sobota, 30 lipca 2016

Attack on Titan | Nadzieja /4

Rozdział .4. On też potrafi się śmiać - Treningi cz.2

- Levi, jutro im pokażemy kto tu rządzi.

- No raczej. Dobranoc ...

- D-Dobranoc ...

On mi powiedział dobranoc ? Co mu się stało, aż tak mnie polubił przez ten wieczór. Widocznie uznaje mnie już za koleżankę. To chyba dobrze. Jutro, pokażemy że jesteśmy zgranym zespołem.


Natalia P.O.V

Następnego dnia ...

Tak jak nam kazano, o 12.00 ja i Levi byliśmy gotowi zacząć poprawę treningu.
Przyznam że nasze relacje znacznie się poprawiły, jesteśmy gotowi do współpracy.

- Levi, Sakai. Czy jesteście gotowi ?

- Oczywiście! - mój dzisiejszy entuzjazm właśnie ze mnie wypływał. Byłam podekscytowana jak nigdy.

Levi tylko skinął głową i ustawił się do startu. Ja zrobiłam to samo i czekałam na start.
Kiedy tylko padła komenda, oboje wyruszyliśmy w tym samym czasie, lecieliśmy obok siebie i wypatrywaliśmy manekinów. Postanowili dać nam większe okazy do treningu, w końcu co to dla nas taki tyci 7-metrowiec ? Chwilę po starcie zauważyliśmy pierwszego manekina. Na oko miał 15 metrów wysokości. Do takich większych treningów, żołnierze wykorzystują maszyny do podtrzymania tych okazów. Zaczęłam myśleć nad koncepcją tak, by i ja i Levi, moglibyśmy się wykazać.

-------------------------------------------------------
Odtajnione informacje

Treningi na większych manekinach - Takie treningi wykorzystuje się dla lepszych żołnierzy.
Wymagają większej siły, dlatego zamiast ludzi, manekiny podtrzymują maszyny. Aby pokonać takiego manekina, nie wystarczy przeciąć kark, specialnie brane pod uwagę jest tu też cięcie ścięgien. Żeby mechanizm uruchomił cięcie na karku, najpierw trzeba przeciąć te przy kończynach.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Ja biorę nogi a ty ręce, potem wzbiję się w górę i trafię w kark.

Levi tylko przytakną i skierował się wyżej, by mieć lepszy dostęp do ataku ścięgien u rąk. Ja za to zleciałam trochę niżej. Zaczepiłam się linkami o drzewo po drugiej stronie tytana i wystawiłam miecze. Lekko się przekręciłam i zadałam cięcie, potem zaczepiłam się o gałązki wyżej i wzbiłam się w górę. Upewniłam się że Levi przeciął ręce, a następnie się zakręciłam i uderzyłam w czuły punkt.

Gdy załatwiłam kark, poleciałam w stronę mojego towarzysza by szukać kolejnych okazów.
I tak na zmianę, raz ja, raz on. Pokonywaliśmy manekiny. Po skończeniu roboty, ustawiliśmy się przed generałami, by usłyszeć czy podołaliśmy treningowi.

- Jestem pod wrażeniem. Uzyskaliście najlepszy wynik. Gratuluję, nie spóźnijcie się na jutrzejszy trening.

Potem poszliśmy odnieść sprzęt. Nawiązaliśmy nawet rozmowę.

- Te manekiny są beznadziejne. - zaczął narzekać Levi.

- Najlepsze nie są, ale i tak pokazaliśmy na co nas stać. Robisz głębokie cięcia i niesamowicie się poruszasz. Nigdy nie widziałam tak sprawnie poruszającego się żołnierza.

- To nic takiego, ty za to masz niesamowitą prędkość. Twoje cięcia też są głębokie, chociaż trochę ci brakuje do perfekcji.

- Nikt nie jest idealny Levi.

Nie kłamię, przyglądałam się mu i jego ruchy były pełne perfekcji. Nie wyglądało to na zwykłą taktykę, czyżby on też używał własnej ? Powiedzieć mu czy nie, nie przecież mu nie ufam. Nadal uważam że jest dziwny, chociaż przyznam że chyba warto mu zaufać. Porozmawiam z jego oddziałem, oni wiedzą na jego temat więcej.

Trochę później ...

Szukałam oddziału Levi'a ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Chciałam poprosić o pomoc dziewczyny, ale one były zajęte swoimi sprawami. Magda rozmawiała z Hange o jakiś mądrościach, za to Julie poszła pogadać z Harrym. Po paru minutach, udało mi się znaleźć Petre,

- Hej Petra - przywitałam się miłym uśmiechem.

- Natalia, cześć. Jak poszła poprawa treningu ?

- Genialnie, najlepszy wynik.

- Co wam się stało przez ten wieczór że się do siebie przekonaliście.

- Magia. - zaśmiałam się, Petra wydaje się na fajną osobę.

- Petra ... mogę cię o coś zapytać ? Chodzi o Levi'a.

Petra zrobiła się trochę zaniepokojona po usłyszeniu jego imienia. Można przeczuć że dużo wie.

- Em, no dobrze, pytaj o co chcesz, postaram się odpowiedzieć.

- Wiem że jest tajemniczym człowiekiem, wydaje mi się taki ... dziwny. Po za tym nikt nie wymawia jego nazwiska, jest jakieś złe ? Zakazane ?

- Natalia, z tym jest taka historia że, nikt nie zna jego nazwiska. Nawet w danych o nim go nie ma.
Dużo osób mu mówi że może mieć przez to kłopoty w przyszłości na przykład przy małżeństwie albo kiedy będzie ciężko ranny, przy leczeniu. Ale on ma to gdzieś.

- Interesujące ...

On naprawdę jest strasznie tajemniczy. Serio ? Nawet nie chcesz nikomu ujawnić nazwiska ? Kiedyś go rozszyfruje ... nie wiem czemu, ale mam uczucie chęci tego. Tego by go rozszyfrować, poznać go ...

- Natalia, z kąt to pytanie ?

Co jej odpowiedzieć ? No trudno, mówię co mi pierwsze na myśl przyjdzie.

- Próbuję rozgryźć tego wiecznego marudę. Ale .. nie mów tego nikomu zgoda ?

Petra uśmiechnęła się przyjacielsko po czym odpowiedziała.

- Jasne, o ile będę mogła się przyłączyć ?

- Oczywiście, razem będzie jeszcze szybciej i skuteczniej.

I tak oto zdobyłam pierwszego sojusznika z Kabe. Swoją drogą, bardzo ją polubiłam. Gadałam z nią na różne tematy do wieczora. Dowiedziałam się parę rzeczy o Levi'u, ale też o całym jego oddziale. Teraz Petra zna lepiej mnie oraz mój oddział. Opowiadałam jej o tym dlaczego jestem w zwiadowcach. O 19.00 poszłam do jadalni. Petra musiała jeszcze coś załatwić, dlatego pożegnałam ją i ruszyłam w kierunku mojego celu. Oczywiście na miejscu przypomniałam sobie że nie wiem gdzie jest herbata. Muszę sobie jakoś sama poradzić. O dziwo w jadalni nikogo nie było. Z jadalni przeszłam do kuchni, tam zastałam multum szafek, Najpierw zaczęłam szukać w tych na dole, żadnej herbaty tam nie było. Pewnie jest na górze. Niestety tu ubolewałam nad moim wzrostem. Nie jestem wysoka, a niektóre szafki były położone dość wysoko. Znalazłam szafkę z herbatą po pięciu minutach szukania. Nie była to szafka zaliczająca się do najniższych. Zaczęłam próbować ściągnąć opakowanie z herbatą stojąc na palcach. Byłam milimetry od mojej zdobyczy, ale ...

- Co ty robisz ?

W tej chwili wystraszyłam się i strąciłam z szafki nie tylko herbatę, ale też opakowanie cukru, który na moje nieszczęście upadł w worek z mąką. Skończyłam leżąc na podłodze w mące, bo oczywiście musiała zrobić swoje i roznieść się po połowie kuchni. Ale przynajmniej zdobyłam herbatę. Mąkę miałam na mundurze, na włosach, innymi słowy byłam cała biała. Później podszedł do mnie sprawca tego wszystkiego. Pan bez nazwiska Levi.

- Patrz coś narobiła, mówiłem ci byś nie krzątała się w kuchni sama.

- Było mnie jeszcze bardziej wystraszyć.

Podał mi rękę i pomógł mi wstać. Oczywiście pobrudziłam jego dłoń mąką, a on jak to on, wytarł ją o przypadkową ścierkę.

- Nie rozumiem. - zaczęłam mówić, powoli otrzepując się z białej substancji.

- Czego nie rozumiesz ?

- Jesteś niższy ode mnie, a nie masz problemu ze zdjęciem herbaty z wysokiej szafki. Jak ty to robisz ?

- A pomyślałaś o czymś takim jak taboret, albo stołek.

Rzeczywiście, wypadło mi z głowy. Przecież mogłam użyć stołka. Dlaczego ja o wszystkim musze zapominać ? W tym momencie myśli, strzeliłam sobie soczystego facepalm'a a mąka z mojej ręki uwolniła się z niej i osiadła trochę na Levi'm. Słyszałam cichy śmiech. On się śmieje ? Od kiedy ?

- Tak cię to bawi ? Hę ?

Oczywiście mnie też to zaczęło bawić i wytarłam się moją, od mąki brudnej ręką, o jego mundur.
Jego mina - bezcenna. Zaczęłam się śmiać. On wykorzystał tą sytuację i kiedy ja zajęłam się śmianiem, to chwycił za worek z mąką, wziął jej garść i we mnie rzucił. Teraz nie dość że mam białe włosy, to jeszcze pasującą do nich twarz. I tak zaczęła się nasza wojna na mąkę. Dopiero po 13 minutach wojny okazało się że obserwują nas nasze oddziały.

- Zobaczcie jakich mamy poważnych kapitanów. - cały oddział Levi'a jak i mój, stał w drzwiach do kuchni i przyglądał się naszym białym od mąki sylwetkom.

Oczywiście połowa z nich cicho się śmiała z tej głupiej sytuacji. Ale dzięki temu dowiedziałam się czegoś o nim. On też potrafi się śmiać.

Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Oczywiście musiałam po drodze wpaść na dziewczyny. Mówię o Magdzie i Julie, Kiedy mnie zobaczyły, powiem tak. Magda wyszczerzyła oczy ze zdziwienia, a Julie popadła w nieopanowany śmiech.

- Em, Julie co ciebie tak śmieszy ? - zapytałam ironicznie.

- Natii, bo ty ... ty ... masz coś na nosie wiesz ? - i znów, nieopanowany śmiech.

- Bardzo śmieszne. - lekko się uśmiechnęłam. Nie mam jej za złe że się śmieje. To po prostu Julie. Ona taka jest.

- Kto cię tak urządził, no chyba ze zrobiłaś to sama .

- Po części sama, jednak ...

- Jednak ? - Maga wyrażała zainteresowanie, nie lubiła ludzi którzy robią mi na złość, więc za Levi'm także nie przepadała kiedy wiedziała że jest między nami nie za przyjemnie.

- Jednak potem ja i Levi mieliśmy wojnę z udziałem mąki.

Widziałam złość Magdy w oczach. Chyba zrozumiała to inaczej niż było...

- Magda spokojnie, to było tylko dla zabawy. Ja idę się myć i spać, do jutra dziewczyny.

Potem poszłam do pokoju i dokładnie się umyłam, łącznie z włosami. Potem z szmatką na głowie, zabrałam się do prania munduru. Gdy skończyłam, byłam padnięta. Dlatego nie czekając aż włosy się wysuszą, zasnęłam.

Następnego dnia ..

Obudziłam się rano i szybko ogarnęłam. Popatrzyłam na zegar - 7.00. Nie jest tak źle. Potem szybkim krokiem poszłam do jadalni. Ciekawe czy kuchnia nadal jest biała. Na szczęście nie muszę już błądzić bo pamiętam którędy się do niej idzie. W jadalni było parę żołnierzy, miło się do wszystkich uśmiechnęłam i poszłam znaleźć coś do jedzenia w kuchni. A w kuchni ... niski zwiadowca z białą chustką na twarzy i włosach - Levi.

- Dzień dobry Natalio.

Odwrócił się do mnie z tym swoim kamiennym wzrokiem, wyglądało na to że to on posprzątał kuchnie.

-  Tak, tak .. dobry.

Zaczęłam szukać chleba i warzyw, ewentualnie jogurtu. Levi zaczął udawać kaszleć żeby pokazać że coś ode mnie chce. Odwróciłam się do niego z grymasem na twarzy.

- Czego chcesz ?

- Na blacie zostawiłem ci dwie kromki chleba z pomidorami oraz herbatę.

- Mogłam sama zrobić sobie śniadanie wiesz ?

Levi P.O.V

6.30 rano 

Już którąś godzinę sprzątam w tej kuchni i nadal jest po części w mące. Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło, ale ... ona w tej mące ... to nie było ze złości, tylko czysta zabawa. Nie wiem czemu ale, podoba mi się jej uśmiech, jest taki, szczery. Inny. Chciałbym widzieć go codziennie.
Chyba wiem co zrobić, zrobię jej śniadanie.

7.17.

- Mogłam sama zrobić sobie śniadanie wiesz ?

- Po tym co zrobiłaś wczoraj w kuchni, wolałbym żebyś nie tykała kuchni.

No przecież nie powiem ci że zrobiłem ci to śniadanie z własnej woli bo cię lubię. Jeszcze pomyślisz że ja cię lubię nie jako przyjaciółkę i to co mamy teraz się popsuje. O wiele bardziej wolę widzieć twój uśmiech niż twoją złość skierowaną na mnie.

- Ey, wiem że ci się to podobało. Uśmiechałeś się.

Oo .. widziała. Zaczęła wychodzić z talerzem do jadalni.

- To nie można się uśmiechać do przyjaciółki ?

Oczywiście że przy tym musiałem się uśmiechnąć. Mogłem ją tak nazwać, czułem to, tylko czy ona chce tak nazywać mnie. Zatrzymała się na chwilę i odwróciła się do mnie z uśmiechem.

- Oczywiście że można, przyjacielu.

To ostatnie spowodowało u mnie miłe uczucie. Nie spodziewałem się że nasza znajomość z tak negatywnych emocji, przejdzie do tak pozytywnych.

Natalia P.O.V

On jest teraz moim przyjacielem. Uważa mnie za przyjaciółkę. Nie spodziewałam się.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść kanapkę. Zaraz przysiadła się Petra.

- Hey Natalia.

- Um, Petra cześć. - powiedziałam wycierając się kulturalnie moją chustką.

- Too .. dowiedziałaś się czegoś nowego o nim ?

- Aha. Wiesz że on potrafi się śmiać. Tylko że cicho. Słyszałam wczoraj.

Teraz Petra robi bezcenne miny. Czy serio on jest człowiekiem tak marudnym, że nawet wiadomość o jego śmiechu brzmi jak jakiś żart ?

- Pierwsze słyszę. Mówisz serio ?

- Eee tak ? Czemu miałabym cię okłamywać ?

- Nie, spoko. Tylko po prostu ciężko mi sobie wyobrazić jego śmiech. Jaki on jest ?

Zaczęłam się śmiać. Petra nie wie o co mi chodzi.

- Chcesz żebym opisała ci śmiech ? A powiesz mi jak ja mam to zrobić ?

- No dobra, to przynajmniej powiedz mi jak to jest to słyszeć.

- Twoje pytania mnie śmieszą. Jesteś jego przyjaciółką, ty też go na pewno słyszałaś.

- Jestem jego przyjaciółką ? Czekaj co ?

- Tamtego wieczora jak z nim rozmawiałam, powiedział że cię lubi i traktuje jak przyjaciółkę. Więc chyba też słyszałaś śmiech naszego marudy.

- Nie, chyba jesteś pierwsza.

Ja pierwsza słyszałam jego śmiech ? Że co ? Nie to na pewno jakaś pomyłka.
Trudno, może to prawda, może nie. Kiedyś się dowiem. Póki co, odniosłam talerz i po sobie posprzątałam, następnie poszłam znaleźć Magdę by oznajmić jej że nie musi szykować ataku na Levi'a. Ciekawe jak ona by to zrobiła ? W końcu on jest leszy ode mnie. A Magda nie radzi sobie tak dobrze jak ja. Czasem mnie przeraża ...
Muszę też przygotować się do treningów, ciekawe jak mi pójdzie tym razem.


To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi ...


piątek, 29 lipca 2016

Attack on Titan | Nadzieja /3


Rozdział .3. Musicie się polubić - Treningi cz.1

- To ,,, widzimy się na jutrzejszych treningach ?

- Wygląda na to że tak.

Okey, ta rozmowa była inna. Dlaczego wydaje mi się że nie jest aż taki zły ? Zobaczymy jutro ...

Natalia P.O.V

Następnego dnia ...

Kiedy wstałam rano czułam się, inaczej. Wiedziałam że w Kabe będzie inaczej, ale to nie jest takie złe. Rano obudziły mnie ptaki i światła słoneczne. Na krześle spoczywał mój mundur, oczywiście oczyszczony z brudu po tej 6-dniowej drodze. Szybko się ogarnęłam i wyszłam z mojego pokoju, Fajnie jest być kapitanem, kocham to uczucie, uczucie odpowiedzialności, poczucie uwagi. No i nie musisz dzielić z kimś pokoju. Zaczęłam iść przed siebie, szłam pewnym krokiem, póki nie uświadomiłam sobie że nie wiem gdzie jest jadalnia. Świetnie. Zaczęłam błądzić po korytarzach, zaglądałam do większości pomieszczeń. W pewnym momencie miałam dość. Postanowiłam poprosić kogoś o pomoc. Obok mnie znajdowały się drzwi, zgaduję że do czyjegoś gabinetu. Miałam już pukać ale zawahałam się. Kto normalny siedzi w gabinecie o 05.00 rano ? No trudno, warto próbować. Prawie zawału dostałam jak usłyszałam zimne ,, no idę, idę ". Z kątś kojarzyłam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć z kąt. Chwilę potem dostałam odpowiedź. Drzwi otworzyły się, a ja zobaczyłam przed sobą niższego ode mnie bruneta. Tak, niestety to on.

- Czego chcesz ? Myślałem że ostatnie czego chcesz to mnie widzieć.

- Bo tak jest

- Więc po cholerę tu przylazłaś ?

- Głupio mi to mówić ale ... potrzebuję pomocy okey ?

Spuściłam głowę bo naprawdę było mi głupio pytać kogoś takiego o pomoc. No ale trudno, nie mogę tu błądzić wieki.

- Zgubiłam się ... nie wiem gdzie jest jadalnia i teraz tu błądzę. Znalazłam pierwsze lepsze drzwi i okazało się że są od twojego gabinetu .. i teraz stoję tu i proszę o pomoc.

Levi patrzył na mnie jeszcze przez moment z lekkim zdziwieniem a potem westchnął, zamknął drzwi od gabinetu i zaczął kierować się w stronę schodów.

- Zamierzasz coś zjeść czy tu tak sterczeć ?

Westchnęłam i dogoniłam go szybkim krokiem. Droga była pełna ciszy.
Nie spodziewałam się tego że mi pomoże, raczej że zamknie drzwi z powrotem a ja będę musiała szukać pomocy dalej. Martwię się tylko jednym ...

- Um ... Levi ? - zaczęłam nieśmiało. O boże, czym ja się stresuje, przecież to pewne że powie.

- Czego ?

- Pewnie nie ma sensu cię o to prosić, ale można zaryzykować.

- O co ci chodzi ?

- Możesz nie mówić innym, że poprosiłam cię o pomoc ?

- Pf, a co ? Dla panny idealnej proszenie o pomoc to jakiś problem ? Wstyd ?

- Nie, tylko. Ugh, to prywatna sprawa okey ?!

No przecież nie powiem mu wszystkiego. Nie ufam mu. Jest dziwny, raz wredny i pedancki a raz pomocny i w miarę znośny. Ciekawe czy jego oddział mu ufa ... może trochę lepiej ich poznam.
Jeśli chodzi o mój problem w stosunku do mówieniu o pomocy, nikt o tym nie wie, tylko Julie z Magdą. Tylko im ufam. A no i mój brat też wie. Ciekawe co u niego, rodzice pewnie się bardzo martwią. Ale powinni dostać list że nic mi nie jest. Gdy doszliśmy na miejsce, Levi otworzył masywne drzwi i wszedł do pomieszczenia, ja szłam zaraz za nim. Potem z kierował się w stronę kuchni i krzyknął do mnie,

- Siadaj przy stole, zaraz przyniosę ci herbatę i chleb!

- Przecież sama mogę sobie przynieść śniadanie !

- Tak ? A wiesz gdzie to wszystko się znajduje czy zapomniałaś że tu jest inaczej  niż u ciebie?

Po tym zamarłam. No przecież, kompletnie zapomniałam. Usiadłam zrezygnowana z założonymi rękami i słuchałam jak Levi krząta się po kuchni.

- Ha! Tak myślałem.

Wygląda na to że dobrze się bawi drwiąc ze mnie. Chwilę później niczym kelnerka, położył na stole dwa talerze, z dwiema kromkami chleba na każdym oraz dwie filiżanki herbaty. Oczywiście potem doniósł masło i warzywa oraz sztućce. Usiadł przy stole i zaczął pić swój gorący napój. Ja zabrałam się do jedzenia. Posmarowałam chleb masłem, a potem widelcem napiłam na pomidora. Zaczęłam jeść ( bo co innego mogłabym robić z jedzeniem ? ) Chwilę potem usłyszałam głos Levi'a.

- Jak ty jesz ?

- O co ci chodzi ? Przecież jem normalnie.

- Nie, jesz jakbyś była szlachcianką albo pochodziła z rodziny szlacheckiej. To mnie śmieszy, bo chociaż jesz śniadanie to z ogromną kulturą jakbyś jadła u króla.

- Levi, zaskoczyć się czymś ? Pochodzę z rodziny szlacheckiej, to moje przyzwyczajenie tak jeść. Nic na to nie poradzę.

Wzięłam kolejnego gryza przyglądając się przy tym zdziwionemu Levi'owi. Może na zdziwionego nie wyglądał, ale widziałam to w jego oczach. Swoją drogą, ma bardzo nie typowy kolor oczu. Nie wiem czy są to niebieskie, czy czarne. Może zielone albo brązowe. Są takie inne. Typowe dla jego charakteru.

- Mam coś na twarzy ?

Kurde, zauważył.

- Przepraszam, tylko tak się zamyśliłam ... masz bardzo nie typowy kolor oczu. Mówił ci to ktoś ?

Zignorował moją wypowiedź i wrócił do śniadania. Pf, na mnie mówi że śmieszy go moje kulturalne zachowanie a sam nie może wykazać się kulturą. O 12.00 wszyscy ustawiliśmy się na niewielkim polu. Dziś pierwszy trening. W oddali widać było las, Magda oczywiście już rozszyfrowała co to za trening i teraz zakłada się z Julie o to która ma racje. Gdy już wszyscy byli na miejscu, generałowie stanęli naprzeciw nas i zaczęli ogłaszać.

- Z uwagi na to że planujemy współprace, chcemy sprawdzić jak pracujecie w grupach dzięki treningom. Treningi będą różnego rodzaju. Dziś - Wspólne zabijanie tytanów. Będziecie w grupach ćwiczyć na manekinach tam w lesie.

W tym momencie zachciało mi się śmiać, ponieważ Julie nachyliła się do Magdy i szepnęła jej

- A nie mówiłam.

Chociaż szeptała, to ja i tak zdołałam to usłyszeć. Już wyobrażam sobie minę Magdy.

- Sprawdzimy także skuteczność oddziałów. Będziecie wyruszać parami.

Wszyscy rozeszli się po swój sprzęt do manewrów. Kiedy byliśmy gotowi, zaczęli wywoływać nazwiska żołnierzy do zadania. Czyli będę musiała zabijać tytany z tym pedantem u boku, po prostu super. Okazało się że oddział specialny startuje jako ostatni, przynajmniej kapitanowie wyruszali pierwsi z oddziału. Ja przez ten czas gadałam z Magdą i Julie póki nie przyszła ich kolej, lub ktoś ich nie wezwał. Ok. 16.00 była moja kolej. Doczekałam się. Stanęłam obok Levi'a i czekałam na rozkaz wyruszenia. Kiedy taki wystąpił, jak burza ruszyliśmy do przodu. Pokaże mu na co mnie stać!
Sprawnie wykonywałam ruchy, zaczepiałam linkami o gałęzie w poszukiwaniu ofiar. Nareszcie, przed moimi oczami pojawił się pierwszy manekin. Zwiększyłam tempo przemieszczania się, by zwiększyć moją głębokość cięcia na karku. Jeśli chce się wykazać, muszę mu pokazać jak głębokie cięcia zadaje mój sposób. Lekko przekręciłam się na lewo i przygotowałam moje miecze. Nie mięło 5 sekund a kark manekina był przecięty moimi mieczami. Poszło gładko i szybko. Zaczęłam szukać dalej.

Levi P.O.V

Leciałem szybko, ale nie za szybko. Musi zaraz coś tu być. Skręciłem trochę w lewo, dawno trenowałem na manekinach. Za chwilę ujrzałem mój cel. Aby wycelować w kark, musiałbym się obrócić, spokojnie, nie takie rzeczy już się robiło. Kiedy byłem przygotowany na skręt, znowu. Znowu ona. Jak ona osiąga taką prędkość. Przyrzekam, nawet ja nie umiem takiej osiągnąć. A ona, prawie niewidoczna, przecięła kark wręcz idealnie. Gratulacje, jeszcze trochę, i zyskasz u mnie szacunek, Natalio Sakai.

Natalia P.O.V

Zabiłam jeszcze paru tytanów, To było proste jak bułka z masłem.
 Potem wróciliśmy, Levi leciał za mną, więc przyleciał zaraz po mnie.

- Robota skończona.

Odrzekłam z dumną miną. Nie wiem jak inni, ale ja jestem zadowolona ze swojej roboty,

- Źle.

- Co?!

- Mówię że jest źle. Powinniście współpracować i razem zabić manekiny, a nie pracować samodzielnie. Rozumiem że słabo wam idzie praca w grupach, ale musicie się do tego przyzwyczaić.
Dlatego jutro, kiedy wszyscy będą mieć wolne, wasza dwójka przyjdzie tu jeszcze raz i zrobi to zadanie jak należy.

Nie mogłam uwierzyć. Mam zabijać tytanów, z nim ?! I to jeszcze przepadnie mi dzień wolny.

- A co jeśli się nie dogadujemy ? Jak mamy pracować jeśli za sobą nie przepadamy.

Levi czytał mi chyba w myślach. To samo miałam na myśli. Przecież to niemożliwe, pracować z osobą której wręcz nie znosisz.

- W takim razie, musicie się polubić. Inaczej nie pozwolimy wam wyjechać za mury i będziecie musieli wykonywać dodatkowe prace. Radzę zacząć od dziś, za mało się znacie, musicie się poznać lepiej a być może znajdziecie wspólne tematy i pasje.

Że co ? Ja mam z nim się lepiej poznać ? Przecież już wiem że jest pedantem.
Generał Shadis mnie zadziwia. No ale chyba muszę podjąć się tego wyzwania.
Odwróciłam się w jego stronę z założonymi rękami i popatrzyłam złowieszczym wzrokiem.
Levi za to nie wykazywał żądnych emocji, jakby to była jakaś nowość.
Chwilę potem odwrócił się na pięcie i zaczął iść przed siebie, Eee co ?
Stałam wryta bo nie wiedziałam co się dzieje. Przepraszam ale gdzie ja niby mam teraz iść ?

- Idziesz czy będziesz tak sterczeć ?

Popatrzyłam znowu przed siebie, zauważyłam Levi'a który stał odwrócony do mnie z pytającym wzrokiem. Tak jak dziś rano, podeszłam do niego i razem szliśmy przed siebie.

- Levi, gdzie my w ogóle idziemy ?

- Do jadalni na herbatę, chyba nie sądziłaś że będę z tobą gadał kiedy mnie suszy.

- Czyli ty na serio zamierzasz mnie poznać ?

- No raczej, nie mam wyjścia. Nie zamierzam przez ok. dwa miesiące nic nie robić lub zajmować się cuchnącymi obowiązkami.

- No w sumie, ja bym nie wytrzymała bez wyjazdów za mury.

- Więc czemu się denerwujesz, przecież nie musisz mówić mi wszystkiego. Wystarczy tylko że cudem się polubimy i zaczniemy współpracować.

Parę minut później, znajdowaliśmy się w jadalni. Oczywiście Levi znowu mnie wyręczył w robieniu herbaty, ponieważ nadal nie wiem gdzie ona jest. A jak chciałam się dowiedzieć to mi surowo zabronił i powiedział że na bałaganie. Znów siedzieliśmy przy stole, naprzeciw siebie. Nie wiedziałam o co pytać, mało mnie interesuję jego życie i zainteresowania. W końcu on zaczął.

- Powiadasz że jesteś z szlacheckiej rodziny ?

- Ym, tak.

- Ciekawie. Jak to jest ?

- Żyć jako córka szlachcica i plotkary ? Em, nie ciekawie.

- Jeśli lubisz co dzienne wypady do ,, przyjaciół " twojej matki i na siłę zabawianie się z ich dziećmi lub kochasz ckliwe sukienki z tym cholernym gorsetem. To tak. Nie wspominając o tym co ze mną robiła gdy miałam 12 lat ...

- No co robiła, ja słucham.

- Ty serio ?

- Możesz się dziwić ale mnie nawet zainteresowała ta historia.

- Em a więc, w wieku 12 lat matka zaczęła mnie umawiać na ,, randki " Przedstawiała mnie samym lalusiom, nie było tam nikogo kto by mnie zainteresował. A matka oczywiście chciała żebym wyszła w przyszłości za bogatego idiotę w rajstopach.

- Przez ile lat cię tak katowała ?

- Przez 3 lata. Kiedy miałam 15 lat sprzeciwiłam się i poszłam spełniać marzenia do korpusu zwiadowczego. Nadal uważa że to co robię jest głupie i powinnam odejść. Ale tego nie chce. Nawet jeśli mam w przyszłości zostać starą panną. A ty Levi. Jak twoja rodzina ?

- Moja ... rodzina ? Natalia to jest ...

- Dla ciebie ciężki temat ? Spoko, rozumiem.

- Co ? Nie zaczniesz naciskać ?

- Eee, nie ? Uwierz, dzieciństwo mojej przyjaciółki to też dla niej trudny temat i dopiero po roku przyjaźni mi o tym powiedziała. Wiem co przeszła a widząc jak zareagowałeś na to pytanie, wiem że to ciężkie. Dlatego nie chce by coś się pogorszyło.

- Wiesz co, nie sądziłem że potrafisz tak rozumieć ludzi.

- To źle ?

- Nie, nawet dobrze. Masz rodzeństwo ?

- Brata, dzięki niemu sprzeciwiłam się matce. Dla niego spełniam marzenia. Wierzy że kiedyś znajdę kogoś idealnego dla mnie i nie będę sama. Kiedy wyjeżdżałam tutaj, powiedział mi bym miała oczy otwarte, ponieważ to może być osoba nawet z tond. Wątpię w jego słowa. Nie ma nikogo kto by do mnie pasował. Dobra a teraz ty powiedz coś o sobie bo to ja ciągle gadam i nic o tobie nie wiem.

- Powiedzieć ci coś czego o mnie nie wiesz ? Jestem człowiekiem tajemniczym, w zasadzie 90% ludzi tutaj wie o mnie tyle ile ty. Jedynymi osobami które wiedzą o mnie najwięcej, są Hange Zoe i Erwin Simth. Uwielbiam sprzątać.

- Uwielbiasz sprzątać ? - zaczęłam lekko się śmiać.

- Tak, co w tym śmiesznego, to moja pasja.

Może mi się przewidziało, ale widziałam cień uśmiechu.

- No okey, w porządku. Myślałam że to będzie coś w stylu, moją pasją jest obrażanie ludzi, często pobijam rekordy kamienności mojej twarzy.

Tym razem widziałam to na pewno. On się lekko uśmiechnął.

- Nie sądziłem że jesteś osobą z poczuciem humoru. Wiesz, nie jesteś taka najgorsza za jaką cię uważałem.

- Ty też nie jesteś taki najgorszy,

Potem gadaliśmy o jakiś bzdetach. On naprawdę nie jest taki zły. Chyba zaczynam go lubić, lubić jako przyjaciela, I on chyba mnie też. Potem nawet mnie odprowadził po pokój, bo nie zdążył mi czegoś opowiedzieć. Opowiadał o tym jak Hange jest dziwna i o tym jak Erwin jest nie znośny.

- Dzięki, że odprowadziłeś mnie pod pokój.

- Spoko. To ja już idę.

Obrócił się na pięcie i zaczął iść zapewne do swojego pokoju. Ja jednak, chciałam jeszcze coś dodać.

- Levi, jutro im pokażemy kto tu rządzi.

- No raczej. Dobranoc ...

- D-Dobranoc ...

On mi powiedział dobranoc ? Co mu się stało, aż tak mnie polubił przez ten wieczór. Widocznie uznaje mnie już za koleżankę. To chyba dobrze. Jutro, pokażemy że jesteśmy zgranym zespołem.

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi ...


środa, 27 lipca 2016

Attack on Titan | Nadzieja /2

Rozdział. 2. Zwiadowcy z Jeonsy - Jeonsa cz. 2


Tak oto za tydzień, będę musiał dzielić z kimś oddział. Nie chce tego, bo nie chce komuś zaufać. Ale to tylko dla dobra ludzkości, potem i tak o tej osobie zapomnę...

Levi P.O.V

Tydzień później  - 04. Kwietnia 

- Wszyscy znają plan ?! Mam nadzieję ! Nie spieprzcie tego !

- Tak jest !

I tak oto wyruszyliśmy na pomoc w pokonaniu ostatków drogi żołnierzom z Jeonsy.
Mam nadzieję że osoba z którą będę dzielił oddział będzie zasługiwała na walkę u mojego boku.

Wyruszyliśmy tak samo jak zawsze, z Shinganshiny, w formacji wymyślonej przez Erwina. Plan był następujący :
Jedziemy przed siebie póki nie spotkamy ludzi z Jeonsy. Wtedy, okrążamy ich i jedziemy razem z nimi. Jeśli jakiś tytan się pojawi, musimy sobie z nim poradzić sami. Moja drużyna sygnały dostaje dopiero wtedy gdy pojawi się odmieniec, lub co gorsze, stado odmieńców. Wiadomo czy przypadkiem nic ich nie goni ?

Droga przebiegała tak jak ich większość, czasem pojawiało się skupisko tytanów przy których trzeba było bardziej się wysilić ale obyło się ofiar. Parę osób zostało rannych w tym dwie poważnie. 
Ostatnio myślałem nad tym co powiedział mi Oluo tydzień temu.

To że nawet jeśli jesteś żołnierzem ludzkości, to jesteś pedantem. Nie wspominając o tym co ze sobą robisz. Nie zależy ci na nikim tylko na swojej reputacji wśród ludzi. 

Od tamtego czasu jest między nami ostre napięcie, to utrudnia nam pracę w grupie i obniża skuteczność mojego oddziału. Petra radzi byśmy się ogarnęli i pogodzili, chce byśmy współpracowali a nic nas nie zatrzyma od zwycięstwa nad tytanami. Ona jest chyba jedyną osobą którą poważnie traktuje z tego oddziału. Sam wybierałem tych ludzi, głównie z uwagi na to że są niesamowitymi żołnierzami i świetnie się z nimi współpracuje, ale ja jestem sobą, zasady które sobie ustaliłem cztery lata temu, uniemożliwiają dalszy rozwój naszej współpracy. Ale nie chce tego zmieniać. Tak jest mi dobrze. 

Po dwóch godzinach, zauważyliśmy ludzi na horyzoncie, To byli żołnierze Jeonsy. Z daleka było ich mniej niż nas. Udało nam się ich okrążyć i jechać według ułożonej formacji. 
Podczas drogi nie obeszło się bez użycia czarnej flary. Przecież nie na co dzień widzi się tak wielkie skupisko ludzi. Niestety był tak cichy, że żeby dowiedzieć się o jego obecności musieliśmy poświęcić prawie cały, jeden oddział z tyłu. Fakt gdyby nie Oluo to zabiłbym go szybciej i nie byłoby aż tak dużej ilości ofiar. Tak czy owak, droga powrotna była trudniejsza. Aż 15 razy atakowało nas duża ilość tytanów i inni potrzebowali pomocy oddziały specialnego. Podczas próby zabicia jednego z tytanów, jak błyskawica coś przeleciało. Było tak szybkie i zwinne, że dałem radę zauważyć tylko skrzydła wolności na zakrwawionym żabocie i długie, pasmo brązowych włosów. To na pewno była jakaś zwiadowczyni, nie jestem pewny czy z naszego korpusu. Na szczęście obniżyliśmy straty żołnierzy do minimum.

Gdy dojechaliśmy do bazy, wywołany został chaos. Kazano nam czekać i rozgościć się, póki nie ustalą łączonych oddziałów. Nagle wszędzie byli wszyscy, postanowiłem sobie darować i wyjść w spokojne miejsce. Przed bazę, tam na pewno nikogo nie ma. Przedzierałem się przez innych zwiadowców, zawsze myślałem że to miejsce jest wystarczająco duże, by pomieścić tyle osób bez wszelkich problemów. Byłem coraz bliżej, już tak mało brakowało aby dojść tam gdzie chciałem.
Jednak musiałem, wpaść na jakąś osobę i przy okazji ją przewrócić.

- Możesz trochę uważać ? Patrz gdzie idziesz ! - wykrzyczałem.

- Uważaj bo ci się jeszcze żabot pogniecie!

Nagle spojrzałem w dół, na siedzącą osobę w którą uderzyłem. Była to dziewczyna, miała brązowe włosy i szare oczy. Czułem, że gdzieś ją już widziałem. Westchnąłem i podałem jej rękę, by pomóc jej wstać. Jednak ona uderzyła w moją, wstała i otrzepała się z kurzu.

- Więc, napotkałem panią idealną która nawet nie potrafi przyjąć pomocy ? Jesteś z Jeonsy ?

- Tak, po za tym, sama potrafię wstać bez pomocy jakiegoś chłopczyka.

- Czyli mam rozumieć że w Joensie są osoby które nie umieją przyjmować czyjejś pomocy ?

Po tym, zrobiła poważną minę i poszła przed siebie przy okazji uderzając o moje ramię. Czułem jej zapach. Pachniała różami, ale czy to istotne ? Chwilę później, zatrzymała się na chwilę mówiąc ciche.

- Pedant ...

Co za wkurzająca dziewucha. Mam nadzieje że już nigdy nie będę musiał jej oglądać.
Po 15 minutach kazali się wszystkim zjawić na placu. Ustawiłem się tak jak zwykle, ludzie w Jeonsie także się ustawili tylko że za nami. Obaj generałowie wyszli przed nas, aby poinformować o połączonych oddziałach. Wyglądało to tak, że jeden z generałów wymawiał nazwisko kapitana jednego z oddziałów, potem wychodził i stawał obok generałów i czekał na osobę z którą będzie dzielić oddział. Po wymianie paru nazwisk usłyszałem kogoś znajomego.

- Zoe Hange

- Shirai Magdalena

Czyli oddziały następców generała. W Jeonsie następcą też jest dziewczyna ?
Ciekawa informacja. Potem połączyli oddział Miche'a.

- Zacharius Miche

- Kawaii Julie

Pf.. niezłe nazwisko. No dobra ale kiedy połączą mój oddział ? Chce mieć to już z głowy ...
Po krótkim czasie usłyszałem to co chciałem.

- Ostatni połączony oddział na dziś ... oddziały specialne. Levi

Kiedy szedłem na środek, czułem wzrok ludzi z Jeonsy. Są dwie opcje. Pierwsza - dziwią się dlaczego kapitan oddziału specialnego jest taki niski. Druga - dziwią się dlaczego Keith wymówił tylko moje imię. Kiedy doszedłem na miejsce. Usłyszałem nazwisko i imię drugiego dowódcy. W to co zobaczyłem, do teraz nie mogę uwierzyć.

- Sakai Natalia

Potem widziałem tylko ten grymas na twarzy który widziałem w zamieszaniu. Te brązowe długie włosy, spięte w kucyk oraz szare oczy. Niestety, to ona.

- Teraz kiedy już wszyscy wszystko wiedzą, proszę o rozejście się i przedstawienie między sobą swoich oddziałów. Jutro zaczynamy wspólne treningi a dziś wieczorem, żołnierzom Jeonsy zostaną pokazane miejsca w których będą sypiać podczas pobytu tutaj. Rozejść się !

Nie chętnie poszedłem w puste miejsce razem z moim oddziałem. Chwilę potem na przeciw nas stanął oddział Sakai.

- A więc, będziemy musieli ze sobą współpracować.

- Na to wygląda. Ja wytrzymam z tobą, nie wiem jak ty.

- Dobrze nie traćmy czasu, bo chce go poświęcić czemuś ciekawszemu niż patrzenie na twoją grymaśną mordę.

- Przynajmniej moja morda jest ładniejsza od twojej.

Przysięgam, gdyby nie fakt że to może dać początek współpracy, udusiłbym ją na miejscu.
To będzie długi czas ...

- Levi, wiem że nie przepadasz za ludźmi ale daj spokój i przejdźmy do rzeczy. Znajdź pozytywy.

Petra jak zawsze próbuje złagodzić aktualną sytuację. Można powiedzieć że trochę się jej udało.

- Niech ci będzie ... panie przodem.

- Dobrze. A więc, nazywam się Natalia Sakai, jestem dowódcą tego oddziału. A to właśnie mój niezawodny oddział. Moja zastępczyni Tara Kon, oraz reszta Yui Ikeda, Makoto Oshima i Seiji Otosaka. Teraz twoja kolej.

- A więc, jestem Levi i jestem dowódcą najlepszego oddziału ludzkości. Razem ze mną należy do niego mój zastępca . Eld Jinn, nigdy nie zawodna Petra Ral, często marudny Oluo Bozad oraz Gunther Schultz. Skończyłem.

Po tym odszedłem, sam. Czeka na mnie moja miotła i tona kurzu do posprzątania.
Petra próbowała mnie zatrzymać ale na nic. Nie wierzę że muszę dzielić oddział z nią ...
Ona jest ...grymaśna, nieznośna, okrutna... jest dużo słów którymi można ją opisać i to na zły sposób. Może nie jest taka dobra, może zginie na jednej z wypraw ? Nie no, bez przesady. Ale coś mi mówi że już ją gdzieś widziałem ... no tak ... to ona zabrała mi tytana sprzed nosa. Jestem zbyt wściekły żeby nadal myśleć o tej zołzie ... Jutro trening, pokażę jej że ze mną nie będzie jej łatwo.

Natalia P.O.V

Odszedł ... po prostu jakby nigdy nic. Co on sobie myśli ? Nie ma za grosz wstydu.
Mam nadzieję że inni tacy nie są. Ciekawe czy Magda i Julie też spotkały jakiś okropnych pedantów.

- Przepraszamy za niego, Levi po prostu nie przepada za innymi. Musicie mu wybaczyć, to po prostu on, ale jest świetnym żołnierzem.

Jakoś średnio jej wierzę ...

- Aha ...

- Natalia tak ? Chyba widzieliście się wcześniej z Levi'm. Wygląda na to że nie najlepiej zaczęliście tą znajomość ...

- Nie przepadam za takimi pedantami jak on. Po prostu, nasze osobowości są sprzeczające.

Dobra, chyba czas na znalezienie dziewczyn.

- Przepraszam was na chwilę, chce znaleźć moje przyjaciółki, są w innych oddziałach. To widzimy się później ?

Zostałam oblana ciepłymi uśmiechami moich ludzi z oddziału, jak i nowych znajomych z oddziału pedanta. Ciekawe gdzie mogą być dziewczyny ...
Po paru minutach, udało mi się je znaleźć przy stole. Podeszłam do nich i przywitałam je uśmiechem.

- Hej dziewczyny!

- Natii !!

Oczywiście Julie i jej pełna entuzjazmu odpowiedź.

- I jak ten oddział specialny Levi'a? Gościu jest chyba jakiś dziwny, nie używa nazwiska. On wie że może mieć problemy w przyszłości ?

Widzę że jak coś to Magdy nie będę musiała przekonywać o pedancie wielkim.

- Uwierzcie mi, nie wypada się z nim zadawać. To jest jeden, wielki pedant. Nie mówiąc że już wcześniej go spotkałam. Nie mogę uwierzyć że muszę pracować z kimś takim. Reszta jego oddziału jest nawet spoko, a jak u was ?

- Miche jest bardzo fajny. Z początku może wydawać się dziwny, ponieważ mnie wąchał, ale potem się uśmiechnął i już wiedziałem że mnie polubił. Jego oddział też jest bardzo fajny.

- Masz lepiej niż ja, chyba ... a jak u ciebie Magda ?

- Hange jest ... inna. Ale dałam radę przystosować się do jej osobowości z uwagi że na co dzień mam doświadczenie z taką osobą. Powiedzmy że Hange osobowością przypomina Julie. Tylko jest jeszcze gorsza. Reszta jest nawet okey.

- Rozumiem,

Przynajmniej dziewczynom trafiły się fajne osoby. Nie to co mi ... powiedzmy że oprócz pedanta wielkiego , wszyscy są spoko. Jutro pierwsze treningi. Pokażę się z najlepszej strony tak, że mu szczęka opadnie i będzie wiedział kto tu rządzi,

- Wiecie już co będzie na jutrzejszych treningach ? - zapytała nagle Julie.

- Słyszałam o walce wręcz. Ale co do tego nie jestem pewna. Znając życie, będzie coś co ma pomóc zwiększyć współprace w grupach.

Magda zawsze wie co powiedzieć. Na pewno będzie kiedyś wspaniałym generałem.
Siedziałyśmy jeszcze dobre pół godziny rozmawiając na różne tematy, Później wszyscy kapitanowie oddziałów dostali za zadanie, połączenie osób do współpracy z ich drużyn. Oczywiście musieliśmy uzgodnić to wspólnie z kapitanem oddziału z jakim jesteś połączony. Czas na kolejne spotkanie z nim ...

Znalazłam go przy ławce. Przy stole obok ławki, można było zauważyć filiżankę z herbatą i papiery dotyczące połączenia.

- Znów się widzimy ... niestety

- Siadaj i nie marudź, chcę to załatwić jak najszybciej. - jejku, jaki stanowczy.

Usiadłam obok niego i przyjrzałam się papierom. Trzeba było je wypełnić.

- A więc, wygląda na to że my musimy ćwiczyć razem.

- Raczej, w końcu jesteśmy kapitanami. Eld'a możemy połączyć z twoją Tarą, o ile dobrze pamiętam.

- Tak, zgadzam się na taki układ. Moją Yui możemy połączyć z twoją Petrą.

- A więc został Oluo z Gunthere'm oraz Makoto .. z Seiji'm ? Dobrze pamiętam ?

- Tak, tak ... - kurde, muszę przyznać że jest trochę inaczej. Chyba już wiem dlaczego jest kapitanem.

- Myślę że Olu'a połączymy z Seiji'm a Gunthera z Makot'em. Może tak być ?

- Tak.

- To chyba robota skończona. Szybko poszło. Em ... Levi ? - sama nie wiem dlaczego, ale interesowała mnie jedna rzecz.

- Dlaczego wasz generał wymówił tylko twoje imię ?

- Nie ufam ci na tyle, byś mogła wiedzieć dlaczego. Nikomu na tyle nie ufam...

- To ,,, widzimy się na jutrzejszych treningach ?

- Wygląda na to że tak.

Okey, ta rozmowa była inna. Dlaczego wydaje mi się że nie jest aż taki zły ? Zobaczymy jutro ...

To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi ...

Dziś informacji nie było, głównie dlatego że nie miałam z czego ich zrobić :P wybaczcie. 

wtorek, 26 lipca 2016

Wieści :o

Hey wam :)

Przychodzę do was z wieścią dotyczącą postów.
Otóż jak na razie będzie pojawiać się tylko

Attack on Titan | Nadzieja

Dlaczego ? Mam wenę i nie mam pomysłu na resztę. Kiedy skończę pisać AoT to dopiero zabiorę się za inną.

Tyle chciałam ;)

poniedziałek, 25 lipca 2016

Attack on Titan | Nadzieja /1

Zmiany 

W tej części ( bo planowana jest druga B) ) Levi ma 23 lata. W czasie obrony Trostu - 30 ( Mój wymysł żeby nie było ) Jak już może wspominałam, jest to ok. 4 lata po przyjęciu go do zwiadowców i 7 lat przed wydarzeniem związanym z obroną Trostu. 
Piszę to dla sprostowania sytuacji bo wdrążałam tu dużo zmian. Żeby nie było informacje związane z postaciami też zostaną trochę zmienione i będą aktualizowane w związku z sytuacjami w rozdziałach.

Miłego czytania ;)

Rozdział. 1. Inny naród - Jeonsa cz. 1

Levi P.O.V

Kolejna wyprawa za mur, niby taka sama jak reszta ale jednak inna. Jesteśmy w drodze już od 2 godzin i nie zaatakował nas żaden tytan. Jednak plan Erwina działa. 
Te cztery lata minęły tak szybko. W tym czasie nieźle się dorobiłem, nie przeczuwałem że zajdę aż tak daleko. Własny oddział i to jeszcze najważniejszy, przydomek najsilniejszego żołnierza ludzkości. Gdyby tylko Farlan i Isabel mnie teraz widzieli ... W zasadzie to mój oddział pomaga mi o nich zapomnieć, jeśli chce być szczęśliwy, muszę zapomnieć.

- Nie zastanawia was fakt że, jeszcze nikt nie wystrzelił flary ? Nie wydaje się to wam dziwne ? - Eld zaczął nabierać podejrzeń. Rzeczywiście trochę to dziwne i inne ale przecież nikt nie powiedział że każda ekspedycja musi być identyczna.

- Nie zadawaj pytań tylko skup się na robocie - odburknąłem.

Droga przebiegała sprawnie. Od czasu do czasu widywaliśmy czerwone flary ( wykryto obecność tytana ) z różnych stron. Mieliśmy wielką nadzieje że wszystko przebiega dobrze i nie potrzebują pomocy. Po kolejnych dwóch godzinach badania terenu, została zarządzona przerwa. Tradycyjnie usiadłem na znalezionej ławce i popijałem herbatę słuchając tego co inni mają do powiedzenia.
Szczerze ? Nie lubiłem tych bredni. Nie przepadałem za nikim tutaj. Nie chce budować nowych znajomości, bo wiem że mogę ich stracić jak poprzednich ... Petra postanowiła przejść się do Keith'a po informacje dotyczące dalszej trasy. Siedzieliśmy tak jeszcze 10 minut póki nie przybiegła do nas z informacjami od generała. Wydawała się zaniepokojona.

- Złe wieści - coś musi być na rzeczy. Możliwe że nadciąga jakiś tytan lub gorzej, odmieniec.
Byłam u generała i pytałam go o trasę. Okazało się, że zgubiliśmy trop, nie wie jak wrócić.

Zdębiałem. Nie wie jak wrócić ? On się śmie nazywać generałem ?! Jeśli teraz nikt mnie nie uspokoi to do niego pójdę i wygarnę co myślę. Jednak dałem radę, spokojnie wstałem z miejsca a inni obdarowali mnie zaskoczonymi spojrzeniami. Gunther wstał razem ze mną i starał się mnie uspokoić, chociaż wcale nie miałem aż tak agresywnych zamiarów jak on myślał. Podszedłem do Keitha, a ten jakby nigdy nic :

- Levi, mogę w czymś pomóc ?

Popatrzyłem na niego przez chwilę moim wzrokiem zabójcy a potem przeszedłem do rzeczy.

- Zgubiłeś drogę do Shinganshiny i nie mamy jak wrócić ?!

Zaczerpną powietrza do płuc, westchnął i powiedział.

- Levi, właśnie staramy się zorientować w terenie, spokojnie nie pierwszy raz to się dzieje. Zaraz będzie po wszystkim.

Czułem na sobie wzrok innych żołnierzy, nie ukrywam, byłem zły. W końcu nie na co dzień dowódca gubi drogę powrotną. Plus jest taki że prawdopodobnie odkryliśmy nowy teren. Orientacja zajęła godzinę, mam nadzieję że wiedzą gdzie jadą. Kiedy wszyscy mieliśmy ruszać, ktoś krzyknął :

- Człowiek na horyzoncie ! Zauważono człowieka ! - człowiek ? Co do cholery się dzieje ?

Rzeczywiście, zszedłem z mojego konia i udałem się w stronę którą wskazywał jeden z żołnierzy. Potem tylko przyglądałem się z trudem, jadącemu na koniu i zmęczonemu mężczyźnie idącemu w naszą stronę.
Postanowiliśmy go sprawdzić, więc wysłaliśmy dwoje ludzi aby mu pomogli. Daliśmy mu trochę jedzenia i picia a jego koniowi podaliśmy wiadro z wodą. Z tony kurzu i brudu, którego miał na sobie można było dostrzec skrzydła wolności na jego plecach i ramionach.

- Kim jesteście, z kąt przybywacie i jakimi intencjami ? - zaczął dopytywać się generał.

Chłopak wstał, otrzepał się z kurzu i zasalutował.

- Harry Umari, dystrykt Nora, proszę pana ! - Nora ? Nigdy nie słyszałem ? Co to za człowiek ?

- Że z kąt jesteście ? Nigdy nie słyszałem o takim miejscu. Śmiesz kłamać dowódcy w żywe oczy ?!

- Nie, darujcie, już dwa tygodnie tak idę z trudem unikając tych potworów. Szukam drogi do domu.
Dystrykt Nora to moje rodzinne miasto, tam się urodziłem i wychowywałem. Nie zna pan ? Nora, mur Echiko, Jeonsa ? - o czym on do cholery papla ?

- Jeonsa ? Sądzę że nasz władca będzie coś o tym wiedział ... - co tu się dzieje ?

- Jeśli nie jesteście zwiadowcami z Jeonsy, to znaczy że jesteście z Kabe ! To ten drugi ród który także ma trzy mury jak nasz. On naprawdę istnieje ? Myślałem że to tylko legenda.

- Kabe ?

- Tak się u nas na was mówi. Jesteście legendą, podobno macie niesamowitych żołnierzy i waleczny naród. Jeonsa jest znana z ludzi o genialnych umysłach i niesamowitych strategiach. Wiele ludzi twierdzi że jesteście legendą, że nie ma aż tak potężnych żołnierzy, chyba się mylili. Gdy byłem mały zawsze chciałem poznać takiego żołnierza,

Nie wygląda jakby kłamał. Jego blask w oku świadczy o tym że mówił prawdę i naprawdę był szczęśliwy pomimo jego stanu. Hange która stała obok niego, uśmiechnęła się do niego i popatrzyła w moją stronę.

- Możliwe że, twoje marzenie właśnie się spełnia. Harry, poznaj Levi'a. Najsilniejszego żołnierza ludzkości.

Harry popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem. Już wiem co sobie myśli. ,, To jest najsilniejszy żołnierz ludzkości ? Taki niski kurdupel jest najlepszym żołnierzem ?!" Każdy kto widział mnie po raz pierwszy tak myślał. Chociaż kogo to obchodzi. Nagle Harry powiedział coś co mnie zerwało z tropu.

- To zaszczyt spotkać nadzieje ludzkości. W Jeonsie też mamy najlepszego żołnierza, ale pewnie nie jest aż tak dobra jak ty, panie Levi.

Powoli zaczynam go podejrzewać. Czy on przypadkiem nie chce się podlizać ? Kto wie. W końcu postanowił odezwać się Erwin, wstał ze swojego krzesła i podszedł do odnalezionego.

- Powiedz, panie Umari. Pozwolimy ci jechać z nami, poprosimy naszego władce aby skontaktował się z waszym, jestem pewien że mają kontakt. W zamian za to, ty pojedziesz z oddziałem Hange Zoe i opowiesz jej o Jeonsie, dobrze ?

Tego blondyna chyba poniosło. A jeśli to nasz wróg ? Chce nas zniszczyć ? Jest człowiekiem-tytanem ?! Erwin zauważył że mi się nie podoba ten pomysł, jednak kiwną do mnie porozumiewawczo głową co oznaczało że ma to pod kontrolą. Potem wyruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem nie było tak kolorowo. Straciliśmy paru żołnierzy a kilkanaście zostało rannych, Gdy dojechaliśmy, tona gapiów zebrała się by nas powitać i oczywiście dać swoje kwaśne komentarze o tym że pewnie znów niczego nie dokonaliśmy. Oj mocno się mylili. Gdy dojechaliśmy do bazy, podszedłem do Erwina. Muszę wyjaśnić z nim tą sytuacje.

- Erwin. Co to miało być ?

- W sensie że co, Levi ?

- To z Harrym. A co jeśli ściemnia ? Co jeśli jest człowiekiem-tytanem i chce nas wybić, zabić. Oczywiście ja bym go powstrzymał, taki gnojek nie miałby ze mną szans. Ale co jeśli będzie za późno Erwin ?

- Posłuchaj. Zależy mi na tym byśmy mieli sojuszników. Jeśli zdobędziemy kontakt z Jeonsą będziemy mieli szansę się zjednoczyć. Po za tym mówił że też mają żołnierza ludzkości, kto wie, może gdybyście się zjednoczyli to byliście by nie do pokonania ? Pomysł o przyszłości. Po za tym, gdyby to co mówisz okazało się prawdą, ty zabiłbyś go bez większego problemu, w końcu już widziałem twoją furię.

- Nie wierzę, że Keith się na to zgodził.

Odszedłem z grymasem na twarzy. Czasem go po prostu mam dość, gdyby nie śmierć Furlana ... agh ! Przypomniałem sobie ! Niech to szlag. Oluo widocznie zauważył że jest ze mną coś nie tak. Idioto nie uczono cię żeby nie wpieniać mnie kiedy jestem zły ?

- Levi, wszystko w porządku ?

- Ta, chyba tak. Po prostu przypomniałem sobie pewną rzecz z przeszłości. Nic poważnego... Gdzie reszta ?

- Poszła pokazać Harremu okolice. Jest mega zafascynowany, ciekawi mnie jak jest u nich.

- Chyba będę musiał uwierzyć w te jego bajki. Wiadomo kiedy Harry ma spotkanie z królem ?

- Podobno jedzie tam z generałem jutro,

- Tak szybko ? Władca widocznie też uwierzył. Ale .. skoro zamierza się spotkać to można uznać, że po części to prawda.

Następnego dnia ...

Następnego dnia zwiadowcy mieli wolne. Ja z uwagi na to że większość osób się leniła, wziąłem moją miotłę i poszedłem zamiatać. Było to rozluźniające zajęcie, jednak czasem przypominało mi o moich zmarłych przyjaciołach, bądź mojej zmarłej rodzinie. Chociaż jestem tu już 4 lata, to i tak niestety nigdy nie zapomnę tej dwójki.

Czas szybko mijał. Udało mi się wysprzątać prawie że całą bazę. Ok. 18:00 przyjechał Harry z dowódcą. Oczywiście każdy zerwał się z miejsca i podszedł aby dowiedzieć się co udało się załatwić. Ja przysłuchiwałem się temu z daleka. 

- I jak?  Co ustalone? - Wypytywała jakaś zwiadowczyni. 

- A więc, wysłał list gołębiem i kazał czekać. Na razie nie wiemy co dalej się potoczy. Wezmą nas kiedy przyjdzie list od władcy Jeonsy.

Wysyłanie gołębiem ... zawsze wątpiłem w ten sposób komunikowania się, ale słyszałem że ponoć jeszcze nigdy nie zawiódł. Nie sądziłem że Jeonsa może być prawdą. Jedyne co robić to tylko czekać i zająć się posprzątaniem tej zakurzonej rudery.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Odtajnione Informacje ( tak, będę takie robić abyście mogli więcej się dowiedzieć o moich wymysłach ) 

Gołębia Droga - władca ,,Kabe " ma kontakt z władcą Jeonsy. Kiedy chcą się porozumieć, wysyłają listy poprzez specialnie szkolone gołębie. Sposób ten jeszcze nigdy nie zawiódł z uwagi na to że tytani nie interesują się innymi stworzeniami prócz ludźmi.
------------------------------------------------------------------------

Tydzień później ...

- Levi jak ty możesz tak sprzątać ? Nie nudzi cię to ? - zapytał mnie Oluo, który siedział przy stole popijając gorącą herbatę. 

- A jak ty możesz pić w taki sposób gorącą herbatę bez poparzenia przy tym języka ? - nie denerwuj mnie człowieku ...

- Odezwał się lepszy ... pedant - ostatnie powiedział cicho ale nie na tyle bym nie usłyszał.

Zaprzestałem zamiatanie moją miotłą i odwróciłem głowę w stronę Oluo. On śmie mnie obrażać ? Wiem, że jest dobrym żołnierzem i dlatego jest w mojej drużynie, przymykałem oko na jego obelgi w moją stronę ale teraz przegiął. I nie obchodzi mnie to że jest ode mnie wyższy.

- Co powiedziałeś ? 

- To że nawet jeśli jesteś żołnierzem ludzkości, to jesteś pedantem. Nie wspominając o tym co ze sobą robisz. Nie zależy ci na nikim tylko na swojej reputacji wśród ludzi. 

W tej chwili zostawiłem moją miotłę na ziemi i podszedłem do niego. Miałem chęć mu przylać. 
W ostatniej chwili przyszła Petra.

- Co wy robicie ?! Uspokójcie się w tej chwili. Jesteśmy zwiadowcami a nie gangiem bójek. 

Masz szczęście, staruchu. Dziś nic ci się nie stanie. 

- Levi możesz przestać ? Widzę że myślisz o zemście. Daruj sobie. Jesteś poważnym żołnierzem czy zabawką do manipulacji ? Pomysł ...

Przyznam że Petra miała gadane. Ma racje, jestem poważnym żołnierzem. Muszę się ogarnąć. 

- Po za tym, Harry przyjechał ze stolicy. Mamy wieści, generał kazał stawić się wszystkim na placu, teraz.

Odstawiłem miotłę pod ścianę i poszedłem za towarzyszami. Na placu o dziwo, nie panował harmider. Ustawiliśmy się, stanąłem w pierwszym rzędzie, jak inni dowódcy oddziałów. Przed nami stał już generał razem z Harrym obok. 

- Słuchajcie żołnierze ! Może wiecie, może nie, ale zostaliśmy z tym oto żołnierzem wezwani do stolicy, by pomóc mu wrócić do domu. - nie rozumiem po co ten cały teatrzyk. Kogo to obchodzi ?

- W otrzymanym liście, dostaliśmy nie tylko informacje o tym że Umari wróci do domu, ale także szansę na to, byśmy zyskali sojuszników. Za tydzień, przyjadą do nas zwiadowcy z Jeonsy i ocenią czy warto nam zaufać. Dlatego żołnierze, będziecie ze sobą współpracować w łączonych oddziałach. Macie być godni zaufania zrozumiano ?!

- Tak jest ! 

Tak oto za tydzień, będę musiał dzielić z kimś oddział. Nie chce tego, bo nie chce komuś zaufać. Ale to tylko dla dobra ludzkości, potem i tak o tej osobie zapomnę. 












wtorek, 19 lipca 2016

Mirai Nikki | Happy End /2

Rozdział .2. Zaczynamy od nowa

- Yukki, jestem tak niesamowicie szczęśliwa ! Nawet nie wiesz jak cię kocham Yukki !
- Też cię kocham Yuno. Jutro zaczynamy.
- Dobrze, stworzymy najlepszy świat pod słońcem !

Dwa miesiące później ...

Perspektywa Yuno

- Yuno ... my ... zrobiliśmy to. - powiedział Yukki po całej robocie.

Szczerze ? Myślałam że potrwa to trochę krócej. Tak czy owak, świat skończony.
No ... powiedzmy. Najlepsze zostawiliśmy sobie na koniec - nasz wspólny dom.

- Czyli że teraz czas na najlepsze !

W zasadzie to dom był gotowy, trzeba było go tylko umeblować.
Nie trwało to jakoś strasznie długo. Był już wieczór, słońce zachodziło za horyzont.
Dom miał duże okna. Miał beżowe ściany oraz czarne dachówki. Składał się z parteru, piętra, niewielkiego strychu oraz piwnicy, Umeblowałam go tak jak sobie wymarzyłam a album ze zdjęciami umieściłam na półce w salonie. Dom był gotowy, byłam zmęczona więc udałam się na górę do naszej sypialni by się położyć. Od tego odciągną mnie Yukki. Złapał mnie za rękę.

- Yuno czekaj! Jest coś co zrobiłem i chciałem ci pokazać.
- Poważnie ?
- Tak, choć nie traćmy czasu!

Pociągnął mnie za sobą do ładnego niebieskiego samochodu. Otworzył mi drzwi pasażera z przodu i pokazał bym usiadła. Zrobiłam to a on zamknął za mną drzwi.
Zaś on usiadł z drugiej strony, na miejscu kierowcy i odpalił samochód.

- To ty masz prawo jazdy ? - zapytałam bo naprawdę on miał zamiar prowadzić.
- Robiłem dużo rzeczy kiedy cie przy mnie nie było. Bóg też może mieć prawo jazdy.
- Rozumiem.
- Zapnij pasy

Po paru minutach znaleźliśmy się przy jakimś parku. Wysiedliśmy z samochodu. Miałam zamiar spytać o coś Yukiego ale zauważyłam że nie ma go przy mnie i znajduje się przy bagażniku, wyjmując coś z niego. Zauważył że się przyglądam i zamkną go by do mnie podejść. Pocałował mnie w policzek a następnie szepną mi do ucha.

- Zamknij oczy.
- Czemu, co ty chcesz mi zrobić ? - zaśmiałam się lekko i posłusznie zamknęłam oczy jak prosił.

Potem zawiązał mi oczy chustką i znów szepnął - Zobaczysz, poczekaj tu chwilę.
Stałam i czekałam. Naprawdę nie wiem co planuje ale mam nadzieje że nie zamach. Yukki wie że jestem pół-bogiem i można mnie zabić. Nic się nie stanie, nawet jeśli to mam na wypadek jakiś nóż w torebce. Jednak chwilę później znalazł się obok mnie, złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić. Po drodze informował mnie o wszystkim bym nigdzie nie wpadła albo w nic nie uderzyła.
Gdy dotarliśmy na miejsce, stanął przede mną i zaczął rozwiązywać chustkę z moich oczu.

- Jesteśmy na miejscu.

Otworzyłam powoli oczy. Zobaczyłam niebieskie oczy ukochanego a za nim słońce które zaraz miało schować się za miastem.
Odszedł z widoku i stanął obok mnie. To co zobaczyłam wprawiło mnie w niesamowity zachwyt.
Przed mną znajdował się piknik. Koszyk, pełno jedzenia i szampan. Za nim w oddali jezioro oraz miasto, a za miastem w tle, zachodzące powoli słońce. Wokół nas było pełno drzew i roślin.
To było tak cholernie romantyczne miejsce, byłam w moim wymarzonym miejscu. Kiedy ja tak stałam oniemiała Yukki już zdążył usiąść i nalać nam do kieliszków szampana.

- Zamierzasz dzisiaj usiąść i zjeść ze mną romantyczną kolacje czy mam tu tak czekać do jutra ?
- J-Już siadam, o matko Yukki ... n-nie musiałeś.

Usiadłam po drugiej stronie koca i napiłam się z mojego kieliszka.
Yukki powoli rozkładał jedzenie na kocu. W końcu lekko się zaśmiał i powiedział.

- Jestem ci winny po 12 latach niczego. Chociaż nic nie robiłem to ty zostałaś, większość dziewczyn pewnie dawno by uciekła, ale nie ty, bo ty jesteś wyjątkowa Yuno.

Siedzieliśmy tak razem i rozmawialiśmy na różne tematy,
W pewnym momencie dotyczył on nawet dzieciaków Minene. Głównie dlatego że w pewnym momencie zadzwonił mi telefon i była to właśnie ona.

- Kto to dzwoni ... Minene ?
- Odbierz, może to coś ważnego.
- Mm .. halo ? - powiedziałam tak jakbym telefon odpiera po raz pierwszy
- Yuno ! Daj na głośnik !
- Em .. okey - Yukki przyglądał się co robię popijając szampana ze swojego kieliszka.
- Amano ! Słyszysz ty mnie !? - Minene tak krzyknęła że Yukki prawie wylał zawartość kieliszka.
- Tak, tak.
- Dobrze, a teraz odpowiadaj. Gdzie my mieliśmy ten dom ? - Czemu pytają się o dom. Chwila ... to znaczy, tak ! Minene się przeprowadza.
- Było dzwonić do mnie, tak to zepsułaś mi niespodziankę dla Yuno.
- Dlatego zadzwoniłam do Yuno debilu. To ja tu robię najlepsze niespodzianki. - zaśmiałam się. Lubiłam ich głupie kłótnie.
- Wyślę ci adres. Do zobaczenia. - Zakończył rozmowę i wyjął swój telefon by wysłać adress domu do Minene. Ale ... niespodzianka ? Czyli on to wiedział przede mną ?
- Wiedziałeś o tym przede mną ?
- Co ? Ah, tak. Nie bądź zła chciałem zrobić ci niespodziankę. - no dobra, wybaczam mu. Ale to za chwilę.
- No dobra ... okey.
- Yuno, nie przesadzaj. No weź, wiem że się nie gniewasz - popatrzył na mnie z tym swoim uśmiechem. No jak można mu nie wybaczyć ?
- Jesteś idiotą wiesz - odwdzięczyłam się uśmiechem i lekkim kuksańcem w jego ramie.
- Ciekawe jak ich dzieciaki znoszą tą podróż. W końcu są rozbrykane i mają te moce.
- Hmm, nie wiem, ale za to wiem że Minene ma na nich jakiś sposób. W końcu to nadal ta sama dziewiąta z przed lat.

Temat kończył się po temacie. Słońca prawie że już nie było widać a latarnie zaczęły świecić jasnym światem. Piknik także dobiegał końca. Yukki nie pił dużo, w końcu ma potem wrócić do domu samochodem ze mną. Naprawdę byłam już zmęczona a on wyglądał jakby się czymś denerwował.

- Yukki, możemy już wracać ? Jestem padnięta. - położyłam się na kocu. Miałam wielkie szczęście że nie wpadłam w brudne talerze po jedzeniu.
- Y-Yuno , bo ja ... n-nie chcesz jeszcze trochę zostać ? Popatrzeć jak samochody jeżdżą po tamtym moście ? Yuno ?

Czuje jak oczy same mi się zamykają. A potem ... jestem w wielkiej sali. Nie wiem czemu, ubrana w białą suknie z dopasowanym welonem. Chwilę potem nastała ciemność a reflektor światła padł na drugą stronę sali. Okazało się że stoi tam mój ukochany. Ubrany w biały garnitur. Nie pamiętam co się potem działo, wiem że razem tańczyliśmy w świetle reflektorów.

Perspektywa Yukiteru

- Y-Yuno , bo ja ... n-nie chcesz jeszcze trochę zostać ? Popatrzeć jak samochody jeżdżą po tamtym moście ? Yuno ?

Popatrzyłem na Yuno, okazało się że biedulka zasnęła. Naprawdę musiała być zmęczona, jeszcze ma osłabione moce po tworzeniu świata. W końcu to pół-bóg. Dlaczego ja zawsze muszę o tym zapominać ?! A mogło się udać ! Wszystko miałem zaplanowane a teraz wszystko przez mnie runęło.
A może to była moja jedyna szansa ? Jedyna szansa na oświadczenie się Yuno a ja ją zmarnowałem ?
No trudno, znajdę jeszcze lepszy moment, będę miał jeszcze lepszy plan.

Wziąłem Yuno na ręce i zaniosłem do samochodu. Położyłem na tylnym siedzeniu i patrzyłem przez chwilę jak słodko śpi. Chwilę później wróciłem po rzeczy z pikniku i wpakowałem je do bagażnika.
Siadłem za kierownicą i uruchomiłem samochód. Po 10 minutach byliśmy przed naszym domem.
Znów wziąłem Yuno na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem w łóżku ale nie fatygowałem się jej przebierać. W końcu to Yuno, nie wiadomo czy się nie obudzi i nie wyciągnie siekiery z pod łóżka.

Ja poszedłem do łazienki się umyć i przebrać a potem wszedłem do łóżka i starałem się usnąć.
Przez moją głowę przechodziło wiele myśli, głównie jak oświadczyć się Yuno i czy ona się zgodzi.
Ale raczej nie powinna odmówić, chyba ... Może ją zabiorę do kina samochodowego, albo do parku.
Naprawdę nie wiem. Jutro znajdę pracę, trzeba zarobić na życie. Większość kasy wydałem na pierścionek zaręczynowy, teraz to muszę odpracować by zarobić też kiedyś na nasze wesele.
Odetchnąłem z nerwów. Nagle! Poczułem dłoń na swojej dłoni, to musi być dłoń Yuno.

- Śpisz Yukki ? - powiedziała śpiącym głosem
- Nie, nie śpię Yuno.
- Nie mogę zasnąć, miałam taki piękny sen, ale później zamienił się w koszmar i się obudziłam.
- Postaraj się znowu usnąć, musisz zregenerować siły. I też przepraszam cię za to że wyciągnąłem cię zmęczoną na ten piknik.
- Nic się nie stało. Podobało mi się.
- Yuno
- Hm ?
- Jutro znajdę pracę. Musimy jakoś zarobić na życie,
- Rozumiem, w takim razie ja też znajdę pracę.
- Co ? Nie Yuno, nie musisz ... - przerwała mi
- Rozwieszę plakaty z usługami opiekunki i będę zajmować się dziećmi w naszym  domu, póki nie znajdę innej dobrej pracy,
- D-dobrze , a teraz śpij. Jutro czeka nas ciężki dzień.


To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....



niedziela, 17 lipca 2016

Nowa koncepcja ;)

Hey :D
Przychodzę do was z moim pomysłem.
Pomysł dotyczy ,, Attack on Titan | Misja Życia "
Otóż mam lepszy pomysł na tą serię.
Dlatego zacznę pisać ją od nowa i postaram się by było w niej więcej akcji.
I ja wiem że robię z tego romans ale nie będzie tego nie wiadomo ile.

Nowa seria to:

• Więcej akcji
• Więcej nowych postaci
• Inny czas akcji
• Prawdopodobnie 25 rozdziałów ;)

Oczywiście będzie to tylko podobne do tej co była.
Postaram się o nowy tytuł chyba że zostanie ten sam :)
Oczywiście Natalia Sakai, Magdalena Shirai oraz Julie Kawaii nadal zostają i będą i w tej akcji ;)

Oto mała zapowiedź :

Czas akcji : W tym samym roku w którym była bitwa o Trost Levi miał 28 lat. ( mój wymysł żeby nie było ) Tyle samo miała w tym czasie Natalia Sakai. Akcja tego opowiadania, dzieje się kiedy Levi ma 24 lata. Powiedzmy że to zaledwie parę lat po przyjęciu go do zwiadowców ale też parę lat przed katastrofą w Shinganshinie.

Ciężko mi komukolwiek zaufać. Po stracie dwóch dla mnie ważnych osób, udało mi się zaufać kolejnym dwóm. Martwią się o mnie, a ja o nich. Te osoby to Erwin Smith oraz Hange Zoe.
Fakt, Hange zachowuję się jak dziecko oraz jest ... dziwna. Ale i tak ją lubię pomimo że tego nie wykazuję. Potem miałem własny oddział któremu również ufałem i był dla mnie bardzo ważny.
Przez te wiele osób nie byłem przygotowany na kolejną stratę, ważną dla mnie stratę ... tak myślę.

Jakoś tak to się prezentuję, pierwsza część wyjdzie dopiero gdy wyjdzie 2 rozdział Mirai Nikki oraz 16 rozdział Miraculim. Mam nadzieję że będzie lepsza :P

piątek, 8 lipca 2016

Attack on Titan | Misja Życia /5

Rozdział .5. Zakochana Magda ?

W poprzedniej części :

Magda podejrzewa że Natalii coś jest gdyż długo nie wraca. Dlatego zabiera ze sobą Julie i Hange na poszukiwania. Podczas poszukiwań spotykają także Levi'a, który także szukał zaginionej szarookiej.
Razem odnajdują lokalizację porywaczy i wdrążają plan. Dziewczyny zajmują się bandziorami na zewnątrz a Levi włamuję się do ich siedziby podając się za jednego z nich. Odnajduje ją i ratuję z brudnych rąk. Wtedy uświadamia się że Natalia nie jest dla niego byle kim i zaczyna mu się podobać.

Perspektywa Levi'a 

Jutro Erwin z generałem Jeonsy ogłoszą plan odbicia Mari. Jestem pewny że połączą nasze odziały.
Ciekawe z czyim oddziałem będę dzielił mój oddział. Mam nadzieję że z oddziałem Natalii. Już sobię wyobrażam ją walczącą obok mnie, byłbym taki szczęśliwy. Gdy dojechaliśmy podszedłem do niej zsiadającej z konia. Za nią zsiadła Shirai i spiorunowała mnie wzrokiem jednak to było tak jakby mówiła ,, Dziękuję za uratowanie mojej przyjaciółki, jednak jeśli coś jej zrobisz to osobiście zniszczę ci życie wraz z Julie " Zostawiła nas samych, mogłem z nią pogadać.

- To chyba twoje - powiedziałem podając jej chustkę.

- O dzięki. Nie musiałeś, Julie mogła dla mnie zrobić następną jak zawsze.

- Co ma z tym wspólnego Kawaii ?

- A no tak, ty przecież nie wiesz. To pomysł Julie z tymi chustkami. Tak samo jest z żabotami, widzisz. - podniosła koniec żabotu pokazując mi taki sam napis jak na chustce.

- Sakai. - Miałem poczucie przeproszenia jej. Popatrzyła na mnie z góry. Trochę to przytłaczające że dziewczyna którą lubię i to bardzo jest wyższa ode mnie.

- Przepraszam.

- Za co ?

- Za to że cię zostawiłem, powinienem nie zostawiać cię w lesie, nawet jeśli to było na chwilę.

Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się.

- Nie musisz przepraszać. Mogłam sobie sama poradzić ale widocznie nie dałam rady. I tak cieszę się że tam byłeś.

- Natalia muszę iść odprowadzić konie, chcesz iść ze mną? - Powiedziała Shirai która nagle znalazła się obok szarookiej

- Em pewnie. Jeszcze raz dzięki za ratunek.

Potem razem z Magdą odeszły z końmi a ja postanowiłem przejść się do mojego biura.

Perspektywa Natalii

- Magda, czy Ackermann coś ci zrobił? 

- Em co?  Z kąt to pytanie? 

- Bo zawsze jak jest obok nas to posyłasz mu złowrogie spojrzenie jakbyś miała go zabić.

- Przecież on w ciągle ma takie spojrzenie. 

- No tak ale to jego natura i bardziej wygląda na obojętnego lub trochę wesołego a ty posyłasz takie spojrzenie tylko mu. No chyba że coś do niego czujesz... W końcu kto się czubi, ten się lubi.

- Że co!!!  Natalia ja nigdy bym się nie zakochała w takim pedancie jak on. Już bardziej widać że to ty coś do niego czujesz.

- Co?  Nie.. Ja nie. Magda znowu używasz wymówki? 

- Hę? Przepraszam ale jakiej wymówki niby używam ?

- Zawsze jak twierdzę że ktoś ci się podoba to mówisz że to pedant lub szumowina. Za bardzo Cię znam byś mogła coś ukryć.

Magda musi czuć coś do niego. Bo czemu miałaby nagle pojawiać się przy mnie kiedy z nim rozmawiam ? Czemu miałaby mnie od niego odciągnąć ? Czyżby była zazdrosna ?
Może pomogę się jej zmierzyć z tym uczuciem, w końcu czuję coś do chłopaka po raz pierwszy od kąt pamiętam.

Odstawiłyśmy razem konie a potem szybko poleciałam do Julie. Musiałam mieć jakąś pomoc, prawda ? Kiedy ją spotkałam, była zaraz po testach na tytanach.

- Hey Julie ! - wesoło krzyknęłam

- Natii ! Otrząsnęłaś się już po naszej przygodzie ?

- Em .. chyba tak. Jesteś w trakcie testów ?

- Teraz nie, Hange powiedziała że na dziś koniec i widzisz, dostałam fartuszek z imieniem - rzeczywiście Julie miała na sobie biały fartuch z kieszonką, pod która wyszyte było ,, Julie "

- Do twarzy ci z nim. Julie, mogłabym z tobą porozmawiać ... - Julie nie wyrażała zainteresowania i polerowała trzymaną przez nią włócznię.

- Chodzi tu o Magdę .. - nagle się odwróciła w moją stronę i zrobiła swoją poważną minę. Szybko odniosła na wieszak swój fartuch i poszła ze mną w dyskretne miejsce.

Gdy doszłyśmy zaczęliśmy rozmowę.

- Co z Magdą ?  - zaczęła

- Myślę, że podoba jej się chłopak. - powiedziałam szeptem, jednak tak by Julie słyszała.

- Chłopak ? Obcy chłopak i Magda ? Natii my jesteśmy tutaj drugi dzień, wiesz że ona gardzi obcymi póki bardziej ich nie pozna. Nie przesłyszałaś się przypadkiem ? - powiedziała to z taką powagą że zaczynam mieć podejrzenia czy ja naprawdę rozmawiam z Julie.

- Nie, po za tym to miłość. Miłość nie zwraca uwagi czy znasz kogoś dwa dni czy dwa lata, ona po prostu jest.

- Trochę prawdy w tym jest ... no ale dobra, musimy mieć plan.

- Plan na co ?

- Natii, dobrze wiemy że Magda nie potrafi wyrażać uczuć w dobry sposób. Trzeba więc jej pomóc. No ale najpierw... gadaj kto jest tym szczęściarzem !? - i tak oto znowu jest sobą.

- A więc... brała z wysokiej półki .. to nie byle kto.

- No mów, kto !?

- Niepodobny do gustów Magdy.

- No kto ?! Ktoś z naszego oddziału ? A może z tego ? Kto !

- To ... Levi Ackermann - powiedziałam prawie niesłyszalnie, gdyż widziałam jak nie daleko przechodził właśnie Levi.

- Kto ? Natii nie słyszałam, robisz to specialnie ? Czemu tak się patrzysz w tamtą stronę ? - poparzyła w tą samą widząc przechodzącego Ackermanna. Na nasze nieszczęście zaczął, patrzeć się w naszą stronę. Nerwowo się wyszczerzyłyśmy i zaczęłyśmy mu machać. Chwilę potem prychną i poszedł dalej.

- Czy to właśnie Levi Ackermann ? A może to tobie się podoba tylko wymyśliłaś sobie że to Magdzie się podoba ?

- Nie, Julie. Niczego sobie nie wymyśliłam. On na serio podoba się Magdzie.

- Będzie ciężko - westchnęłam.

- Ta, bardzo ciężko. Jedno i drugie marudne. - wtedy popatrzyłyśmy się na siebie z uśmiechamy i powiedziałyśmy w tym samym momencie :

- Przeznaczenie !

Dzień mijał szybko. Ja z Julie starałyśmy się jakoś zbliżyć tą dwójkę. Niestety to nie takie proste.
Pomyślałyśmy że musimy poprosić o pomoc. Myślałyśmy nad tym kto może nam pomóc i zdecydowałyśmy się, żeby był to ktoś z tego oddziału. Wybór padł na Hange, gdyż ona wydawała się najbardziej znać Ackermanna, no i ona ufa Julie, więc mamy dużą szansę na to że się zgodzi pomóc. Poszłyśmy do jej biura. w którym to planowała wszystkie jej eksperymenty.

Julie zastukała w drzwi, a chwilę potem otworzyła nam wesoła okularnica.

- Kawaii, co cię tu sprowadza.

- Będę mówić szybko, potrzebujemy pomocy osoby która dobrze zna Levi'a Ackermanna. Więc przyszłyśmy do ciebie.

- Do czego wam potrzebne informacje na temat Levi'a ? Planujecie zamach ? To podstęp ? Kawaii ...

- Bo wiesz, planujemy pomóc naszej przyjaciółce i jest wmieszany to Ackermann. - powiedziała przy jednym wydechu Julie.

- Dobra, wchodźcie do biura, tam podacie mi szczegóły a ja wam pomogę. Mam nadzieję że nie będę tego żałować, ale może być z tego niezła zabawa.

Weszłyśmy do biura. Panował tam wielki bałagan. Hange usiadła na swoim fotelu i jednym skinieniem głowy pokazała nam gdzie mamy usiąść. Obok zabałaganionego biurka, stały dwa rozkładane krzesła. Usiadłyśmy i zaczęliśmy tą rozmowę.

- A więc, jak mogę wam pomóc ?

- Otóż, Natii stwierdziła, że naszej przyjaciółce Magdzie, podoba się właśnie on. - po tych słowach. Hange oparła swoją głowę na swoich rękach i przyglądając się nam, słuchała dalej - Interesujące. Mów dalej.

- Shirai nie jest dobra w okazywaniu uczuć, dlatego chcemy jej pomóc by jej pierwsze zakochanie było czymś, co mogłaby wspominać. - westchnęłam.

- Pomogę wam, będzie zabawnie widzieć Levi'a przy ukochanej osobie, Nareszcie znajdzie sobie kogoś na kim będzie mu zależało, po tym wypadku Petry i Oluo ... - Hange na moment posmutniała, dla Levi'a mogli to być rzeczywiście ważni ludzie, A ta Petra to ... może to była jego dziewczyna.

-Nieważne, mówcie co tam dalej.. - smutno się uśmiechnęła i słuchała tego co ja i Julie mamy do powiedzenia.

- Chciałybyśmy ich razem spiknąć tak żeby chociaż przez kawałek czasu byli parą. Magda może wtedy przejść dobrą dla niej, przemianę osobowości. Chcę by była szczęśliwa, chce częściej widzieć uśmiech na jej twarzy. Chcę się jej odwdzięczyć za wszystko co dla mnie robiła.

Hange pokręciła się trochę po pokoju depcząc przy tym papiery leżące na podłodze. Podeszła pod okno za biurkiem i zadała nam kolejne pytanie.

- Jak ona wygląda ? - nie spodziewałam się takiego pytania, ale czego można się spodziewać od osoby szalonej.

- Wysoka blondynka o krótkich włosach i brązowych oczach.

- A ,czyli to ona.

- Nie rozumiem ?

- Same zobaczcie.

Podeszłyśmy obie do okna a tam widok jakiego się nie spodziewałam.
Magda rozmawiająca z Ackermanem.

Perspektywa Magdy

Posiedziałam trochę przy koniach. Postanowiłam znaleźć Julie z Natalią.
Kto wie co planują, ta ostatnia rozmowa z nią nie należała do normalnych.
Pff, ja zakochana w Levi'u Ackermanie ? W życiu.
Po obejściu całej siedziby zwiadowców stwierdziłam że musiały gdzieś wyjść. Co oznacza że coś planują, a jeśli coś planują beze mnie to oznacza że to nie będzie nic przyjemnego.
Trzeba im przeszkodzić i to jak najszybciej.
Nie miałam wyboru, musiałam kogoś się zapytać o dziewczyny.
Podeszłam do pierwszej lepszej osoby, stała do mnie plecami więc nie byłam pewna kim ona jest.
Wyglądała na dość wysokiego szatyna, albo bruneta, nie jestem pewna.

- Ey, mogę zająć ci chwilę ?

Moim oczom ukazał się człowiek-tytan nie jaki Eren Jeager. Byliśmy równego wzrostu co ograniczało mi parę chwytów obronnych gdyby coś poszło nie tak.

- Dowódca Shirai z Jeonsy, tak, pewnie, w czym mogę pomóc ?

- Szukam Natalii Sakai oraz Julie Kawaii, widziałeś je może ?

- Nie, niestety nie.

- Dziękuję za udzielenie odpowiedzi.

Odwróciłam się na pięcie i zaczynałam kierować się do innych osób jednak coś mnie zatrzymało.
A raczej nie coś ale czyjaś, czyjaś ręka. Jeager złapał mnie za ramię. Przyrzekam, liczę do pięciu, jeśli nie puści wykonuję ruch obronny.

- Ale, mogę pomóc poszukać.

Zsunął swoją dłoń kiedy doliczyłam do czterech, masz szczęście tytanie. Odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam na jego seledynowe, duże oczy. To nie wydawało się złym pomysłem. Jednak myślałam za długo i zrezygnowany zaczął się oddalać.

- Czekaj !

Jeager się odwrócił, sama nie wierzyłam w to co mówię.

- Jeśli chcesz, możesz mi pomóc. Ty należysz do tego oddziału i zapewne dobrze znasz to miejsce, będzie mi łatwiej się poruszać i szukać gdy ty będziesz obok mnie.

Nie wiem co ja robię, serio. Nawet strzeliłam do niego niewielki uśmiech. Błagam świecie, powiedz mi że on tego nie widział. W zasadzie to nie jest taki zły. Nawet go lubię... dobra Magda nie rozpędzaj się, to dopiero dwa dni twojego pobytu tutaj, nie szalej. Dlaczego miałabym ufać komuś kto jest człowiekiem-tytanem ?

- Shirai, coś nie tak ? - nagle zapytał.

- Nie, nie, wszystko w jak największym porządku. - Kogo ja okłamuję ? Nie jest dobrze, znajdują się we mnie dziwne urojenia.

- Wiem ,że to może być denerwujące albo stresujące bo jestem człowiekiem-tytanem i nigdy nie wiadomo kiedy mogę stracić kontrolę, bo w końcu jestem jeszcze taki ,,świeży" w tej sprawie. Ale nie denerwuj się bo to denerwuję mnie i wtedy masz większą szansę na to że się przemienię bez kontroli. Może na rozluźnienie sytuacji porozmawiamy trochę co ty na to ? To... jak długo się znacie z Kawaii i Sakai ?

Może to pomoże, może to pogorszy sprawę. Nie wiem. No ale raz kozie śmierć, odpowiem mu na to pytanie.

- Kawaii znam od kąt dołączyłam do zwiadowców. Na początku za nią nie przepadałam, ale później zaczęłam jej ufać. Później poznałam Sakai kiedy to ona była świeża u zwiadowców, Kawaii namówiła mnie do poznania nowej osoby a potem zaczęłyśmy się dobrze dogadywać. Są dla mnie jak rodzina. Często widuję cię z jedną brunetką, to twoja dziewczyna ?

- Co ?! Nie, Mikasa to moja przybrana siostra. Może trochę tak wyglądać bo jest bardzo nadopiekuńcza. Troszczy się o mnie bo jestem jej jedyną rodziną. Wiesz, Mikasa w dzieciństwie straciła rodziców, a ja ją uratowałem z rąk porywaczy tak jak ty Sakai dzisiaj.

- Ja uratowałam Natalię Sakai z rąk porywaczy ? - Trochę mnie to zszokowało.

- No a nie ? Plotki szybko się rozchodzą, jest mówione że zabiłaś napastników i wyniosłaś Sakai z budynku. Chyba że tak nie było ...

- To nie ja uratowałam Natalię. - przyznam się że zbierało mi się na płacz. Sama myśl o tym, że to nie ja obroniłam ją od jej śmierci a nawet po części przeszkodziłam w tym, sprawia że zbierają mi się łzy do oczu.

- Nie ty ? Ale ja słyszałem od Le... - nie wytrzymałam, wybuchłam płaczem i przerwałam mu.
Byliśmy w dość pustym od ludzi miejscu, więc nikt tego nie widział, tylko Jeager.

- To Ackermann ją uratował ! Nie ja !

Pięknie, teraz będzie widział jaka słaba jestem. Twarda 28-letnia, następczyni generała zwiadowców Jeonsy właśnie się rozryczała przed człowiekiem-tytanem którego ledwo zna.

- S-Serio ? Ale czemu miałby kłamać ? Shirai a ty jak myślisz ? Shirai ? Ty płaczesz ?

Uklęknął ( bo w tej chwili nie dałam rady i usiadłam na ziemi tamując źródło moich łez ) i popatrzył na mnie.

- Nie sądziłem że to aż tak cię ruszy. Wiesz, jesteś fajną osobą. Myślałem ,że będziesz taka jak Levi ale nie, ty chociaż zachowujesz kamienną twarz, to pokazujesz swoje uczucia. Zyskałaś u mnie szacunek. No już, nie płacz, jeszcze nie raz uratujesz ludzi od zła. Poczekaj, przyniosę ci coś do wytarcia łez i może coś do picia ? Widać że się nabiegałaś szukając dziewczyn. Zaraz wrócę.

Jeager był nawet fajny. Chociaż jest nieletnim człowiekiem-tytanem, to wydaję się miłym gościem.
Można powiedzieć że zyskał u mnie szacunek. Teraz trzeba wstać i się ogarnąć. Rzeczywiście czuję ,że zaschło mi w gardle. Może poczekam tu na Jeager'a. Po paru minutach czekania, nie czułam już śladu łez na mojej twarzy. Niestety mam takie szczęście, że kiedy naprawdę chcę być sama, to przychodzi ktoś kogo nawet na oczy widzieć nie chciałam. Tak oto przede mną stał Levi Ackermann.

- Ackermann ?

- Co ci jest ? Czemu tak siedzisz ? Wstań pobrudzisz się.

Wstałam i mruknęłam pod nosem. Gówno cię obchodzi co się ze mną stanie a mnie gówno obchodzi co się z tobą stanie.

- Widziałem cię z Jeager'em. - Nie jest dobrze. Jest w ręcz przeciwnie!

- No i ? - odparłam z moim wzrokiem zabójcy. Proszę, powiedz że nie widziałeś mnie jak płaczę przed Eren'em.

- Nie przywiązuj się do niego, to zwykły gówniarz. Uwierz mi, nie warto.

On ma jakieś uczucia ? Jak Natalia śmiała myśleć że się w nim zakochałam ? To zwykły pedant.

- Co ty możesz wiedzieć, nikt cię nie obchodzi. Wszystko masz gdzieś. Nikt cię nie interesuję oprócz czubka własnego nosa.

- Pff, co ty możesz o mnie wiedzieć ? - prychnął kpiąco.

- Dużo można się dowiedzieć o człowieku, już nie raz słyszałam twoją rozmowę ukazującą twój tupet.

- Nic o mnie nie wiesz. Nie ocenia się człowieka po wyglądzie. Pewnie jak poznałaś Julie to pomyślałaś że jest dziwną wariatką. Pewnie z Natalią było podobnie. Oceniasz ludzi po wyglądzie, nie możesz powiedzieć że znasz człowieka kiedy go nie znasz. Nie znasz mnie więc nie możesz wiedzieć jaki jestem naprawdę.

- A ty na pewno na tyle poznałeś Eren'a żeby mówić o nim takie rzeczy.

- W przeciwieństwie do ciebie, widziałem jego akcję jako tytan i jako człowiek, uwierz mi. To o czym o nim myślę, przeniesie się także na ciebie. Aż się dziwię że teraz tak o nim nie myślisz.

Ackermann odchodził, jedyne co zdążyłam to wykrzyczeć jakim idiotą jest, na co on odpowiedział mi środkowym palcem.

 ( No co, może trochę mnie poniosło ale w końcu to funfikction - autorka )

Perspektywa Natalii.

Nie słyszeliśmy ich rozmowy ale dało się zauważyć że nie należy ona do przyjemnych.
Ona naprawdę nie umie okazywać uczuć. Pewnie odrabia agresją aby zwrócić na siebie uwagę.

- Myślicie że ona naprawdę coś do niego czuję ? Mi to wygląda na kłótnię - powiedziała Hange.

- Taka jest natura Magdy, myślę że uczucia okazuję agresją aby zwrócić na siebie uwagę. - powtórzyłam swoje myśli.

- Jeśli się postaramy, to coś z tego wyjdzie. Bez pomocy to z jej naturą nigdy nie znajdzie miłości.
Ona i Levi są bardzo podobni charakterami dlatego nie widać ich rzeczywistych uczuć.
Trzeba ich do siebie popchnąć.

- A ja już chyba wiem jak.

To jeszcze nie koniec ... Ciąg dalszy nastąpi ....

Trwa to dłużej niż myślałam :/ Wiadomości w sprawie Attack on Titan | Misja Życia

Hey wszystkim :)

Z góry chce was przeprosić że tak długo nie ma nowego postu.
W mojej głowie rodzą się różne pomysły na rozdziały i czasem muszę usuwać to co mam bo myślę że jest to beznadziejne.
Niestety mam tak przy pisaniu 5 rozdziału tytanów.
Jednak powoli ruszam z nim do przodu i nie gniewajcie się jeśli ten rozdział będzie krótszy od pozostałych.
Bo nie kłóćmy się ale, opowiadania o miraculum są najdłuższe a ja chcę je w miarę ustabilizować.

Muszę też mieć szerszy plan na rozdziały, wiedzieć co kiedy i gdzie będzie.
Od razu mówię ( to jeszcze nie oficialne ) że z tytanów pojawi się 25 rozdziałów. 
Jeśli jeszcze coś wymyślę to będzie tego więcej i tak jakby 1 sezon mojego opowiadania, zakończy się na większej ilości rozdziałów niż 25. Ale nie jestem co do tego pewna, ale na pewno nie będzie mniej rozdziałów niż 25.

Oczywiście, jeśli seria się skończy to będzie ona opublikowana na wattpad w formie książki.
Tu też pomyślałam, że na wattpad będzie ona trochę ulepszona.
Teraz jak i później postaram się opisywać lepiej akcję w rozdziałach. Tyczy się to wszystkich opowiadań. Nie mówiąc o tym, że planuję inne opowiadania ale będę je pisać kiedy choć jedno z tych się zakończy.

Jeśli chodzi o Mirai Nikki to na pewno, nie będzie miało ono więcej rozdziałów niż 20, jak już to przewiduję 10 rozdziałów. Mirai Nikki które piszę jest małą wersją i początkiem tego, co mam w planach pisać.
Główna seria z Mirai Nikki pojawi się po skończeniu tej która jest aktualnie.

To tyle co chciałam.
Jest możliwość, że jeśli będę już wszystko wiedzieć to opublikuję tu oficialną listę rozdziałów.
I pamiętajcie, informacje o rozdziałach które podałam wam teraz nie są oficialne i nie wiem czy na pewno tyle będzie ile powiedziałam. Może więcej, może mniej.

Do zobaczenia - Kefir ♥