Rozdział .13. Koniarz
Mam wrażenie że przez ostatnie wydarzenie, zniszczyłam jedyną szansę na odzyskanie dawnej Chloe. Wróćmy do tego co się wydarzyło. Oboje są teraz na siebie źli przez Avril.
Nie mam bladego pojęcia dlaczego Avril to zrobiła i zamierzam się dowiedzieć.
* Godzina 11.30 w stajni *
Albert był zbyt zniewolony poprzez swoje emocje dlatego nie poszedł do szkoły i został w stajni.
Co chwila to zajmował się innym koniem. Przechodząc przez swoje myśli.
Przez to był bardzo ponury. Nic go nie uszczęśliwiało. Stanął przy Scarlett i zaczął z nią gawędzić.
Tak z koniem.
[Al] Hey Scarlett.
Jak się czujesz ? Dobrze no nie ? Czy ty też czujesz że nikogo nie masz, że jesteś samotna ? No tak, przecież masz Caitlin. Dlaczego ja jestem samotny .. a mogłoby się to potoczyć inaczej. Mogłem mieć dziewczynę ! Scarlett czy ja do reszty oszalałem ?! No jasne, przecież jak idiota stoję tu i gadam z koniem ... Scarlett co mam zrobić ?
W tym samym momencie obok stajni przechodziła Lila. Po tym przedstawieniu Chloe i Caitlin w szkole postanowiła znaleźć tego idiotę i poruszyć jeszcze bardziej jego emocjami by stał się nową ofiarą akumy. Bardzo się ucieszyła gdy zobaczyła Alberta gadającego do konia ...
[Li] Hey. Ty gadasz z koniem czy mi się tylko wydaje ?
[Al] Ee ... co?! Nie ja tylko ,..
[Li] Ty tylko rozmawiasz bo chcesz wyrzucić swoje emocje z sumienia, tak ?
[Al] Może ...
Wtedy Lila siadła na sianie, przysunęła się do jego brzegu klepnęła dłonią drugą połowę siana i popatrzyła na Alberta mówiąc :
[Li] Chcesz się wygadać ? Proszę bardzo. Siadaj i mów.
[Al] Jesteś pewna ?
[Li] Nie marudź tylko siadaj !
[Al] Okey, okey ..
[Li] No
[Al] Co no ?
[Li] No gadaj co masz na sumieniu !
[Al] Już, już. A więc ... dwa dni temu .. moja bliska przyjaciółka przyprowadziła tu dziewczynę. Była piękna, miła. Bardzo ją polubiłem a ona chyba mnie. Chciałem jej powiedzieć co czuję, ale ... jedna dziewczyna ze stajni , zaciągnęła mnie do schowka i pocałowała. Nie spodziewałem się tego a ona to widziała. I tak straciłem szansę na posiadanie dziewczyny.
[Li] ,, Interesujące " a powiedz mi, jak miała na imię ta dziewczyna która cię pocałowała ?
[Al] Avril
[Li] Avril tak ? Słuchaj. Myślę że powinieneś się zemścić.
[Al] Zemścić ? Jesteś pewna że to dobry pomysł ? Caitlin mi mówiła że najlepsza jest rozmowa a nie zemsta..
[Li] Serio ? A widzisz żeby teraz tu z tobą siedziała i wysłuchiwała tego co masz na sercu ? I to jest dobra przyjaciółka. No proszę cię. Zemścij się na Avril, upokarzając ją, zdobędziesz serce swojej ukochanej. Zobaczy w tobie bohatera.
[Al] No nie wiem ...
[Li] Sam zdecyduj. Nie zmuszam cię do niczego tylko mówię co będzie dla ciebie bardziej korzystne.
Wtedy wyszła ze stajni z chytrym uśmiechem i pozwoliła działać Władcy Ciem.
Nie musiała czekać długo,
[Al] Zdecydowałem ! Zdobędę Chloe ! Upokarzając tą która mi to wszystko zniszczyła !
Wtedy przyleciała akuma którą wypuścił Władca Ciem i wtopiła się w robocze rękawiczki Alberta.
[W.C] Koniarzu. Nazywam się Władca Ciem, pomogę ci w upokorzeniu tej co zniszczyła ci twoje plany, dam ci moc władania końmi i lassem. W zamian za twoje moce, przyniesiesz mi miracula Biedronki, Czarnego Kota oraz Białej Klaczy, zgoda ?
[Al] Zgoda ! Szykuj się Avril na zemstę w stylu Koniarza !
Albert przemienił się i przywołał jednego z koni. Wsiadł na niego i ruszył w stronę szkoły by zabrać Chloe. Parę minut później był już na miejscu. A dokładnie przed szkołą. Zszedł z konia i wszedł do szkoły, W tej chwili była lekcja. Zorientował się w której klasie lekcję ma Chloe a następnie wszedł do klasy.
[Al] Przepraszam że przeszkadzam ale muszę coś załatwić z panną Burgeois.
[C.B] Przepraszam bardzo ale musi to zaczekać do przerwy, mamy teraz bardzo ważną lekcję.
Bardzo się zdziwiłam gdyż osoba która chciała coś od Chloe bardzo wyglądem przypominała Alberta. No tak ! Przecież to on ! Tylko pod władaniem akumy , trzeba coś zrobić.
Wzięłam kartkę z notatnika, napisałam wiadomość do Adrien'a a następnie rzuciłam w jego stronę.
Na szczęście trafiło w odpowiednią osobę. Adrien popatrzył na mnie, następnie wziął pomiętą kartkę i przeczytał jej zawartość. Kiwną do mnie dając mi znać że zaraz zacznie coś działać. No i tak się stało. Adrien poszedł do toalety, za to Albert zaczął sprzeczkę z nauczycielką.
[Al] Przepraszam ale to nie może czekać do przerwy.
[C.B] Doprawdy ? Co takiego ma pan do załatwienia z panną Burgeois ?
[Al] To nie jest pani sprawa. To sprawa między nami.
Myślałam że zaraz wybuchnę. Co on robi ? Niech Adrien się pośpieszy bo inaczej będzie jeszcze gorzej.
[C.B] Przykro mi bardzo ale jeśli nie znam sytuacji to nie ma pan prawa zaczepiać teraz panny Burgeois.
[Al] Może powiem jeszcze raz. Pozwoli mi pani załatwić sprawę a ja zejdę pani z oczu. To co ? Załatwimy to po dobroci czy mam użyć siły ?
[C.B] Grozi mi pan ?
[Al] Jeśli tak to co ?
Już nie wytrzymałam ! Nie będę czekać na kota, zrobię to tu i teraz, inaczej może być gorzej.
[C] Przepraszam że państwu przeszkadzam w rozmowie ale jeśli dłużej tak będzie to nie wyjdzie z tego nic dobrego.
[C.B] Caitlin, usiądź na miejsce. To sprawa między dorosłymi.
[C] Ale to nie jest dorosły ! To mój bliski przyjaciel Albert! Jest pod wpływem akumy !
[Al] Zamknij się wredna dziewucho !
Wtedy Albert złapał mnie za kołnierz mojej kurtki i rzucił mną o podłogę. Strasznie bolały mnie plecy oraz ręka. Każdy zaczął panikować. Do mnie podbiegł Tom.
[T] Caitlin ! Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ?
[C] Tom ... nie nic mi nie jest. Tylko bolą mnie plecy, i ręka ... ale wszystko w porządku.
[T] Na pewno ? Chodź, zabieram cię z tego miejsca, tu jest niebezpiecznie.
I tak się stało. Tom wyniósł mnie z klasy a ja siedziałam na jego plecach. W ten sposób zaniósł mnie do domu.
W tym samym czasie w klasie.
Albert zwołał konia którego zostawił pod szkołą. Następnie zabrał Chloe i uciekł.
Gdy Adrien w formie kota wszedł do klasy było już po wszystkim. W klasie zastał tylko Marinette ( która swoją drogą miała się już przemieniać ) podszedł do niej by dowiedzieć się paru informacji.
[A] Hey, wiesz może co tu się stało ? Zawiadomiono mnie że coś tu się dzieję, przychodzę a tu nic tylko ty, ja .. i meble, kurz ..
[M] Yy ... przyszedł pewny chłopak, zabrał jedną dziewczynę z klasy i wybiegł. Z tego co pamiętam wcześniej rzucił inną dziewczyną o podłogę i to dość mocno.
[A] Stało się jej coś poważnego ? Jak się nazywa ?
[M] Caitlin Blanc. Nie wiem, wiem tylko że pomógł jej jeden chłopak z klasy i chyba ją zaniósł do pielęgniarki lub do domu ..
[A] Dzięki wielkie !
[M] Nie ma .. za co ?
Drugiej części kot nie usłyszał gdyż przejął się Caitlin i postanowił sprawdzić czy nic jej nie jest.
W tym czasie Mari się przemieniła i ruszyła w pogoń za złoczyńcą.
Kot za to przemieścił się do domu Caitlin i wszedł do jej pokoju przez otwarte okno.
W pokoju oprócz mnie zastał też Tom'a.
Siedziałam na moim łóżku i trzymałam torbę z lodem na ręce.
[C] Czarny Kot ?
[A] O. nie przeszkadzam ? Przyszedłem bo słyszałem że ucierpiałaś podczas ataku, chciałem wiedzieć czy nic ci nie jest.
[C] Wszystko w porządku, dziękuję ...
[A] Hey, ty. - wskazał na Tom'a
[T] Em .. tak ?
[A] Nieźle się spisałeś. Widać że ci na niej zależy.
[T] To nic takiego. Zawsze służę z pomocą.
[A] Aha ..
[C] Tom mógłbyś skoczyć po nowy lód ? Ten się już rozmarzł.
[T] Pewnie Caitlin. Zaraz wracam
[C] Dziękuję ! Nie śpiesz się ...
Kot patrzył w stronę drzwi i coś mówił do siebie :
[A] Miły chłopak, widać że naprawdę cię lubi ..
I wtedy wzięłam jedną z moich poduszek i walnęłam go z całej siły. Nie mówiąc jak przy tym bolała mnie ręka.
[A] Ej ! Co to było ?
[C] To za to że zamiast gonić Alberta to stoisz tu i czekasz aż mi się poprawi i zrobię wszystko za ciebie !
[A] Co ? To nie prawda !
[C] A więc co tu robisz ?
[A] Martwiłem się o ciebie więc przyszedłem sprawdzić jak się czujesz ! Jak każdy przyjaciel !
[C] Dobra, już wiesz jak się czuję, a teraz zrób mi przysługę i zabierz się za akumę póki nie ma Lisicy !
[A] No dobra, dobra. Ale ty skombinuj co zrobić z ręką.
[C] Dobra. A teraz zmykaj !
Kot uciekł przez okno a ja zaczęłam się zastanawiać co robić z moją ręką.
Rossa korzystając z okazji że Tom jeszcze nie przyszedł z lodem, postanowiła ze mną pogadać.
[R] Albert nieźle cię załatwił
[C] Nie mam mu tego za złe, nie jest sobą.
[R] Co zamierzasz teraz zrobić ? Chyba nie będziesz walczyć w takim stanie ?
[C] Zaraz mi się poprawi.
[R] Nie jestem tego taka pewna, wiesz, mam pewien pomysł
[C] No to wal.
[R] Możesz zamienić się w Klacz i pójść do strażnika
[C] A co mi to da ?
[R] Posiada maść która pozwoli ci przez jakiś czas zatrzymać ból ręki. Wtedy będziesz mogła walczyć jak zwykle.
[C] No to na co czekamy ? Idziemy !
[R] Caitlin czekaj !
[C] Co ?
[R] Musisz jakoś wyjść z domu. Wykombinuj coś.
[C] Okey, chowaj się, chyba mam pomysł.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do cioci. Obok niej stał Tom i szukał lodu w lodówce.
Oboje mnie zauważyli.
[L.B] Caitlin, gdzie ty się wybierasz ?
[C] Do apteki .. ?
[L.B] Po co ?
[C] Po ... leki przeciwbólowe ! Tak.
[T] Caitlin ale przecież mogę pójść tam za ciebie. Może ci się jeszcze coś stać.
[C] Nie ! Poradzę sobie. Wrócę w mgnieniu oka. Obiecuję.
[C.B] No dobra. Wracaj szybko.
Wyszłam z domu, ukryłam się w ciemnym miejscu i przemieniłam w klacz.
Bolała mnie ręka więc transport lassem odpadał. Musiałam pobiec.
I tak biegłam.
Gdy byłam na miejscu, byłam bardzo zdyszana.
Zauważyła to Lea.
[Le] Klacz ! Co się dzieję ?
[C] Ręka ! Boli ! Maść ! Szybko !
[Le] Ręka boli maść szybko ? Poczekaj tu. Dziadku !!
Do pokoju wszedł mistrz Fu i od razu mnie zauważył.
Zaczął mnie wypytywać co się mi dzieję. Powiedziałam że moja ręka nie czuję się najlepiej więc dał mi tą maść.
[M.F] Masz, smaruj co trzydzieści minut. Tylko mam jedną małą uwagę.
[C] Tak ?
[M.F] Gdy wrócisz do normalnej postaci to zostanie ci efekt uboczny po maści.
[C] Jaki efekt uboczny ?
[M.F] Ból będzie jeszcze gorszy niż był.
[C] No dobra .. jakoś to zniosę. Dziękuję.
Użyłam maści i wyszłam. Użyłam lassa by przenieść się na jeden z dachów aby zadzwonić do kota.
[A] Klacz ? Gdzie jesteś ?
[C] Nie daleko Pont des Arts. Jak sprawa z akumą ?
[A] Zniknął, nie wiem gdzie jest.
[C] Jest tam z tobą Biedronka ?
[A] Tak, szukamy go razem.
[C] Zjawiła się Lisica czy coś ?
[A] Też jej nie widać.
[C] Trzeba ich jak najszybciej znaleźć.
[A] Jakiś pomysł ?
[C] Niestety nie. Wiesz co. Zadzwonię jak mi coś wpadnie do głowy.
[A] Dobra, tylko szybko.
Trochę mi to zajęło ale udało mi się coś wykombinować.
Skoro to Albert jest pod władaniem akumy, i zabrał Chloe na koniu. To może istnieć tycia szansa że znajduję się w Stajni Paryskiej ! Ponownie zadzwoniłam do Kota.
[A] I jak ? Wymyśliłaś coś ?
[C] Tak ! Moja intuicja mówi mi że nasz złoczyńca znajduję się w Stajni Paryskiej.
[A] W Stajni Paryskiej ? Dlaczego akurat tam ?
[C] Potem, ci powiem, a teraz leć tam !
[A] Okey, okey.
Ruszyłam na miejsce. Gdy tam dotarłam zauważyłam spory tłum. Chwilę potem kot i Biedronka do mnie dołączyli. Razem wmieszaliśmy się w tłum i staraliśmy się zorientować co się dzieję.
W centrum padoku, ustawiony był podest. Jak na razie nic się nie działo. Pytałam losowych ludzi co się stało. Okazało się że przyszli tu z powodu jakiegoś nagłego wybuchu. Pomyślałam że nie mogłam się pomylić. Albert tu jest, i nie myliłam się. Niestety razem z nim była też Lisica. Wyszła w tym swoim lisim kombinezonie i wszystkim oznajmiła :
[Li] Uwaga ! Mam ważne ogłoszenie i radzę uważnie słuchać. Wśród was jest trójka superbohaterów, wiem o tym dzięki mojej nawigacji. Mamy ze sobą blondynę. Wyjdźcie z ukrycia i oddajcie swoje miracula a obiecuję że nikomu nic się nie stanie. Radzę szybko się zastanawiać.
I ona myśli że pójdzie tak łatwo ? Chyba nie wie z kim zadziera. Posmarowałam maścią rękę i zaczęłam atak.
[Li] Widzę że Klacz się zdecydowała.
[C] Nie będziesz mi tu straszyć ludzi !
[Li] Założymy się ?
Zaczęłam atak. Starałam się atakować ją w ten sposób by jakoś zdjąć jej miraculum. Muszę wiedzieć kto jest za tą maską. Kto wie, może być to nawet Avril. Wtedy wszystko miało by sens. Zrobiłaby to by wkurzyć Chloe lub Alberta. A więc Avril .. witaj na mojej liście podejrzanych.
W tym samym czasie kot z biedronką szukali Alberta i Chloe. Trochę im to zajęło. Sprawdzali każdą stajnię, każdy boks, każdy zakurzony zakątek jaki był.
[M] Kocie ?
[A] Tak, moja damo ?
[M] To ty rozmawiałeś z Klaczą, powiedziała ci dlaczego akurat stajnia ?
[A] Nie, powiedziała ,, Potem ci powiem " i do tej pory tego nie zrobiła.
[M] Hmm .. naprawdę mnie to ciekawi .. Gdzie on może się podziewać ?
[A] Nie wiem. A ty, gdzie byś się schowała z blondynką gdybyś była wysokim blondynem przebranym w eleganckie szmatki do jazdy konnej ?
[M] Dobre pytanie ... Ciekawe jak radzi sobie Klacz ..
[A] Na pewno daje radę. A teraz skupmy się na szukaniu.
Moja walka z lisicą wywołała spore zamieszanie. Ludzie pouciekali ze strachu. Ja byłam atakowana z różnych stron, nie tylko przez lisice ale także przez jej iluzje. Dawałam radę ale żadna nie zyskała przewagi. W zasadzie to dobrze ale i też źle.
Parę minut wcześniej w drodze do odnalezienia Avril
Koniarz mocno ciągnął Chloe za rękę. Miał silny uścisk gdyż wytrzymał wieczne wiercenie się naszej blondyny. Nareszcie zatrzymał się.
[Ch] Puszczaj mnie ! Do kąt mnie tak ciągniesz i kim ty w ogóle jesteś !
[Al] Kim ja jestem ? Nazywam się Koniarz, i pragnę zdobyć twe serce moja Chloe.
[Ch] Jak śmiesz się do mnie tak odzywać ! Ty wiesz kim jest mój ojciec ?!
Mówiąc to wyrwała mu się z uścisku zdejmując mu przy tym rękawiczkę z ręki.
Koniarz próbował ją zatrzymać i odzyskać rękawiczkę gdyż bez niej połowa jego zamaskowania zniknęła. Nie miał swojej maski, a także był bardziej rozpoznawalny jako Albert.
[Al] Oddawaj to ! Słyszysz !
Chloe go nie słuchała i szła dalej. Niestety nie zauważyła tłumu ludzi przebiegającego ze strachu, akurat w jej stronę. Albert pod przemianą oczywiście to zauważył. Miał on połowę swych uczuć więc chciał ją ratować. Krzyczał do niej by uciekła, gdyż tłum mógł ją poturbować i zrzucić z górki która była niedaleko. Więc postanowił pobiec. Albert był niezdarą, dlatego też na nią upadł ale odrzucając ją od tłumu. Niestety oboje sturlali się z górki. Gdy nareszcie skończyli turlanie i mogli cokolwiek zrobić, okazało się że Albert leży na Chloe. Podniósł się trochę, popatrzył w jej oczy ..
[Ch] Cop to było ! Jak mogłeś ! Ty .. ty ..
Wrzeszcząc na przemienionego do połowy Alberta, spojrzała na jego brązowe oczy. Poznała go.
[Ch] A ... Albert ?
[Al] Chloe .. ja ...
[Ch] Uratowałeś mnie ... tak .. pamiętam ten tłum ludzi.. w ostatnim momencie go zauważyłam, nie miałam czasu na ucieczkę i nagle .. uratowałeś mnie .. dziękuję .
[Al] . Em .. nie ma za co ..
[Ch] Jak mam cię się odwdzięczyć ? .. mój rycerzu ..
[Al] Rycerzu ? .. Em .. Chloe to nic takiego .. nie chciałem by ci się coś stało ..
[Ch] Ooo .. jesteś uroczy .. dbasz o mnie ..
[Al] Chloe ... co ty ..
