Rozdział .14. Natura
* zacznijmy od tego że ten rozdział jak i poprzedni ma taki skok w przyszłość i jest on w maju *
Władca Ciem był oburzony. Nie wiedział jak zwykły pocałunek spowodował pokonanie akumy.
Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czemu. Przybrał normalną postać. Wszedł do swego gabinetu, wystukał kod to sejfu za obrazem i mocno się zdziwił gdy dowiedział się ... że nie ma w nim księgi Miraculous ...
Po całej akcji rozmawiałam przez chwilę z Albertem ( jako klacz oczywiście ) Akurat miałam trochę czasu gdyż Chloe była zbyt wpatrzona w Biedronkę.
- Twoja dziewczyna ? - zaczęłam niespodziewanie.
- Na to wygląda - odpowiedział z lekkim rumieńcem.
- Pozwolisz, że zadam ci parę pytań. To dla nas ważne.
- Pewnie.. chodzi o tą sprawę z akumą prawda ? Dużo szkód wyrządziłem ?
- Nie, nie. Akurat zaliczasz się do tych co wiele szkód nie wyrządzili. Ty na serio pamiętasz ?
- Małą część. Ale .. tak.
- Co się stało , że tak nagle zacząłeś pamiętać ? Od czego to się zaczęło ?
- Nie mam pewności ale to chyba po części wina Chloe. Chyba .. akuma wtopiła się w moje rękawiczki do pracy a jak zacząłem funkcjonować to byłem na nią zły a na ręce nie miałem jednej rękawiczki. Pewnie mi ją zdjęła.
- Rozumiem ... co działo się potem ?
- Leciał na nią tłum wystraszonych ludzi. Nie zauważyła ich i zignorowała moje wołanie więc moja podświadomość mówiła bym ją obrobił. Zrobiłem to ale moja połowa osobowości z turlała się z nią wprost na górkę. Na szczęści nic się jej nie stało i .. wtedy. Dziękowała mi i doszło do pocałunku. Po tym czułem że jestem całkowicie sobą.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam gratulować Albertowi że nareszcie znalazł dziewczynę ale byłam Klaczą i coś by jeszcze podejrzewał. Dlatego zapamiętałam co powiedział, podziękowałam i zaproponowałam mojej drużynie na udanie się w tej sprawie do mistrza. Kiedy weszliśmy do mistrza, Lea przywitała nas (Kota) wielkim uściskiem. Kot wydał z siebie tylko ciche - Pomocy ... Przyznam że dość śmiesznie to wyglądało. Siedliśmy przy stoliczku i zaczęliśmy rozmowę z mistrzem i jego wnuczką.
- Co was do mnie sprowadza ?
- Chodzi o jedną dziwną sytuacje która zaistniała podczas naszej dzisiejszej misji. - zaczęła Biedronka
- Yhym ... mów dalej ..
- Otóż .. chciałam zapytać ..czy jest możliwe by najzwyklejszy pocałunek spowodował samowolne wydostanie się akumy .
Po tym pytaniu nastała chwilowa cisza. Mistrz zaczął myśleć aż w końcu zwrócił się do swej wnuczki - Lea ? Wiesz coś na ten temat ?
Lea przestała tarmosić kota za jego blond włosy, wstała i poszła do jednego z pomieszczeń. Za moment wróciła razem z księgą miraculous i powiedziała :
- Zwykły nie, ale ..
- Ale ? - powiedziałam z powodu napięcia
- Ale może jeśli osoba która pocałuję osobę pod wpływem akumy jest jej obiektem westchnień. Czyli zadziała jeśli osoba z akumą jest zakochana w osobie która ją pocałuje. Jest tylko jeden haczyk. To nie może być od niechcenia, to musi być szczere.
To ma sens. Chloe pocałowała Alberta a on ją kocha. Dlatego akuma się wydostała. To słodkie że się zeszli. Ładnie podziękowaliśmy za odpowiedź i wyszliśmy. Każde z nas poszło w swoją stronę. Doszłam do domu. Schowałam się w jednym z małych ciemnych uliczek i się przemieniłam. Ale kiedy tylko wyszłam z ciemnego miejsca, poczułam straszny ból mojej ręki. No tak, przecież to ten efekt uboczny maści. Ciężko było go znieść jednak nie poddałam się i weszłam do domu. W środku czekała już na mnie wkurzona ciocia.
- Gdzie ty się podziewałaś ! Ile można siedzieć w aptece ! Martwiłam się.
- Przepraszam ale .. yy... zostałam zaatakowana przez osobę pod wpływem akumy i teraz bardzo boli mnie ręka...
- No widzisz ! Było dać pójść do tej apteki Tom'owi to nie bolała by cię tak. Oh Caitlin ..
Ciocia opatrzyła mi rękę. Miałam ją całą w bandażu. Siedziałam w pokoju i rozmyślałam ... a co by było, gdyby Tom był pod wpływem akumy ? ..
Ale może jeśli osoba która pocałuję osobę pod wpływem akumy jest jej obiektem westchnień. Czyli zadziała jeśli osoba z akumą jest zakochana w osobie która ją pocałuje
Gdyby nie dało się go uratować inaczej .. czy ja bym musiała to zrobić ? ... ale czy by mi się udało ?
Ech .. w zasadzie to mało ważne. Dla moich uczuć może to cięższe do zniesienia ale muszę jakoś dać radę. Ciekawe co Albert powie na to że to on mi uszkodził rękę. Pewnie mi nie uwierzy.
* Podczas upadku Chloe i Alberta *
Perspektywa Avril
Jak zawsze po południu siedziałam i dbałam o rabatki nieopodal padoku w którym za nie cały miesiąc miały odbyć się zawody w ujeżdżaniu. Lubiłam tą dodatkową pracę, zawsze lubiłam dbać o naturę, kwiaty i inne piękne rośliny. Tati powiedziała mi bym wybrała kwiaty pasujące do jej stroju do ujeżdżania. Postanowiłam wybrać jakieś czerwone. Wybrałam więc Malwy oraz Dalie ogrodowe.
Pięknie się komponowały ze sobą. Nagle usłyszałam krzyki od strony trasy jeździeckiej nie daleko stajni pobocznej. Może ktoś wypadł za ten słaby płot i teraz leży na samym dole wzgórza i jęczy z bólu pleców ? Postanowiłam to sprawdzić. Rzeczywiście płot był roztrzaskany, to oznacza że jednak ktoś wleciał. Podeszłam do płotu by postarać się zobaczyć ofiarę upadku i ewentualnie wezwać pomoc. To co zobaczyłam.. przez to poczułam mocne ukucie w moim sercu .. na dole .. leżeli Albert z tą blondi lalą i na dodatek się całowali ! Albert miał być mój, MÓJ ! Łzy napływały mi do oczu.. było ich coraz więcej i więcej .. uciekłam do mojego ulubionego miejsca .. do mojej altanki o której wiedziałam tylko ja i Tati. Tam płakałam. Ze smutku popatrzyłam na wianek z moich ulubionych kwiatów, który miałam dać Albertowi. Założyłam go .. i jeszcze bardziej się rozryczałam. Miałam już dość tej blondyny ! Chciałabym żeby zniknęła ! Żeby wyjechała !
Powrót do normalnej perspektywy :P
( ten fragment dzieję się podczas rozmowy drużyny u mistrza )
Władca Ciem nie chciał przegapić tej okazji. Wysłał on jedną ze swych akum która powędrowała wprost do wianka naszej rudowłosej Avril.
- Naturo .. nazywam się Władca Ciem. Pomogę ci w pozbyciu się tej blondyny, dzięki czemu znowu zabłyśniesz w oczach twojego ukochanego. Jednak moje usługi nie są za darmo. W zamian za twe moce przyniesiesz mi miracula biedronki, czarnego kota i białej klaczy.
- Postaram się jak najbardziej mogę ! Nie zawiodę cię !
Avril zamieniła się w naturę. Jej włosy się wydłużyły oraz rozpuściły a w ich niektórych fragmentach były wpięte kwiaty. Miała podartą,zieloną sukienkę do kolan oraz zielone buty. Nie zapominając o jej zielonej masce, otoczonej małymi kwiatuszkami. Jej mocą było nagłe wyrastanie roślin z ziemi oraz możliwość zamiany kwiatów w jej podwładnych.
Avril nie chciała atakować ich teraz, pomyślała że to zbyt głupie. Wolała wszystko przemyśleć i dopiero jutro zaatakować.
( następnego dnia )
Była sobota co oznaczało wolne, Postanowiłam pójść do stajni do Alberta w odwiedziny. Oczywiście odwiedzić też Scarlett i popatrzeć na nią z smutkiem gdyż przez dwa tygodnie nie będę mogła jeździć. Gdy doszłam Albert przywitał mnie jednym hey a potem zaczęły się pytania.
- Caitlin co ci się stało ?
- Jak ci powiem to mi nie uwierzysz
- Z kąt wiesz ? Hę ?
- To ty mi to zrobiłeś.
- Że niby kiedy ?
- Wczoraj. W klasie w której miałam lekcje, potem z tego co słyszałam, wziąłeś Chloe, przywołałeś konia a następnie gdzieś z nią wybiegłeś.
Albert na to co usłyszał wytrzeszczył oczy i tak trwał przez dwie minuty. Kiedy nareszcie się ocknął i skapną że to wtedy gdy był pod wpływem akumy, zaczął mi opowiadać o jego planach z Chloe.
Oni mają po 15-16 lat a już zaczynają planować wspólne życie, na jakim świecie ja żyje ?
W ogóle Albert jest jakiś inny od kiedy chodzi z Chloe, i ona też jest inna. Jednak misja ,, Odzyskać dawną Chloe " się udała. Jednak są też złe strony ich chodzenia. Ten chce mi znaleźć faceta tylko po to żeby chodzić na podwójne randki.
- Ja nie chce chłopaka, nie planuje jak na razie.
- A może to dlatego że już masz na oku jakiegoś .. kiedyś mi mówiłaś że jest ktoś taki który wywołał u ciebie nagłe motyle w brzuchu.
- Że .. że niby k-kiedy ? - zarumieniłam się i w dodatku zaczęłam się jąkać, super ..
- No w październiku. Pamiętasz ?
- N-Nie .... ( no oczywiście że pamiętam )
- Nie kłam. Widzę jak się rumienisz pod nosem
- No powiedzmy ... ale to nie znaczy że masz mnie umawiać z obcymi.
- No dobra. - mówiąc to uśmiechną się do mnie.
Cieszę się że mam takiego przyjaciela jak Albert. Adrien też jest fajny i co prawda więcej sekretów z nim dzielę ale nie mamy wspólnych pasji. Co prawda to tylko z Nathem i Albertem mam wspólne pasje. Z Adrienem też jeśli liczyć bycie superbohaterem.
Poszliśmy nalać wody dla koni. Podczas tego zaczęło się dziać coś dziwnego. Z ziemi wyrosły nagle wielkie pędy łodyg. Przyglądaliśmy się nim jak rosną i oboje wyszczerzaliśmy oczy ze zdziwienia
- Albert ?
- Tak, Caitlin ?
- Co ty na to aby .. wiać ! - w tym momencie łodygi zaczęły za nami podążać próbując nas złapać, chociaż bardziej zmierzały w moją stronę.
W końcu zostawiły Alberta w spokoju a złapały mnie. Podniosły mnie do góry i zaczęły gdzieś nieść. Nie mogłam się wyrwać, ból był duży gdyż zgniatali moją obolałą rękę. Zakryły mi oczy, nic nie widziałam. Ale nie poddawałam się i wierciłam jak tylko mogłam. Nie dało to żadnych skutków.
Potem czułam tylko cichu huk, i ciemność. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie miałam kontroli nad ciałem, nic nie czułam tylko drobny ból w miejscu głowy, oraz ręki oczywiście. Co się dzieję ?
Perspektywa Avril ,, Natury "
Wypuściłam pierwsze liany. Znalazłam Alberta a z nim tą rudą dziewuchę która przyprowadziła blondynę. Zostawiłam mojego ukochanego a zabrałam się za piegowatą. Łatwą ją złapałam i zawlokłam do miejsca w którym się znajdowałam - do altanki. Oczywiście zakryłam jej oczy, nie może wiedzieć gdzie to jest. Gdy dotarła na miejsce, cały czas się wiercąc. Pomyślałam że z nią nie wytrzymam jeśli cały czas tak będzie. Wzięłam pustą doniczkę i zrzuciłam ją na nią. Oczywiście zrobiłam tak tylko tak by ją ogłuszyć. Na szczęście się udało i nie uszkodziłam jej głowy. Dzięki maszynie którą stworzyłam w nocy, ustawiłam by łodygi co chwila atakowały i zamykały gdzieś ludzi, nie licząc mojego kwiatuszka. W tym czasie ja ruszyłam w poszukiwaniu blondyny.
Perspektywa Adriena
* podczas ataku roślin i z chwytania Caitlin *
Dziś sobota. Na szczęście wszystkie sesje zostały odwołane więc mam wolny dzień.
Postanowiłem zaprosić Caitlin. W końcu jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele chodzą ze sobą w różne miejsca. Po za tym na bank nic nie robi skoro ma rękę w bandażach i nie może jeździć konno przez dwa tygodnie. Wybrałem jej numer i zacząłem dzwonić. Dziwne. nie odbierała. Nie wzięła telefonu ?
Pewnie zostawiła go w domu. Więc skoro nie odebrała to jej tam nie ma w domu. Pewnie i tak poszła do stajni. A co tam, przejdę się i ją tam odwiedzę. Gdy byłem już obok, usłyszałem wrzaski, Coś się zaczęło dziać. Pobiegłem do bramy, nikt w niej nie stał. Pobiegłem dalej bardziej do centrum. Wszyscy uciekali przed .. wielkimi pnączami ? Co tu się dzieje ?
W nie dalekiej stajni zauważyłem Alberta. Był lekko zdenerwowany i peny strachu.
- Adrien ? A ty co ?
- Później wyjaśnię. Co tu się dzieje ?
- A ja wiem ? Nagle z ziemi wyrosły wielkie pnącza, zaczęły siać terror, już nie mówiąc co zrobiły Caitlin ...
- Była tu ? Gdzie jest teraz ? Co się jej stało ?
- Pnącza ją goniły, złapały i gdzieś wyniosły. Nie wiem gdzie jest teraz.
Zacząłem się martwić. Znowu. Caitlin była jedną z najbliższych mi osób, nawet mój ojciec ją lubi. To ona daje mi pewność, rady w miłości. Dzięki niej mam nadzieję. Tak szczerze to nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem gdzie jest Caitlin, jest duża szansa że jest gdzieś uwięziona co oznacza że jeśli nie zjawi się tu biedronka to będę skończony. Bez Klaczy też będzie ciężko. To ona odciągała od nas lisice i próbowała zdobyć jej miraculum. Kazałem Albertowi zostać w miejscu z wymówką że idę przywołać bohaterów. Po tym, wszedłem do jednego ze schowków i przemieniłem się w kota. Na moją damę nie musiałem czekać długo. Razem zaczęliśmy uspokajać pnącza atakujące ludzi. Parę razy trafiło nam się przez przypadek na siebie upaść co kończyło się jednoczesnym i szybkim ,, przepraszam ". Lisicy na szczęście nie było widać. Kiedy uspokoiliśmy szalejące pnącza, zaczęły się pytania.
- Gdzie jest Klacz ? Czemu nam nie pomogła ? - zaczęła dopytywać się Biedrona.
- Słyszałem że została porwana.
- Że co ? Trzeba ją znaleźć ! I to szybko !
Zaczęliśmy kolejne ślepe poszukiwania. Nie wiedzieliśmy gdzie szukać, kierowała nami intuicja.
Przez chwilę biegliśmy nie wiadomo gdzie. Wtedy sobie coś przypomniałem.
- Czekaj ! - krzyknąłem. Biedronka się zatrzymała i zaczęła mnie słuchać.
- Nie wiem czy to wypali, ale nie zaszkodzi spróbować. - wyjąłem mój kij i włączyłem funkcję nawigacyjną. Miałem małą nadzieję że Caitlin jest pod przemianą, jednak nie. Na nawigacji była widoczna tylko biedronka stojąca obok mnie. Już miałem sobie darować gdy ... na nawigacji wyświetliła się srebrna podkówka ... - przemieniła się ...
Perspektywa Caitlin
* podczas końcówki walki Kota i Biedronki z pnączami *
Nie wiem ile minut minęło. Ale w końcu widziałam gdzie jestem. Było to mnóstwo roślin jak i ziemi. Była też drewniana ławka ze stolikiem. Lustro oraz jakaś dziwna maszyna. To musiało być miejsce ukrycia osoby która mnie porwała. Siedziałam w koncie, związana sznurkiem. Moja ręka bardzo mnie bolała. Zaczęłam rozglądać się po miejscu. Na lustrze zauważyłam magnesem przypięte zdjęcie. Było to zdjęcie Alberta. Zaczęłam się powoli domyślać kto mnie porwał. Taa... to nie kto inny jak - Avril. Obok mnie leżało moje kwami. Było .. nieprzytomne ? Zaczęłam cicho nawoływać jej imię ... - Rossa... Rossa .. obudź się ... potrzebuję twojej pomocy ...
Udało się. Rossa się ocknęła.
- Caitlin .. obudziłaś się .. to było tak nagle.
- Nie martw się, wszystko zaraz się ułoży tylko pomóż mi się uwolnić z tych lian.
Rossa znalazła się za moimi placami gdzie było wiązanie. Rozwiązała mnie i pozwoliła mi działać.
Przemieniłam się w moje alter ego i podeszłam do dziwnej maszyny. Na ekranie wyświetlał się czerwony napis ,, Awaria Systemu " to pewnie służyło do sterowania pnączami. Pewnie kot i biedrona się nimi zajęli. Pomyślałam że trzeba to zniszczyć raz na zawsze. Nie wiadomo, Avril może tu przyjść i wznowić atak pnączy. Zaczęłam szukać czegoś ostrego co dałoby radę zniszczyć. Uradowałam się gdy ujrzałam siekierę obok lustra. Wzięłam ją, mocno się zamachnęłam i uderzyłam z największą siłą ale też bólem. Udało mi się zniszczyć maszynę, zapomniałam o mojej uszkodzonej ręce. Naprawdę muszę uważać bo inaczej ze zwykłych urazów zrobi się złamanie. Po zniszczeniu maszyny, wyszłam z miejsca w którym się znajdowałam i popatrzyłam na nawigację. Tak myślałam. Kot i biedronka już biegli w moją stronę. Z tego co zdołałam zauważyć znajdowałam się w altance. Dziwne nigdy jej nie widziałam, a przychodzę tu naprawdę często. Za chwilę zjawili się wyczekiwani przez mnie przyjaciele obsypując mnie pytaniami.
- Co ci się stało ?!
- Gdzie byłaś ?
- Co ci zrobili ?
- Jak się wydostałaś ?
- Spokojnie, nie tak szybko już wam wyjaśniam - zaczęłam uspokajać.
- A więc porwały mnie pnącza, zakryły oczy i przywlokły tam - wskazałam altankę - gdy mnie postawiły poczułam jak coś mocno uderza mnie w głowę i chyba straciłam przytomność. Nie wiem ile czasu minęło ale w końcu się obudziłam, moje kwami pomogło mi się uwolnić a następnie się przemieniłam i zniszczyłam maszynę kontrolującą te pnącza. Tak ... chyba to tyle.
Oboje patrzyli na mnie jak na nie wiadomo kogo. Potem się ocknęli i zaczęliśmy wspólnie szukać osoby pod postacią akumy. Oczywiście po drodze oświeciłam ich kogo zaatakowała akuma. Powiedziałam o chłopaku który był pod władzą akumy ostatnio i że może się przydać. Nie chciałam wykorzystywać Alberta ale w zasadzie to nie będzie na mnie zły. Nie wie że to ja jestem klaczą. Biedrona wymyśliła częściowo plan. Ja miałam zająć się lisicą którą już było widać na nawigacji.
Walka z lisicą była dziś inna niż zazwyczaj. Była bardziej ponura, mniej pewniejsza. Czułam od niej negatywną aurę. Była słaba bez swojej pewności która powodowała też jej chytrość. Wiem że współpracuje z Władcą ciem. Pewnie się wkurzył na nią po ostatniej akcji. Nareszcie zrobiła coś czego się nie spodziewałam ...
- Stop ! Dość ! Już dłużej nie mogę ! - krzyczała opadając na ziemię z płaczem.
- Co ? Nie rozumiem.
- Wygrałaś Klacz. Nie dam rady, to dla mnie zbyt ... trudne. Te myśli .. one mnie niszczą. Na co czekasz !? Zabierz mi to co chcesz ! - krzyczała na mnie podnosząc głowę.
Jej oczy były już czerwone od płaczu. Nie wiedziałam co robić. Zebrałam się w sobie, podeszłam do niej. Była bezsilna. Mokra od swych słonych łez. Już sięgałam dłonią do naszyjnika.. teraz wiedziałam jaka jest moja wada. Wada która może mnie kiedyś zgubić jak właśnie teraz ...
To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....
Coś ode mnie :
Postanowiłam że w następnym poście ukażę wam listę rozdziałów z miraculum. Będziecie wiedzieć nazwy rozdziałów i wiedzieć ile ich będzie w 1 sezonie. Tak to taki pierwszy sezon mojego opowiadania o miraculum. Po ostatnim rozdziale będzie przerwa a następnie 2 sezon z prawdopodobnie taką samą ilością rozdziałów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz