Rozdział .4. Rycerz w zielonej pelerynie
W poprzedniej części :
Levi wraz z Natalią wybierają się na spacer do lasu. Dzięki temu poznają się bardziej i czują że wyjdzie z tego niezła przyjaźń. Ufają sobie na tyle że każde wyznaje jeden sekret. Levi o jego treningach poza murami, a Natalia o jej tajemnej technice. Nawet razem potrenowali oraz się przed sobą popisali. Następnie wrócili do lasu i odpoczęli przy rzeczce. Levi z uwagi że coś usłyszał, zaczął sprawdzać czy nie są zagrożeni. Gdy wrócił do rzeki .. Natalii już nie było, więc ruszył jej na ratunek.
Perspektywa Natalii
Levi trochę się oddalił. Nie wiem czemu ale chwilowo czułam samotność. Bawiłam się lustrem wody. Patrzyłam na słońce chowające się za drzewami. Piękny widok, w Jeonsie wyglądało to inaczej. Levi zniknął z mojego zasięgu wzroku. Miałam nadzieję że to nie podstęp. A co jeśli chciał u mnie wywołać fałszywe zaufanie ? Co jeśli tak naprawdę to bandzior i zaraz ze swoją bandą mnie porwą. Moje podejrzenia zaczęły wchodzić w rzeczywistość. Za moment ktoś od tyłu zakrył moje usta dużą, męską dłonią i podsunął mi ostrze pod gardło.
- Nie ruszaj się to nic ci się nie stanie. A teraz ładnie oddaj nam swój sprzęt do manewru i pójdziesz z nami, inaczej użyjemy siły i nie będziesz już nic czuła.
Próbowałam się wyrwać ale na nic. Czułam ostrze zbliżające się do mojego gardła. Zrobiłam co chcieli. Poszłam z nimi. Ale za nim mnie zabrali do jednego ze swych wozów, upuściłam moją chustkę. Chustka miała wyszytą pierwszą literę imienia oraz nazwisko żołnierza. Każdy w Jeonsie taką miał z uwagi na zagrożenie. Tak właśnie się nią posługiwano. Specjalnie gubiło by dać jakąś szansę na ratunek. Nie minęły dwie minuty a ja już siedziałam związana w wozie. Ruszyliśmy gdzieś głęboko w las. Nie mogłam uwierzyć że moje czarne myśli dotyczące Levi'a się sprawdziły. Nie zamierzałam się poddawać, jednak nie miałam możliwości zrobienia czegokolwiek, gdyż z tyłu pilnował mnie człowiek który trzymał strzelbę przy mojej głowie. Grałam twardą, ale tak naprawdę umierałam ze strachu i gotowałam się ze złości.
Perspektywa Magdy
Swój wolny czas spędzałam pomagając przy koniach. Minęło sporo czasu od kąt Natalia poszła na ten spacer. Zaczęłam się martwić, poszłam więc do Julie. Zastałam ją trzymającą długą włócznie w ręce. Stała obok tytana a przynajmniej obok jego ogromnej głowy. Zamierzała mu ją wbić w łepetynę ? Krzyknęłam by poinformować ją o zmartwieniach
- Julie !
- Madzia ! - krzyknęła z zadowoleniem w głosie. Przy tym przez przypadek rozcinając włócznią policzek tytana.
- Ups... przepraszam, ale zaczęło się z ciebie dymić ! - mówiła do tytana który naprawdę mocno parował.
- Chcesz do nas dołączyć ? Ja i kapitan Zoe świetnie się bawimy rozcinając im skórę, i wkładając im włócznie gdzie się da.
- Podziękuję, naprawdę. Julie czy Natalia wróciła ze spaceru ?
- A nie wróciła ? Miała to zrobić .. półtora godziny temu !? Madzia coś się dzieje, nie ufałam temu Levi'owi od początku. Co ten mały kurdupel jej zrobił ?! Pożałuję ! - wściekła się. Uważaj Levi bo wściekła ja i Julie to ostatnie osoby jakie chcesz teraz widzieć.
Za nami stała Hange i patrzyła się jak ja i Julie znikamy na horyzoncie.. jednak nas na chwilę zatrzymała.
- Kawaii ? - powiedziawszy to odwróciłyśmy się.
- Tak kapitan Zoe ?
- Na serio uważasz że Levi zrobiłby coś Natalii ? On nie jest taki okropny. Jest dobrym żołnierzem. Jednak nie mają ze sobą sprzętu i wszystko mogło się stać. Musi być powód dlaczego tak długo nie wracają. Idę z wami.
Wzięłyśmy sprzęt oraz konie i ruszyłyśmy na poszukiwania do lasu. Podczas drogi Julie postanowiła przerwać ciszę.
- A co jeśli oni nie są w niebezpieczeństwie. Co jeśli oboje zabawiają się gdzieś w krzakach.
Myślałam ze zaraz ją palnę w ten jej rudy łeb.
- Ty rudy zboczeńcu ...
- Ej ! To wcale nie tak... ale co jeśli to prawda ? Co jeśli ich przyłapiemy ... ?
- Julie ! Oni ledwo się znają i już mają robić takie rzeczy ? Poza tym Natii nie jest taka pusta by się tak łatwo dać. Levi nawet nie jest w jej typie. Ona woli wysokich mężczyzn.
I tak biegłyśmy na poszukiwania. Po jakimś czasie przypomniałam sobie o rzeczy którą robi się w Jeonsie gdy komuś coś zagraża.
- Chustka zagrożenia !
- Co ? - zdziwiła się Hange
- A no tak.
- O co wam chodzi z tą chustką ?
- Każdy żołnierz jak i kadet w Jeonsie posiada przy sobie taką chustkę zagrożenia. Na chustce wyszyta jest pierwsza litera imienia i nazwisko posiadacza. Kiedy coś ci zagraża, upuszczasz ją z nadzieją że ktoś ruszy na ratunek. Może jest mała ale rzuca się w oczy.
- Czyli jeśli kapitan Sakai coś zagraża to upuściła tą chustkę ? - obie z Julie przytaknęłyśmy.
- Oby jej nic nie było ...
Po godzinie jazdy nareszcie zaczęło się coś dziać. Początkowo wywołało to u nas mały nie pokój.
Słyszałyśmy jak coś porusza się po drzewach. Było niezwykle szybkie, tak szybkie że nie udało nam się zauważyć twarzy, widać było tylko sylwetkę i gaz ze sprzętu do manewrów.
- Myślicie że to człowiek-tytan ? - zaczęła mówić Hange
- Możliwe ... - odpowiedziała Julie
- Czy to ważne ? To może być osoba która mogła skrzywdzić Natalię !
Powiedziawszy to, zeskoczyłam nagle z konia i zaczęłam sprzętem poruszać się po drzewach w kierunku sylwetki. Wiedziałam że to nie jest zbyt odpowiedzialne, ale mój umysł sam tego chciał. Chciał zemsty. Zemsty za skrzywdzenie mojej rodziny. Julie i Hange popędziły moim tropem. Nie było tak łatwo, tajemnicza postać była bardzo szybka i zwinna. Podobne ruchy do Natalii ale nie takie same.
Postanowiłam się ogarnąć, moja podświadomość chciała zniszczyć osobę która skrzywdziła Natii ale jeśli chciałam to zrobić, musiałam użyć sprytu. Postanowiłam wykorzystać drzewa. Wzbiłam się w górę, starałam się doganiać osobę ściganą. Kiedy byłam miej więcej nad nią, zrobiłam obrót i zjechałam siłą w duł. Skusiłam. Tamta osoba nie była taka głupia. To na bank ktoś kto jest w którymś z korpusów. Nagle zaczął zwalniać. Pewnie gaz mu się kończył. Uważaj kimkolwiek jesteś, jeśli zrobiłeś coś Natii to twój koniec. Powtórzyłam obrót i zjechanie w dół. Tym razem się udało. Siłą zepchnęłam go na glebę. Gdy podniosłam się po upadku, zobaczyłam go. A raczej nie do końca. Miał kaptur na głowie, tak, należał do zwiadowców.
- Zaraz zobaczymy kim jest ten cwaniak.
Gdy odchyliłam kaptur bardzo się zdziwiłam. To by nikt inny jak :
- Kapitan Levi Ackerman ?
- A więc to wy .. czemu mnie zatrzymałyście ?
- Poszukujemy Natalii. Zrobiłeś jej coś ? Jeśli tak to strzeż się mego gniewu.
- Oczywiście że nic jej nie zrobiłem. Właśnie jej szukam podążając za tymi śladami kół ... widzisz ? - był dość spokojny jak na tą sytuacje. Rzeczywiście przed nami znajdowały się ślady kół.
- Wybacz za osądzenie. Z kąt wiesz że te ślady poprowadzą nas do Natalii ?
Wyją coś z kieszeni. Coś małego, tak teraz miałam pewny dowód że coś jej jest.
- Znalazłem to obok śladów kół. To jej prawda ?
Nie chciało mi się w to wierzyć. Jednak może to przypadek ? Może sama wróciła do bazy kiedy my jej tu szukamy ? Postanowiłam się upewnić. - Pokaż mi to. - wzięłam chustkę do ręki. Niestety fakty się potwierdziły. Natii coś jest gdyż na chustce widniała naszywka z jej nazwiskiem i pierwszą literą imienia. - Tak. To Natalii.
- Więc czemu tak stoimy ?! Lećmy jej pomóc ! - krzyknęła Julie.
- No tak. Nie traćmy czasu.
Levi leciał z nami. Podążaliśmy za śladami kół które na nasze szczęście jeszcze nie zniknęły. Czyli nie minęło dużo czasu od ich zostawienia. Ktokolwiek ją skrzywdził, skrzywdzę i jego.
Perspektywa Natalii
Jechaliśmy i jechaliśmy .. nareszcie wóz się zatrzymał. Byłam bardzo ciekawa gdzie my jesteśmy, no i co chcą ze mną zrobić ? Chwilę potem domyśliłam się że to ci nielegalni sprzedawcy sprzętu do manewrów. Mają mój sprzęt tylko po cholerę im ja ? Zabrali mnie siłą do ich siedziby, Była to niewielka chatka z drewna. Chwilę potem siedziałam już związana na krześle po środku pomieszczenia. Na mnie patrzyło się już paru facetów myślących nad moim losem.
- Myślisz że się do czegoś przyda ?
- Nie wiem. Może będzie z niej jakiś pożytek. Nie na darmo ją tu przywieźli.
- Proponuję ją zabić. Po co nam taka dziewucha w ekipie ? Za nim się obejrzymy to zwieje i rozpowie ludowi. Nie będzie z niej pożytku.
Pod ścianą stały jeszcze dwie osoby. Obie miały twarze zapatrzone w dół. Tak jakby podziwiali swoje buty. Jeden z nich podniósł głowę i uśmiechną się szyderczo.
- Ja wiem do czego może nam się przydać.
- A więc co proponujesz ?
- Nie uważacie że rzadko zdarza nam się porywać dziewczyny. Szczególnie o takiej urodzie ? Czemu by z tego nie skorzystać na naszą korzyść. Dawno się nie zabawiliśmy chłopaki.
- Nigdy się na zawiodłem to twoich pomysłach Takuji.
Że co ?! Nie mogę na to pozwolić. Zaczęłam się wiercić. Ale ten Takuji nagle do mnie podszedł i podłożył nóż pod gardło.
- To co dziewczynko ? Jeśli będziesz grzeczna to może jeszcze zdążysz zobaczyć swoją rodzinę, przyjaciół, chłopaka o ile go masz. Jeśli nie ... dostaniesz karę w formie przeciętej krtani i oczywiście nagłej śmierci. To co ?
Nie mogłam nic więcej zrobić. Próbowałam się wyrywać ale wolałam mieć szansę na przeżycie.
Nie sądziłam że ... to skończy się w ten sposób, że mój pierwszy wymuszony raz będzie tak wyglądać ... nie chciałam na to pozwolić ale nie mogłam im uciec. Już mieli zaczynać pozbywania mnie ubrań jednak .. druga osoba z pod ściany .. zaczęła z nimi .. walczyć ?
Perspektywa Levi'a
Odnaleźliśmy ich siedzibę. Wokoło niej chodzili nielegalni handlarze sprzętów do trójwymiarowego manewru. Razem z dziewczynami ustaliliśmy plan chociaż większość wymyśliła Julie.
- Mam plan.
- Słuchamy Julie.
- Ja, Magda oraz kapitan Zoe zaczniemy atakować ludzi z zewnątrz. Kapitan Ackerman że jest silniejszy, zajmie się głównym celem. Ratunek Natalii. Pewnie przetrzymują ją w tej chatce. Wejdziesz tam i ...
- Zrozumiałem, sam coś wymyśle. Nie lubię wydawania mi rozkazów. Jednak wykonam moją misję ale tym jak ja to zrobię zajmę się już sam.
Dziewczyny zajęły się ludźmi tak jak mówiły a ja nie zauważony wszedłem do ich składzika z bronią. Tam napotkałem jednego ale udało mi się bez problemu go ogłuszyć. Może to brzmieć okropnie ale .. zostawiłem go w samej bieliźnie zabierając jego ciuchy bym mógł wtopić się w tłum. Tak też zauważyłem, wszedłem do tej zakurzonej chaty i stanąłem przy ścianie obok jakiegoś innego gościa. Waliło od niego na kilometr, ale musiałem wytrzymać. Nie widziałem Natalii, ale wolałem poczekać, może to trochę potrwać. Jednak nie czekałem długo i za chwilę do budynku wrzucono unieruchomioną od węzłów Natalię. Przywiązali ją do jakiegoś krzesła i zaczęli rozmyślać nad tym co z nią zrobić. Planowałem kroczyć jak będą chcieli już ją zabić jednak tak nie nastąpiło. Gościu obok mnie podszedł do niej i zaproponował coś co nie wiem czemu ale ... wkurzyło mnie. I to bardzo,
-Nie uważacie że rzadko zdarza nam się porywać dziewczyny. Szczególnie o takiej urodzie ? Czemu by z tego nie skorzystać na naszą korzyść. Dawno się nie zabawiliśmy chłopaki.
Przybliżał się do niej.. groził jej. Nie miała wyboru musiała się poddać. Kiedy już planowali zacząć tą brudną zabawę, Nie wytrzymałem, podszedłem z rozpędu do każdego z nożem w ręku. Wybiłem każdego który chciał brać udział w krzywdzeniu jej. Byłem gotów zabić każdego kto ją dotknął.
Kiedy żadnego już nie było w pomieszczeniu, podszedłem do mokrej od łez Natalii i używając noża, uwolniłem ją od sznurów. Zapłakana podeszła do mnie i ... przytuliła mnie. To było takie .. przyjemne. Mógłbym zostać tak na zawsze, w jej objęciach. Ta .. chyba pora się ogarnąć i to sobie uświadomić. Zakochałem się. Zakochałem się w Natalii Sakai. Nagle zaprzestała tą chwilę. Szybko odsunęła się od mnie
- Przepraszam. Ni-Nie chciałam.
Uśmiechnąłem się. Tak naprawdę. Poczułem takie, szczęście. Popatrzyłem na nią, wytarłem jej policzek od jej słonych łez które jeszcze parę minut temu wylewały się z jej oczu.
- Levi ... dziękuje ...
- Zapamiętaj sobie. Jeśli cokolwiek ci się stanie, jeśli ktokolwiek cię skrzywdzi, zawsze przybędę ci na ratunek. Rozumiesz ?
- T-Tak .. jeszcze raz dzięki. Levi .. ty się .. uśmiechasz ?
- Jestem zwykłym człowiekiem, każdy przeciętny człowiek się uśmiecha. Ale jak komuś o tym powiesz to będziesz miała przechlapane zrozumiano ?
- Tak kapitanie Ackerman. - zasalutowała z uśmiechem.
Jest taka słodko kiedy to robi. Poprawiła mi humor na cały dzień.
Wyszedłem z nią z tej zakurzonej chaty i razem dołączyliśmy do dziewczyn. Przedtem udało mi się jeszcze odzyskać jej sprzęt do manewrów. Dziewczyny były uradowane widokiem całej i zdrowej Natalii. Cudem też udało się im przywołać ich konie. Siadłem z Hange a Natalia usiadła razem z Magdą. Widziałem jej wzrok. Patrzyła na mnie tak jakby mi dziękowała za ocalenie jej najlepszej przyjaciółki. Cali i zdrowi wróciliśmy do naszej siedziby.
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie ;P
Ostatnio ukazałam wam listę rozdziałów z miraculum. Co byście powiedzieli na listę rozdziałów z Tytanów ? Fakt jeszcze nie wiem mniej więcej co będzie kiedy ale powoli uzyskuję plan na cały ,, sezon " Dajcie znać w komentarzach :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz