieści dzieję się po specialnym odcinku anime Mirai Nikki w którym Yuno idzie do Boga Yukiteru w wgl xd Ale przejdźmy do zapowiedzi :
Od kąt Yuno na nowo pojawiła się w życiu Yukiteru, ma on wrażenie że więcej do życia mu nie potrzebne. Jednak pewnego dnia zauważa że Yuno nie jest szczęśliwa w pełni życiem w nicości u boku ukochanego Boga. Postanawia wraz z nią stworzyć nowy świat, z nowymi ludźmi. Razem tworzą go a Yukiteru korzystając z okazji : Oświadcza się Yuno. Postanawiają razem zamieszkać w nowym świecie i tam zaplanować ślub, i od czasu do czasu zajmując się sprawami boga. Jak potoczy się ich życie ? Jak będzie wyglądać ich wesele ? Przekonasz się czytając Mirai Nikki | Happy End.
I jak ? Od razu mówię że opowiadanie pojawi się dopiero kiedy opublikuję tu 14 rozdział Miraculum i 4 rozdział Tytanów. Założyłam ostatnio też wattpada na którym planowałam napisać to opowiadanie jednak najpierw wolę napisać je tu. Nawet mam okładkę tego opowiadania xD
Do wattpada jak na razie linku nie podam gdyż i tak tam nic nie ma. Podam jak już ukaże się tam cała książka z Mirai Nikki i zaczną powstawać kolejne :)
Mam nadzieję że będzie się wam przyjemnie czytać.
poniedziałek, 6 czerwca 2016
Attack on Titan | Misja Życia / 3
Rozdział .3. Porwanie
W poprzedniej części :
Zwiadowcy pomagają w ostatnich 100 km dojechać zwiadowcom Jeonsy do celu.
Wszyscy się rozchodzą za to generałowie wraz z najlepszymi żołnierzami zostają - w tym Levi, Hange i Eren. Nasi zwiadowcy dowiadują się że wspomniany im najlepszy kapitan Jeonsy - Kapitan Sakai który miał być mężczyzną okazał się szarooką brunetką - i to całkiem ładną. Żołnierze poznają się i wspólnie czekają na rozkazy, za to Levi zaprasza naszą szarooką na spacer by oprowadzić ją po jednym z ładniejszych dystryktów. Czy pomiędzy Levim a kapitan Sakai zrodzi się przyjaźń ? A może coś więcej ? Co ustalą generałowie w sprawie odbicia muru Maria ? Dowiecie się czytając już trzeci rozdział pt ,, Porwanie "
Poranek był piękny. Na niebie co prawda było parę chmur ale wyraźnie było widać słońce.
Wstałem, ubrałem się w mundur i poszedłem zrobić sobie porannej herbaty i przy okazji coś zjeść.
W naszej ,, jadalni " zastałem ją. Także ubraną w swój mundur, siedzącą przy stole i pijącą poranną kawę. Jeszcze nie uczesała włosów. Były rozpuszczone i rozczochrane. Otrząsnąłem się, zrobiłem herbatę i usiadłem niedaleko.
- Hej - powiedziałem lekko się denerwując
- Cześć - odpowiedziała i sięgnęła po swój kubek.
Siedzieliśmy i piliśmy swoje napoje - ja w filiżance, ona w kubku. Nie odzywaliśmy się do siebie.
Postanowiłem przerwać tą ciszę.
- Ładna pogoda dziś. Nie uważasz ? - powiedziałem, nie było to dość przemyślane ale zawsze coś.
- Tak, ładna. - odpowiedziała i znów sięgnęła bo kubek. - Robisz dziś coś ?
Zastygłem. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. W zasadzie nie miałem nic do roboty. Żeby nie było odpowiedziałem jej - Jeszcze nie wiem, jak na razie to raczej nie.
- Aha
- A ty ? Robisz coś dziś ?
- Chyba nie.
I dalej piliśmy swoje poranne napoje. Znowu nastąpiła cisza. Przerwała ją Julie z Magdą które właśnie weszły do ,, jadalni "
- Hey ! Jak się mają nasze gołąbeczki ? Wybieracie się dziś na ten spacer ? - powiedziała to na pewno głośniej niż słowa które ja wypowiadałem z Natalią. Przynajmniej przypomniała mi o tym spacerze.
- No tak. Mówiłeś coś wczoraj że chcesz mi coś pokazać. W sumie i tak nie mamy nic do roboty a ja chciałabym trochę pozwiedzać. - odpowiedziała Natalia dodając do tego nie wielki uśmiech.
- Możemy się przejść. - nie zmieniałem tonu. Tak szczerze to w nosie miałem czy zostanę tu czy pójdę z nią na ten głupi spacer.
Julie także zrobiła herbatę tylko że w kubku jak Natalia i usiadła obok niej. Magda siadła obok okna i przyglądała się niebu. Julie wykazywała swoją ciekawość. To było pewnie że zaraz nie wytrzyma i zacznie zadawać milion pytań na sekundę. I tak się też wydarzyło, tylko spokojniej niż myślałem.
- Toooo, gdzie się wybieracie ? Do lasu, do najbliższego dystryktu ? Gdzie ?
- Zależy co chciałaby zobaczyć - powiedziałem wzrok kierując na Natalię. Popatrzyła na mnie i odpowiedziała
- Em no nie wiem. Dystrykt częściowo zwiedzałam wczoraj przed snem. Las to las.. ale uwielbiam spacery po lesie.
- To się przejdziemy do lasu.
Kończyłem swą herbatę, gdy zacząłem przyglądać się piegowatej która pokazywała jakieś dziwne gesty w stronę moją i Natalii. Zawsze wydawała mi się jakaś niedorozwinięta jak Hange ale żeby aż tak dziwnie się zachowywać.
- Co ty robisz ? - zapytałem
- O, przepraszam Levi. Nie przeszkadzaj sobie ja po prostu patrze jak słodko wyglądalibyście na zdjęciu.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Z jednej strony to miałem w nosie to co powiedziała ale z drugiej .. myślałem że się zapadnę pod ziemię z rumieńcem na twarzy.
Natalia skończyła kawę i poszła się uczesać. Za to ja patrząc na moją pustą filiżankę, zacząłem zastanawiać się po co nam ten spacer. Po ci ja to wczoraj zaproponowałem.
Wyruszyliśmy. Nie zajęło nam to dużo czasu a już byliśmy otoczeni fauną i florą. Szliśmy i szliśmy.
Nie powiem, ale zżerała mnie ciekawość. W zasadzie przeszkadzała mi już ta cisza, postanowiłem zacząć rozmowę.
- Powiedz mi ... Julie zawsze była tak .. no wiesz .. - zacząłem i wymyślałem jak najmilsze określenie osoby szalonej i dziwnej by nie urazić jej przez przypadek. Jakby tak się zastanowić to zawsze mówiłem to co chciałem i nie zwracałem uwagi na to że obrażałem daną osobę, teraz jest inaczej. Czemu ?
- Szalona, dziwna, bardzo wścibska i zbyt optymistyczna ? Tak, chyba tak. Jak ją poznałam to już taka była, i zawsze taka będzie - wyjęła mi te odpowiedzi z ust.
- A co z Magdą ? - jak już się tak pytam to nic mi nie zaszkodzi.
- Magda wygląda jakby nie miała nigdy humoru ale to tylko jej wewnętrzna strona. Kiedy pozna się ją bardziej to widać że się martwi, śmieje, smuci, złości. Dużo ludzi o tym nie wie ponieważ ma małe zaufanie do innych. Ufa tylko mi i Julie.
- Miała jakieś problemy ? - zacząłem pytać z nudów. Chociaż bardzo interesowałem się życiem Natalii i jej przyjaciółmi. Sam nie wiem czemu.
Nic nie powiedziała. Trochę posmutniała, spuściła głowę. Zrozumiałem że to może być przez to że to sekret Magdy. No trudno. Chciałem ją jakoś rozbawić. Pomyślałem że skoro mam poczucie poznania jej lepiej, to ona niech trochę pozna mnie. Skoro ma podobne umiejętności do moich to powinno dać jej małą rywalizację i trochę adrenaliny.
- Z resztą. Nie powinienem pytać. Pozwól że poprawię ci humor. - stanęliśmy w jednym miejscu. Patrzyła na mnie czekając na moją propozycję.
- Słuchaj, co powiesz na trochę rywalizacji ?
- Zamieniam się w słuch - mówiąc to strzeliła szyderczy uśmiech.
- Często mi się nudzi gdy zwiadowcy nie wyruszają w teren. Nie mam wtedy co robić. Zdradzić ci mój sekret ?
- Hmmm .. okej ..
- Kiedy nie mam co robić. Biorę swój sprzęt do trójwymiarowego manewru, wspinam się na mur. I zabijam tytanów którzy się tam czają. Nie lubię nudy a dla mnie to idealny trening.
- Dość ciekawe. To co z tą rywalizacją ?
- Co powiesz na rundkę w zabijaniu tytanów ? Nie mów że się boisz.
- Niech będzie. Dam ci popalić chłoptasiu.
- Zobaczymy kto tu komu popali
Uwielbiam się z nią droczyć. I ten jej szyderczy uśmieszek. Te rzeczy jeszcze bardziej dają mi chęci życia i walki. Może wyjść z tego dobra przyjaźń.
Zabraliśmy swoje sprzęty po cichu i poszliśmy w stronę muru. Weszliśmy na niego i zaczęliśmy atak. Za każdym razem tytan padał momentalnie, Widziałem ją w akcji. była pewna każdego jej ruchu, była szybka i pełna wdzięku. Nie poruszała się jak każdy. Jej taktyka była inna. Ja nie zostawałem w tyle i pokazywałem na co mnie stać. Po akcji kiedy żaden tytan nawet nie zbliżał się do tej części muru Rose, usiedliśmy na krańcu muru i wspominaliśmy wspólną walkę.
- Widziałeś jak padały ! Dawno tak dobrze się nie bawiłam.
- Serio ? Dla mnie to normalka.
- Czyli twierdzisz że jesteś lepszy ? Założę się że zabiłam więcej tytanów.
- Moim zdaniem zabiliśmy tą samą ilość... chociaż jakbym mógł to zabiłbym więcej ..
- Jak tam chcesz. Dla mnie i tak było to coś niesamowitego. Prawie w ogóle nie jeździmy na zwiady w teren, dlatego prawie że nie mamy kontaktu z tytanami. A ty ? Nie bawiłeś się dobrze ? Moje towarzystwo ci przeszkadza ?
- Nie ! No co ty. Byłaś .. znaczy my byliśmy niesamowici. Słuchaj, podczas walki. To co widziałem to nie była zwykła taktyka do zabijania tytanów. Czy tej taktyki używa się w Jeonsie ?
Trochę ją onieśmieliłem tym pytaniem. Ona coś ukrywa...
- Levi, obiecujesz że jeśli ci powiem to nikomu o tym nie powiesz ?
- Zwiadowcy zawsze dotrzymują obietnicy, Nic nikomu nie powiem. Obiecuję.
- Okej .. nareszcie to komuś powiem .. - przerwałem jej na chwilę, gdyż to co powiedziała wprawiło mnie w lekkie zdziwienie, Nie było tego widać zewnętrznie ale wewnętrznie właśnie tak było.
- Czyli czekaj ! To znaczy że nawet Magda i Julie o tym nie wiedzą ?
- Nie. Nie miałam czasu ani szansy by im to powiedzieć. A więc. Taktyka którą widziałeś, to moja własna taktyka. Tylko ja wiem że jej używam. Nie jest ona łatwa, a wręcz przeciwnie, Jest bardzo trudna do opanowania. Teraz też ty o niej wiesz.
Naprawdę się do siebie zbliżamy. Znamy już swoje pierwsze tajemnice. Naprawdę zaczynam ją lubić a ona chyba mnie. Bylibyśmy super przyjaciółmi. Ale czy to to czego chce ?
- Która godzina ?
- 13:00. Za półtorej godziny obiad. Trzeba powoli się zmywać ..
- Poczekaj .. słyszałam o lasach ogrodzonych przez mur Maria. Jest tu jakiś nie daleko ? Moglibyśmy do niego pójść ?
Zaskoczyła mnie tym. Ona aż tak kocha lasy ? To zbyt ryzykowne, muszę jej skłamać bo nie da mi spokoju, Ale nie chce tego robić .. już wiem !
- Nie, nie raczej nie. Ale .. możemy wrócić do lasu za murem Rose, co ty na to ?
- No dobra.
Natalia zachwycała się naturą. Od czasu do czasu rozmawialiśmy o błahostkach codziennego życia. Dotarliśmy do rzeki, postanowiliśmy tu chwilę odpocząć. Bo czemu nie. Siedzieliśmy tak, gładziła ręką lustro wody. Patrzyliśmy na słońce które wychodziło częściowo zza drzew. Nie spodziewając się tego, usłyszałem rżenie. Postanowiłem zostawić Natalię i sprawdzić w okolicy czy nic na nas nie czyha. To co zrobiłem było jednym z moich głupich błędów. Gdyż gdy wróciłem .. Natalii już nie było. Zacząłem wołać, ale na noc mi to się zdało. W myślach miałem nadzieję że to jakiś głupi żart z jej strony. A może Julie nas znalazła i postanowiła wraz z Natalią zrobić mi jakiś głupi kawał. Nie, to niemożliwe, przecież jest na badaniach z Hange. Zacząłem szukać śladów. Obok rzeki, znalazłem chustkę. Gdy przyjrzałem się jej bardziej, okazało się że ma ona podpis. Zamarłem gdy okazało się że napis na chustce to .. N.Sakai. Nie opodal rzeki znalazłem ślady podków i kół. Że miałem na sobie sprzęt do manewrów, postanowiłem nie tracić czasu i wyruszyć na ratunek Natalii...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
W poprzedniej części :
Zwiadowcy pomagają w ostatnich 100 km dojechać zwiadowcom Jeonsy do celu.
Wszyscy się rozchodzą za to generałowie wraz z najlepszymi żołnierzami zostają - w tym Levi, Hange i Eren. Nasi zwiadowcy dowiadują się że wspomniany im najlepszy kapitan Jeonsy - Kapitan Sakai który miał być mężczyzną okazał się szarooką brunetką - i to całkiem ładną. Żołnierze poznają się i wspólnie czekają na rozkazy, za to Levi zaprasza naszą szarooką na spacer by oprowadzić ją po jednym z ładniejszych dystryktów. Czy pomiędzy Levim a kapitan Sakai zrodzi się przyjaźń ? A może coś więcej ? Co ustalą generałowie w sprawie odbicia muru Maria ? Dowiecie się czytając już trzeci rozdział pt ,, Porwanie "
Poranek był piękny. Na niebie co prawda było parę chmur ale wyraźnie było widać słońce.
Wstałem, ubrałem się w mundur i poszedłem zrobić sobie porannej herbaty i przy okazji coś zjeść.
W naszej ,, jadalni " zastałem ją. Także ubraną w swój mundur, siedzącą przy stole i pijącą poranną kawę. Jeszcze nie uczesała włosów. Były rozpuszczone i rozczochrane. Otrząsnąłem się, zrobiłem herbatę i usiadłem niedaleko.
- Hej - powiedziałem lekko się denerwując
- Cześć - odpowiedziała i sięgnęła po swój kubek.
Siedzieliśmy i piliśmy swoje napoje - ja w filiżance, ona w kubku. Nie odzywaliśmy się do siebie.
Postanowiłem przerwać tą ciszę.
- Ładna pogoda dziś. Nie uważasz ? - powiedziałem, nie było to dość przemyślane ale zawsze coś.
- Tak, ładna. - odpowiedziała i znów sięgnęła bo kubek. - Robisz dziś coś ?
Zastygłem. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. W zasadzie nie miałem nic do roboty. Żeby nie było odpowiedziałem jej - Jeszcze nie wiem, jak na razie to raczej nie.
- Aha
- A ty ? Robisz coś dziś ?
- Chyba nie.
I dalej piliśmy swoje poranne napoje. Znowu nastąpiła cisza. Przerwała ją Julie z Magdą które właśnie weszły do ,, jadalni "
- Hey ! Jak się mają nasze gołąbeczki ? Wybieracie się dziś na ten spacer ? - powiedziała to na pewno głośniej niż słowa które ja wypowiadałem z Natalią. Przynajmniej przypomniała mi o tym spacerze.
- No tak. Mówiłeś coś wczoraj że chcesz mi coś pokazać. W sumie i tak nie mamy nic do roboty a ja chciałabym trochę pozwiedzać. - odpowiedziała Natalia dodając do tego nie wielki uśmiech.
- Możemy się przejść. - nie zmieniałem tonu. Tak szczerze to w nosie miałem czy zostanę tu czy pójdę z nią na ten głupi spacer.
Julie także zrobiła herbatę tylko że w kubku jak Natalia i usiadła obok niej. Magda siadła obok okna i przyglądała się niebu. Julie wykazywała swoją ciekawość. To było pewnie że zaraz nie wytrzyma i zacznie zadawać milion pytań na sekundę. I tak się też wydarzyło, tylko spokojniej niż myślałem.
- Toooo, gdzie się wybieracie ? Do lasu, do najbliższego dystryktu ? Gdzie ?
- Zależy co chciałaby zobaczyć - powiedziałem wzrok kierując na Natalię. Popatrzyła na mnie i odpowiedziała
- Em no nie wiem. Dystrykt częściowo zwiedzałam wczoraj przed snem. Las to las.. ale uwielbiam spacery po lesie.
- To się przejdziemy do lasu.
Kończyłem swą herbatę, gdy zacząłem przyglądać się piegowatej która pokazywała jakieś dziwne gesty w stronę moją i Natalii. Zawsze wydawała mi się jakaś niedorozwinięta jak Hange ale żeby aż tak dziwnie się zachowywać.
- Co ty robisz ? - zapytałem
- O, przepraszam Levi. Nie przeszkadzaj sobie ja po prostu patrze jak słodko wyglądalibyście na zdjęciu.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Z jednej strony to miałem w nosie to co powiedziała ale z drugiej .. myślałem że się zapadnę pod ziemię z rumieńcem na twarzy.
Natalia skończyła kawę i poszła się uczesać. Za to ja patrząc na moją pustą filiżankę, zacząłem zastanawiać się po co nam ten spacer. Po ci ja to wczoraj zaproponowałem.
Wyruszyliśmy. Nie zajęło nam to dużo czasu a już byliśmy otoczeni fauną i florą. Szliśmy i szliśmy.
Nie powiem, ale zżerała mnie ciekawość. W zasadzie przeszkadzała mi już ta cisza, postanowiłem zacząć rozmowę.
- Powiedz mi ... Julie zawsze była tak .. no wiesz .. - zacząłem i wymyślałem jak najmilsze określenie osoby szalonej i dziwnej by nie urazić jej przez przypadek. Jakby tak się zastanowić to zawsze mówiłem to co chciałem i nie zwracałem uwagi na to że obrażałem daną osobę, teraz jest inaczej. Czemu ?
- Szalona, dziwna, bardzo wścibska i zbyt optymistyczna ? Tak, chyba tak. Jak ją poznałam to już taka była, i zawsze taka będzie - wyjęła mi te odpowiedzi z ust.
- A co z Magdą ? - jak już się tak pytam to nic mi nie zaszkodzi.
- Magda wygląda jakby nie miała nigdy humoru ale to tylko jej wewnętrzna strona. Kiedy pozna się ją bardziej to widać że się martwi, śmieje, smuci, złości. Dużo ludzi o tym nie wie ponieważ ma małe zaufanie do innych. Ufa tylko mi i Julie.
- Miała jakieś problemy ? - zacząłem pytać z nudów. Chociaż bardzo interesowałem się życiem Natalii i jej przyjaciółmi. Sam nie wiem czemu.
Nic nie powiedziała. Trochę posmutniała, spuściła głowę. Zrozumiałem że to może być przez to że to sekret Magdy. No trudno. Chciałem ją jakoś rozbawić. Pomyślałem że skoro mam poczucie poznania jej lepiej, to ona niech trochę pozna mnie. Skoro ma podobne umiejętności do moich to powinno dać jej małą rywalizację i trochę adrenaliny.
- Z resztą. Nie powinienem pytać. Pozwól że poprawię ci humor. - stanęliśmy w jednym miejscu. Patrzyła na mnie czekając na moją propozycję.
- Słuchaj, co powiesz na trochę rywalizacji ?
- Zamieniam się w słuch - mówiąc to strzeliła szyderczy uśmiech.
- Często mi się nudzi gdy zwiadowcy nie wyruszają w teren. Nie mam wtedy co robić. Zdradzić ci mój sekret ?
- Hmmm .. okej ..
- Kiedy nie mam co robić. Biorę swój sprzęt do trójwymiarowego manewru, wspinam się na mur. I zabijam tytanów którzy się tam czają. Nie lubię nudy a dla mnie to idealny trening.
- Dość ciekawe. To co z tą rywalizacją ?
- Co powiesz na rundkę w zabijaniu tytanów ? Nie mów że się boisz.
- Niech będzie. Dam ci popalić chłoptasiu.
- Zobaczymy kto tu komu popali
Uwielbiam się z nią droczyć. I ten jej szyderczy uśmieszek. Te rzeczy jeszcze bardziej dają mi chęci życia i walki. Może wyjść z tego dobra przyjaźń.
Zabraliśmy swoje sprzęty po cichu i poszliśmy w stronę muru. Weszliśmy na niego i zaczęliśmy atak. Za każdym razem tytan padał momentalnie, Widziałem ją w akcji. była pewna każdego jej ruchu, była szybka i pełna wdzięku. Nie poruszała się jak każdy. Jej taktyka była inna. Ja nie zostawałem w tyle i pokazywałem na co mnie stać. Po akcji kiedy żaden tytan nawet nie zbliżał się do tej części muru Rose, usiedliśmy na krańcu muru i wspominaliśmy wspólną walkę.
- Widziałeś jak padały ! Dawno tak dobrze się nie bawiłam.
- Serio ? Dla mnie to normalka.
- Czyli twierdzisz że jesteś lepszy ? Założę się że zabiłam więcej tytanów.
- Moim zdaniem zabiliśmy tą samą ilość... chociaż jakbym mógł to zabiłbym więcej ..
- Jak tam chcesz. Dla mnie i tak było to coś niesamowitego. Prawie w ogóle nie jeździmy na zwiady w teren, dlatego prawie że nie mamy kontaktu z tytanami. A ty ? Nie bawiłeś się dobrze ? Moje towarzystwo ci przeszkadza ?
- Nie ! No co ty. Byłaś .. znaczy my byliśmy niesamowici. Słuchaj, podczas walki. To co widziałem to nie była zwykła taktyka do zabijania tytanów. Czy tej taktyki używa się w Jeonsie ?
Trochę ją onieśmieliłem tym pytaniem. Ona coś ukrywa...
- Levi, obiecujesz że jeśli ci powiem to nikomu o tym nie powiesz ?
- Zwiadowcy zawsze dotrzymują obietnicy, Nic nikomu nie powiem. Obiecuję.
- Okej .. nareszcie to komuś powiem .. - przerwałem jej na chwilę, gdyż to co powiedziała wprawiło mnie w lekkie zdziwienie, Nie było tego widać zewnętrznie ale wewnętrznie właśnie tak było.
- Czyli czekaj ! To znaczy że nawet Magda i Julie o tym nie wiedzą ?
- Nie. Nie miałam czasu ani szansy by im to powiedzieć. A więc. Taktyka którą widziałeś, to moja własna taktyka. Tylko ja wiem że jej używam. Nie jest ona łatwa, a wręcz przeciwnie, Jest bardzo trudna do opanowania. Teraz też ty o niej wiesz.
Naprawdę się do siebie zbliżamy. Znamy już swoje pierwsze tajemnice. Naprawdę zaczynam ją lubić a ona chyba mnie. Bylibyśmy super przyjaciółmi. Ale czy to to czego chce ?
- Która godzina ?
- 13:00. Za półtorej godziny obiad. Trzeba powoli się zmywać ..
- Poczekaj .. słyszałam o lasach ogrodzonych przez mur Maria. Jest tu jakiś nie daleko ? Moglibyśmy do niego pójść ?
Zaskoczyła mnie tym. Ona aż tak kocha lasy ? To zbyt ryzykowne, muszę jej skłamać bo nie da mi spokoju, Ale nie chce tego robić .. już wiem !
- Nie, nie raczej nie. Ale .. możemy wrócić do lasu za murem Rose, co ty na to ?
- No dobra.
Natalia zachwycała się naturą. Od czasu do czasu rozmawialiśmy o błahostkach codziennego życia. Dotarliśmy do rzeki, postanowiliśmy tu chwilę odpocząć. Bo czemu nie. Siedzieliśmy tak, gładziła ręką lustro wody. Patrzyliśmy na słońce które wychodziło częściowo zza drzew. Nie spodziewając się tego, usłyszałem rżenie. Postanowiłem zostawić Natalię i sprawdzić w okolicy czy nic na nas nie czyha. To co zrobiłem było jednym z moich głupich błędów. Gdyż gdy wróciłem .. Natalii już nie było. Zacząłem wołać, ale na noc mi to się zdało. W myślach miałem nadzieję że to jakiś głupi żart z jej strony. A może Julie nas znalazła i postanowiła wraz z Natalią zrobić mi jakiś głupi kawał. Nie, to niemożliwe, przecież jest na badaniach z Hange. Zacząłem szukać śladów. Obok rzeki, znalazłem chustkę. Gdy przyjrzałem się jej bardziej, okazało się że ma ona podpis. Zamarłem gdy okazało się że napis na chustce to .. N.Sakai. Nie opodal rzeki znalazłem ślady podków i kół. Że miałem na sobie sprzęt do manewrów, postanowiłem nie tracić czasu i wyruszyć na ratunek Natalii...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
sobota, 4 czerwca 2016
Miraculous: Tales of Miraculous Team /13 - Oczami Białej Klaczy
Rozdział .13. Koniarz
Mam wrażenie że przez ostatnie wydarzenie, zniszczyłam jedyną szansę na odzyskanie dawnej Chloe. Wróćmy do tego co się wydarzyło. Oboje są teraz na siebie źli przez Avril.
Nie mam bladego pojęcia dlaczego Avril to zrobiła i zamierzam się dowiedzieć.
* Godzina 11.30 w stajni *
Albert był zbyt zniewolony poprzez swoje emocje dlatego nie poszedł do szkoły i został w stajni.
Co chwila to zajmował się innym koniem. Przechodząc przez swoje myśli.
Przez to był bardzo ponury. Nic go nie uszczęśliwiało. Stanął przy Scarlett i zaczął z nią gawędzić.
Tak z koniem.
[Al] Hey Scarlett.
Jak się czujesz ? Dobrze no nie ? Czy ty też czujesz że nikogo nie masz, że jesteś samotna ? No tak, przecież masz Caitlin. Dlaczego ja jestem samotny .. a mogłoby się to potoczyć inaczej. Mogłem mieć dziewczynę ! Scarlett czy ja do reszty oszalałem ?! No jasne, przecież jak idiota stoję tu i gadam z koniem ... Scarlett co mam zrobić ?
W tym samym momencie obok stajni przechodziła Lila. Po tym przedstawieniu Chloe i Caitlin w szkole postanowiła znaleźć tego idiotę i poruszyć jeszcze bardziej jego emocjami by stał się nową ofiarą akumy. Bardzo się ucieszyła gdy zobaczyła Alberta gadającego do konia ...
[Li] Hey. Ty gadasz z koniem czy mi się tylko wydaje ?
[Al] Ee ... co?! Nie ja tylko ,..
[Li] Ty tylko rozmawiasz bo chcesz wyrzucić swoje emocje z sumienia, tak ?
[Al] Może ...
Wtedy Lila siadła na sianie, przysunęła się do jego brzegu klepnęła dłonią drugą połowę siana i popatrzyła na Alberta mówiąc :
[Li] Chcesz się wygadać ? Proszę bardzo. Siadaj i mów.
[Al] Jesteś pewna ?
[Li] Nie marudź tylko siadaj !
[Al] Okey, okey ..
[Li] No
[Al] Co no ?
[Li] No gadaj co masz na sumieniu !
[Al] Już, już. A więc ... dwa dni temu .. moja bliska przyjaciółka przyprowadziła tu dziewczynę. Była piękna, miła. Bardzo ją polubiłem a ona chyba mnie. Chciałem jej powiedzieć co czuję, ale ... jedna dziewczyna ze stajni , zaciągnęła mnie do schowka i pocałowała. Nie spodziewałem się tego a ona to widziała. I tak straciłem szansę na posiadanie dziewczyny.
[Li] ,, Interesujące " a powiedz mi, jak miała na imię ta dziewczyna która cię pocałowała ?
[Al] Avril
[Li] Avril tak ? Słuchaj. Myślę że powinieneś się zemścić.
[Al] Zemścić ? Jesteś pewna że to dobry pomysł ? Caitlin mi mówiła że najlepsza jest rozmowa a nie zemsta..
[Li] Serio ? A widzisz żeby teraz tu z tobą siedziała i wysłuchiwała tego co masz na sercu ? I to jest dobra przyjaciółka. No proszę cię. Zemścij się na Avril, upokarzając ją, zdobędziesz serce swojej ukochanej. Zobaczy w tobie bohatera.
[Al] No nie wiem ...
[Li] Sam zdecyduj. Nie zmuszam cię do niczego tylko mówię co będzie dla ciebie bardziej korzystne.
Wtedy wyszła ze stajni z chytrym uśmiechem i pozwoliła działać Władcy Ciem.
Nie musiała czekać długo,
[Al] Zdecydowałem ! Zdobędę Chloe ! Upokarzając tą która mi to wszystko zniszczyła !
Wtedy przyleciała akuma którą wypuścił Władca Ciem i wtopiła się w robocze rękawiczki Alberta.
[W.C] Koniarzu. Nazywam się Władca Ciem, pomogę ci w upokorzeniu tej co zniszczyła ci twoje plany, dam ci moc władania końmi i lassem. W zamian za twoje moce, przyniesiesz mi miracula Biedronki, Czarnego Kota oraz Białej Klaczy, zgoda ?
[Al] Zgoda ! Szykuj się Avril na zemstę w stylu Koniarza !
Albert przemienił się i przywołał jednego z koni. Wsiadł na niego i ruszył w stronę szkoły by zabrać Chloe. Parę minut później był już na miejscu. A dokładnie przed szkołą. Zszedł z konia i wszedł do szkoły, W tej chwili była lekcja. Zorientował się w której klasie lekcję ma Chloe a następnie wszedł do klasy.
[Al] Przepraszam że przeszkadzam ale muszę coś załatwić z panną Burgeois.
[C.B] Przepraszam bardzo ale musi to zaczekać do przerwy, mamy teraz bardzo ważną lekcję.
Bardzo się zdziwiłam gdyż osoba która chciała coś od Chloe bardzo wyglądem przypominała Alberta. No tak ! Przecież to on ! Tylko pod władaniem akumy , trzeba coś zrobić.
Wzięłam kartkę z notatnika, napisałam wiadomość do Adrien'a a następnie rzuciłam w jego stronę.
Na szczęście trafiło w odpowiednią osobę. Adrien popatrzył na mnie, następnie wziął pomiętą kartkę i przeczytał jej zawartość. Kiwną do mnie dając mi znać że zaraz zacznie coś działać. No i tak się stało. Adrien poszedł do toalety, za to Albert zaczął sprzeczkę z nauczycielką.
[Al] Przepraszam ale to nie może czekać do przerwy.
[C.B] Doprawdy ? Co takiego ma pan do załatwienia z panną Burgeois ?
[Al] To nie jest pani sprawa. To sprawa między nami.
Myślałam że zaraz wybuchnę. Co on robi ? Niech Adrien się pośpieszy bo inaczej będzie jeszcze gorzej.
[C.B] Przykro mi bardzo ale jeśli nie znam sytuacji to nie ma pan prawa zaczepiać teraz panny Burgeois.
[Al] Może powiem jeszcze raz. Pozwoli mi pani załatwić sprawę a ja zejdę pani z oczu. To co ? Załatwimy to po dobroci czy mam użyć siły ?
[C.B] Grozi mi pan ?
[Al] Jeśli tak to co ?
Już nie wytrzymałam ! Nie będę czekać na kota, zrobię to tu i teraz, inaczej może być gorzej.
[C] Przepraszam że państwu przeszkadzam w rozmowie ale jeśli dłużej tak będzie to nie wyjdzie z tego nic dobrego.
[C.B] Caitlin, usiądź na miejsce. To sprawa między dorosłymi.
[C] Ale to nie jest dorosły ! To mój bliski przyjaciel Albert! Jest pod wpływem akumy !
[Al] Zamknij się wredna dziewucho !
Wtedy Albert złapał mnie za kołnierz mojej kurtki i rzucił mną o podłogę. Strasznie bolały mnie plecy oraz ręka. Każdy zaczął panikować. Do mnie podbiegł Tom.
[T] Caitlin ! Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ?
[C] Tom ... nie nic mi nie jest. Tylko bolą mnie plecy, i ręka ... ale wszystko w porządku.
[T] Na pewno ? Chodź, zabieram cię z tego miejsca, tu jest niebezpiecznie.
I tak się stało. Tom wyniósł mnie z klasy a ja siedziałam na jego plecach. W ten sposób zaniósł mnie do domu.
W tym samym czasie w klasie.
Albert zwołał konia którego zostawił pod szkołą. Następnie zabrał Chloe i uciekł.
Gdy Adrien w formie kota wszedł do klasy było już po wszystkim. W klasie zastał tylko Marinette ( która swoją drogą miała się już przemieniać ) podszedł do niej by dowiedzieć się paru informacji.
[A] Hey, wiesz może co tu się stało ? Zawiadomiono mnie że coś tu się dzieję, przychodzę a tu nic tylko ty, ja .. i meble, kurz ..
[M] Yy ... przyszedł pewny chłopak, zabrał jedną dziewczynę z klasy i wybiegł. Z tego co pamiętam wcześniej rzucił inną dziewczyną o podłogę i to dość mocno.
[A] Stało się jej coś poważnego ? Jak się nazywa ?
[M] Caitlin Blanc. Nie wiem, wiem tylko że pomógł jej jeden chłopak z klasy i chyba ją zaniósł do pielęgniarki lub do domu ..
[A] Dzięki wielkie !
[M] Nie ma .. za co ?
Drugiej części kot nie usłyszał gdyż przejął się Caitlin i postanowił sprawdzić czy nic jej nie jest.
W tym czasie Mari się przemieniła i ruszyła w pogoń za złoczyńcą.
Kot za to przemieścił się do domu Caitlin i wszedł do jej pokoju przez otwarte okno.
W pokoju oprócz mnie zastał też Tom'a.
Siedziałam na moim łóżku i trzymałam torbę z lodem na ręce.
[C] Czarny Kot ?
[A] O. nie przeszkadzam ? Przyszedłem bo słyszałem że ucierpiałaś podczas ataku, chciałem wiedzieć czy nic ci nie jest.
[C] Wszystko w porządku, dziękuję ...
[A] Hey, ty. - wskazał na Tom'a
[T] Em .. tak ?
[A] Nieźle się spisałeś. Widać że ci na niej zależy.
[T] To nic takiego. Zawsze służę z pomocą.
[A] Aha ..
[C] Tom mógłbyś skoczyć po nowy lód ? Ten się już rozmarzł.
[T] Pewnie Caitlin. Zaraz wracam
[C] Dziękuję ! Nie śpiesz się ...
Kot patrzył w stronę drzwi i coś mówił do siebie :
[A] Miły chłopak, widać że naprawdę cię lubi ..
I wtedy wzięłam jedną z moich poduszek i walnęłam go z całej siły. Nie mówiąc jak przy tym bolała mnie ręka.
[A] Ej ! Co to było ?
[C] To za to że zamiast gonić Alberta to stoisz tu i czekasz aż mi się poprawi i zrobię wszystko za ciebie !
[A] Co ? To nie prawda !
[C] A więc co tu robisz ?
[A] Martwiłem się o ciebie więc przyszedłem sprawdzić jak się czujesz ! Jak każdy przyjaciel !
[C] Dobra, już wiesz jak się czuję, a teraz zrób mi przysługę i zabierz się za akumę póki nie ma Lisicy !
[A] No dobra, dobra. Ale ty skombinuj co zrobić z ręką.
[C] Dobra. A teraz zmykaj !
Kot uciekł przez okno a ja zaczęłam się zastanawiać co robić z moją ręką.
Rossa korzystając z okazji że Tom jeszcze nie przyszedł z lodem, postanowiła ze mną pogadać.
[R] Albert nieźle cię załatwił
[C] Nie mam mu tego za złe, nie jest sobą.
[R] Co zamierzasz teraz zrobić ? Chyba nie będziesz walczyć w takim stanie ?
[C] Zaraz mi się poprawi.
[R] Nie jestem tego taka pewna, wiesz, mam pewien pomysł
[C] No to wal.
[R] Możesz zamienić się w Klacz i pójść do strażnika
[C] A co mi to da ?
[R] Posiada maść która pozwoli ci przez jakiś czas zatrzymać ból ręki. Wtedy będziesz mogła walczyć jak zwykle.
[C] No to na co czekamy ? Idziemy !
[R] Caitlin czekaj !
[C] Co ?
[R] Musisz jakoś wyjść z domu. Wykombinuj coś.
[C] Okey, chowaj się, chyba mam pomysł.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do cioci. Obok niej stał Tom i szukał lodu w lodówce.
Oboje mnie zauważyli.
[L.B] Caitlin, gdzie ty się wybierasz ?
[C] Do apteki .. ?
[L.B] Po co ?
[C] Po ... leki przeciwbólowe ! Tak.
[T] Caitlin ale przecież mogę pójść tam za ciebie. Może ci się jeszcze coś stać.
[C] Nie ! Poradzę sobie. Wrócę w mgnieniu oka. Obiecuję.
[C.B] No dobra. Wracaj szybko.
Wyszłam z domu, ukryłam się w ciemnym miejscu i przemieniłam w klacz.
Bolała mnie ręka więc transport lassem odpadał. Musiałam pobiec.
I tak biegłam.
Gdy byłam na miejscu, byłam bardzo zdyszana.
Zauważyła to Lea.
[Le] Klacz ! Co się dzieję ?
[C] Ręka ! Boli ! Maść ! Szybko !
[Le] Ręka boli maść szybko ? Poczekaj tu. Dziadku !!
Do pokoju wszedł mistrz Fu i od razu mnie zauważył.
Zaczął mnie wypytywać co się mi dzieję. Powiedziałam że moja ręka nie czuję się najlepiej więc dał mi tą maść.
[M.F] Masz, smaruj co trzydzieści minut. Tylko mam jedną małą uwagę.
[C] Tak ?
[M.F] Gdy wrócisz do normalnej postaci to zostanie ci efekt uboczny po maści.
[C] Jaki efekt uboczny ?
[M.F] Ból będzie jeszcze gorszy niż był.
[C] No dobra .. jakoś to zniosę. Dziękuję.
Użyłam maści i wyszłam. Użyłam lassa by przenieść się na jeden z dachów aby zadzwonić do kota.
[A] Klacz ? Gdzie jesteś ?
[C] Nie daleko Pont des Arts. Jak sprawa z akumą ?
[A] Zniknął, nie wiem gdzie jest.
[C] Jest tam z tobą Biedronka ?
[A] Tak, szukamy go razem.
[C] Zjawiła się Lisica czy coś ?
[A] Też jej nie widać.
[C] Trzeba ich jak najszybciej znaleźć.
[A] Jakiś pomysł ?
[C] Niestety nie. Wiesz co. Zadzwonię jak mi coś wpadnie do głowy.
[A] Dobra, tylko szybko.
Trochę mi to zajęło ale udało mi się coś wykombinować.
Skoro to Albert jest pod władaniem akumy, i zabrał Chloe na koniu. To może istnieć tycia szansa że znajduję się w Stajni Paryskiej ! Ponownie zadzwoniłam do Kota.
[A] I jak ? Wymyśliłaś coś ?
[C] Tak ! Moja intuicja mówi mi że nasz złoczyńca znajduję się w Stajni Paryskiej.
[A] W Stajni Paryskiej ? Dlaczego akurat tam ?
[C] Potem, ci powiem, a teraz leć tam !
[A] Okey, okey.
Ruszyłam na miejsce. Gdy tam dotarłam zauważyłam spory tłum. Chwilę potem kot i Biedronka do mnie dołączyli. Razem wmieszaliśmy się w tłum i staraliśmy się zorientować co się dzieję.
W centrum padoku, ustawiony był podest. Jak na razie nic się nie działo. Pytałam losowych ludzi co się stało. Okazało się że przyszli tu z powodu jakiegoś nagłego wybuchu. Pomyślałam że nie mogłam się pomylić. Albert tu jest, i nie myliłam się. Niestety razem z nim była też Lisica. Wyszła w tym swoim lisim kombinezonie i wszystkim oznajmiła :
[Li] Uwaga ! Mam ważne ogłoszenie i radzę uważnie słuchać. Wśród was jest trójka superbohaterów, wiem o tym dzięki mojej nawigacji. Mamy ze sobą blondynę. Wyjdźcie z ukrycia i oddajcie swoje miracula a obiecuję że nikomu nic się nie stanie. Radzę szybko się zastanawiać.
I ona myśli że pójdzie tak łatwo ? Chyba nie wie z kim zadziera. Posmarowałam maścią rękę i zaczęłam atak.
[Li] Widzę że Klacz się zdecydowała.
[C] Nie będziesz mi tu straszyć ludzi !
[Li] Założymy się ?
Zaczęłam atak. Starałam się atakować ją w ten sposób by jakoś zdjąć jej miraculum. Muszę wiedzieć kto jest za tą maską. Kto wie, może być to nawet Avril. Wtedy wszystko miało by sens. Zrobiłaby to by wkurzyć Chloe lub Alberta. A więc Avril .. witaj na mojej liście podejrzanych.
W tym samym czasie kot z biedronką szukali Alberta i Chloe. Trochę im to zajęło. Sprawdzali każdą stajnię, każdy boks, każdy zakurzony zakątek jaki był.
[M] Kocie ?
[A] Tak, moja damo ?
[M] To ty rozmawiałeś z Klaczą, powiedziała ci dlaczego akurat stajnia ?
[A] Nie, powiedziała ,, Potem ci powiem " i do tej pory tego nie zrobiła.
[M] Hmm .. naprawdę mnie to ciekawi .. Gdzie on może się podziewać ?
[A] Nie wiem. A ty, gdzie byś się schowała z blondynką gdybyś była wysokim blondynem przebranym w eleganckie szmatki do jazdy konnej ?
[M] Dobre pytanie ... Ciekawe jak radzi sobie Klacz ..
[A] Na pewno daje radę. A teraz skupmy się na szukaniu.
Moja walka z lisicą wywołała spore zamieszanie. Ludzie pouciekali ze strachu. Ja byłam atakowana z różnych stron, nie tylko przez lisice ale także przez jej iluzje. Dawałam radę ale żadna nie zyskała przewagi. W zasadzie to dobrze ale i też źle.
Parę minut wcześniej w drodze do odnalezienia Avril
Koniarz mocno ciągnął Chloe za rękę. Miał silny uścisk gdyż wytrzymał wieczne wiercenie się naszej blondyny. Nareszcie zatrzymał się.
[Ch] Puszczaj mnie ! Do kąt mnie tak ciągniesz i kim ty w ogóle jesteś !
[Al] Kim ja jestem ? Nazywam się Koniarz, i pragnę zdobyć twe serce moja Chloe.
[Ch] Jak śmiesz się do mnie tak odzywać ! Ty wiesz kim jest mój ojciec ?!
Mówiąc to wyrwała mu się z uścisku zdejmując mu przy tym rękawiczkę z ręki.
Koniarz próbował ją zatrzymać i odzyskać rękawiczkę gdyż bez niej połowa jego zamaskowania zniknęła. Nie miał swojej maski, a także był bardziej rozpoznawalny jako Albert.
[Al] Oddawaj to ! Słyszysz !
Chloe go nie słuchała i szła dalej. Niestety nie zauważyła tłumu ludzi przebiegającego ze strachu, akurat w jej stronę. Albert pod przemianą oczywiście to zauważył. Miał on połowę swych uczuć więc chciał ją ratować. Krzyczał do niej by uciekła, gdyż tłum mógł ją poturbować i zrzucić z górki która była niedaleko. Więc postanowił pobiec. Albert był niezdarą, dlatego też na nią upadł ale odrzucając ją od tłumu. Niestety oboje sturlali się z górki. Gdy nareszcie skończyli turlanie i mogli cokolwiek zrobić, okazało się że Albert leży na Chloe. Podniósł się trochę, popatrzył w jej oczy ..
[Ch] Cop to było ! Jak mogłeś ! Ty .. ty ..
Wrzeszcząc na przemienionego do połowy Alberta, spojrzała na jego brązowe oczy. Poznała go.
[Ch] A ... Albert ?
[Al] Chloe .. ja ...
[Ch] Uratowałeś mnie ... tak .. pamiętam ten tłum ludzi.. w ostatnim momencie go zauważyłam, nie miałam czasu na ucieczkę i nagle .. uratowałeś mnie .. dziękuję .
[Al] . Em .. nie ma za co ..
[Ch] Jak mam cię się odwdzięczyć ? .. mój rycerzu ..
[Al] Rycerzu ? .. Em .. Chloe to nic takiego .. nie chciałem by ci się coś stało ..
[Ch] Ooo .. jesteś uroczy .. dbasz o mnie ..
[Al] Chloe ... co ty ..
I wtedy Chloe złożyła delikatny pocałunek na ustach Alberta. Żadne z nich nie spodziewało się że coś takiego się wydarzy. To spowodowało że akuma sama z siebie wyleciała z rękawiczek i uciekła się rozmnażać i szukać ofiar ..
Albert z powrotem był całkowicie sobą. Oboje się podnieśli.
[Al] Chloe ...
[Ch] Tak ?
[Al] Jesteś .. brudna ..
[Ch] Wiem .. i ?
[Al] I ? Tylko i ? Myślałem że zaraz się wściekniesz, zaczniesz wydzwaniać by ktoś cię zawiózł do domu, przygotował kąpiel ..
Chloe zaczęła chichotać.
[Al] Z czego się śmiejesz ? - odwzajemnił to uśmiechem
[Ch] Nie obchodzi mnie to .. ważne że jestem tu z tobą .. mój rycerzu. ..
Oboje się do siebie przytulili. Nie zważając na to że oboje byli ubłoceniu od błota po wczorajszym deszczu.
Akuma leciała w stronę najwyższego punku w Paryżu .. wieży Eiffla.
Czarny Kot i Biedronka nadal szukali Koniarza. Właśnie wychodzili ze stajni pobocznej gdy zauważyli ...
[M] Ugh ! Gdzie on może być !
[A] Może się zamienił konia i wystartował w jakiś mistrzostwach i akurat potrzebował do tego Chloe ? He ?
[M] Nie sądzie by komuś ze złymi zamiarami chciało się jechać na jakieś mistrzostwa,
Szli z zamiarem dalszych poszukiwań. Byli już tym zmęczeni.
Nagle :
[A] Moja Damo ?
[M] Kocie ile razy jeszcze będziesz się do mnie tak zwracał ?
[A] No ale odpowiedz mi na moje pytanie
[M] Jakie pytanie ?
[A] Czy ty widzisz to samo co ja ?
[M] Ale co ?
[A] No tam. - wskazał na niebo na przelatującą akumę
[A] To jest akuma czy jestem aż tak zmęczony że aż moja wyobraźnia wariuje.
[M] Nie, ja też to widzę. Tak ! To jest akuma !
Biedronce nie trzeba parę razy mówić. Akuma została oczyszczona.
[M] No, i po kłopocie,
[A] Myślisz że to Koniarza ?
[M] Całkiem możliwe. Któregoś dnia Lea mi mówiła że Władca Ciem jest teraz słabszy więc, nie ma aż takiej siły by wypuścić aż dwie akumy na raz.
Nagle do kota zadzwoniła Klacz
[C] Kocie i jak akuma ?
[A] Złapana
[C] Super. Właśnie widzę bo Lisica to widocznie wyczuła i zwiała. Gdzie jesteście ?
[A] Niedaleko pobocznej stajni wiesz tam gdzie ...
[C] Okey ! Już do was biegnę !
Nie zajęło mi to długo, gdyż znałam drogę na pamięć i niezły skrót.
Gdy tam dotarłam, zaczęliśmy rozmyślać co takiego się stało że akuma wyleciała bez żadnej pomocy. A może ktoś inny zniszczył tą rzecz w której była ? Nasze domyślenia wzrosły gdy zobaczyliśmy Alberta z Chloe .. trzymających się za ręce.
[Ch] Biedronka ! I cała drużyna razem z nią. Wow !
[M] Nic wam nie jest ? Koniarz wam coś zrobił ?
Wtedy podeszłam do Biedronki i szepcząc uświadomiłam jej kto był uwięziony pod jej postacią.
Wtedy zaczęły się pytania czy wszystko w porządku i o dziwo .. większość rzeczy pamiętał, a był pod władaniem akumy. Coś się wydarzyło a jak muszę dowiedzieć się co.
W tym czasie w którym akuma była łapana przez Biedronkę ...
Władca Ciem był oburzony. Nie wiedział jak zwykły pocałunek spowodował pokonanie akumy.
Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czemu. Przybrał normalną postać. Wszedł do swego gabinetu, wystukał kod to sejfu za obrazem i mocno się zdziwił gdy dowiedział się ... że nie ma w nim księgi Miraculous ...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale :D
Mam wrażenie że przez ostatnie wydarzenie, zniszczyłam jedyną szansę na odzyskanie dawnej Chloe. Wróćmy do tego co się wydarzyło. Oboje są teraz na siebie źli przez Avril.
Nie mam bladego pojęcia dlaczego Avril to zrobiła i zamierzam się dowiedzieć.
* Godzina 11.30 w stajni *
Albert był zbyt zniewolony poprzez swoje emocje dlatego nie poszedł do szkoły i został w stajni.
Co chwila to zajmował się innym koniem. Przechodząc przez swoje myśli.
Przez to był bardzo ponury. Nic go nie uszczęśliwiało. Stanął przy Scarlett i zaczął z nią gawędzić.
Tak z koniem.
[Al] Hey Scarlett.
Jak się czujesz ? Dobrze no nie ? Czy ty też czujesz że nikogo nie masz, że jesteś samotna ? No tak, przecież masz Caitlin. Dlaczego ja jestem samotny .. a mogłoby się to potoczyć inaczej. Mogłem mieć dziewczynę ! Scarlett czy ja do reszty oszalałem ?! No jasne, przecież jak idiota stoję tu i gadam z koniem ... Scarlett co mam zrobić ?
W tym samym momencie obok stajni przechodziła Lila. Po tym przedstawieniu Chloe i Caitlin w szkole postanowiła znaleźć tego idiotę i poruszyć jeszcze bardziej jego emocjami by stał się nową ofiarą akumy. Bardzo się ucieszyła gdy zobaczyła Alberta gadającego do konia ...
[Li] Hey. Ty gadasz z koniem czy mi się tylko wydaje ?
[Al] Ee ... co?! Nie ja tylko ,..
[Li] Ty tylko rozmawiasz bo chcesz wyrzucić swoje emocje z sumienia, tak ?
[Al] Może ...
Wtedy Lila siadła na sianie, przysunęła się do jego brzegu klepnęła dłonią drugą połowę siana i popatrzyła na Alberta mówiąc :
[Li] Chcesz się wygadać ? Proszę bardzo. Siadaj i mów.
[Al] Jesteś pewna ?
[Li] Nie marudź tylko siadaj !
[Al] Okey, okey ..
[Li] No
[Al] Co no ?
[Li] No gadaj co masz na sumieniu !
[Al] Już, już. A więc ... dwa dni temu .. moja bliska przyjaciółka przyprowadziła tu dziewczynę. Była piękna, miła. Bardzo ją polubiłem a ona chyba mnie. Chciałem jej powiedzieć co czuję, ale ... jedna dziewczyna ze stajni , zaciągnęła mnie do schowka i pocałowała. Nie spodziewałem się tego a ona to widziała. I tak straciłem szansę na posiadanie dziewczyny.
[Li] ,, Interesujące " a powiedz mi, jak miała na imię ta dziewczyna która cię pocałowała ?
[Al] Avril
[Li] Avril tak ? Słuchaj. Myślę że powinieneś się zemścić.
[Al] Zemścić ? Jesteś pewna że to dobry pomysł ? Caitlin mi mówiła że najlepsza jest rozmowa a nie zemsta..
[Li] Serio ? A widzisz żeby teraz tu z tobą siedziała i wysłuchiwała tego co masz na sercu ? I to jest dobra przyjaciółka. No proszę cię. Zemścij się na Avril, upokarzając ją, zdobędziesz serce swojej ukochanej. Zobaczy w tobie bohatera.
[Al] No nie wiem ...
[Li] Sam zdecyduj. Nie zmuszam cię do niczego tylko mówię co będzie dla ciebie bardziej korzystne.
Wtedy wyszła ze stajni z chytrym uśmiechem i pozwoliła działać Władcy Ciem.
Nie musiała czekać długo,
[Al] Zdecydowałem ! Zdobędę Chloe ! Upokarzając tą która mi to wszystko zniszczyła !
Wtedy przyleciała akuma którą wypuścił Władca Ciem i wtopiła się w robocze rękawiczki Alberta.
[W.C] Koniarzu. Nazywam się Władca Ciem, pomogę ci w upokorzeniu tej co zniszczyła ci twoje plany, dam ci moc władania końmi i lassem. W zamian za twoje moce, przyniesiesz mi miracula Biedronki, Czarnego Kota oraz Białej Klaczy, zgoda ?
[Al] Zgoda ! Szykuj się Avril na zemstę w stylu Koniarza !
Albert przemienił się i przywołał jednego z koni. Wsiadł na niego i ruszył w stronę szkoły by zabrać Chloe. Parę minut później był już na miejscu. A dokładnie przed szkołą. Zszedł z konia i wszedł do szkoły, W tej chwili była lekcja. Zorientował się w której klasie lekcję ma Chloe a następnie wszedł do klasy.
[Al] Przepraszam że przeszkadzam ale muszę coś załatwić z panną Burgeois.
[C.B] Przepraszam bardzo ale musi to zaczekać do przerwy, mamy teraz bardzo ważną lekcję.
Bardzo się zdziwiłam gdyż osoba która chciała coś od Chloe bardzo wyglądem przypominała Alberta. No tak ! Przecież to on ! Tylko pod władaniem akumy , trzeba coś zrobić.
Wzięłam kartkę z notatnika, napisałam wiadomość do Adrien'a a następnie rzuciłam w jego stronę.
Na szczęście trafiło w odpowiednią osobę. Adrien popatrzył na mnie, następnie wziął pomiętą kartkę i przeczytał jej zawartość. Kiwną do mnie dając mi znać że zaraz zacznie coś działać. No i tak się stało. Adrien poszedł do toalety, za to Albert zaczął sprzeczkę z nauczycielką.
[Al] Przepraszam ale to nie może czekać do przerwy.
[C.B] Doprawdy ? Co takiego ma pan do załatwienia z panną Burgeois ?
[Al] To nie jest pani sprawa. To sprawa między nami.
Myślałam że zaraz wybuchnę. Co on robi ? Niech Adrien się pośpieszy bo inaczej będzie jeszcze gorzej.
[C.B] Przykro mi bardzo ale jeśli nie znam sytuacji to nie ma pan prawa zaczepiać teraz panny Burgeois.
[Al] Może powiem jeszcze raz. Pozwoli mi pani załatwić sprawę a ja zejdę pani z oczu. To co ? Załatwimy to po dobroci czy mam użyć siły ?
[C.B] Grozi mi pan ?
[Al] Jeśli tak to co ?
Już nie wytrzymałam ! Nie będę czekać na kota, zrobię to tu i teraz, inaczej może być gorzej.
[C] Przepraszam że państwu przeszkadzam w rozmowie ale jeśli dłużej tak będzie to nie wyjdzie z tego nic dobrego.
[C.B] Caitlin, usiądź na miejsce. To sprawa między dorosłymi.
[C] Ale to nie jest dorosły ! To mój bliski przyjaciel Albert! Jest pod wpływem akumy !
[Al] Zamknij się wredna dziewucho !
Wtedy Albert złapał mnie za kołnierz mojej kurtki i rzucił mną o podłogę. Strasznie bolały mnie plecy oraz ręka. Każdy zaczął panikować. Do mnie podbiegł Tom.
[T] Caitlin ! Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ?
[C] Tom ... nie nic mi nie jest. Tylko bolą mnie plecy, i ręka ... ale wszystko w porządku.
[T] Na pewno ? Chodź, zabieram cię z tego miejsca, tu jest niebezpiecznie.
I tak się stało. Tom wyniósł mnie z klasy a ja siedziałam na jego plecach. W ten sposób zaniósł mnie do domu.
W tym samym czasie w klasie.
Albert zwołał konia którego zostawił pod szkołą. Następnie zabrał Chloe i uciekł.
Gdy Adrien w formie kota wszedł do klasy było już po wszystkim. W klasie zastał tylko Marinette ( która swoją drogą miała się już przemieniać ) podszedł do niej by dowiedzieć się paru informacji.
[A] Hey, wiesz może co tu się stało ? Zawiadomiono mnie że coś tu się dzieję, przychodzę a tu nic tylko ty, ja .. i meble, kurz ..
[M] Yy ... przyszedł pewny chłopak, zabrał jedną dziewczynę z klasy i wybiegł. Z tego co pamiętam wcześniej rzucił inną dziewczyną o podłogę i to dość mocno.
[A] Stało się jej coś poważnego ? Jak się nazywa ?
[M] Caitlin Blanc. Nie wiem, wiem tylko że pomógł jej jeden chłopak z klasy i chyba ją zaniósł do pielęgniarki lub do domu ..
[A] Dzięki wielkie !
[M] Nie ma .. za co ?
Drugiej części kot nie usłyszał gdyż przejął się Caitlin i postanowił sprawdzić czy nic jej nie jest.
W tym czasie Mari się przemieniła i ruszyła w pogoń za złoczyńcą.
Kot za to przemieścił się do domu Caitlin i wszedł do jej pokoju przez otwarte okno.
W pokoju oprócz mnie zastał też Tom'a.
Siedziałam na moim łóżku i trzymałam torbę z lodem na ręce.
[C] Czarny Kot ?
[A] O. nie przeszkadzam ? Przyszedłem bo słyszałem że ucierpiałaś podczas ataku, chciałem wiedzieć czy nic ci nie jest.
[C] Wszystko w porządku, dziękuję ...
[A] Hey, ty. - wskazał na Tom'a
[T] Em .. tak ?
[A] Nieźle się spisałeś. Widać że ci na niej zależy.
[T] To nic takiego. Zawsze służę z pomocą.
[A] Aha ..
[C] Tom mógłbyś skoczyć po nowy lód ? Ten się już rozmarzł.
[T] Pewnie Caitlin. Zaraz wracam
[C] Dziękuję ! Nie śpiesz się ...
Kot patrzył w stronę drzwi i coś mówił do siebie :
[A] Miły chłopak, widać że naprawdę cię lubi ..
I wtedy wzięłam jedną z moich poduszek i walnęłam go z całej siły. Nie mówiąc jak przy tym bolała mnie ręka.
[A] Ej ! Co to było ?
[C] To za to że zamiast gonić Alberta to stoisz tu i czekasz aż mi się poprawi i zrobię wszystko za ciebie !
[A] Co ? To nie prawda !
[C] A więc co tu robisz ?
[A] Martwiłem się o ciebie więc przyszedłem sprawdzić jak się czujesz ! Jak każdy przyjaciel !
[C] Dobra, już wiesz jak się czuję, a teraz zrób mi przysługę i zabierz się za akumę póki nie ma Lisicy !
[A] No dobra, dobra. Ale ty skombinuj co zrobić z ręką.
[C] Dobra. A teraz zmykaj !
Kot uciekł przez okno a ja zaczęłam się zastanawiać co robić z moją ręką.
Rossa korzystając z okazji że Tom jeszcze nie przyszedł z lodem, postanowiła ze mną pogadać.
[R] Albert nieźle cię załatwił
[C] Nie mam mu tego za złe, nie jest sobą.
[R] Co zamierzasz teraz zrobić ? Chyba nie będziesz walczyć w takim stanie ?
[C] Zaraz mi się poprawi.
[R] Nie jestem tego taka pewna, wiesz, mam pewien pomysł
[C] No to wal.
[R] Możesz zamienić się w Klacz i pójść do strażnika
[C] A co mi to da ?
[R] Posiada maść która pozwoli ci przez jakiś czas zatrzymać ból ręki. Wtedy będziesz mogła walczyć jak zwykle.
[C] No to na co czekamy ? Idziemy !
[R] Caitlin czekaj !
[C] Co ?
[R] Musisz jakoś wyjść z domu. Wykombinuj coś.
[C] Okey, chowaj się, chyba mam pomysł.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do cioci. Obok niej stał Tom i szukał lodu w lodówce.
Oboje mnie zauważyli.
[L.B] Caitlin, gdzie ty się wybierasz ?
[C] Do apteki .. ?
[L.B] Po co ?
[C] Po ... leki przeciwbólowe ! Tak.
[T] Caitlin ale przecież mogę pójść tam za ciebie. Może ci się jeszcze coś stać.
[C] Nie ! Poradzę sobie. Wrócę w mgnieniu oka. Obiecuję.
[C.B] No dobra. Wracaj szybko.
Wyszłam z domu, ukryłam się w ciemnym miejscu i przemieniłam w klacz.
Bolała mnie ręka więc transport lassem odpadał. Musiałam pobiec.
I tak biegłam.
Gdy byłam na miejscu, byłam bardzo zdyszana.
Zauważyła to Lea.
[Le] Klacz ! Co się dzieję ?
[C] Ręka ! Boli ! Maść ! Szybko !
[Le] Ręka boli maść szybko ? Poczekaj tu. Dziadku !!
Do pokoju wszedł mistrz Fu i od razu mnie zauważył.
Zaczął mnie wypytywać co się mi dzieję. Powiedziałam że moja ręka nie czuję się najlepiej więc dał mi tą maść.
[M.F] Masz, smaruj co trzydzieści minut. Tylko mam jedną małą uwagę.
[C] Tak ?
[M.F] Gdy wrócisz do normalnej postaci to zostanie ci efekt uboczny po maści.
[C] Jaki efekt uboczny ?
[M.F] Ból będzie jeszcze gorszy niż był.
[C] No dobra .. jakoś to zniosę. Dziękuję.
Użyłam maści i wyszłam. Użyłam lassa by przenieść się na jeden z dachów aby zadzwonić do kota.
[A] Klacz ? Gdzie jesteś ?
[C] Nie daleko Pont des Arts. Jak sprawa z akumą ?
[A] Zniknął, nie wiem gdzie jest.
[C] Jest tam z tobą Biedronka ?
[A] Tak, szukamy go razem.
[C] Zjawiła się Lisica czy coś ?
[A] Też jej nie widać.
[C] Trzeba ich jak najszybciej znaleźć.
[A] Jakiś pomysł ?
[C] Niestety nie. Wiesz co. Zadzwonię jak mi coś wpadnie do głowy.
[A] Dobra, tylko szybko.
Trochę mi to zajęło ale udało mi się coś wykombinować.
Skoro to Albert jest pod władaniem akumy, i zabrał Chloe na koniu. To może istnieć tycia szansa że znajduję się w Stajni Paryskiej ! Ponownie zadzwoniłam do Kota.
[A] I jak ? Wymyśliłaś coś ?
[C] Tak ! Moja intuicja mówi mi że nasz złoczyńca znajduję się w Stajni Paryskiej.
[A] W Stajni Paryskiej ? Dlaczego akurat tam ?
[C] Potem, ci powiem, a teraz leć tam !
[A] Okey, okey.
Ruszyłam na miejsce. Gdy tam dotarłam zauważyłam spory tłum. Chwilę potem kot i Biedronka do mnie dołączyli. Razem wmieszaliśmy się w tłum i staraliśmy się zorientować co się dzieję.
W centrum padoku, ustawiony był podest. Jak na razie nic się nie działo. Pytałam losowych ludzi co się stało. Okazało się że przyszli tu z powodu jakiegoś nagłego wybuchu. Pomyślałam że nie mogłam się pomylić. Albert tu jest, i nie myliłam się. Niestety razem z nim była też Lisica. Wyszła w tym swoim lisim kombinezonie i wszystkim oznajmiła :
[Li] Uwaga ! Mam ważne ogłoszenie i radzę uważnie słuchać. Wśród was jest trójka superbohaterów, wiem o tym dzięki mojej nawigacji. Mamy ze sobą blondynę. Wyjdźcie z ukrycia i oddajcie swoje miracula a obiecuję że nikomu nic się nie stanie. Radzę szybko się zastanawiać.
I ona myśli że pójdzie tak łatwo ? Chyba nie wie z kim zadziera. Posmarowałam maścią rękę i zaczęłam atak.
[Li] Widzę że Klacz się zdecydowała.
[C] Nie będziesz mi tu straszyć ludzi !
[Li] Założymy się ?
Zaczęłam atak. Starałam się atakować ją w ten sposób by jakoś zdjąć jej miraculum. Muszę wiedzieć kto jest za tą maską. Kto wie, może być to nawet Avril. Wtedy wszystko miało by sens. Zrobiłaby to by wkurzyć Chloe lub Alberta. A więc Avril .. witaj na mojej liście podejrzanych.
W tym samym czasie kot z biedronką szukali Alberta i Chloe. Trochę im to zajęło. Sprawdzali każdą stajnię, każdy boks, każdy zakurzony zakątek jaki był.
[M] Kocie ?
[A] Tak, moja damo ?
[M] To ty rozmawiałeś z Klaczą, powiedziała ci dlaczego akurat stajnia ?
[A] Nie, powiedziała ,, Potem ci powiem " i do tej pory tego nie zrobiła.
[M] Hmm .. naprawdę mnie to ciekawi .. Gdzie on może się podziewać ?
[A] Nie wiem. A ty, gdzie byś się schowała z blondynką gdybyś była wysokim blondynem przebranym w eleganckie szmatki do jazdy konnej ?
[M] Dobre pytanie ... Ciekawe jak radzi sobie Klacz ..
[A] Na pewno daje radę. A teraz skupmy się na szukaniu.
Moja walka z lisicą wywołała spore zamieszanie. Ludzie pouciekali ze strachu. Ja byłam atakowana z różnych stron, nie tylko przez lisice ale także przez jej iluzje. Dawałam radę ale żadna nie zyskała przewagi. W zasadzie to dobrze ale i też źle.
Parę minut wcześniej w drodze do odnalezienia Avril
Koniarz mocno ciągnął Chloe za rękę. Miał silny uścisk gdyż wytrzymał wieczne wiercenie się naszej blondyny. Nareszcie zatrzymał się.
[Ch] Puszczaj mnie ! Do kąt mnie tak ciągniesz i kim ty w ogóle jesteś !
[Al] Kim ja jestem ? Nazywam się Koniarz, i pragnę zdobyć twe serce moja Chloe.
[Ch] Jak śmiesz się do mnie tak odzywać ! Ty wiesz kim jest mój ojciec ?!
Mówiąc to wyrwała mu się z uścisku zdejmując mu przy tym rękawiczkę z ręki.
Koniarz próbował ją zatrzymać i odzyskać rękawiczkę gdyż bez niej połowa jego zamaskowania zniknęła. Nie miał swojej maski, a także był bardziej rozpoznawalny jako Albert.
[Al] Oddawaj to ! Słyszysz !
Chloe go nie słuchała i szła dalej. Niestety nie zauważyła tłumu ludzi przebiegającego ze strachu, akurat w jej stronę. Albert pod przemianą oczywiście to zauważył. Miał on połowę swych uczuć więc chciał ją ratować. Krzyczał do niej by uciekła, gdyż tłum mógł ją poturbować i zrzucić z górki która była niedaleko. Więc postanowił pobiec. Albert był niezdarą, dlatego też na nią upadł ale odrzucając ją od tłumu. Niestety oboje sturlali się z górki. Gdy nareszcie skończyli turlanie i mogli cokolwiek zrobić, okazało się że Albert leży na Chloe. Podniósł się trochę, popatrzył w jej oczy ..
[Ch] Cop to było ! Jak mogłeś ! Ty .. ty ..
Wrzeszcząc na przemienionego do połowy Alberta, spojrzała na jego brązowe oczy. Poznała go.
[Ch] A ... Albert ?
[Al] Chloe .. ja ...
[Ch] Uratowałeś mnie ... tak .. pamiętam ten tłum ludzi.. w ostatnim momencie go zauważyłam, nie miałam czasu na ucieczkę i nagle .. uratowałeś mnie .. dziękuję .
[Al] . Em .. nie ma za co ..
[Ch] Jak mam cię się odwdzięczyć ? .. mój rycerzu ..
[Al] Rycerzu ? .. Em .. Chloe to nic takiego .. nie chciałem by ci się coś stało ..
[Ch] Ooo .. jesteś uroczy .. dbasz o mnie ..
[Al] Chloe ... co ty ..
I wtedy Chloe złożyła delikatny pocałunek na ustach Alberta. Żadne z nich nie spodziewało się że coś takiego się wydarzy. To spowodowało że akuma sama z siebie wyleciała z rękawiczek i uciekła się rozmnażać i szukać ofiar ..
Albert z powrotem był całkowicie sobą. Oboje się podnieśli.
[Al] Chloe ...
[Ch] Tak ?
[Al] Jesteś .. brudna ..
[Ch] Wiem .. i ?
[Al] I ? Tylko i ? Myślałem że zaraz się wściekniesz, zaczniesz wydzwaniać by ktoś cię zawiózł do domu, przygotował kąpiel ..
Chloe zaczęła chichotać.
[Al] Z czego się śmiejesz ? - odwzajemnił to uśmiechem
[Ch] Nie obchodzi mnie to .. ważne że jestem tu z tobą .. mój rycerzu. ..
Oboje się do siebie przytulili. Nie zważając na to że oboje byli ubłoceniu od błota po wczorajszym deszczu.
Akuma leciała w stronę najwyższego punku w Paryżu .. wieży Eiffla.
Czarny Kot i Biedronka nadal szukali Koniarza. Właśnie wychodzili ze stajni pobocznej gdy zauważyli ...
[M] Ugh ! Gdzie on może być !
[A] Może się zamienił konia i wystartował w jakiś mistrzostwach i akurat potrzebował do tego Chloe ? He ?
[M] Nie sądzie by komuś ze złymi zamiarami chciało się jechać na jakieś mistrzostwa,
Szli z zamiarem dalszych poszukiwań. Byli już tym zmęczeni.
Nagle :
[A] Moja Damo ?
[M] Kocie ile razy jeszcze będziesz się do mnie tak zwracał ?
[A] No ale odpowiedz mi na moje pytanie
[M] Jakie pytanie ?
[A] Czy ty widzisz to samo co ja ?
[M] Ale co ?
[A] No tam. - wskazał na niebo na przelatującą akumę
[A] To jest akuma czy jestem aż tak zmęczony że aż moja wyobraźnia wariuje.
[M] Nie, ja też to widzę. Tak ! To jest akuma !
Biedronce nie trzeba parę razy mówić. Akuma została oczyszczona.
[M] No, i po kłopocie,
[A] Myślisz że to Koniarza ?
[M] Całkiem możliwe. Któregoś dnia Lea mi mówiła że Władca Ciem jest teraz słabszy więc, nie ma aż takiej siły by wypuścić aż dwie akumy na raz.
Nagle do kota zadzwoniła Klacz
[C] Kocie i jak akuma ?
[A] Złapana
[C] Super. Właśnie widzę bo Lisica to widocznie wyczuła i zwiała. Gdzie jesteście ?
[A] Niedaleko pobocznej stajni wiesz tam gdzie ...
[C] Okey ! Już do was biegnę !
Nie zajęło mi to długo, gdyż znałam drogę na pamięć i niezły skrót.
Gdy tam dotarłam, zaczęliśmy rozmyślać co takiego się stało że akuma wyleciała bez żadnej pomocy. A może ktoś inny zniszczył tą rzecz w której była ? Nasze domyślenia wzrosły gdy zobaczyliśmy Alberta z Chloe .. trzymających się za ręce.
[Ch] Biedronka ! I cała drużyna razem z nią. Wow !
[M] Nic wam nie jest ? Koniarz wam coś zrobił ?
Wtedy podeszłam do Biedronki i szepcząc uświadomiłam jej kto był uwięziony pod jej postacią.
Wtedy zaczęły się pytania czy wszystko w porządku i o dziwo .. większość rzeczy pamiętał, a był pod władaniem akumy. Coś się wydarzyło a jak muszę dowiedzieć się co.
W tym czasie w którym akuma była łapana przez Biedronkę ...
Władca Ciem był oburzony. Nie wiedział jak zwykły pocałunek spowodował pokonanie akumy.
Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czemu. Przybrał normalną postać. Wszedł do swego gabinetu, wystukał kod to sejfu za obrazem i mocno się zdziwił gdy dowiedział się ... że nie ma w nim księgi Miraculous ...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)