I wtedy Chloe złożyła delikatny pocałunek na ustach Alberta. Żadne z nich nie spodziewało się że coś takiego się wydarzy. To spowodowało że akuma sama z siebie wyleciała z rękawiczek i uciekła się rozmnażać i szukać ofiar ..
Albert z powrotem był całkowicie sobą. Oboje się podnieśli.
[Al] Chloe ...
[Ch] Tak ?
[Al] Jesteś .. brudna ..
[Ch] Wiem .. i ?
[Al] I ? Tylko i ? Myślałem że zaraz się wściekniesz, zaczniesz wydzwaniać by ktoś cię zawiózł do domu, przygotował kąpiel ..
Chloe zaczęła chichotać.
[Al] Z czego się śmiejesz ? - odwzajemnił to uśmiechem
[Ch] Nie obchodzi mnie to .. ważne że jestem tu z tobą .. mój rycerzu. ..
Oboje się do siebie przytulili. Nie zważając na to że oboje byli ubłoceniu od błota po wczorajszym deszczu.
Akuma leciała w stronę najwyższego punku w Paryżu .. wieży Eiffla.
Czarny Kot i Biedronka nadal szukali Koniarza. Właśnie wychodzili ze stajni pobocznej gdy zauważyli ...
[M] Ugh ! Gdzie on może być !
[A] Może się zamienił konia i wystartował w jakiś mistrzostwach i akurat potrzebował do tego Chloe ? He ?
[M] Nie sądzie by komuś ze złymi zamiarami chciało się jechać na jakieś mistrzostwa,
Szli z zamiarem dalszych poszukiwań. Byli już tym zmęczeni.
Nagle :
[A] Moja Damo ?
[M] Kocie ile razy jeszcze będziesz się do mnie tak zwracał ?
[A] No ale odpowiedz mi na moje pytanie
[M] Jakie pytanie ?
[A] Czy ty widzisz to samo co ja ?
[M] Ale co ?
[A] No tam. - wskazał na niebo na przelatującą akumę
[A] To jest akuma czy jestem aż tak zmęczony że aż moja wyobraźnia wariuje.
[M] Nie, ja też to widzę. Tak ! To jest akuma !
Biedronce nie trzeba parę razy mówić. Akuma została oczyszczona.
[M] No, i po kłopocie,
[A] Myślisz że to Koniarza ?
[M] Całkiem możliwe. Któregoś dnia Lea mi mówiła że Władca Ciem jest teraz słabszy więc, nie ma aż takiej siły by wypuścić aż dwie akumy na raz.
Nagle do kota zadzwoniła Klacz
[C] Kocie i jak akuma ?
[A] Złapana
[C] Super. Właśnie widzę bo Lisica to widocznie wyczuła i zwiała. Gdzie jesteście ?
[A] Niedaleko pobocznej stajni wiesz tam gdzie ...
[C] Okey ! Już do was biegnę !
Nie zajęło mi to długo, gdyż znałam drogę na pamięć i niezły skrót.
Gdy tam dotarłam, zaczęliśmy rozmyślać co takiego się stało że akuma wyleciała bez żadnej pomocy. A może ktoś inny zniszczył tą rzecz w której była ? Nasze domyślenia wzrosły gdy zobaczyliśmy Alberta z Chloe .. trzymających się za ręce.
[Ch] Biedronka ! I cała drużyna razem z nią. Wow !
[M] Nic wam nie jest ? Koniarz wam coś zrobił ?
Wtedy podeszłam do Biedronki i szepcząc uświadomiłam jej kto był uwięziony pod jej postacią.
Wtedy zaczęły się pytania czy wszystko w porządku i o dziwo .. większość rzeczy pamiętał, a był pod władaniem akumy. Coś się wydarzyło a jak muszę dowiedzieć się co.
W tym czasie w którym akuma była łapana przez Biedronkę ...
Władca Ciem był oburzony. Nie wiedział jak zwykły pocałunek spowodował pokonanie akumy.
Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czemu. Przybrał normalną postać. Wszedł do swego gabinetu, wystukał kod to sejfu za obrazem i mocno się zdziwił gdy dowiedział się ... że nie ma w nim księgi Miraculous ...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz