- Levi, jutro im pokażemy kto tu rządzi.
- No raczej. Dobranoc ...
- D-Dobranoc ...
On mi powiedział dobranoc ? Co mu się stało, aż tak mnie polubił przez ten wieczór. Widocznie uznaje mnie już za koleżankę. To chyba dobrze. Jutro, pokażemy że jesteśmy zgranym zespołem.
Natalia P.O.V
Następnego dnia ...
Tak jak nam kazano, o 12.00 ja i Levi byliśmy gotowi zacząć poprawę treningu.
Przyznam że nasze relacje znacznie się poprawiły, jesteśmy gotowi do współpracy.
- Levi, Sakai. Czy jesteście gotowi ?
- Oczywiście! - mój dzisiejszy entuzjazm właśnie ze mnie wypływał. Byłam podekscytowana jak nigdy.
Levi tylko skinął głową i ustawił się do startu. Ja zrobiłam to samo i czekałam na start.
Kiedy tylko padła komenda, oboje wyruszyliśmy w tym samym czasie, lecieliśmy obok siebie i wypatrywaliśmy manekinów. Postanowili dać nam większe okazy do treningu, w końcu co to dla nas taki tyci 7-metrowiec ? Chwilę po starcie zauważyliśmy pierwszego manekina. Na oko miał 15 metrów wysokości. Do takich większych treningów, żołnierze wykorzystują maszyny do podtrzymania tych okazów. Zaczęłam myśleć nad koncepcją tak, by i ja i Levi, moglibyśmy się wykazać.
-------------------------------------------------------
Odtajnione informacje
Treningi na większych manekinach - Takie treningi wykorzystuje się dla lepszych żołnierzy.
Wymagają większej siły, dlatego zamiast ludzi, manekiny podtrzymują maszyny. Aby pokonać takiego manekina, nie wystarczy przeciąć kark, specialnie brane pod uwagę jest tu też cięcie ścięgien. Żeby mechanizm uruchomił cięcie na karku, najpierw trzeba przeciąć te przy kończynach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Ja biorę nogi a ty ręce, potem wzbiję się w górę i trafię w kark.
Levi tylko przytakną i skierował się wyżej, by mieć lepszy dostęp do ataku ścięgien u rąk. Ja za to zleciałam trochę niżej. Zaczepiłam się linkami o drzewo po drugiej stronie tytana i wystawiłam miecze. Lekko się przekręciłam i zadałam cięcie, potem zaczepiłam się o gałązki wyżej i wzbiłam się w górę. Upewniłam się że Levi przeciął ręce, a następnie się zakręciłam i uderzyłam w czuły punkt.
Gdy załatwiłam kark, poleciałam w stronę mojego towarzysza by szukać kolejnych okazów.
I tak na zmianę, raz ja, raz on. Pokonywaliśmy manekiny. Po skończeniu roboty, ustawiliśmy się przed generałami, by usłyszeć czy podołaliśmy treningowi.
- Jestem pod wrażeniem. Uzyskaliście najlepszy wynik. Gratuluję, nie spóźnijcie się na jutrzejszy trening.
Potem poszliśmy odnieść sprzęt. Nawiązaliśmy nawet rozmowę.
- Te manekiny są beznadziejne. - zaczął narzekać Levi.
- Najlepsze nie są, ale i tak pokazaliśmy na co nas stać. Robisz głębokie cięcia i niesamowicie się poruszasz. Nigdy nie widziałam tak sprawnie poruszającego się żołnierza.
- To nic takiego, ty za to masz niesamowitą prędkość. Twoje cięcia też są głębokie, chociaż trochę ci brakuje do perfekcji.
- Nikt nie jest idealny Levi.
Nie kłamię, przyglądałam się mu i jego ruchy były pełne perfekcji. Nie wyglądało to na zwykłą taktykę, czyżby on też używał własnej ? Powiedzieć mu czy nie, nie przecież mu nie ufam. Nadal uważam że jest dziwny, chociaż przyznam że chyba warto mu zaufać. Porozmawiam z jego oddziałem, oni wiedzą na jego temat więcej.
Trochę później ...
Szukałam oddziału Levi'a ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Chciałam poprosić o pomoc dziewczyny, ale one były zajęte swoimi sprawami. Magda rozmawiała z Hange o jakiś mądrościach, za to Julie poszła pogadać z Harrym. Po paru minutach, udało mi się znaleźć Petre,
- Hej Petra - przywitałam się miłym uśmiechem.
- Natalia, cześć. Jak poszła poprawa treningu ?
- Genialnie, najlepszy wynik.
- Co wam się stało przez ten wieczór że się do siebie przekonaliście.
- Magia. - zaśmiałam się, Petra wydaje się na fajną osobę.
- Petra ... mogę cię o coś zapytać ? Chodzi o Levi'a.
Petra zrobiła się trochę zaniepokojona po usłyszeniu jego imienia. Można przeczuć że dużo wie.
- Em, no dobrze, pytaj o co chcesz, postaram się odpowiedzieć.
- Wiem że jest tajemniczym człowiekiem, wydaje mi się taki ... dziwny. Po za tym nikt nie wymawia jego nazwiska, jest jakieś złe ? Zakazane ?
- Natalia, z tym jest taka historia że, nikt nie zna jego nazwiska. Nawet w danych o nim go nie ma.
Dużo osób mu mówi że może mieć przez to kłopoty w przyszłości na przykład przy małżeństwie albo kiedy będzie ciężko ranny, przy leczeniu. Ale on ma to gdzieś.
- Interesujące ...
On naprawdę jest strasznie tajemniczy. Serio ? Nawet nie chcesz nikomu ujawnić nazwiska ? Kiedyś go rozszyfruje ... nie wiem czemu, ale mam uczucie chęci tego. Tego by go rozszyfrować, poznać go ...
- Natalia, z kąt to pytanie ?
Co jej odpowiedzieć ? No trudno, mówię co mi pierwsze na myśl przyjdzie.
- Próbuję rozgryźć tego wiecznego marudę. Ale .. nie mów tego nikomu zgoda ?
Petra uśmiechnęła się przyjacielsko po czym odpowiedziała.
- Jasne, o ile będę mogła się przyłączyć ?
- Oczywiście, razem będzie jeszcze szybciej i skuteczniej.
I tak oto zdobyłam pierwszego sojusznika z Kabe. Swoją drogą, bardzo ją polubiłam. Gadałam z nią na różne tematy do wieczora. Dowiedziałam się parę rzeczy o Levi'u, ale też o całym jego oddziale. Teraz Petra zna lepiej mnie oraz mój oddział. Opowiadałam jej o tym dlaczego jestem w zwiadowcach. O 19.00 poszłam do jadalni. Petra musiała jeszcze coś załatwić, dlatego pożegnałam ją i ruszyłam w kierunku mojego celu. Oczywiście na miejscu przypomniałam sobie że nie wiem gdzie jest herbata. Muszę sobie jakoś sama poradzić. O dziwo w jadalni nikogo nie było. Z jadalni przeszłam do kuchni, tam zastałam multum szafek, Najpierw zaczęłam szukać w tych na dole, żadnej herbaty tam nie było. Pewnie jest na górze. Niestety tu ubolewałam nad moim wzrostem. Nie jestem wysoka, a niektóre szafki były położone dość wysoko. Znalazłam szafkę z herbatą po pięciu minutach szukania. Nie była to szafka zaliczająca się do najniższych. Zaczęłam próbować ściągnąć opakowanie z herbatą stojąc na palcach. Byłam milimetry od mojej zdobyczy, ale ...
- Co ty robisz ?
W tej chwili wystraszyłam się i strąciłam z szafki nie tylko herbatę, ale też opakowanie cukru, który na moje nieszczęście upadł w worek z mąką. Skończyłam leżąc na podłodze w mące, bo oczywiście musiała zrobić swoje i roznieść się po połowie kuchni. Ale przynajmniej zdobyłam herbatę. Mąkę miałam na mundurze, na włosach, innymi słowy byłam cała biała. Później podszedł do mnie sprawca tego wszystkiego. Pan bez nazwiska Levi.
- Patrz coś narobiła, mówiłem ci byś nie krzątała się w kuchni sama.
- Było mnie jeszcze bardziej wystraszyć.
Podał mi rękę i pomógł mi wstać. Oczywiście pobrudziłam jego dłoń mąką, a on jak to on, wytarł ją o przypadkową ścierkę.
- Nie rozumiem. - zaczęłam mówić, powoli otrzepując się z białej substancji.
- Czego nie rozumiesz ?
- Jesteś niższy ode mnie, a nie masz problemu ze zdjęciem herbaty z wysokiej szafki. Jak ty to robisz ?
- A pomyślałaś o czymś takim jak taboret, albo stołek.
Rzeczywiście, wypadło mi z głowy. Przecież mogłam użyć stołka. Dlaczego ja o wszystkim musze zapominać ? W tym momencie myśli, strzeliłam sobie soczystego facepalm'a a mąka z mojej ręki uwolniła się z niej i osiadła trochę na Levi'm. Słyszałam cichy śmiech. On się śmieje ? Od kiedy ?
- Tak cię to bawi ? Hę ?
Oczywiście mnie też to zaczęło bawić i wytarłam się moją, od mąki brudnej ręką, o jego mundur.
Jego mina - bezcenna. Zaczęłam się śmiać. On wykorzystał tą sytuację i kiedy ja zajęłam się śmianiem, to chwycił za worek z mąką, wziął jej garść i we mnie rzucił. Teraz nie dość że mam białe włosy, to jeszcze pasującą do nich twarz. I tak zaczęła się nasza wojna na mąkę. Dopiero po 13 minutach wojny okazało się że obserwują nas nasze oddziały.
- Zobaczcie jakich mamy poważnych kapitanów. - cały oddział Levi'a jak i mój, stał w drzwiach do kuchni i przyglądał się naszym białym od mąki sylwetkom.
Oczywiście połowa z nich cicho się śmiała z tej głupiej sytuacji. Ale dzięki temu dowiedziałam się czegoś o nim. On też potrafi się śmiać.
Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Oczywiście musiałam po drodze wpaść na dziewczyny. Mówię o Magdzie i Julie, Kiedy mnie zobaczyły, powiem tak. Magda wyszczerzyła oczy ze zdziwienia, a Julie popadła w nieopanowany śmiech.
- Em, Julie co ciebie tak śmieszy ? - zapytałam ironicznie.
- Natii, bo ty ... ty ... masz coś na nosie wiesz ? - i znów, nieopanowany śmiech.
- Bardzo śmieszne. - lekko się uśmiechnęłam. Nie mam jej za złe że się śmieje. To po prostu Julie. Ona taka jest.
- Kto cię tak urządził, no chyba ze zrobiłaś to sama .
- Po części sama, jednak ...
- Jednak ? - Maga wyrażała zainteresowanie, nie lubiła ludzi którzy robią mi na złość, więc za Levi'm także nie przepadała kiedy wiedziała że jest między nami nie za przyjemnie.
- Jednak potem ja i Levi mieliśmy wojnę z udziałem mąki.
Widziałam złość Magdy w oczach. Chyba zrozumiała to inaczej niż było...
- Magda spokojnie, to było tylko dla zabawy. Ja idę się myć i spać, do jutra dziewczyny.
Potem poszłam do pokoju i dokładnie się umyłam, łącznie z włosami. Potem z szmatką na głowie, zabrałam się do prania munduru. Gdy skończyłam, byłam padnięta. Dlatego nie czekając aż włosy się wysuszą, zasnęłam.
Następnego dnia ..
Obudziłam się rano i szybko ogarnęłam. Popatrzyłam na zegar - 7.00. Nie jest tak źle. Potem szybkim krokiem poszłam do jadalni. Ciekawe czy kuchnia nadal jest biała. Na szczęście nie muszę już błądzić bo pamiętam którędy się do niej idzie. W jadalni było parę żołnierzy, miło się do wszystkich uśmiechnęłam i poszłam znaleźć coś do jedzenia w kuchni. A w kuchni ... niski zwiadowca z białą chustką na twarzy i włosach - Levi.
- Dzień dobry Natalio.
Odwrócił się do mnie z tym swoim kamiennym wzrokiem, wyglądało na to że to on posprzątał kuchnie.
- Tak, tak .. dobry.
Zaczęłam szukać chleba i warzyw, ewentualnie jogurtu. Levi zaczął udawać kaszleć żeby pokazać że coś ode mnie chce. Odwróciłam się do niego z grymasem na twarzy.
- Czego chcesz ?
- Na blacie zostawiłem ci dwie kromki chleba z pomidorami oraz herbatę.
- Mogłam sama zrobić sobie śniadanie wiesz ?
Levi P.O.V
6.30 rano
Już którąś godzinę sprzątam w tej kuchni i nadal jest po części w mące. Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło, ale ... ona w tej mące ... to nie było ze złości, tylko czysta zabawa. Nie wiem czemu ale, podoba mi się jej uśmiech, jest taki, szczery. Inny. Chciałbym widzieć go codziennie.
Chyba wiem co zrobić, zrobię jej śniadanie.
7.17.
- Mogłam sama zrobić sobie śniadanie wiesz ?
- Po tym co zrobiłaś wczoraj w kuchni, wolałbym żebyś nie tykała kuchni.
No przecież nie powiem ci że zrobiłem ci to śniadanie z własnej woli bo cię lubię. Jeszcze pomyślisz że ja cię lubię nie jako przyjaciółkę i to co mamy teraz się popsuje. O wiele bardziej wolę widzieć twój uśmiech niż twoją złość skierowaną na mnie.
- Ey, wiem że ci się to podobało. Uśmiechałeś się.
Oo .. widziała. Zaczęła wychodzić z talerzem do jadalni.
- To nie można się uśmiechać do przyjaciółki ?
Oczywiście że przy tym musiałem się uśmiechnąć. Mogłem ją tak nazwać, czułem to, tylko czy ona chce tak nazywać mnie. Zatrzymała się na chwilę i odwróciła się do mnie z uśmiechem.
- Oczywiście że można, przyjacielu.
To ostatnie spowodowało u mnie miłe uczucie. Nie spodziewałem się że nasza znajomość z tak negatywnych emocji, przejdzie do tak pozytywnych.
Natalia P.O.V
On jest teraz moim przyjacielem. Uważa mnie za przyjaciółkę. Nie spodziewałam się.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść kanapkę. Zaraz przysiadła się Petra.
- Hey Natalia.
- Um, Petra cześć. - powiedziałam wycierając się kulturalnie moją chustką.
- Too .. dowiedziałaś się czegoś nowego o nim ?
- Aha. Wiesz że on potrafi się śmiać. Tylko że cicho. Słyszałam wczoraj.
Teraz Petra robi bezcenne miny. Czy serio on jest człowiekiem tak marudnym, że nawet wiadomość o jego śmiechu brzmi jak jakiś żart ?
- Pierwsze słyszę. Mówisz serio ?
- Eee tak ? Czemu miałabym cię okłamywać ?
- Nie, spoko. Tylko po prostu ciężko mi sobie wyobrazić jego śmiech. Jaki on jest ?
Zaczęłam się śmiać. Petra nie wie o co mi chodzi.
- Chcesz żebym opisała ci śmiech ? A powiesz mi jak ja mam to zrobić ?
- No dobra, to przynajmniej powiedz mi jak to jest to słyszeć.
- Twoje pytania mnie śmieszą. Jesteś jego przyjaciółką, ty też go na pewno słyszałaś.
- Jestem jego przyjaciółką ? Czekaj co ?
- Tamtego wieczora jak z nim rozmawiałam, powiedział że cię lubi i traktuje jak przyjaciółkę. Więc chyba też słyszałaś śmiech naszego marudy.
- Nie, chyba jesteś pierwsza.
Ja pierwsza słyszałam jego śmiech ? Że co ? Nie to na pewno jakaś pomyłka.
Trudno, może to prawda, może nie. Kiedyś się dowiem. Póki co, odniosłam talerz i po sobie posprzątałam, następnie poszłam znaleźć Magdę by oznajmić jej że nie musi szykować ataku na Levi'a. Ciekawe jak ona by to zrobiła ? W końcu on jest leszy ode mnie. A Magda nie radzi sobie tak dobrze jak ja. Czasem mnie przeraża ...
Muszę też przygotować się do treningów, ciekawe jak mi pójdzie tym razem.
To jeszcze nie koniec, ciąg dalszy nastąpi ...
hehehehehe ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń